Skocz do zawartości

[Gra][Zapisy]Evil Pieces[DxD]


Dead Radio Man

Recommended Posts

Gdy zapanował kruchy pokój pomiędzy 3 rasami biblijnymi w pewnym momencie dzięki pewnej grupie diabłów udało się zawiązać mocniejszy sojusz który wiązał nie tylko diabłów, upadłych i aniołów. Do sojuszu dołączyły bóstwa z innych mitologii i przez jakiś czas było dobrze. Niestety jak w każdym scenariuszu tak i tutaj musiało coś być nie tak. Pewnym kręgom cały sojusz po prostu nie pasował. Powstała tak zwana frakcja Chaosu, byli to źli bogowie, dawni maou którzy nie zgadzali się rządami nowych maou. Ciągnęły tam masy przeróżnych istniej tych mrocznych i tych świetlistych. 

 

Tak właśnie kończy się wasz odpoczynek który był wam obiecany wiele razy. Cóż nigdy nie można ufać obietnicą a tym bardziej diabelskim obietnicą.

 

 

 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

 

 

Ogólnie wstępnie, wasze postacie już są od jakiegoś czasu diabłami. Możecie wybrać jak długo<uwzględnić to w historii postaci>. Wszyscy się lubią i mają do siebie zaufanie, można podejść do tego w sposób kto się lubi ten się czubi. 

 

Rasy:

Nekomata - tylko kobiety, koci demon który korzysta w walce z ki. Techniki Youjutsu - iluzje i sztuczki magiczne. Senjutsu - pobieranie energii z otoczenia która wzmacniała ataki, obronę i magię. 

Ludzie - Nic nadzwyczajnego ;D 

Wampiry - Możliwość przywołania nietoperzy, zamiana w chmurę nietoperzy co daje możliwość rekonesansu. Zazwyczaj otoczony mgłą.

Demon - Chyba nie trzeba tłumaczyć ? Ogarniasz demoniczną magie najlepiej z całej rodziny. Wiesz trochę więcej o zaświatach niż inni. 

 

- Wieża - Silna, wytrzymała na ataki. Praktycznie nie do zdarcia, trzeba naprawdę silnych ataków żeby coś zrobić wieży.

- Skoczek - Zazwyczaj to jest szermierz, niezwykle szybki.

- Goniec - Ekspert od magii, jego zdolności magiczne są największe + zazwyczaj może albo leczyć albo wzmacniać resztę ekipy

- Królowa - Zbalansowana figura, zawiera w sobie po trochu z każdej innej figury. 

- Król - Ja

- Pion - Zależnie od tego ile ma w sobie pionków tym jest silniejszy. Król posiada ich 8. 

 

Jeśli są pytania, pytajcie a będzie wam dane. 

 

 

KP:

Imię:

Nazwisko:

Wiek: < byle był mniejszy od mojej postaci> 

Rasa: 

Boski Dar: < w przypadku bycia człowiekiem/wampirem/nekomatą >

Umiejętności + Zdolności Boskiego Daru:

Rodzina: Samael

Historia sprzed dołączenia do rodziny i po dołączeniu: 

Ranga: Średnio klasowy Diabeł < od razu macie taką rangę> 

Wygląd: <króciutki opis + musowo obrazek> 

Figura: 

Info Dodatkowe: 

Broń:

Chowaniec:

 

 

Lista graczy;

 

1.- Ja. Król

  Odkryj ukrytą treść

 

2.- RexCrusader - Skoczek.

  Odkryj ukrytą treść

 

3.- Arekeen - Goniec

  Odkryj ukrytą treść

 

4.- Szeregowa WW - Królowa 

  Odkryj ukrytą treść

 

5.- Mephisto - Goniec

  Odkryj ukrytą treść

 

Edytowano przez Dead Radio Man
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy z was był w własnej posiadłości na terenach rodziny Samael w zaświatach. W pewnym momencie do każdego z was przeleciał kruk z listem przywiązanym do nóżki. Gdy już otworzyliście listy zobaczyliście co było w środku napisane. 

 

" To ja Aros, musimy się spotkać. Mamy gościa, ważnego przybądźcie jak najszybciej możecie do mojego zamku.   PS: ubierzcie się jakoś normalnie. "

 

Cóż wiadomość mogła mówić wiele rzeczy, najważniejsze jednak było że zobaczycie się znów po kilku miesięcznej przerwie od siebie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zelos uśmiechnął się czytając list.

-To musi być jakieś wyzwanie z tym "ubierzcie się jakoś normalnie", co by tu założyć?- wampir oddał się błogim fantazjom jak to mógłby się zabawnie ubrać na przekór poleceniu. Ostatecznie jednak założył standardowo biały płaszcz, czarne spodnie i rękawiczki, a także najważniejszą część ubioru czyli melonik. Tak ubrany wyruszył we wskazane miejsce.

-Ciekawe kto może być tym ważnym gościem, musi być rzeczywiście ważny skoro nasz odpoczynek zostaje przerwany.- rozmyślał Zelos idąc w kierunku zamku Arosa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Ubrać się normalnie? Błagam." Pomyślał Gael po przeczytaniu listu. Spojrzał na swoje biurko zasyfione kartkami z rzeczami, które chyba tylko on łapał i westchnął.

- Pięć lat wolnego, to byłby cud - zanucił do siebie, po czym rzucił zaklęcie zmieniające jego ubranie laboratoryjne w garnitur. Poprawił krawat, chrząknął, po czym przyzwał skrzydła i wyleciał z apartamentu przez okno w kierunku zamku Aros'a. Nie użył teleportu, ponieważ chciał pooddychać świeżym powietrzem.

- Odpowiadam na wezwanie - pomyślał demon.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna siedziała na kanapie popalając papierosa, gdy nagle na jej ramieniu usiadł kruk. Spojrzała na niego kątem oka, a następnie na list, który miał przywiązany do nóżki. Poważnie? Nie może mieć nawet chwili spokoju we własnym domu bo zaraz znowu ktoś czegoś chce. Dziewczyna otworzyła list i przeleciała po nim wzrokiem. Aros, no jasne. To było do przewidzenia. "Ubierzcie się jakoś normalnie"...? Serio? Dziewczyna westchnęła. Nie miała za dużej ochoty nigdzie iść, ale może chociaż ten ktoś będzie ciekawy. Wyrzuciła niedopałek na ziemię i zdeptała go butem. Podniosła się z miejsca wytwarzając krąg teleportacyjny. Cóż chodzenie na piechotę jej się nie widziało. Po chwili pojawiła się w zamku Arosa, zaraz przy głównym wejściu. Teraz pozostało tylko czekać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z umiejętnością podróży między światami i miejscami, siedzenie w domu było czymś co robiło się raczej rzadko. Ale każdy musi czasem odpocząć, głaszcząc swoją niezwykle miękką chimerę-chowańca. Ach tak, dla Randuina to był właśnie relaks. A gdy słuchało się muzyki to już w ogóle. Oddball była zdecydowanie bardziej milutkim chowańcem niż poprzedni którego miał, biedaczek zginął ze starości. 
Nie zareagował od razu na przybycie kruka. Dopiero po chwili złapał liścik i rozwinął go.

- Ubrać się normalnie? Co on sobie wyobraża, że niby ja nie ubieram się normalnie? Pff! - oznajmił podnosząc się z miejsca. - No Oddball, pan musi wyjść. Nie rozrabiaj za bardzo - oznajmił. Ruchem dłoni zrzucił siebie piżamę w której siedział, a zaraz potem na ich miejsce praktycznie same wskoczył brązowy, trzyczęściowy garnitur z żółtą koszulą. Na całość weszło brązowe futro i okulary przeciwsłoneczne, raybany. Po przyjrzeniu, można było zauważyć, że jedna połowa kamizelki jest w paski poziome, druga w pionowe, na lewych spodniach ma zieloną łatę na kolanie, guziki w koszuli do siebie nie pasują, jego skarpetki były różnego koloru, na prawej dłoni miał żółtą rękawiczkę obejmującą całą dłoń, zaś ta na lewej, nie miała małego i serdecznego palca. Do całości dorzucił jeszcze buty, co prawda eleganckie, ale miał w sumie cztery sznurówki, w lewym czerwone i zielone, w prawym pomarańczowe i błękitne. Chwycił cylinder, brązowy, obwiązany zieloną chustką w kropki, przeczesał jeszcze dłonią swoje siwo-czarne włosy i stworzył krąg teleportacji który to przeniósł go bezpośrednio do zamku Arosa. 

- Przybyłem skarbeńka! - zawołał rozkładając ręce szeroko i rozglądając się. - Ej cholera, jest tu kto? - zawołał raz jeszcze. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aros po chwili wyszedł do was, minę miał nie tęgą. Coś się stało? 

- Dzięki że przybyliście, chodźcie. Musimy omówić z naszym "pracodawcą" kolejną misje. 

Ruszyliście za mężczyzną, szliście praktycznie przez cały zamek aż dotarliście do biura Arosa. Gdy już tam weszliście wszyscy zauważyliście że w kącie ktoś siedział i dopiero po jakimś czasie zauważyliście kto. Był to Ajuka Beelzebub, maou który w piekle odpowiadał za badania nad technologią, systemem evil pices oraz stworzeniem rating game. Gdy zaczynaliście jako drużyna to on was uczył i wspierał. Aros usiadł za biurkiem.

- Ja mam im powiedzieć czy wolisz ty? - Zapytał się Aros Ajuki.

- Ja powiem. - Zrobił krótką przerwę. - Cóż sprawa wygląda tak, czekają nas duże zawody Rating Game ponieważ oglądać je będą nie tylko diabły ale także anioły, upadli oraz bogowie z innych mitologii. Chcę was zatrudnić do obrony Zeusa i jego żony. Ostatnie wydarzenia związane z brygadą Chaosu nie dają nam spokoju więc będziemy musieli dodatkową formę ochrony zapewnić naszym gościom. Piszecie się? 

Aros spojrzał wam w oczy, oczekiwał że się zgodzicie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zelos cały czas miał na twarzy lekki uśmieszek i opierał się na swojej lasce, choć w rzeczywistości nie miał żadnych problemów z chodzeniem. Kiedy padło pytanie zaśmiał się pod nosem, a następnie odezwał się.

-Wydaje mi się, że decyzja nie należy, ani do mnie, ani do żadnego z nas. W każdym razie tak jest moim zdaniem, wracając do tematu należymy do rodziny Samael i naszym panem jest Aros i to do niego należy decyzja. Jakakolwiek będzie podążę za nią aby służyć swemu Królowi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Effy przyglądała się znajomym, ale nie przywitała się z nimi. Jedyne co zrobiła, to uśmiechnęła się pod nosem i ruszyła za Arosem. Czekała na wyjaśnienie tej całej sprawy, a im szybciej tym lepiej. Ah, czyli tym gościem był Beelzebub. Dziewczyna skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i wysłuchała tego co mężczyzna miał do powiedzenia. Ochrona, ta? Cóż... Dziewczyna rzuciła okiem na Arosa już wiedziała, że nie mają za bardzo nic do gadania. Dokładnie tak jak powiedział Zelos. Nie miała zamiaru się sprzeciwiać, wykłócać ani nic z tych rzeczy. Nie było najmniejszego sensu bo tak czy inaczej będzie musiała się zgodzić. Oczywiście nie odezwała się słowem, jak zwykle, a jedyne co zrobiła to lekko kiwnęła głową, wręcz ledwo zauważalnie na znak tego, że wyraża zgodę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Randuin pogładził swoją bródkę, spojrzał na Belzebuba i podniósł brew.

- Zeus i jego małżonka? Uuu, obracamy się wśród wyższych sfer? No ale, ja się zgadzam. Mam nadzieje, że będzie zabawnie, bo jakoś ostatnio jest bardzo nudno. Ale, czy jak będziemy ich ochraniać, nie weźmiemy udziału w Rating Game? Szkoda - westchnął nieco ale zaraz potem odchrząknął. - No nie ważne, grunt żeby coś się działo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gael pokręcił nieznacznie głową. Misja typu Secure była strasznie sztampowa jak dla niego, ale i takie się zdarzają...

- Zrozumiałem - dał w odpowiedzi. Decyzja nie należała do niego, więc tylko przyjął polecenie. Chociaż fakt, że nie brał udziału w rating game, był dla niego smutny. Już chwilę nie walczył, a dla jego umiejętności, których szlifowanie trochę zajmuje jest to niszczące. Rozejrzał się przy okazji po towarzyszach i, widząc same znajome twarze, uśmiechnął się pod nosem

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aros uśmiechnął się na odpowiedz swoich sług. Cóż może będzie znowu okazja żeby pomachać mieczem.  Beelzebub także się uśmiechnął.

- Dobrze, to ja będę wracać do moich zajęć. A i Arosie pamiętaj o tym naszyjniku żeby go im dać. - Powiedział i zniknął w kręgu teleportacyjnym. 

- To co, dzisiaj jeszcze mamy czas dla siebie. Może mały sparing przed misją, zgaduje że nikt z nas ostatnio nie walczył. - Uśmiechnął się. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna zastanawiała się chwilę o jakie naszyjniki chodzi, ale, że nikt nie poruszył dalej tematu po prostu to przemilczała. Gdy Beelzebub zniknął Effy od razu odpaliła papierosa zaciągając się. Miała nadzieję, że nikt z towarzystwa problemu mieć z tym nie będzie. Spojrzała na Arosa, który zarzucił tematem wykorzystania wolnego czasu. Sparing, ta? Właściwie to czemu by nie... Mówił coś jeszcze o tym, że zapewne wszyscy dawno nie walczyli. Dziewczyna lekko uniosła brwi i wypuściła dym z ust.

- Mów za siebie... - mruknęła uśmiechając się pod nosem. Łał, czy ona się odezwała? To naprawdę nie zdarzało się często. Dziewczyna bardzo często ćwiczyła ze swoim bratem Tylerem. Walczyli dla czystego treningu, więc to była norma.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zelos uśmiechnął się na myśl o sparingu, może on pomóc wrócić im do formy. Jego uwadze nie umknął fakt, że Effy odezwała się co było raczej cudem. Wampir zauważył również papierosa młodej damy i postanowił nie być gorszy. Z wewnętrznej kieszeni płaszcza wyciągnął małe pudełko z cygarami, otworzył je i wyciągnął jedno. Włożył je na chwilę do ust, aby uwolnić rękę i spokojnie zamknąć pudełko oraz włożyć je z powrotem do kieszeni. Następnie z innej kieszeni wyciągnął obcinarkę oraz wyciągnął cygaro z ust, aby obciąć fragment głowy cygara. Po skończonej czynności obcinarka powędrowała do kieszeni, a cygaro do ust. Zelos wyciągnął zapalniczkę i zapalił cygaro. Kiedy już skończył z radością zaczął smakować się cygarem, a uśmiech na jego twarzy stał się szerszy niż zwykle. Po chwili delektowania się odezwał się.

-Ja walczyłem z trzema rzeczami. Nałogiem alkoholowym i nałogiem tytoniowym. Najgorszą plagą to są jednak nooby. Chyba przegrałem na każdym froncie, ale sparingowi nie odmówię. Pora rozruszać stare kości.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gael widząc, że z pomieszczenia zrobiła się palarnia pokręcił tylko głową. Pewne rzeczy zmianie nie ulegną....

- Walczyłem tylko z alkoholem.  Wygrałem częściowo, bo zwykła wódka już na mnie nie działa - powiedział, po czym ziewnął lekko. Zgodził się tym samym na sparing.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Och, przydało by mi się rozruszać stare kości. Ale jest tu ktoś kto chciał spróbować się ze mną zmierzyć? No bo jakby nie było, jestem tu drugą najbardziej doświadczoną w boju osobą. No chyba że ty szefunciu? Masz ochotę na mały sparing? Trochę niszczycielskich mocy chyba ci nie zaszkodzi prawda? - zapytał uśmiechając się niewinnie i poprawiając marynarkę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Wiedziałem, że jesteś szalony, ale tego się po tobie nie spodziewałem.- powiedział Zelos niemal upuszczając swoje cygaro, lecz po chwili uśmiechnął się- Porywasz się z motyką na słońce. Choć z radością obserwowałbym wasz pojedynek, ale wynik raczej jest z góry wiadomy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Pamiętaj że brama nie przestanie gdy już się objawi. Proszę bardzo, powalczmy. - Aros pstryknął i pod nimi pojawił się szybki krąg teleportacyjny który bardzo szybko przeniósł wszystkich na arenę, wszyscy oprócz Aros'a i Raduina byli na trybunach. Była to wielka arena na której było wiele najróżniejszych posągów. Przedstawiały one różne osoby, bestie, istoty mityczne które zostały pokonane przez przodków Arosa. Mężczyzna miał na sobie kościaną maskę z rogami, z otworów na oczy płonęły jak 2 czerwone pochodnie ogniki. W prawej ręce Aros trzymał swój miecz który powoli odwijał z czerwonego materiału. Jego demoniczna aura była przygniatająca nawet jak dla Raduina. 

- To co zaczynamy przyjacielu? Bez urazy oczywiście? - Oparł miecz o szyję spoglądając na swego sługę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż, fakt faktem Effy sporo trenowała, ale nie chciała teraz siedzieć bezczynnie. Chciała pokazać czego się nauczyła bo cóż, trochę tego było, a ona sama słaba nie była. Tylko trzeba było kogoś zaangażować. Dziewczyna rozejrzała się po arenie i trybunach. Aros bije się z Randuinem, a ona i reszta siedzą i patrzą. Wypadałoby się ruszyć i ogarnąć kogoś do walki bo nie widziało jej się siedzenie tak bezczynnie. Problem był taki, że nie miała w naturze, żeby jakoś dużo się odzywać, ale jak mus to mus.

- No dobra chłopcy, to który chce się bić? - zapytała uśmiechając się lekko pod nosem. Coś przeczuwała, że tego dnia będzie odzywać się więcej niż w ciągu całego tygodnia. Spojrzała na Gaela, tak właściwie to już sobie wybrała z kim chce walczyć. - Chodź, idziemy. - rzuciła jak gdyby nigdy nic.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gael spojrzał na Effy lekko pytającym spojrzeniem, aczkolwiek nie odezwał się. Uczony był, w pewnym sensie, że płci przeciwnej się nie odmawia, więc tylko skinął głową wstając. Przez czas wolny nie trenował zbyt często, właściwie tylko tyle, by utrzymać stały przepływ energii w inkantacjach, czyli jakieś pół godziny dziennie. Ciekaw więc był, jak sobie poradzi, oraz co przygotowali inni. Miał też nadzieję, że Effy się na niego nie pogniewa, bo niektóre z jego zaklęć są... Irytujące.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aros słyszał o czym mówiła Effy, walka z Gaelem? Cóż jeśli chcieli urządzić sobie małą walkę to proszę bardzo. Aros podniósł rękę do góry i pstryknął palcami. Znienacka pod wami pojawił się krąg magiczny i przeniosło was w inne miejsce przy okazji wyprowadziło was to z równowagi i gdy już dotarliście na miejsce leżeliście "prawie" na sobie << hehe >>. Gdy już wstaliście zauważyliście że byliście na ziemi w posiadłości Arosa, na nieco mniejszej arenie na której byliście przed chwilą. Z tym że tutaj nie było trybunów tylko sama arena. Często tutaj walczyliście między sobą gdy rodzina dopiero się rozwijała a więc wspomnienia i wasz pot jeszcze na arenie pozostawał. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak dobrze, że Aros wszystko słyszał. Nie trzeba było się upominać. Dziewczyna spojrzała w jego stronę gdy podniósł rękę i gdy tylko pstryknął palcami ona i Gael przenieśli się na arenę. Tą, na której trenowali na samym początku. Ah... Wspomnienia. Właściwie to miejsce nie było najgorsze, ani za duże, ani za małe trochę miejsca było. Arena jak arena. Ale nie mogło obejść się bez żadnych akcji. Gdy tylko oboje przenieśli się na miejsce stracili równowagę i upadli jedno na drugie. Dziewczyna nie miała z tym jakiegoś większego problemu. Jej uśmiech minimalnie się poszerzył po czym przejechała lekko dłonią po policzku chłopaka. Cóż, cała Effy. Miała tendencję do takich rzeczy i lubiła się w ten sposób bawić. Ale właściwie to wszyscy już chyba do tego przywykli. Podniosła się z ziemi, otrzepała i rozejrzała po arenie. Nic się nie zmieniło. Rzuciła okiem z powrotem na Geal'a i spojrzała na niego z niemym zapytaniem "To jak, zaczynamy?".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gael tylko puścił uśmiech w stylu "Powodzenia" Aros'owi przed teleportacją.

 

Ahh, stara arena. Starcie zamierzchłych wspomnień młodzieńczych dni z brutalną teraźniejszością, ultimatum postawione dawnym umiejętnościom i wydźwięk śmiechu nowych. Kiedyś miejsce walk, treningów, krwi, bólu i cierpienia, teraz powiew nostalgii. Gael w pierwszej sekundzie nawet zdziwił się jej rozmiarami. Kiedyś arena przy fasadzie budynku dawała poczucie miejsca wyzwań, wielkiego i majestatycznego. W tych czasach jednak jej wielkość budzi w Aldhelmie politowanie. Przez ułamek sekundy nawet poczuł ciężar swojego wieku...

Mimo wszystko grawitacja nie podlega upływowi lat, przez co zawiodła tuż po teleportacji. Gael wraz z towarzyszką poklepali ziemię na powitanie. Puścił tylko przepraszający uśmiech nie zwracając większej uwagi na jej zachowanie. Był, w pewnym sensie, przyzwyczajony. Poza tym znał Effy i wiedział, że nie mogła się powstrzymać. Wstał, strzepał brud z garnituru i westchnął, po czym odpowiedział na nieme pytanie skinieniem głowy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Randuin był raczej typem istoty której przytłaczająca siła aż tak nie przeszkadzała. Sprzedając część swojej świadomości niszczycielskim mocą Chaosu, słysząc szepty terroru a czasem nawet wkraczając wgłąb Osnowy, wyrobił sobie odporność na tego typu popisy. 

- Och, ależ musiałbyś się znacznie bardzie postarać aby mnie urazić. Przyjacielu - niewinny uśmieszek pojawił się na twarzy demona. Przejechał palcami po swojej twarzy, pozbywając się skóry i pokazując mięśnie razem z zębami. - Ale jeśli chodzi o twoje popisy, byłem święcie przekonany, że jest to moja działka - kolejny ruch dłonią i skóra była na miejscu. Przeciągnął się i klasnął w dłonie. - No dobra! Jedziemy. - Po tych słowach wokół maga pojawiły się kolejno efekt wiatru, kilka błysków, płomienie i kilka innych. Miał całkiem szeroką gamę bonusów którą mógł sobie zapewnić. 

Na ziemi wokół Rofocale pojawiła się fioletowa substancja, powoli sunąca dalej, zwiększając powierzchnie, czasem tworząc macki i oczy, które to wgapiały się w Arosa. - Wypadało by ostrzec, znam trochę nowych sztuczek, - na części macek wyrosło więcej ślepi, które wystrzeliły z siebie salwę fioletowych pocisków, przypominających roztopiony metal. Kilka innych macek obwinęło się wokół nóg Randuina. Trzymając go lekko. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aros stworzył kilka magicznych kręgów. 2 przylegały do jego łydek i miały zapewne jakiś związek z zwiększeniem jego szybkości. Kolejny przylegał do brzucha, była to bariera która miała chronić resztę ciała przed różnymi atakami. Bariera nie była najwyższej jakości, ale ataki które były słabej jakości nie dawały rady nic zrobić. Ostatnim kręgiem był niebieski krąg z którego wylała się ściana wody wprost na pociski i na substancje zmywając ją wprost na Raduina. Jeden z pocisków zdążył przelecieć i uderzyć w barierę ale pojedynczy atak nie był dość silny.

- Cóż chyba nadal ci dużo brakuje, ja też nie próżnuje i także rozwijam swoją siłę. Nie tylko magiczną ale i fizyczną. - Uśmiechnął się przyjacielsko do swojego sparingowego kompana.  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...