Skocz do zawartości

[Clocky] Klątwa w spadku


Recommended Posts

Jane spojrzała na Ruby, kiwając lekko głową. Odłożyła wreszcie książkę na półkę i zdmuchnęła świecę przy swoim łóżku. 

- Dokładnie tak. Dyplomacja przede wszystkim. 

Natomiast Isleen wyglądał strasznie, tym bardziej kiedy zgasło światło i została tylko świeca przy łóżku Ruby. Otwarł szerzej oczy, zgrzytnął ze złości zębami i wykrzywił gniewnie twarz. Zupełnie jakby ktoś go spoliczkował. 

- Ty śmiesz doradzać... mnie? - zapytał cicho. Zrobiło się nie tyle ponuro, co w powietrzu nagle wzrosło napięcie. Jakby zaraz miało coś wybuchnąć. Jane odruchowo chwyciła krzyżyk. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruby momentalnie wstała i otworzyła szerzej oczy.

- Isleen! Spokój! Nie możesz tak reagować! Nie na Judy! A jak zrobisz tak przy moich rodzicach to mnie wydziedziczą! Na pewno! Więc uspokój się proszę - ostatnie zdanie powiedziała ciszej. Rozłożyła ręce jakby nakłaniając go do objęcia jej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On również poderwał się do góry, i zmierzył Ruby morderczym spojrzeniem, łamiąc wszelkie zasady przestrzeni osobistej. 

Isleen uśmiechnął się jadowicie i cicho prychnął. 

- Nie ważne czy to kwestia miesięcy czy lat. Uwolnię się, obiecuję. I wtedy nastaną ciężkie czasy, Ruby. Może nawet zastanowię się nad odpowiedzią na upokorzenie. 

Odwrócił się, wyszedł przez okno i zniknął. 

- Jej. Dzięki za obronę, ale chyba już wiem czemu nie zawiera się paktów z diabłami - stwierdziła Jane drżącym jeszcze głosem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruby prychneła cicho. Co on sobie w ogóle wyobrażał? Po spotkaniu z demonem chyba coś się stało. Albo zaszkodziło mu coś innego. Zmarszczyła lekko brwi i złapała się za głowę. Tego wszystkiego bylo w za dużo. Po głowie nadal chodziła jej klątwa której musiała się pozbyć dla własnego dobra. Nie zastanawiała się nawet gdzie wyszedł jej demonoczny "przyjaciel".

- Ta - mruknęła tylko. - Ale wolałam to niż zginąć. Cóż, dobranoc - mruknęła po czym weszła pod kołdrę by zasnąć. Wcześniej zgasiła świecę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Noc przeszła spokojnie. 

Od dłuższego czasu nie pojawił się upiorny "szary człowiek" i tej nocy też to się nie stało. 

Rozległ się dzwonek na korytarzu. Najwyższy czas wstać.

Dziwnym było tylko to, że Jane nie wstawała i nie zaczęła jęczeć, że nie chce jej się wstawać, jak to robiła zawsze.

Była zakryta szczelnie kołdrą i odwrócona twarzą do ściany. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruby poderwała się szczęśliwa nowym dniem. Tylko z Judy wydawało się coś nie tak.

- Judy? - zapytała wstając z łóżka i poprawiając pościel. Podeszła bliżej niej a w końcu odsunęła jej kołdrę chcąc ją zobaczyć. - Pobudka! No wstań już - mruknęła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

JANE nie mogła wstać, a to z bardzo prozaicznej przyczyny: była martwa. 

Pościel pod kołdrą miała ledwie kilka plam krwi, tak jak jej nocna koszula. Zaskakująco mało jak na to, że cios padł w serce - jej klatka piersiowa była przebita na wylot. Całe ramiona miała podrapane, a jej oczy były szeroko otwarte i zastygłe w wyrazie przerażenia. Na brodzie była krew, która po decydującym ciosie wypłynęła z ust. 

Widok był poruszający, żeby nie powiedzieć: przerażający. Wesoła Jane zamieniła się w coś bez ducha, w rzecz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruby pisnęła z przerażenia. Kto to zrobił. Cholera... Bała się, nawet bardzo. A jeżeli to był Isleen? W tym swoim szale na pewno był do tego zdolny. Zadrżała cicho. Rozejrzała się nieco zdenerwowana. Czy to była jej wina? Jeśli tak, nigdy sobie nir wybaczy. Nie patrząc na nic pobiegła do pani MCKoy.

- Proszę pani! Ktoś zabił Jane! We śnie! - krzyknęła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pani McKoy w swoim standardowym sceptycyzmie najpierw spojrzała na Ruby krytycznie, a potem dotknęła jej czoła, aby sprawdzić temperaturę. 

- Najadłaś się czegoś? - zapytała. - Kto miałby zabić Jane? Jeśli ta mała smarkula wyszła gdzieś nocą i nie wróciła, to jak Boga kocham, znajdę ją i za uszy wytargam - stwierdziła, niczym pocisk prąc do przodu przez schody i powoli zagłębiając się w pedagogicznym gniewie. Aż do momentu, w którym dotarła do pokoju. Nie powiedziała nic.

Stanęła nad łóżkiem Jane. Usta kobiety, podobnie jak ręce, drgały. Wpatrywała się w ciało jakby nie wierzyła w to, co widzi, po czym... Zemdlała. I runęła na podłogę. 

Na parapecie wylądowała wrona i zastukała w okno, nerwowo je drapiąc. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruby zmarszczyła lekko brwi kiedy nauczycielka stwierdziła iż czegoś się najadła. Powinna wiedzieć, że ona nie żartuje. Poszła za nią do ich pokoju. Pani McKoy też zemdlała. Miała tylko nadzieję, że nic jej nie będzie. Potem spojrzała na wronę. Otworzyła okno.

- Pogadamy za chwilę Isleen - mruknęła bardzo poważnie, widocznie zdenerwowana. Muszę zawołać Irminę - po tych słowach zamknęła okno i ruszyła głośnym krokiem by znaleźć Irminę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zanim znalazła Irminię, wyszły dziewczyny z sąsiednich pokojów. Najpierw Mary z Ann, zbudzone piskiem i hałasem wywołanym upadkiem pani McKoy. Ann zatkała usta, Mary natomiast się wydarła. Irminia przyszła sama. 

- Co tu się...? O mój Boże. Musimy wezwać policję, natychmiast - powiedziała, jako jedyna trzeźwa wobec zaistniałej sytuacji. Pobiegła, ale zaraz potem wróciła żeby wypchnąć Ruby z pokoju, wytargać z niego panią McKoy, zasłonić okna i zamknąć drzwi na klucz. 

- Wszystkie na dół do jadalni, ale już! 

A potem poszła prawdopodobnie po ogrodnika. 

W jadalni czekało już śniadanie  w postaci zupy mlecznej z grysikiem. Parę dziewcząt było już na dole i wszystkie były zainteresowane tym, co się dzieje. Poza Ann i Ruby, bo Mary postanowiła podzielić się tym ze światem, wzbudzając poruszenie.

- Jane nie żyje! Widziałam! Całe mnóstwo krwi, ktoś ją zabił w łóżku! - pisnęła i zaczęła płakać. Rozległ się zaogniony szum wokół. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruby spojrzała na Mary gniewnie.

- Co zrobiłaś? Wywołasz tylko niepotrzebną panikę. Pomyślałaś o tym? - zjadła tylko trochę. Na resztę nie miała ochoty. Za bardzo targały nia emocje. Musiała wyjść teraz. Postanowiła więc się wymknąć, jeżeli byla taka możliwość, poszła do drzwi by zobaczyć czy nikt nie patrzy i wyjść.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem polegał tylko na tym, że otwarcie drzwi uświadomiło dziewczynę, że jest w samej koszuli nocnej, na boso, a powrót do pokoju nie grał roli. Bo tam było ciało Jane, a zapewne czekano na powrót ogrodnika z oficerami. 

Na zewnątrz natomiast siedziała wrona, wpatrując się w Ruby znacząco. Może i wyjście na miasto nie było dobrym pomysłem, ale był też ogród.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Colkolwiek się stanie, musiała trochę się uspokoić. Postanowiła więc pójść do ogrodu. Nie na długo. Chwils na pewnno wystarczy. Nadal nie wiedziała kto zabił jej koleżankę. Jeżeli jednak się dowie... To ta osoba będzie miała problem. A dojdzie do tego na pewno. Najgłupsze było to, że nawet nie obudziła się w nocy gdy to się stało. Sprawca musiał być niezwykłe cicho. Albo ona spała mocno. Jednocześnie martwiła się, że to właśnie nią o to podadzą. W końcu do pokojów raczej nikt nie chodzi po ciszy nocnej. Zasypiały tam tylko we dwie. Westchnęła cicho.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Było bardzo zimno i mokro, ale działało to otrzeźwiająco na nadmiar myśli. Działał też Isleen, choć nie było to działanie łagodzące. 

- Na górze są moje ubrania - odezwał się, pojawiając się za Ruby. Nie podszedł bliżej. - Będziesz mieć problem, jeśli je znajdą. Musisz otworzyć okno, wtedy je wezmę - powiedział spod drzewa, w postaci demonicznej. Zza krzewów nie było go widać od ulicy, ani od domu. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruby lekko zmarszczyła brwi kiedy zdała sobie sprawę, że demon pojawił się tuż za nią. Dalej go podejrzewała... I to na pierwszym miejscu. Nic jednak nie powiedziała. Skinęła tylko głową, zaplątana w swoje myśli, by za chwilę pobiec w stronę swojego pokoju i otworzyć okno. A potem jak najszybciej się oddalić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikt nie kręcił się wokół drzwi - dziewczęta wciąż były zebrane na stołówce, a panią McKoy Irminia prawdopodobnie zabrała. 

Kiedy Ruby wróciła do ogrodu, okno było już zamknięte, a Isleen siedział pod drzewem w ludzkiej postaci, ubrany. Znów był Nicolasem, przynajmniej z wyglądu i znów wydawał się być uprzejmym dżentelmenem. 

- Co chcesz zrobić? - zapytał, kiedy Ruby się zbliżyła. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruby podkręciła głową.

- Nie wiem do końca. Ale wiesz co Isleen? Możemy sie pobawić w detektywów i dowiedzieć się kto zabił Jane. Bo nie wierzę by policja cokolwiek zdziałała. Zaczynamy teraz! Podejrzany numer jeden, Isleen, demon. Co masz na swoje usprawiedliwienie? - mruknęła. Akurat to właśnie on według niej miał największe szanse na zabicie jej. W końcu przed położeniem się spać chciał ją zaatakować.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzał na nią kręcąc lekko głową z niedowierzaniem. Rozłożył ręce. 

- Nie mogę nikogo zabić, jeśli nie zostanę zaatakowany i jeśli ty mi nie rozkażesz - stwierdził. - Mówiłem, nie żyje na zasadach demonów. Nie powstałem jako demon i dalej nim nie jestem. To działa jak... Moi ludzie uznawali mnie za jednego z bogów i składali ofiary. Zostałem uwięziony, a teraz nie ma już nikogo, kto by mnie wyznawał. Poza tobą, tak to działa. Jesteś kimś w rodzaju mojego wyznawcy. Oddajesz mi ofiarę z krwi, w zamian ja ci służę. Nie przyjmuję innej krwi, jeśli mi nie rozkażesz albo nie odbiorę jej komuś, kto mi zagroził - wytłumaczył z powagą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pokiwała głową po czym stuknęła kilka razy w podbródek.

- Myślę, że to dobre alibi Isleen. Wierzę ci. Dobra... Hmm... Czy może masz na oku kogoś kto mógłby to zrobić? A jak nie... To może powinnam się przejść do pokoju poszukać śladów. Tak! To jak? Ktoś wydał ci się podejrzanym? - zapytała po czym lekko się uśmiechnęła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie byłem pod oknem. Chodziłem w okolicach budynku, ale nie wiem kto mógł to zrobić. Nikogo tam w tym czasie nie było - odpowiedział. Wsadził dłonie do kieszeni i zaczął się usilnie zastanawiać. 

- A jeśli... Jeśli zrobiła to sama? Pod wpływem kogoś bądź czegoś? Może ktoś przejął nad nią kontrolę. Albo ktoś wszedł drzwiami, bo z pewnością nie oknem. Tak czy owak, nie sądzę, żeby przez następny tydzień odbyły się tu lekcje. Musimy chwilowo zająć się wprowadzaniem w życie planu. Mogę też zbadać zwłoki - zaproponował. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruby skinęła głową. Nie wszystkie jej myśli były płynne, jednak był teraz mniej chaotyczne niż na początku. Postęp. To mogło mieć sens. To że ktoś przejął nad nią kontrole. Wcześniej powiedziałaby, że to bujda. Po tym jednak, jak związała się "paktem" ze Isleenem.

- Możesz to  zrobić? Jeśli tak to będę wdzięczna. Ja idę przeszukać pokój - jak powiedziała, tak zrobiła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z pokojem już się tak łatwo nie udało. Irminia nakryła Ruby, czy też może raczej spotkała ją, kiedy ta zmierzała do pokoju. Zdążyła już porządnie zmarznąć od porannego chłodu, tym bardziej że była na boso i wciąż w samej koszuli nocnej. 

- Hola! A ty gdzie? - zapytała, idąc w stronę Ruby. Dziewczyna zresztą napotkała na wątpliwości czy faktycznie chce tam wejść. Nagle możliwość zobaczenia martwej przyjaciółki wydawała się być dziwnie niepokojąca, a nawet... Przerażająca. 

Irminia była zdenerwowana. Nie na Ruby, raczej przez sytuację. Jej ręce trzęsły się, a ona sama była niesamowicie blada. 

- Ruby, tam zaraz przyjdą strażnicy. Nie możesz tam wejść. Chodź ze mną - zarządziła, starając się przybrać na twarz miły wyraz. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cholerka! Mogła przeszukać pokój za pierwszym razem. Drugi rwz nie był już taki piękny. Próbowała jednak jakkolwiek w myślami przekazać Iseenowi, żeby przeszukał jeszcze pokój. Nie wiedziała czy ma do czynienia z taką więzią, oraz czy to się uda. Ale spróbowała. Kilka razy. Potem spojrzała na Iminę  by ruszyć za nią.

- Myśli pani, że będą chcieli mnie przesłuchać? - zapytała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Myślę, że... Tak. Na pewno. Byłaś jedyną osobą poza Jane w pokoju, będziesz musiała powiedzieć pewno czy nie czułaś się dziwnie, czy nie słyszałaś dziwnych dźwięków. Oczywiście nie będziesz podejrzana, nikt nie mógłby cię podejrzewać - odpowiedziała automatycznie, prowadząc dziewczynę do kuchni. Tam okryła ją długim, ciepłym swetrem i usadziła na krześle, a potem zaczęła gotować wodę na herbatę. 

Irminia oparła się o kredens i spojrzała na Ruby zmęczonym wzrokiem. 

- Nie denerwuj się, ale czy... Słyszałaś coś? Cokolwiek? Nie mogę uwierzyć w to, co się stało...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...