Skocz do zawartości

Spontaniczne\Zorganizowane(niepotrzebne skreślić) Mini meety w Warszawie


KochamChemie

Recommended Posts

ja mogę pożyczyć od znajomego gitarę razem z piecem, a z prądem to nie będzie problemu, bo naukę można przeprowadzać u mnie w domu(mam nadzieję, bo matka :v), albo dla większej ilości osób mam garaż na starym osiedlu, tylko wtedy na jeden piec bo instalacja kijowa :v aha, miejsce do siedzenia to wtedy karton, bo posprzątałem ostatnio  :rainderp:

Edytowano przez Gość
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Jakie rzeczy można przynieść ze sobą na to ognisko?

Myślę, że wszystko, ze szczególnymi wskazaniami na piłę i siekierę.

Btw, jeszcze nigdy nie spotkałem w lesie kabackim bramkarzy przeszukujących przy wejściu...

Oprócz tego rzeczy, które zapewnią Ci przedłużenie egzystencji w miejscu z grubsza pozbawionym sklepów i cywilizacji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja w razie przyjdę to z kanapkami, które sobie zrobię :rainderp:

 

Tak więc przeżyję bez ciebie Krzyświeł :ajawesome:

 

A warsztaty gry na gitarze na meecie - SUPER POMYSŁ. Sam bym się chętnie nauczył, ale nie mam nauczyciela, ani gitary.

Edytowano przez Linds
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No... w takim wypadku to może i ja się z brzękadłem pofatyguję?

 

Skoro z pierwszej lekcji musiałem w połowie zwiewać, a potem... były matury? :rainderp:

 

Linur - Ta niespodzianka. Przypominam, wedle danego słowa... Przy okazji - załatwiłem odpowiedni pojemnik. Jak coś.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pytanieeee

 

Brać Carcassonne czy nie ma tak wystarczająco dużych stołow? [1x1,5 albo 1x2 metry byłby chyba dobry]

 

 

 


A warsztaty gry na gitarze na meecie - SUPER POMYSŁ

 

Jak ktos nie ma gitary to sadze ze ktos mu chetnie pozyczy by sie pobawil na jakis czas xd

Edytowano przez Lyr
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niech się burza rozpęta! Ja tam i tak jadę na Kabaty.

 

Nie ma pogody na tyle złej, aby przeszkodziła w donardowym ognisku.

 

W razie czego, jest tam znacząco więcej suchego (i zdecydowanie bardziej odludnego) miejsca niż w KFC na granie w Carcassonne/na gitarach.

Edytowano przez Plothorse
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam idę na ognisko. Już mam spakowane jedzenie, no i ma tam być dwóch ludzi z którymi chcę porozmawiać. Jeśli będzie deszcz to zawsze możemy się schować pod daszkiem lub pójść te pół kilometra do baru Jaskółka w Powsinie. Tam są stoły i nikt się nas nie powinien czepiać że nic nie kupujemy. No i jest blisko do wodopoju. Mam ze sobą latarkę i kilka podgrzewaczy w razie jak zostaniemy tam dłużej. Nie biorę za to aparatu fotograficznego, bo i tak mam ciężki plecak. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaczęliśmy się gromadzić o 14 na stacji metra Kabaty. Miała do nas dołączyć jakaś 13-latka, ale nie przyszła i znowu nie było z nami żadnych dziewczyn. Wyruszyliśmy o 14:30, zbierając po drodze drewno. Na miejscu było dużo ludzi. Mateusz (Mariusz?) i ja załatwiliśmy nam ognisko, ale ławki były pozajmowane. Niektórzy przynieśli gitary i trochę na nich brzdąkali. Jak zwykle piekliśmy kiełbaski. W pewnym momencie zwolnił się kryty stół z ławkami i poszedłem tam zjeść kiełbasę, ale wygoniła mnie stamtąd jakaś dziewczyna, twierdząc że stój jest już zajęty przez dwie osoby. Suka. Poszedłem zebrać ludzi, żeby zająć ten stół dla nas, ale jakoś nikt mnie nie poparł, choć niektórzy już po fakcie zreflektowali się, że jednak lepiej by było posiedzieć na ławkach niż na trawie. Po jakiś dwóch godzinach przyszło tam jeszcze kilka starszych osób z grilem i już było za późno. 

 

Około 18 Plothorse zgasił ognisko "bo ludzie nie chcą dymu" i poszliśmy do baru "Jaskółka", zahaczając po drodze o wodopój, gdzie połowa grupy się zgubiła, choć im mówiłem, żeby szli za mną. W Jaskółce mieliśmy stoły i rozpoczęliśmy partię "Carressone", czy jak się to nazywa. To taka gra o budowaniu mapy z klocków i dosyć mi się podobała. Niestety dopadły nas komary, które trzymały się z dala od polany z ogniskami chyba ze względu na dym i pojechaliśmy do KFC na placu MDM. 

 

W KFC trochę jeszcze posiedzieliśmy i porozmawialiśmy, pooglądaliśmy obrazki kucyków, itp. Około 22 przyszedł Twitchy z kilkoma kolegami i faktycznie, nie można być bardziej od niego spóźnionym. Impreza skończyła się około 23. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> W pewnym momencie zwolnił się kryty stół z ławkami i poszedłem tam zjeść kiełbasę, ale wygoniła mnie stamtąd jakaś dziewczyna, twierdząc że stój jest już zajęty przez dwie osoby

 

Teraz już wiem o co ci chodziło xd

 

Mnie w tym barze jeden komar ugryzł w szyję na grdyce i mam teraz wielką żótłą gule -.

Edytowano przez Lyr
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak tylko skończy się ta cholerna szkoła to pojadę do dziadków, podpytam, gdzie jest co i jak będzie jakiś meet to wyruszę z mapami google w miasto :D

Nawet bez. Warszawa to mój drugi dom i w razie co to bym się spokojnie połapał gdzie i jak :P

(Nawias - Pół Krawaciarz-Pół Scyzor)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja uzupełnię króciutko relację Maklaka mniej więcej od tego miejsca:

 

 

 

Około 18 Plothorse zgasił ognisko "bo ludzie nie chcą dymu" i poszliśmy do baru "Jaskółka", zahaczając po drodze o wodopój, gdzie połowa grupy się zgubiła, choć im mówiłem, żeby szli za mną. W Jaskółce mieliśmy stoły i rozpoczęliśmy partię "Carressone", czy jak się to nazywa. To taka gra o budowaniu mapy z klocków i dosyć mi się podobała. Niestety dopadły nas komary, które trzymały się z dala od polany z ogniskami chyba ze względu na dym i pojechaliśmy do KFC na placu MDM.

 

Przy barze "Jaskółka" grupa się podzieliła. Jedna grupa postanowiła zagrać w "Carcassone". Druga (ja, Donard, Rain Rock, Caessator, Marek, potem przyłączył się Arpegius) przy drugim stole rozprawialiśmy na temat ogólnie o grach, w pewnym momencie pod-tematem był Fallout 3 i Brutal Legend. Z naszej części niektórzy (głównie ja) byli głodni, stąd chcieli do KFC się przemieścić. W końcu druga grupa postanowiła, że ruszamy na Pl. Konstytucji, co ja powitałem z wielką ulgą. Było przyjemnie, jednakże głód powodował, że traciłem tę przyjemność. Moja wina, że nie zdążyłem zrobić sobie kanapek, ani nie zabrałem jakiejś kiełbasy na ognisko - początkowo nie planowałem dotarcia na ognisko. Wyszło tak, bo do KFC na al. Jerozolimskich dotarli jedynie Marek i Luxor i po ok godzinie rozmów na przeróżne tematy postanowiliśmy pojechać do Powsina.

 

Jeszcze przed dotarciem do baru "Jaskółka" przypadkowo natrafiliśmy na DiegoTana - bronego z Piaseczna, niegdyś popularny rysownik fandomowy, biorący nie jeden raz udział w prelekcji na temat artów fandomowych prowadzonych na Krakowskich Ponymeetach i na My Little Konwencie przez Sz6stego. Nie mógł jednak z nami długo zostać, jednakże ta chwila rozmowy była dla mnie miłą "przypadkową" częścią meetu.

 

W KFC siedzieliśmy dość długo.

Na początku grupa się podzieliła na dwie - ja, Caessator i Plothorse usiedliśmy sobie na górze, by spokojnie zjeść. W międzyczasie powstała dyskusja, do której potem dołączył Rain Rock i Arpegius, a potem zostaliśmy "złapani" przez Rybę, który próbował mnie i Plothorsowi nieco jedzenia wykraść. Na szczęście mu się to nie udało. Głodnego studenta się nie okrada z żarcia :LZ1bP: Do grupy na dole dołączyliśmy po zjedzeniu obiado-kolacji.

W pewnym momencie zostaliśmy ja, Rain Rock, Twitchy (nie tyle, co się spóźnił, co długo trzeba było go namawiać, by przybył na meeta) i jego brat oraz ich przyjaciel. Rozmawialiśmy o różnych rzeczach, choć głównym tematem był serial Family Guy. Ostatecznie meet skończył się tym, że odprowadziliśmy Rain Rocka na Patelnię, a potem wraz z resztą wyruszyłem do Parku Skaryszewskiego napić się, pogadać, pośmiać się i tak siedzieliśmy do rana - pożegnałem się z nimi przed 5 rano, po czym ruszyłem pieszo do swojego domu.

 

 

I jedna prywata.

Przepraszam. Wiem, że jestem bezczelny i sam nie zachowuję się lepiej (podczas rozmowy z Maklakiem zostało zauważone i potem ja w sumie też to zauważyłem, że w pewnym momencie nie kontrolowałem tonu głosu), ale nie jeden człowiek dusi się z tymi słowami i w końcu ktoś je musi powiedzieć, by wyszło to na dobre wszystkim, włącznie z osobą do której ta prywata jest pisana. Żeby nie było, aż tak chamsko, nie napiszę o kim dokładnie mowa, ale zapewne część ludzi się kapnie.

 

Jak ktoś przychodzi na meeta, to żeby spotkać się z wieloma ludźmi i z wieloma pogadać, zwłaszcza, że dla wielu ludzi to jedyna okazja do takich spotkań, a też nie jest się co tydzień. Owszem, można każdemu poświęcić chwilę, krótszą czy dłuższą. Ale jak już człowiek daje w miarę subtelnie znać, że ma ochotę jeszcze pogadać z innymi ludźmi na inne tematy, to już z samej kultury osobistej nie wypada narzucać się człowiekowi. W pewnym momencie człowiek traci cierpliwość do tego, co w sumie w moim przypadku i tak łagodnie się ostatnio objawiło. Dodajmy do tego fakt, że bywały przypadki, gdy inni ludzie chcieli ze mną porozmawiać, a ta osoba im to uniemożliwiała wpychając się przed nimi do rozmowy (tu nie mówię tylko o ostatnim meecie, bo nie pamiętam już, czy coś takiego ostatnio się zdarzało, ale generalnie takie sytuacje przy tej osobie są normą). Szczególnie wpieniło mnie jak rozmawiałem przy "Jaskółce" z chłopakami na temat gier, a ta osoba nagle ni stąd, ni zowąd wtrąciła się z zamiarem dyskusji na całkiem odmienny temat, zakończonej przeze mnie kilkanaście minut wcześniej. I tak samo wcześniej jak szliśmy z pól do "Jaskółki" - gadam z Rain Rockiem na jakiś temat i nagle ta osoba próbuje się wepchnąć ze swoim tematem. Ja przychodzę na meet się zrelaksować przede wszystkim, a nie po to, by od początku do końca meetu użerać się z jednym tematem.

Ja rozumiem, że człowiek ma potrzebę porozmawiać. Poczuć, że jest się słuchanym i akceptowanym (bo ja generalnie akceptuję każdego dopóki mi nie podpadnie, no może oprócz islamistów opanowujących coraz bardziej Europę Zachodnią). Ale takimi sytuacjami, jakie opisałem wyżej, osoba ta jedynie zraża rozmówcę do siebie coraz bardziej i bardziej.

Nie będę za to najeżdżał na styl rozmowy takiej osoby, ponieważ zdaję sobie sprawę, że różnie z tym bywa i człowiek nie zawsze ma również wpływ na to, jakim stylem się rozmawia. Jeśli ta osoba, o której mówię to czyta, to mała rada - przeczytaj to jeszcze raz i zastanów się człowieku co robisz, bo wierz mi, ale pewnej grupie ludzi takie zachowania przeszkadzają i to bardzo.

 

Mam nadzieję, że tekst ma wydźwięk łagodny. Nie mam zamiaru nikogo obrażać, czy wytykać palcem. Chcę jedynie dać tej osobie okazję do pomyślenia.

Edytowano przez Linds
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...