Skocz do zawartości

"Wspomnienia" Ares Prime


Matalos

Recommended Posts

Ta burza, jaka rozpętała się nad Canterlot, była tajemnicza. W powietrzy było aż duszno od magii, a uderzenia błyskawic nie powodowały pożarów.

Księżniczki wypatrywały źródła burzy, gdzieś daleko poza Canterlot. Tymczasem, na malej polanie, gdzie stał samotny grób, magia kondensowała się najbardziej. I w pewnym momencie, ogier leżący w dawno zbutwiałej trumnie otworzył oczy.

------

Obudziłeś się i pierwsze co ci przyszło do głowy to "KOP!!!!!". Nie czekając na nic zacząłeś rozgarniać ziemię nad tobą. Po kilku chwilach, które dla ciebie wydawały się wiecznością wydostałeś się na powierzchnię. Było ciemno, niebo zaściełały czarne chmury, a ty brałeś głębokie oddechy zimnego, świeżego powietrza. Nagle błysnęło brązowe światło i straciłeś przytomność.

-----

Obudziłeś się na materacu, wewnątrz jakiejś chaty. Ściany były zrobione z bali drewna. Świetliki w lampach oświetlały pokój w którym się znalazłeś żółtawym światłem. Jesteś w małym pokoju bez okien, są tutaj tylko trzy warte uwagi rzeczy. Pierwsza to mały stolik na którym leży pusty talerz i lampka świetlikowa. Druga to materac na którym leżysz, jest spory, zajmuje prawie połowę pokoju, jest biały i wypchany świeżym sianem. Ostatnią ciekawą rzeczą, są drzwi do pomieszczenia, zza których słychać odgłosy... gotowania?

Nie pamiętasz prawie nic. W twojej pamięci są tylko dwie rzeczy. Piękna gwiaździsta noc, oraz jeszcze piękniejsza granatowa klacz Alicorna, o oczach w których można by utonąć. Jedyne co masz na sobie, to dziwny amulet, przedstawiający sierp księżyca. Co robisz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 451
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Ziemia... zimno... duszno... Te myśli dosłownie wdarły się do mojego umysłu. Otworzyłem oczy, i zauważyłem że chyba... chyba leżę w grobie? Instynkty zadziałały momentalnie - zacząłem kopać z całych sił, liczyło się tylko to aby się wydostać na powierzchnię, do zbawczego tlenu. Gdy wreszcie mi się udało, zacząłem szybko oddychać, łapiąc świeże zimne powietrze. Nie wiem czy potem to był szkok tlenowy, czy może zwykłe zmęczenie, ale znów ogarnęła mnie ciemność, i straciłem przytomność --------------------------------- W nozdrza uderzył mnie zapach świeżego siana, leżałam na jakimś materacu, przykryty kocem. Wstałem ostrożnie, bolał mnie każdy mięsień i każda kość, jakbym za długo leżał w jednej pozycji. - Co jest.. gdzie ja jestem...? - spytałem sam siebie, ale zaraz przyszło mi do głowy jeszcze ważneijsze pytanie. - Zaraz.. kim ja jestem?! Rozejrzałem się wokoło... nic nie wyglądało znajomo. Spojrzałem na swoje kopyta - moja sierść była czarna jak noc, ciemnostalowa grzywa i broda. Miałem wrażenie że patrzę na kogoś zupełnie obcego. Spróbowałem przypomnieć sobie cokolwiek...ale nic nie znalazłem. Kompletnie nic. Prócz obrazu jednej, tajemniczej, niezwykłej klaczy. Wstałem z materaca, i poczułem jak coś zimnego kołysze się na mojej szyji. Spojrzałem, wisiał tam jakiś medalion, w kształcie sierpa księżyca. Bardzo misterna robota.. Po chwili zerknąłem na swój CM, który okazał się kolejnym sierpoksieżycem, tyle że był skrzyżowany z mieczem. Nogi odmówiły mi po chwili posłuszeńswa, czułem sam że byłem słaby, nawet dłuższe stanie było męczące... - Kim ja jestem? Gdzie ja jestem? - spytałem sam siebie. Co tutaj się dzieje...?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy upadłeś na materac, otworzyły się drzwi. Do twojego pomieszczenia weszła jakaś postać. Był to klacz jednorożca, o pomarańczowym zabarwieniu. Jej CM przestawiał garnek. Przed sobą niosła tacę z jedzeniem. Cokolwiek to było, pachniało znakomicie, a twój żołądek odezwał się głośno, domagając napełnienia. Słysząc to, klacz uśmiechnęła się. Położyła tacę na stoliku, pochyliła się do ciebie i wyszeptała "Zaraz wracam. Zjedz, zanim wystygnie" po czym wyszła, zamykając za sobą drzwi. Znowu leżałeś sam, jednak czułeś, ze cokolwiek się stało, trafiłeś pod dobre kopyta.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zonowu usłyszałeś kroki. Drzwi otworzyły się delikatnie i znowu do pomieszczenia weszła ta klacz. Unosiła przed sobą małą szklaneczkę, z jakimś zielonkawym płynem. Położyła ją na stoliku, poczym usiadła przed toba. -Leż spokojnie -zaczeła rozmowę. - To lekarstwo - dodała wskazując na szklaneczkę. Przez chwilę patrzyła się na ciebie w milczeniu. Przekrzywiła głowę, przez co jej szmaragdowe włosy spadły jej na oczy. Odgarnęła je i powiedziała -Kogoś mi przypominasz... Nie wiem kogo, ale wydajesz się być znajomy. Ale powiedz mi jak masz na imię. I jak znalazłeś się w środku nocy pod drzwiami mojej chaty, jak jakiś źrebak z bajeczki dla małych kucyków?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzałem nieufnie na zielone lekarstwo, ale chyba naprawdę mi dobrze życzyła, więc wziąłem je w kopyta, ale nie wypiłem go od razu. Zastanawiałem się nad odpowiedzią na jej pytanie. Przeszukałem swą pamięć ponownie, ale już samo szukanie jakichkolwiek informacji sprawiało mi ból głowy. Wreszcie jednak znalazłem tą konkretną informacje. - Jestem..jestem.. Nightwing.. - powiedziałem niepewnie. -Tak.. na.. napewno. Ja.. ja niewiem jak się tu znalazłem, nie pamiętam nic... prócz zimna, ziemi, mroku,chłodu. Jakbym tracił oddech, leżał w grobie... to było straszne. Zamilkłem na chwilę, aby odpędzić te straszne chwilie. Potem znów podjąłem rozmowę. - Wybacz... ale nie jestem w stanie powiedzieć więcej o sobie, ja... ja nic nie wiem, nie pamiętam niczego, kompletnie nic. - spojrzałem pytająco na swoją ''gospodynię'' - A ty ? Jak się nazywasz? Dlaczego mi pomogłaś?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Machnęła ci przyjaźnie głową, widząc twoje niezdecydowanie, dotyczące mikstury. - Śmiało, możesz pić - powiedziała. - Smakuje strasznie, ale dobrze ci zrobi. -Racja, zapomniałam się przedstawić - powiedziała słyszac twoje pytanie. - Jestem Crealy. I pomogłam ci, bo znalazłam ciebie, niemalże martwego , tuż pod moimi drzwiami. Jesteś strasznie ciężki i wciągnać ciebie tutaj było dla mnie nielada problemem - przez chwilę milczała, rozmyślając. - Mówiłeś, że znalazłeś się w grobie, tak? Zanim się tobą zajęłam, wyglądałeś, jakbyś żeczywiście leżał pod ziemią - nagle złapała się za głowę i wstała. - Przepraszam ciebie na moment, ale chyba mam coś, co mogłoby ciebie zainteresować. - wybiegła, a ty leżałeś na materacu. Nagle usłyszałeś głośny huk. Crealy nie wróciła, ale drzwi były uchylone. Zdołasz pewnie je otworzyć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyjrzałeś przed drzwi. Zobaczyłeś, ze jesteś w małym pomiszczeniu, które pewnie służyło za kuchnię , jadalnię i salon. Tutaj są okna i widzisz, że jest już wieczór. Czyżbyś przespał caly dzień? Ale nie interesuje ciebie to zbytnio. Bardziej ciekawsze rzeczy dzieją się wewnątrz. Widzisz... Changelingi. Trzy stoją wewnątrz pokoju. Rozmawiają z jakimś jednorożcem, stojącym po drugiej stronie magicznego portalu. Widzisz też, że dwa inne wychodzą z Creal na zewnątrz. Tymczasem jednorożec mówi: - Czy on coś pamieta? -Nie sądzę - odpowiada jeden z Changelingów - z tego co mówila nasza agentka, ledwo pamęta swoje imię. - Dobrze. Byłoby przykro, gdyby zapamiętał co nam ukradł. Utrzymajcie go w pewności, że jest bezpieczny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A cóż to za stwory... no tak, to chyba Changelingi. Zaraz, o czym oni mówią ? Chyba muszą mnie znać.. cholera nie dobrze. Tu coś się kroi, nie mogę tu pozostać. Oni chcą czegoś odemnie, ale nie dam im tej satysfakcji. Mimo to..poczułem jakby żal. Crealy wydawała się sympatyczna, i miła a współpracuje z tymi bestiami. Trzeba stąd nawiewać, i to zaraz. Wróciłem ponownie po cichu do swojej sypialni, i położyłem się, aby jeszcze trochę odpocząć. Gdy uciszy się, to spróbuję uciec. Na razie poczekam na powrót Crealy, i spróbuję dowiedzieć się gdzie jestem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ułożyłeś się na słomie i w tym momencie otworzyły się drzwi. Do środka weszła Crealy. Chyba ona, bo z tego co pamiętasz o Changelingach, te stwory mogą przybierać kształty dowolnej istoty. Tymczasem klacz usiadła na przed tobą i z promiennym uśmiechem, który dla ciebie wydaje się być strasznie sztuczny, zaczęła mówić: - Mam nadzieję, że nie czekałeś długo. Coś mi wypadło. Ale posłuchaj, czy ty nie byłeś na królewskm ślubie przypadkiem? Tym co był jakieś dwa tygodnie temu? I czemu nie wypiłeś swojego lekarstwa?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj uważaj teraz, bo ci powiem coś konkretnego... nie lubię jak ktoś spiskuje za moimi plecami. A wyglądałaś na taką dobrą osobę. - Królewski ślub? Nie.. nie byłem... a może byłem... nie pamiętam dokładnie... mam w głowie pustkę. Czuję się jakbym miał glinę zamiast mózgu, głowa mnie coś boli. A tak wogóle to gdzie ja jestem ? Co ta za miejsce?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Chyba ciebie widziałam gdzieś w tłumie - zaczęła. - Ale spokojnie - zaczeła, słysząc twoje pytania - Jesteś w chatce pustelniczki. Jakieś pięćset metrow od Canterlot. Nie masz się czego obawiać. A powiedz mi, czy słyszałeś może coś o... -nie dokończyła, gdyż rozległ się dźwięk eksplozji, gdzieś na zewnątrz. Creal szybko wstała i wybiegła przez drzwi, nic nie mówiąc. Znowu przejście jest uchylone, i widzisz kolorowe błyski, przenikające przez szparę. Raz niebieski, raz zielony. Niekiedy słyszysz krzyk, ale nie jest to konkretny wyraz. Raczej nieartykułowany wrzask.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Co.. co tam się dzieje? To trzeba sprawdzić.- rzekłem od razu, i wybiegłem prosto do źródła hałasów. Dobra okazja żeby stąd nawiać, i rozejrzeć się dookoła. Jeśli ta klacz współpracuje z Changelingami, nie mogę tu zostać. Jeśli tam toczy się walka, to chętnie rozprostuję kości..

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybiegłeś do głównego pomieszczenia i zobaczyłeś, że Changelingi walczą z kimś poza budynkiem. Zmiennokształtni stali przy oknach i wystrzeliwali magiczne pociski w mrok nocy. Napastnicy nie byli im dłużni i niekiedy jakiś magiczny promień wpadał do chaty, robiąc sporo zamieszania. Changelingi są zbyt skupione na walce z wrogiem i jeszcze ciebie nie zauważyły. Wszystkie meble są teraz albo poniszczone, albo zepchnięte do zablokowania drzwi. Przy oknach stoją jeszcze trzy Changelingi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, pora ostatecznie zmywać się z tego wariatkowa. Nie wiem o co tu biega, ale wcale nie chcę się dowiedzieć. Trzeba stąd wiać. Zaraz... co Crealy mówiła ? Że jej chatka znajduje się 500 metrów do jakiegoś Canterlotu. Hm... nic mi ta nazwa nie mówiła, ale musiało to być jakieś miasto. Może tam znajdę jakąś konkretną pomoc. Ale najpierw, spytam się jeszcze o coś moją gospodynię. Wróciłem więc do poprzedniego pokoju, stanąłem w drzwiach, tak aby klacz nie mogła uciec. - Crealy... co tu się dzieje, tak naprawdę. Widziałem jak rozmawiasz z tymi... potworami na mój temat. Nie wiem czego wy chcecie ode mnie, ale nie zamierzam dać się wykorzystać. Wiedz że potrafię złamać kucykowi nogę w 4 miejscach, i to bardzo boleśnie. Dlatego proszę cię - powiedz co tu się dzieje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jak to co się dzieje - odparła klacz - chcą ciebie odbić! - krzyknęła i w tym momencie zmieniła formę. Przed tobą, zamiast Crealy stał Changeling. Usłyszałeś niskie buczenie, i widzisz, że zmiennokształtny leci w twoją stronę. Najpewniej chce ciebie staranować, a masz za mało miejsca, aby odskoczyć w bok.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli chcesz to zrobić na ostro ? Jak tam chcesz kreaturo, ale wiedz że ja umiem sie bronić. Skoro leci na mnie a miejsca jest mało żeby uskoczyć w bok , to wzbijam się do góry na tyle aby wróg znalazł się pode mną. Potem spadam na niego, przygniatając go swoim ciężarem, i łamię mu skrzydła i nogi silnymi ciosami kopyt, a potem uciekam szybko na zewnątrz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podleciałeś do góry, pod sam sufit. Widzisz zdziwioną minę changelinga, która szybko przradza się w grymas cierpienia, gdy spadasz na niego z łoskotem. Słyszysz dźwięk łamanych kości. Chyba nie wstanie. Tymczasem słyszysz jakiś chałas za tobą. Widzisz, że część mabli stała na klapie w podłodze. Przed chwilą magiczny pocisk trafił w nie i odsłonił ci przejście. musisz tylko przejść koło Changelinga, najlepiej tak, aby ciebie nie zauważył.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze załatwić tego wartownika, i trzeba zwiewać z tego wariatkowa. Czułem że potrafię się obok niego prześlizgnąć, ale teraz... wolałem działać bardziej radykalnie. Dlatego zamiast ominąć go, zakradam się od tyłu, aby chwycić drania, poddusić mocno żeby mu brakło tchu, a potem strzelić w łeb, raz a dobrze żeby stracił przytomność, taki taktyczny cichy nokaut. Gdy uda mi się to zrobić, wychodzę ostrożnie na zewnątrz, i uciekam w cienie. Tam gdzie moje miejsce.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[http://www.youtube.com/watch?v=2fp8mYC5abE]

Podkradleś się do wartownika. Zorientował się, że coś się dzieje dopiero wtedy, gdy twoje kopyta zacisnęy mu się na szyi. Zaczał charkać, ale zatkałeś mu usta kopytem i dalej podduszałeś. Gdy przestał się ruszac, zwolniłeś uścisk, położyłeś go na ziemi i kopnąłeś w łeb, dla pewności. Wyszedłeś ostrożnie na zewnątrz. Walka właśnie się kończyła, a tajemniczy napastnicy wygrywali. Ty natomiast oddalalałeś się od miejsca walki. Nagle usłyszałeś niskie buczenie. Taki dźwięk mogą wydawać tylko skrzydła Changelinga. Chyba jeszcze nie chcą dać ci spokoju...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wyłaź wyłaź, gdziekolwiek jesteś... boisz się zwykłego pegaza maszkaronku? No pokaż co potrafisz... Zacząłem prowokować wroga do ujawnienia się, jednak cały czas nasłuchiwałem z której dokładnie strony zbliża się buczenie, aby zareagować odpowiednio czyli kopytem w głowę przeciwnika. Jednocześnie, tak się zastanawiam... czego oni wszyscy chcą ode mnie? Co ja im zrobiłem że nie dadzą mi odejść tak zawzięcie. Czegokolwiek jednak ode mnie chcą, nie dam im żadnej satysfakcji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zatrzymujesz się i w tym momencie buczenie ustaje. Changeling najpewniej chciał ciebie zaatakować z ziemi, ale przeliczył się. Sterowany instynktem odwróciłeś się, zadajżc cios kopytem. Trafiłeś przeciwnika prosto w brzuch, rzucjaąc go na ziemię. Leży na ziemi i patrzy się na ciebie, błagalnie. Z jego pyska słyszysz ciche "Nie zabijaj mnie, jestem jeszcze młody..."

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zabiłbym go, nie jestem mordercą. Ale on nie musi o tym wiedzieć. Zbliżam się do delikwenta, naciskam mu lewą przednią nogą, klatkę piersiową. Prawą nogą przyciskam swoje kopyto do jego policzka, i przybieram złowrogą minę. - Jeśli chcesz przeżyć, gadaj jak na spowiedzi, co wiesz. Kim jesteście, i czego ode mnie chcecie? Kim byli ci którzy zaatakowali chatę. Gadaj natychmiast maszkaro, albo zrobię ci rzecz tak straszną, że aż kamienie zapłaczą... - rzekłem cichym, mrożącym krew w żyłach szeptem do młodego changelinga. Na potwierdzenie swoich słów, uderzam prawym kopytem w ziemię kilka milimetrów od jego głowy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzisz przerazenie w oczach młodego Changlinga. Gdy uderzasz kopytem o ziemię chce uciec, ale twoje kopyto skutecznie unieruchamia go przy ziemi. Widząc zdeterminowanie w twoich oczach, zaczyna mówić: - Ja... ja nic nie wiem! Wysłali mnie tutaj, abym pilnował jakiegoś więźnia, niewiele więcej nie wiem. Podobno jesteś ważny dla Chrystalis - wypluwa słowa z prędkością karabinu maszynowego. - Ma wobec ciebie jakieś plany. I wobec Ponyville - stara się skulić. - Proszę, to wszystko co wiem, nie zabijaj mnie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...