Skocz do zawartości

[Fantasy] Nowa Generacja - Dołącz do Istot Paranormalnych


Recommended Posts

Violetta chodziła bez celu po obozowisku, aż w pewnej chwili zobaczyła Locę i Jacoba siedzących na gałęzi. Bezszelestnie wspięła się po pniu i zawisła głową do dołu dokładnie przy gałęzi na której siedzieli wilczyca i kosiarz.

-Hej co robicie? -spytała wisząc do góry nogami. W tej pozycji mogła spojrzeć każdemu z nich prosto w oczy. Wtem jej wzrok padł na książkę Jacoba.

-Jacob... -zaczęła cicho -co ty czytasz?

Link do komentarza

Hej, Jacob, czytałeś czytasz?? *zabrzmiał głos z krzaków obok* To ty umiesz czytać?? (zalatuje horym portierem :ming:)

A tak w ogóle to witam.  :crazytwi:
(((

Imię: Leser Lester
Płć: Domyśl się  :NjdaT:
Wiek: Oj stary, stary jest(em)
Rasa: Człowiek z domieszką krwi wilkołaka i wampira. (jest nieśmiertelny, nienormalnie silny, i może się zmieniać w "milutkiego pieska z ząbkami" :3), Magik
Wygląd: Mocno owłosiony człowiek w todze i płaszczu "ze skóry nie ochrzczonych dzieci :party: "
Historia: #nieznana/dopiszę kiedy indziej :pinkiep: #

)))

Edytowano przez kotekipiesek
Link do komentarza

@UP: No to będę miał towarzystwo drugiego maga  :pinkiehappy:

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Green wstał i zachwiał się z lekka.

-Dziękuje ci Sophio...-Powiedział cicho i spojrzał się na nią.Ruszył powoli na polanę.Musiał odzyskać siły,ażeby móc czarować jakieś trudniejsze zaklęcia.

Link do komentarza

Trzeci odszedł :fluttersad:

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Violetta nadal wisiała głową do dołu, co robiło się trochę nieprzyjemne, bo krew spływała jej do głowy. Zrobiła szybki przewrót i usiadła na gałęzi wyżej.

-Loca czy ty nie byłaś postrzelona w łapę? -spytała patrząc na zupełnie zdrową wilczycę.

Link do komentarza

Odprowadziła Green'a wzrokiem.

- Znowu sama... - mruknęła siadając na najwyższą gałąź i patrząc się w niebo - Eh, co ja takiego zrobiłam... Książka Johna Frank'a po tytułem "Podstawy medycyny II", rozdział 4 "Rany otwarte oraz głębokie", podrozdział "Klatka piersiowa i jej obręby", punkt 5.. Mówi o tym, że aby dobrze owinąć bandażem ranę, pacjent nie może mieć ubrań, przeszkadzających w tym. - mówiła wyliczając wszystko, jakby sama tą książkę stworzyła. Objęła ramionami kolana - Zrobiłam wszystko tak, jak było napisane w tym tomie. Niczego nie pominęłam, więc czemu... 

Link do komentarza

Violetta popatrzyła na zmorę. Poczuła, że na drzewie zrobiło się za ciasno. Jej wzrok powędrował do gałęzi na której siedziała Sophie. Wyglądała na zmartwioną. Kocica zeskoczyła z drzewa. Trawa ciągle była dziwnie wilgotna. Dziewczyna zaczęła powoli iść w stronę drzewa Sophie.

-Może nie ma ochoty na moje towarzystwo? -zawahała się i przystanęła. Po chwili uczucie odrzucenia odeszło a ona wspięła się na drzewo wbijając swoje kocie pazurki w korę. Tak znalazła się na tej samej gałęzi co Sophie.

-Hej? -powiedziała lekko speszona i przysiadła.

Link do komentarza

Jacob spojrzał na zmorę z niemałym wzruszeniem. Powiedział

- Co znowu będziesz mi odbierać energię aż wreszcie zasnę, młoda?

Po czym Jacob spojrzał na Locę

- To zjedz fistaszki jeśli nie chcesz zabijać.

Jacob chciał się ułożył na gałęzi, ale zmora nie dawała mu. Spojrzał się na starszego chłopaka i powiedział zły

- A ty ignorancie umiesz czytać?

Link do komentarza

-Umiem kościku :3 W swoim życiu przeczytałem dwie książki. Jedna z nich to Ojciec Chrzestny a druga: Księga Czarów. -mruknął Leser Lester, po czym zawołał - Ma tu ktoś ochotę na szachy?? Bo mi się tu trochę nudzi, wśród wilkołaków i wampirów.  :fluttershy5:

Edytowano przez kotekipiesek
Link do komentarza

Jacob prychnął po czym spojrzał się na Nocturne

- A co cię to tak ciekawi?

Po czym spojrzał się na nią z podziwem, ale jego wzrok powędrował w stronę młodej wilczycy

- Fistaszki są zdrowe, ale dla chomików. A ty byś słodko wyglądała jako chomik

Jacob uśmiechnął się i czytał dalej

Link do komentarza

Dziewczyna patrzyła się się jak kątem oka Violetta przyszła i odeszła. Mruknęła tylko, zesuwając się z drzewa. Wzięła kilka głębokich wdechów. Po chwili zagłębiła się w las szukając obiadu. Po 20 minutach, dostała to, na co miała ochotę. Mała, młoda, a w szczególności bezbronna sarenka. Nie minęła chwila, jak zakończyła swój kilkudniowy żywot. Sophie nie chciała wracać do grupy, nie chciała czuć się jak skarcony pies. Po prostu sama rozgrzała kamienie pod wpływem ognia, przyrządzając obiad. 

Link do komentarza
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...