Skocz do zawartości

Polowanie na smoka (Ares Prime)


Varthy

Recommended Posts

Trochę to trwało, zanim tłum się przerzedził i Olo odebrał wreszcie swoją porcję chleba i zupy grzybowej. Teraz stało przed nim nowe wyzwanie: znaleźć miejsce w pękającej w szwach gospodzie. Na szczęście warto zawierać nowe znajomości. - Olo! - uszu kucyka dosięgnął przytłumiony przez wrzawę głos Dhoka. - Tutaj! Chodź do nas.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 89
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Olo podszedł do stolika i w powitalnym geście przybił kopytka z każdym z kucyków. Dhok nieco odsunął się ze swoim stołkiem, by zrobić mu miejsce. Jeden stołek był wolny. W powietrzu unosił się słodkawy zapach zupy grzybowej. - Piękna robota z tym nadętym hrabią - powiedział niewyraźnie Dhok, zapychając się dwoma kromkami chleba jednocześnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- A nu ktoś musioł nauczyć chamana grzeczności! Teroz dwa rozy pomyśli zanim komuś ubliży. - odparłem i zabrałem się do jedzenia. - Ale w jidnym ten pegazik-łochroniorz mioł rację- ze smoczydłem łatwo ni pójdzie. - rzekłem poważnie - Wielu tu mamy wojaków, ni przecze, ale prócz muskułuf to na gada trza też głową ruszyć. Chłopoki, wita może kto będzie tej wyprawie hersztowoł?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie mam bladego pojęcia, Olo - wzruszył kopytami Dhok. - Przybyliśmy w nocy, pewnie niewiele wcześniej od ciebie - do rozmowy włączył się Milo. - Ponoć pegazy z Gwardii Zwiadowczej Cloudsdale wyśledziły, gdzie to bydlę ma siedzisko. - Ciekawe czy to daleko stąd - wtrącił z kolei inny kucyk z kompanii Dhoka. - Na pewno gdzieś w górach, z tego co wiem to smoki rzadko kiedy posiadają się na nizinach. A ty Olo, wiesz coś gdzie to bydlę jest?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ponoć gwardziści wytropili smoczydło, jak mu księżniczka Celestia sprała dupsko zaklęciami. Tyle że ja nie byłbym toki pewien gdzie się podziewo. Smoki sum cwane, i potrafiom zmyślnie ukrywać swe skarby. Ale jeśli musiołbym obstawiać, to może mić leże w górach, albo gdzieś na bagniskach, zależy jokiego gatunku był tyn smok. U nos, we Wschodnich Górach żyło parę smoków, ale tamte pieruny to zwykle siedzioły w swoich leżach, czasem żeśmy widzieli jak który leci po niebie, ale od dzesięcieoleci żaden nawet nie napodł choćby na najmneijszą wieś. A tu nagle smoczydło atakuje stolicę... Pewnickiem ma leże gdzieś w trudno dostępnych górach, gdzi możno dostać się lutem... Po czym spałaszowałem ze smakiem resztę śniadania. - Nu cóż... miejmy nadzieję że ten kto będzie szefował, będzie mioł łeb na karku, a nie pustkę mindzy uszami jak ten hrabia, com go przemaglował. - zaśmiałem się z własnego dowcipu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kucyki z północy zawtórowały śmiechem. - Ta... miejmy nadzieję, nie chciałbym stawać ze smokiem w więcej niż jednym kawałku - burknął radośnie Milo. Nagle wrzawa w gospodzie, która przez chwilę nieco ucichła, znów wybuchła i to z podwojoną intensywnością. Dhok i jego świta rozejrzeli się. Spora część towarzystwa wstała już od stolików i zaczęła przepychankę do wyjścia. Niektórzy skończyli jeść i zbierali spod stolika swój sprzęt. - Oho - zawołał Dhok - Chyba się zbierają.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Zatem chyba na nos tyż pora. - mruknąłem drapiąc się po brodzie. - A, chłopoki, jeśli można... weźmiecie mnie do waszej drużyny? Bo widzita, fajna z was ekipa, co i wypić umie, i po mordzie przylać. Dhok, tyś jest szefem tej gromady... przyjmiecie poczciwego Ola do waszej drużyny?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dhok i jego kompania popatrzyli po sobie. Po chwili milczenia, Milo zaczął: - Ja tam nie widzę problemu. Dhok pewno też nie. Dibbin, Fibbin? Dwa pozostałe kucyki, podobnie wyglądający, lecz różniący się nieco kolorami grzyw i uczesaniem (jeden miał brodę rudą, a drugą srebrzystą) wytrzeszczyli jednocześnie zęby i skinęli się, odpowiadając chórem: - Nie-ma-problema! Dhok uśmiechnął się. - No, witamy więc w kompanii, Olo! - zawołał i poklepał Łamignata po ramieniu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dziękuwa chłopoki, nie pożałujecie. - odparłem z uśmiechem kiwając głową na znak szacunku dla kucy z północy. - Heh, Dhok, Dibbin, Fibbin, Milo, Olo. Nawet się rymuje, hehehe... Dobra panowie, żorty na bok, jak powiedział król Dezmod, gdy poczas uczty goście zaczeli umiroć i siwieć - Idziemy czy chlejemy jeszcze jedną kolejkę?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Chyba też będziemy się zbierać - powiedział Dhok, powoli podnosząc się ze stołka. - Trzeźwi chyba będą mieli większe szanse do dostania się do kompanii. Pozostali roześmiali się i też zaczęli się podnosić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż, nie można mić wszytskiego. A skoro Kuce z północy pozwoliły mi dołączyć do ich kompanii, to muszę słuchać Dhoka, jako że on szefuje tej gromadzie. Zatem bez słowa, też zacząłem się podnosić i założyłem na plecy swoje topoły, i ukochaną obosieczną, dwukoptną rąbanicę (topór). No to pora ruszać na kolejnom przygodę! Łoby ni była to moja łostatnia...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po chwili przepychanek, Olo wreszcie wylazł z gospody, wypychany przez stopniowo wylewający z niej się tłum. W końcu on i jego nowa kompania dotarli do głównej ulicy Canterlot. Tutaj tłum nieco rozproszył się i łowcy nie poruszali się już takim ściskiem. Niemniej, z poziomu ulicy wciąż musiało to wyglądać na jakiś zbrojny pochód. Tłum kierował się w górę wzgórza, w stronę pałacu Księżniczki Celestii. Olo nie widział zbyt wiele, z racji swego niskiego wzrostu, lecz poprzez łby i bujne grzywy stąpających przed nim kucyków zdołał wyłapać wzrokiem jakiś dziwny, różowy kokon wokół pałacu. Widocznie księżniczka nie miała zamiaru dać się drugi raz zaskoczyć. - Niebo jest jakieś niespokojne - burknął Dhok, wpatrując się w górę z uniesionym łbem. Milo rozejrzał się w około. - Tak duża i tłoczna gromada jest łatwym celem z powietrza. - Może powinniśmy się odłączyć? - zaproponował jeden z braci, których Olo jeszcze nie był w stanie rozróżnić. Dhok zmarszczył brwi. - No nie wiem. Na razie chyba nie zanosi się na atak... - SMOOOOOOOOOOOOK! - nagle rozbrzmiał przeraźliwy wrzask.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

*Na niebie pojawiła się mała czerwona kula. Pędząc coraz szybciej w dół, dało się zobaczyć, jak z każdą sekundą zwiększa się i zwiększa. Jak gdyby niewielkie słońce zbliżało się do miasta. Im bliżej, tym lepiej było widać - czerwona kula była ogniem, który otaczał niewyraźną sylwetkę, ze wszystkich stron. "Ognisty pocisk" pędził do miejsca przeznaczenia. Sam środek miasta był jego celem, a wysunięta do przodu łapa była swego rodzaju celownikiem. Nie minęło pięć sekund, a smok uderzył prosto w ziemię. Ogień rozniósł się dookoła, zajmując pojedyncze domu i zmuszając kuce do wycofania się. Po taki uderzeniu, każdy normalny smok pewnie straciłby rękę, jednak w tym wypadku było inaczej. Łapa przednia było tylko lekko wygięta... przez chwilę. Smok napiął łapę i mięśnie poustawiały kości na swoje miejsce. Jedynym efektem ubocznym były dźwięki strzelania idące w parze z ruszaniem wybitego barku.*

*Smok ten był troszkę inny od zwykłych przedstawicieli tego gatunku. Mierzył on tyle co jeden piętrowy dom, mimo, że było widać, iż jest już w pełni dorosły... normalnie przedstawiciele smoków sięgają dwóm takim budynkom. Kolor jego łusek był złoty, co podkreślały różowe łuski. Piękna kompozycja kolorów, powodowała, że stwór wydawał się bardziej dostojny, niż jego bracia. Wyglądał też na trochę bardziej ogarniętego w walce, zważając na to, że chwile wcześniej zastosował skomplikowany atak, który polegał na wypuszczaniu ognia przed siebie i otaczaniu się nim, aż do uderzenia w ziemię. Całe jego ciało pokrywały także grube łuski, które ochraniały go przed kolejnymi atakami, idącymi w jego kierunku.*

*Ataki te polegały na rzucaniu w niego wszystkim, czym się tylko dało. Kolejne "tom'y" w parze z deskami i magicznymi pociskami szły ze wszystkich stron. Smok jednak nic sobie nie robił. Spojrzał tylko w górę i Zebrał masę powietrza. Jego płuca napełniły się do granic wytrzymałości, a gdy był już gotowy, zaczął machać przed siebie skrzydłami, zapierając się mocno o podłoże. Powietrze lecące przed niego, odepchnęło lekko dwóch, czy trzech obrońców miasta i kilku "Łowców Smoków". Gdy tylko przeciwnicy się ustabilizowali i wznowili atak, smok wyrzucił z siebie całe powietrze, które zamieniło się w ognisty podmuch koloru niebieskiego. Po zderzeniu z falami wiatru, oddech rozbił się na GRAD OGNISTYCH KUL, który uderzył zarówno w atakujących, jak i pobliskie budynki... teraz w środku miasta stał sobie smok i pełno zwęglonych budynków i cała masa rannych, o ile nie spalonych kuców...*

*Smok wydał z siebie ryk i przygotowywał się do następnego uderzenia... *

-Raaaaaaaaaaaaaaaaaaaaawrrrrrrrrrrrrrrrr!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O żech jasny gwint!! znowu smoczydło atakuje? No to pikne, poprostu piknie! A my w kupie ściśnięci jak te sardynki. Wskoczyłem szybko na grzbiet Dhoka, i zawołałem donoście: - NA BOKI! NA BOKI PSIE SYNY I CÓRKI, BO SKOŃCZYMY JOK SKWARKI NA PATELNI!!! ROZPROSZYĆ SIE ROZPROSZYĆ! JOB TWOJA MAĆ NA, ROZPROSZYĆ SIĘ MÓWIĘ!!!!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dhok przytrzymał kopytkiem obluzowany szyszak. - Nie ma co z nim tutaj walczyć, nie mamy szans w otwartym terenie! Kucyk spojrzał się w stronę pałacu księżniczki i czegoś, co się wokół niego unosiło. - To wygląda na jakąś magiczną barierę! Tam powinniśmy być bezpieczni! Biegiem do pałacu!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zeskoczyłem zręcznie z grzbietu Dhoka, i przez moment popatrzyłem na gadzinę. Cholibka całkiem spory, jak dom. Złote bydlę, plujące ogniem... ależ byłaby wspaniała bitwa, gdyby okoliczności były ciut inne. A tak to my są na razie dla niego jak kaczuchy na strzelnicy, więc trza spierdzielelać pod kopułę. Bięgnę zatem w jej kierunku, ale przez cały czas obseruję smoka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znad królewskiego pałacu nagle rozbłysnęły jakieś światła, które dość szybko unosiły się i zmierzały w stronę smoka. To łucznicy Straży Królewskiej Canterlot. Może jest szansa, że odpędzą smoka. Nagle w niebie pojawił się jakiś błysk. Dhok poderwał głowę. - Kula ognia! Znaleźć schronienie, migiem! - wrzasnął kucyk, gwałtownie hamując kopytkami w ziemi i kierując się ku pobliskiemu domku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pobiegłem razem z Dhokiem, ku domostwu, wrzeszcząc do reszty naszej kompanii aby biegli za nami. Cóż w tej chwili każde chronienie będzie dobre, byle zejść smokowi z oczu, i linii łognia. Słowo daję jak to przeżyjemy, to nie spocznę dopóki tego smoka nie ukatrupię, albo sam nie zginę w alce z nim. Teraz to jednak najważniejsze zadanie, to przeżyć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kątem oka Olo dostrzegł, jak kula ognia rozbija się o ziemię, a płomień rozchodzi się na boki, trawiąc pobliskie chatki i kucyki, które miały nieszczęście znaleźć się w polu rażenia. Po chwili wszystko zakrył wielki cień. - Nawraca! Wejdźcie głębiej do chatki! - krzyczał Dhok, opierając się za wywalonym drewnianym stolikiem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Znajdźcie tu jakieś drugie wyjście lepiej - polecił Dhok, starając się przekrzyczeć wszechobecny zgiełk i wrzawę przerażonej i uciekającej w popłochu ludności. - Jak przywali nam tu podmuchem to lepiej szybko opuścić tą chatę. - Może oknem? - zaproponował Milo i nie czekając na odpowiedź, przywalił kopytkiem w prostokątną szybę naprzeciw drzwi wejściowych. Rozbrzmiał ryk, a zza drzwi wejściowych buchnął ogień. Nagle Olo poczuł jak temperatura w pomieszczeniu gwałtownie wzrosła, coraz bardziej się podnosząc i podnosząc. Nagle kawałek stropu spadł na podłogę i w momencie uderzenia buchnął potężnie świetlistym żarem, po czym zajął się ogniem. Po chwili kolejny kawałek sufitu runął w dół.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Cholibka, do tyłu! Do tyłu, bo nas przysypie! - krzyknąłem, i odsunąłem się od walącego się stropu. - Gad rozwolo dumy innych, niszczy kryjówki. Trza go przepędzić, inaczej wszystkich kolejno wyłapie i spali! Dobyłem swój dwuręczny topór, i zacząłem przebijać się do wyjścia z powrotem na dwór. - Szukojcie piwnicy, ja zobaczę gdzie to bydle jest! Po czym ruszam na dwór w poszukiwaniu smoka. Muszę jakoś wykobinować jak odciagnać go od cwyilów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nietrudno było dostrzec smoka, bo bydlę było pokaźnych rozmiarów. Bestia leciała nisko, niemal ciągłym ognistym oddechem zasypując miasto pod sobą. Wyglądało to tak, jakby czerpał radość z palenia domów i kucyków żywcem. - Olo! Wracaj tu! Na otwartym terenie nie ma co z nim walczyć, ma cię jak na dłoni! - z tyłu dobiegały krzyki Dhoka. Smok powoli zataczał łuk, najprawdopodobniej by zrobić kolejne kółko nad miastem. Kolejnym celem stał się wysoki, trzypiętrowy budynek, w który smok posłał kolejną pokaźną kulę ognia. W momencie zderzenia, niemal cała budowla z miejsca stanęła w ogniu, a po chwili runęła w dół, zanikając w ogromnej, rosnącej chmurze pyłu i popiołu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oż to bydlę chędożone... już jo ci pokażę! Niewinnych palić żywcem? Uwrrr..... Schowałem jeszcze na moment topór, i podbiegłem do ruiny rozwalonego budynku szukając belki, lub rzerdzi palącej się na jednym z końców. Musi być na tyle długa, co bym mógł jom ponieść i rzucić. Tok jest! Chce rzucić belką, albo jakim kamulcem prosto we smoka żeby zwrócił na mnie uwagę, a cywilów zostawił w spokoju. Jak mi się udo to wołom: - TEEEJJJJ SMOKU!! TWOJO MATKA BYŁA JASZCZURKĄ, A OCIEC ŚMIERDZIOŁ SKISŁYMI JAGODAMI, A TYŚ TO ZWYKŁA ROPUCHA POMALOWANA NA ZŁOTO!!! A Potem daję ostro w długą, starając się odciągnąć go od niewinnych. Nie wiedziołem jeszcze jak wyjdę z tygo żywy, ale pomyślę nad tym jak będę ziwiewoł

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...