Skocz do zawartości

RUN [PL][Oneshot][Romance][Tragedy]


aTOM

Recommended Posts

Drodzy czytelnicy! Prezentuję wam kolejny fik w moim tłumaczeniu, tym razem mierząc się z tagiem, z którym nie miałem jeszcze do czynienia, czyli romansem. Acz nie jest to romans w typowym tego słowa znaczeniu, bo aTOM normalnego fika nigdy nie potrafi sobie wynaleźć ;) Miłej lektury życzę.

 

Opis: Byliśmy letnim wiatrem, ciepłym i nieuchwytnym. Władcami upadłego królestwa, księżniczką i księciem piaskowego nieba. Cieniami, rozciągającymi się ponad nasze granice. Pulsującą krwią, płynącą przez żyły między budynkami i puste przestrzenie.

Byliśmy rebeliantami rywalami przyjaciółmi kochankami biegaczami...

Aż nagle, w jednej sekundzie, wszystko runęło.

 

autor: Stereo-Sub

BIEG

RUN

Edytowano przez Dolar84
  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

aTOM geniuszu, udostępnij link.

 

Przeczytałem póki co w oryginale i nie mogę oprzeć się wrażeniu, że tytuł powinien być przełożony... inaczej. Jednak by to potwierdzić muszę zobaczyć co Ty napisałeś.

 

Ach, i w opisie między rebeliantami a przyjaciółmi brakuje "rywalami".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i przeczytane.

 

Beware the spoilers!

 

Opowiadanie niespecjalnie przypadło mi do gustu. Czy może inaczej - przeczytałem z ciekawością, jednak po zakończeniu nie czułem wiele ponad "ot, kolejny fanfik". Nie wątpię, iż jest zdolne do poruszania czytelników - na pewno ma w sobie taki potencjał, jednak do mnie nie trafiło. Można powiedzieć, iż w pewien bardzo, ale to bardzo odległy sposób niektóre jego elementy skojarzyły mi się ze "Zbrodnią i Karą". Zachowanie Scoot jest ciekawe, a zaskoczenie nieco niespodziewane. Ogólnie rzecz biorąc mamy tutaj opowiadanie, które na pewno warto przeczytać.

 

Teraz do samego tłumaczenia - miałem kilka pomniejszych uwag, które zawarłem w tekście, ale to zupełne drobnostki.

 

Jednak cały czas dręczą mnie wątpliwości, czy przełożenie go jako "Bieg" jest naprawdę najlepszym rozwiązaniem. Patrząc na całość, na jego zawartość jakoś bardziej przemawiałoby by do mnie słowo "Pęd" (jeżeli chodzi o ogół) lub po prostu "Ucieczka"/"Uciekaj" (szczególnie w nawiązaniu do zakończenia). "Bieg" choć też oczywiście pasuje wydaje się być nieco zbyt... neutralny. Spokojny. Pozbawiony ikry. Jednak myślę, iż tutaj jest to po prostu sprawa odmiennego gustu i tyle.

 

Naturalnie opowiadanie jak zwykle przetłumaczone jest na poziomie do jakiego przyzwyczaił nas aTOM, czyli najwyższym, ze smaczkami charakterystycznymi dla jego tekstów. "Strokaty"? Serio? Ktoś to słowo jeszcze pamięta? :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W skrócie: ciekawa forma, lecz kulejąca treść. Brak tła fabularnego sprawia, że w ogóle nie przejęłam się losami bohaterów ani nie zrozumiałam, czym się zajmują i dlaczego to takie istotne. Język, słownictwo, styl - momentami jest nieźle, ale zbyt często zdarzają się takie pisarskie odpowiedniki doliny niesamowitości - zwroty tak artystyczno-poetyckie, że aż grafomańsko-żenujące (ostrze horyzontu w oczach jak szkło i lód...). Forma - jak wspomniałam na początku, ciekawa. Czas teraźniejszy w połączeniu ze specyficznymi, "myślnikowymi" opisami i kaskadowym układem tekstu całkiem dobrze oddaje uczucia i emocje postaci... co nie zmienia faktu, że "Run" to bardziej przerost formy nad treścią, niż faktyczne dzieło sztuki.

Tłumaczenie jest w porządku, nie mam żadnych uwag.

Ogólne wrażenie? Zabrakło faktycznej głębi. Wyszukane metafory i schulzowskie porównania nie zdołają tego ukryć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Patrząc na całość, na jego zawartość jakoś bardziej przemawiałoby by do mnie słowo "Pęd"

Powiem, że tak nawet wyglądał tytuł w pierwotnej wersji tłumaczenia. Koniec końców jednak go zmieniłem, bo właśnie wg. mnie "pęd" zdawał się właśnie za bardzo odbiegać od samej formy tekstu, gdzie wszelkie kaskady zdań itp. mają właśnie symbolizować biegnącego kucyka. "Pęd" zdawał mi się zbyt ogólnym pojęciem. Jak napisałeś, kwestia gustu.

 

Przyznaję też, że tekst został przełożony jakby "pod wpływem chwili", a powiem nawet więcej - zdaję sobie sprawę z niedoróbek wersji oryginalnej, jak choćby właśnie przesadne metafory. Cóż poradzić, lubię zabawę tekstem czy nietypowe formy narracji, a tym właśnie kupił mnie fik.

 

Dziękuję za opinie, które przekażę też autorowi :)

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ty tłumacz lepiej Crisisa bo się niecierpliwie, a nie za jakieś romansidła się zabierasz :v 

Tak poza tym to tłumaczenie jak zwykle dobre, choć w niektórych miejscach nie wiem czy nie powinno być trochę inaczej. Możliwe też że po prostu się nie znam i nie potrafię docenić tego specyficznego opowiadania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

SPOILERY.

 

A mnie się z kolei bardzo to opowiadanie podoba.

 

Na początek odniosę się do wszystkich zarzutów poprzedników: faktycznie, to dzieło nie zachwyca treścią. Nie będę się kłócić. Przede wszystkim jest dość... dziwaczne pod tym względem. Mamy Scootaloo, mamy jakiegoś randoma i mamy wreszcie ich osobliwą aktywność, jaką jest coś w rodzaju ekstremalnego parkouru na dachach miejskich wieżowców. Po co to robią? Cholera ich wie. W sumie z początku pomyślałam, że ma to związek z niepełnosprawnością Scoots (o, i kolejna zagadka - czemu bohaterowie nienawidzą, gdy ktoś używa ich pełnych imion? To mógłby być fajny wątek, a nie został wykorzystany), co zresztą było kilka razy wspomniane - że ten "sport" ma stanowić dla pegaza-nielota namiastkę latania... i tak chyba było, jednak tekst jakoś tego nie rozwija i ten wątek jest taki... urwany.

 

Zresztą, w tym dziele dużo jest niedomówień i, nie bójmy się tego słowa, niedoróbek.

 

Dajmy na to tajemniczego fagasa głównej bohaterki. W sumie nawet nie pamiętam jego imienia... Nie zapadł mi w pamięć, nie mam pojęcia, kim on jest, skąd się wziął, nic o nim nie wiem i na dodatek nie zrozumiałam, o co chodzi z tym, że on niby nie chce się dzielić tym, co robią, a ona chce, bo to uszczęśliwi innych, ale tak naprawdę to ją, bo jest egoistką... Nooo, zbyt lakoniczne jest to wszystko i z całej fabuły zrozumiałam mniej więcej tyle, że sobie skaczą po wertepach, ocierają się o śmierć, która potem jedno z nich dopada i Scoot się przyznaje do zbrodni, której nie popełniła, bo nie można było napisać, że jej przyjaciel popełnił samobójstwo, bo wtedy jego śmierć przeszłaby bez echa, a nikt by nie uwierzył, że nie popełnił samobójstwa, tylko zwyczajnie się rozkwasił o glebę, bo... bo nie wiem co.

 

Tak więc motyw z przesłuchiwaniem Scoot jest trochę bez sensu, a to jej "przyznanie się" jest, ekhm, z dupy, po prostu.

 

JEDNAK.

 

Opowiadanie mimo wszystko mnie ujęło i to ujęło w pełnym tego słowa znaczeniu. Być może treściowo jest to wydmuszka, zgadzam się z Ylthin - jednak forma mnie osobiście powaliła. To. Jest. Piękne. Autor ma fenomenalny styl, potrafi trzymać w napięciu, potrafi wywoływać u czytelnika konkretne emocje, potrafi nim manipulować. Z pewnością dzieło to było bardzo ciekawe pod względem translatorskim i stanowiło nie lada wyznawanie, patrząc po ilości dziwnych metafor, jakich w nim użyto... Owszem, powtórzę za Ylthin - może spora część z nich jest przesadzona, przerysowana, przeintelektualizowana i generalnie prze-, jednak nie zmienia to faktu, że są równocześnie piękne i misternie utkane.

 

Ten tekst jest ciekawostką pod względem formy.

 

Tym, co mnie urzekło najbardziej, były doskonałe w swojej prostocie, a jednocześnie innowacyjne (nie spotkałam się jeszcze z czymś takim!), opisy "myślnikowe", "rwane". Coś wspaniałego, w życiu bym na to nie wpadła, a efekt jest doskonały.

 

No i jeśli chodzi o samo tłumaczenie, to widać po nim umiejętności aTOMa. Umiesz tłumaczyć takie "popieprzone" rzeczy, po prostu umiesz. Ten tekst, mimo że trochę pusty fabularnie, czyta się nieziemsko, płynie wręcz przed oczami i język polski ani przez chwilę nie sprawiał wrażenia "narzędzia w rękach tłumacza", tylko po prostu był nierozerwalną częścią historii. Brawo, aTOM.

 

(Dla mnie również wyraz "bieg" jest nieco pozbawiony ikry.)

 

Świetny tekst do "obejrzenia", "przestudiowania" i "podziwiania". Podoba mi się bardzo, chociaż o fabule zapomnę za kilka dni (ale i tak było warto, bo tego specyficznego stylu nie zapomnę, czasem można coś uwielbiać tylko dlatego że jest ładne).

 

Pozdrawiam,

Madeleine

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 9 years later...

Witam!

 

Dawno się tak nie uśmiałem!

 

Technicznie jest dobrze, nie znalazłem większych błędów. Styl bywa ciekawy. Mi akurat trafił do gustu, chociaż jestem w stanie zrozumieć, że nie każdy go lubi.

 

Fabuła jest naciągana jak… nudna. Scoot i jej chłopak skaczą sobie po wieżowcach, jednak dochodzi do wypadku. Wszystko jest przegonione.

 

Nie czułem żadnego klimatu.

 

Relacje między postaciami są bardzo przyspieszone, nie za dobrze ukazane i spłycone. Sama Scoot to szczyt szczytów… głupoty. Ja serio z niej nie mogę. To jest tak absurdalne, że sama postać się z tego śmiała. Te przyznanie się z… Te kłamstwa, ciul wie po co… Aż dziwne, że jej wierzyli! Serio, prawda nie była może mocno wiarygodna (sam nie wierze w to co przeczytałem), ale po co kłamać w tej sprawie? Łapałem się za głowę i śmiałem w niebogłosy gdy się przyznała.

Spoiler

Osobiście też uważam, że to było samobójstwo. Z tym, że tu należy się nagroda Darwina.

Nie jestem ani trochę przejęty losem bohaterów. Było nie skakać jak głupi po wieżowcach. Jedyna dobra cecha fanfika to styl, ładny i ciekawy. Ale tylko tyle. Polecam jako zamiennik komedii, lub ciekawostkę stylu.

 

Pozdrawiam!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...