Skocz do zawartości

"Wspomnienia" Ares Prime


Matalos

Recommended Posts

To...ona... księżniczka Luna.. Taka majestatyczna, taka piękna i dostojna... tak bliska memu sercu. Miałem wreszcie dowiedzieć się kim tak naprawdę jestem. Ale.. ale coś jest nie tak, czułem to. I instynkt ponownie mnie nie zawiódł. Przeklęte changelingi, mogłem się spodziewać zasadzki... Dużo ich, ale nie pozwolę żadnemu choćby tknąć księżniczki. Tym razem nie okażę litości. Śmieli podnieść kopyto na ksieżniczkę, i zapłacą za to najwyższą cenę. - Kopyta.. precz.. od.. mojej... pani... bo zabiję... - warknąłem w kierunku Changelingów. Mimo to byłe gotów do walki na śmierć i życie. Dla niej. Dla Księżniczki Luny

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 451
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Widzisz, jak stwory wzlatują w powietrze, a następnie rzucają się na ciebie wściekłą, buczącą nisko chmarą. Masz niesamowite umiejętności walki. Czujesz, niemal instynktownie, gdzie masz uderzać aby pozbyć się wroga. Gryziesz, kopiesz, machasz skrzydłami. Ale to wszystko na nic w przypadku walki trzydziestu na trzech. Luna i Twilight pomagają ci w walce, ale to nq nic. Chmara zalewa ciebie, ciosy tracą na sile, otrzymujesz kolejne trafienia, męczysz się. Czujesz tępe uderzenie w tył głowy i zanim ciemność ogarnie ciebie zupełnie, zrozumiałeś jeeną rzecz. „Changelingi chciały ciebie porwać, nie zabić.” Potem nadchodzi mrok. Budzisz się w ciemnej celi. Podłoga jest wykonana z jakiegoś twardego, skórzastego materiału, nie ma żadnych okien i tylko mała latarnia, z uwięzionymi świetlikami oświetla celę w której się znalazłeś. Naprzeciw ciebie widzisz wyrzeźbiony otwór w ścianie. Jest za mały abyś mógł przez niego przejść, ale może mógłbyś przez niego wyjrzeć. W celi jesteś samotny, ale gdzieś zza otworu słyszysz ciche jęki bólu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeklęte potwory... Pojmały Twilight i Księżniczkę. Muszę działać, musimy się stąd wydostać. Ściany mojego więźienia, wydaja się być organiczne. To nie jest żaden znany mi minerał czy budulec. Za twardy żeby go przegryźć czy rozerwać. Hm.. trzeba zdobyć jakieś informacje o przeciwniku. Ostrożnie nasłuchuję otoczenia, i wyglądam rozważnie przez otwór. Muszę wiedzieć gdzie dokładnie jestem...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żadne inne dźwięki, poza jękiem bólu, nie docierają do twoich uszu, wiec decydujesz się wyjżeć zza otwór. Jes on na tyle ciasny, abyś mógł tylko delikatnie wychylić łeb. Poza twoją celą, jest długi ciemny korytarz, w który oświetlają takie same latarnie co w twojej celi. Widzisz też kilka innych otworów, ale nie widzisz, czy ktoś mógłby tam być.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i klops... ni widu ni słychu.. Ale miałem jeszcze jeden pomysł. Mogłem spróbować znowu wejść w trans, i odgrzebać coś z pamięci. Tylko czy znowu mi się uda? Westchnałem i znów usiadłem w pozycji kwiatu lotosu. Oczyściłem umysł, i skoncentrowałem się. Starałem się przypomnieć wszytsko co wiedziałem na temat Changelingów. Gdzie mieszkają, czym się żywią, jakie są ich słabe punkty... i jak wydostać się z tych cel...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy sięgsz do pamięci, odkrywasz, ze wcześniej tu byłeś. Nie pamiętasz dlaczego tu się znalazłeś, ale poznajesz to pomieszczenie. Więziono ciebie tutaj, wiele lat temu. Pamiętasz, że podawano ci posiłki przez ten otwór i go właśnie wykorzystałeś do ucieczki. W jakiś sposób Changelingi mogą kontrolować układ tej tkanki, ale jest to dla nich o tyle męczące, ze zawsze idą we trzy. Jeden zamyka, drugi podaje posiłek, a trzeci pilnuje więźnia. Wykorzystałeś moment, pochwyciłeś strażnika i... dalej nie pamiętasz. Coś blokuje ci wspomnienia. Najlepiej jest uderzać w plecy stworów, wtedy najszybciej padają. Można też wykorzystać szybkość, mają nieco spóźnione reakcje, uzupełniają je liczebnością. Żywią się... nie możesz sobie przypomnieć. Coś blokuje ci pamięć, chyba jakieś wydarzenie z przeszłości. Z medytacj wybudza cię ciche wołanie "Nightwing?". To chyba Luna.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ocknąłem się jak po oblaniu kubłem zimnej wody. Ten głos... księżniczka Luna. Woła mnie. Ale zaraz... to może być podstęp. Te bestie umieją zmieniać krztałt i głosy, nie dam się podejść ponownie. Ostrożnie nasłuchję skąd to wołania pochodzi. - Kto tam? Kim jesteś? - pytam na tyle cicho żeby nie wzbudzić podejrzeń strażników

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Zostaliśmy porwani przez Changelingi... próbowałem was obronić, ale było ich za dużo. Dostałem chyba od tyłu w głowę, i sam się tu obudziłem. Oni chcieli nas pojmać żywcem. Na chwilę zamilkłem, próbując pozbierać myśli. - Em... Księżniczko.. może nie jest to najlepszy moment..ale muszę wiedzieć. Czy.. wiesz kim jestem? Znasz moją przeszłość ? Jaki byłem wcześniej ?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nightwing - odpowiada Luna - zrobiłeś co mogłeś i jestem ci bardzo wdzięczna za poświęcenie, jakiego możesz dokonać. Słysząc twoje drugie pytanie milczy przez chwilę a potem odpowiada: - Nightwing, dawniej byłeś waspaniałym ogierem, moim najwierniejszym i najlepszym strażnikiem. Ale czemu pytasz, czyżbyś zapomniał?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A więc... byłem tylko strażnikiem? Niczym więcej? Oddałbym za nią życie, oddałbym wszystko... ale jej wypowiedź.. jakby mnie gdzieś w środku zabolała. Ale to była księżniczka, nie mogła kłamać. Tylko czemu mam wrażenie że gdy widziałem ją w wizjach... była jakby... inna? - Księżniczko... nie wiem jak, ale niepamiętam praktycznie niczego. Nie pamiętam swojego życia, nie pamiętam siebie, i co najgorsze... nie pamiętałem Ciebie, Pani. Night Watch mówili że... że zginąłem, że byłem martwy. Czy to prawda? Naprawdę umarłem?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Niestety tak. To był dla mnie straszny cios Nightwing - odpowiada ci Luna. - Byłeś bardzo ważny dla mnie... i dla państwa oczywiście - dodaje po chwili. - To było wiele lat, temu, wyruszyłeś na pewną misję i zginąłeś. Wiele rozpaczałam, ale jak tylko dowiedziałam się, że żyjesz i czekasz na mnie w Ponyville to zaczęłam się szykować niemal natychmiast. A właśnie, co stało się z Twilight, wiesz? - pyta się zmartwiona.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jednak! Byłem kimś dla niej więcej niże tylko strażnikiem. Wiedziałem... przeczucie mnie nie myliło. Ale teraz muszę wydostać nas stąd. - Niewiem, moja pani. Jedyne co widziałem zanim dostałem w łeb, to to że ona też walczyła. Mogli ją gdzieś tu uwięzić, podobnie jak nas. Ale nie obawaj się Księżniczko, obiecuję że wyciągnę Was z tej pułapki. Niech tylko pojawią się strażnicy... już ich załatwię, po swojemu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Cieszę, się, że jesteś w stanie mnie bronić - odpowiada ci Luna. - Jak to się skończy to... - przerywa, bo słychać jak otwierają się drzwi do cel. Korytarzem przechodzi jakiś Changeling, poznajesz po delikatnym buczeniu, jaki wydają jego skrzydła. Mija twoją celę, nawet nie zatrzymuje się. Słyszysz głośne mlaśnięcie, gdy któraś z barier otwiera się. Widzisz przez otwór jak stwór niesie Twilight przez korytarz. Klacz jest nieprzytomna, leży na plecach Changelinga bezwładnie. Ten widząc, że przyglądasz mu się podchodzi do ciebie i mówi: - Co tęsknisz za swoją przyjaciółką? A może za tą drugą? - ma nieprzyjemny, owadzi głos.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wleką gdzieś Twilight... i jeszcze ten strażnik próbuje mnie sprowokować. Hm... dobra okazja żeby spróbować ucieczki. Muszę go sprowokować podejścia. Wystawiam nieco głowę, żeby dobrze ujrzeć, i odcenić odległość między nim a mną. Mówię do niego naśladując chory, osłabiony ton. - Nie gadam z...uuh... takimi pomiotami, owadzi móżdżku.... twoja matka była wilkiem drzewnym, a ojciec, kupą śmierdzącego nawozu...gdybym nie był... taki osłabiony... uuh...- wyjęczałem, i dla lepszego efektu udałem odgłos osunięcia się, i położyłem się na podłodze ciężko dyszą. Chcę go sprowokować żeby podszedł bliżej, a najlepiej, żeby otworzył celę. Na pewno się wkurzy, i zechce dać mi nauczkę, a jeśli będzie myślał że jestem słabym, to wejdzie do celi i zechce mnie skopać. A wtedy go dopadnę, i przycisnę odpowiednio żeby otworzył moją celę, i celę Luny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słyszysz narastające, gniewne buczenie. Changeling uderza kopytami o ziemię i słyszysz ciche mlaśnięcie. Bariera otwiera się i do środka wchodzi stwór. - Nikt... nie... będzie... obrażał... królowej - dyszy gniewnie i podnosi kopyto. Przejście jest otwarte, widzisz nieprzytomną Twilight, leżącą na ziemi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale idiota... - Twoja królowa... to może mnie... cmoknąć tam... gdzie zawsze jest ciemno... - warknałem nadal imitując osłabione zachowanie. Poczekałem chwilę aż zbliży się dostatecznie blisko, a potem momentalnie zerwałem się, i rzucam się na changelinga, chcąc go szybko, szybko i sprawnie obezwładnić, poczym przycisnąć do ziemi. Chwytam go mocno za skrzydła i za gardło, żeby nie mógł uciec czy wezwać pomocy. Jeśli mi się uda pytam się go, zimnym, bez emocjonalnym tonem. - Otwórz celę księżniczki Luny, albo cię zabiję. Dla Changelingów nigdy nie mam litości.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zrywasz się z ziemi, kompletnie zaskakując Changelinga. Ten próbuje odlecieć, ale jest za wolny. Pada na ziemię, przygnieciony twoim kopytem. Próbuje się wyrwać, ale to na nic, przyciskasz go mocno do podłoża. Skrzeczy z bólu, ale widząc że nic to nie daje odpowiada: - Dobra, dobra. Tylko mnie nie krzywdź...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- To, czy zostaniesz w jednym kawałku, zależy od ciebie poczwaro. Teraz grzecznie otworzysz celę Księżniczki Luny, bez żadnych krzyków i sztuczek. Pamiętaj - jeden fałszywy ruch... i pożałujesz że się urodziłeś... - warknąłem mu do ucha aby zrozumiał powagę sytuacji. Następnie chwyciłem go od tyłu prawą przednią nogą za gardło, lewą przednią nogą, podnosłem go z ziemi i wykręciłem prawą rękę, do granic ból, tak żeby mógł się jeszcze ruszać. Wystarczyło docisnąć mocnej, a złamałbym mu nogę. Trzymajac go mocno, wychodzę z nim z celi. - Teraz otworzysz celę Księżniczki Luny, Changelingu. Lepiej się pośpiesz, i bez wygłupów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stwór bez większych oporów otwiera celę. Wychodzi z niej księżniczka Luna. Wyobrażałeś ją sobie już wcześniej, ale rzeczywistość jest o wiele lepsza. Granatowa klacz jest przepiękna, olśniewająca, majestatyczna. Uśmiecha się do ciebie i czujesz, jak ciepło rozlewa się wewnątrz ciebie. Niestety osłabiło to twoją czujność. Changeling wykorzystał moment, trzepnął skrzydłami tuż przed twoją twarzą i wyrwał się. Pociesza ciebie pisk bólu, jaki wydał przy uwalnianiu ręki. Stwór leci teraz w kierunku drzwi wyjściowych. Luna nachyla łeb, ale jest za słaba na zaklęcia, z jej rogu wylatują tylko pojedyńcze iskierki...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nareszcie już ujrzałem w pełnej okazałości. Ona jest... poprostu niesamowita. Księżniczka w każdym calu. Wtedy to poczułem po raz pierwszy od dłuzszego czasu. Ja.. ja ją... kocham. Całym sercem. I wtedy mój więzień zdołał się wyrwać! Cholera jasna! Ale przynamniej złamałem mu łapę... - O nie.. nie uciekniesz mi maszkaronie... - warknąłem, i z miejsca ruszyłem w locie ku Changelongowi. Muszę go dopaść, i obezwładnć jednym mocnym kopnięciem w plecy. Nie mogę pozwolić żeby zawiadomił resztę Roju.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Changelingi są powolne. Ich siła leży w liczebności i transformacji, niż w talentach, sile czy mocach. Z łatwością mógłbyś dogonić stwora. Leżenie w celi musiało osłabić ciebie, jesteś głodny. Udaje ci się jednak złapać bestię i powalić ją jednym ciosem. Trzask, jaki towarzyszył uderzeniu w plecy sugeruje, że raczej nic wam już więcej nie powie. Odsuwasz od siebie zwłoki i obracasz się. Widzisz księżniczkę, próbującą ocucić Twilight. Trąca ją kopytem, jednak fioletowa klacz leży nieprzytomna na ziemi. Księżniczka spogląda na ciebie błagalnie. - Mógłbyś podnieść ją? Proszę. Musimy ją wydostać, a nie możemy jej zostawić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejnego śmiecia mniej na świecie. I dobrze. Komu są potrzebne takie stwory. Zaciągnąłem trupa do swojej dawnej celi i zostawiłem go tam. Podszedłem do Księżniczki próbująca cucić Twilight. Wystarczyło jej słowo, żebym wykonał rozkaz. Wiedziałem że tak trzeba, bo przysiągłem jej wierność. Pochyliłem głowę w ukłonie, i wziąłem Twilight na plecy. - Oczywiście moja pani, nie musisz mnie o nic prosić, twoje słowo jest dla mnie rozkazem. Nigdy nie pozostawię żadnego kucyka na pastwę losu. Ona pomogła mi, więc teraz spłacę swój dług. Usadowiłem Twilight na swoim grzbiecie, między skrzydłami, tak aby w razie czego móc normalnie lecieć. - Pani, musimy się stąd jak najszybciej wydostać zanim straże spostrzegą naszą ucieczkę. Pamiętam że tu kiedyś byłem... wiem że tu byłem.. tu mnie torturowano. - skrzywłem się na moment. - Ale może zdołam sobie przypomnieć drogę wyjścia, ale.. ale niejstem pewien... Coś blokuje moje wspomnienia...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...