Skocz do zawartości

Punish and Enslave! - Barridace (Ares Prime)


black_scroll

Recommended Posts

- No to udanego treningu... klaczowy bokserze - rzuciła odrobinę złośliwie Rainbow, po czym wyleciała z siłowni, zostawiając cię sam na sam z ciężkim workiem. Waliłeś w niego, ile sił ci starczyło. Wróciły wspomnienia, och, ilu gnoi wylądowało w celach z poobijanymi ryjami twoimi, własnymi kopytkami...

A teraz jesteś tu, przez swojego brata!

 

Po kilkunastu minutach opadłeś na ziemię zdyszany. Trening cię zmęczył, ale także wypompował z ciebie całą wściekłość spowodowaną papierami, a także trochę ułagodziło to co czułeś w stosunku do brata... co nie sprawiało, że będziesz dla niego łaskawszy, jak już wrócisz do Manehattenu. Ale złość zastąpiła przyjemna obietnica zemsty. Wystarczyło tylko jakoś zmarnować czas w tym zapomnianym przez księżniczki mieście...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 277
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

No... miło było trochę powalić w worek. Trochę mi ulżyło. Eeeh... dobrze dać czasem komuś po pysku, jak i wymęczyć się. Przynajmniej zredukowałem napięcie, choć nie ukrywam że w tym celu lepiej by mi się przydał seks z piękną klaczą. 

Chwilę posiedziałem jeszcze w siłowni, po czym zabrałem swoje rzeczy i ruszyłem na powolny spacer po mieście. Nie wracam jeszcze do komendy, poprostu trochę się przejdę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmęczony, udałeś się spokojnym krokiem po Ponyville. Myśl o seksie zagnieździła ci się w głowie i niczym natrętny akwizytor, nie chciała dać za wygraną. Toteż podczas wędrówki, zerkałeś za klaczami, nawet nie bardzo siląc się na dyskrecję. Niektóre obrażone i oburzone uciekały z pola widzenia, lecz inne rumieniły się, widocznie ciesząc się, że ktoś zwrócił uwagę na ich urodę. Tak oglądają się, nawet nie spostrzegłeś się, gdy wpadłeś na kogoś. Sam utrzymałeś się na kopytkach, lecz klacz, sądząc po cichym westchnieniu, upadła na ziemię. Była to Pinkie Pie.

- Cześć Cady! Przepraszam, po prostu śpieszyłam się na piknik do Fluttershy i byłam tak zamyślona jak się będziemy tam superbawić, że nie zauważyłam jak nadciągać - zachichotała. - W ogóle strasznie jesteś spocony wiesz? Jakbyś chciał mogę cię umyć. Myłam już chyba wszystkie swoje przyjaciółki... - jak zwykle, tej różowej klaczy pyszczek się nie zamykał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm.. ta wiocha ma jeden bardzo duży plus - jest w czym wybierać jeśli chodzi o ploty i klacze. Normalnie do wyboru do koloru. Dobra, trzeba teraz... bum! O rany znowu ta różowa wariatka się przypałętała do mnie. I jak zwykle zaczęła gadać z szybkością automatycznej kuszy... chociaż wiem czym skutecznie zatkałbym jej jadaczkę. Czymś długim, nażyłowanym, twardym i zadowalającym nie jedną klacz. Hehehe...

- A byłem poprostu na siłowni odreagować trochę stres poprzez boks. To pomaga. - odparłem. - Hhm... umyła byś mnie? A nie wstydziła byś się? - zaśmiałem się uznają to za żart. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ou, to fajnie. Rainbow też często chodzi na boks. Ją też kilka razy myłam, ale strasznie dziwnie się wtedy zachowywała... - zamyśliła się na krótko, a potem spojrzała na ciebie zdziwionym wzrokiem oraz delikatnie przechyliła głowę w bok, jakby spojrzenie pod innym kątem miało jej pomóc zrozumieć cię. - Czego mam się wstydzić, głuptasie? Umiem myć kucyki i to całkiem dobrze. Niektórzy mówią nawet, że jest im strasznie przyjemnie jak ich tak mydlę i szoruję... To ty powinieneś się wstydzisz, że chodzisz taki śmierdzący po mieście - zaśmiała się.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez myśl ci przeszło, dlaczego w zasadzie nie przyjąłeś oferty Pinkie. W najgorszym razie okazałoby się, że to jednak tylko żart, a w najlepszym... przynajmniej byś się trochę wyżył. Jednak teraz było już za późno, gdyż podczas rozmyślań dotarłeś pod komendę. Sam umyć się mogłeś, zaspokoić choć trochę też, choć dużo lepiej byłoby mieć do tego klacz. Przekroczyłeś próg komendy. Chyba wandale dali sobie na jakiś czas spokój, gdyż nie zauważyłeś żadnych śladów włamania, ani zniszczenia publicznego mienia, z zewnątrz jak i wewnątrz budynku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I znowu sam w tej dziurze. Eh, cholera i co mam teraz robić? Wymyję się i co potem? Siedzieć bezczynnie? Chociaż... Mam pomysł! A jak dobrze pójdzie to zabawię się dziś, lub chociaż miło spędzę czas. Randka z Rarity, w końcu jej obiecałem wyjście, zatem poszedłem na góre aby się wykąpać i wyszykować na wyjście.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prysznic po treningu zmywa nie tylko brud i pot, ale także część zmęczenia, także po wyjściu z łazienki czułeś odrobinę więcej sił niż wcześniej. Radośnie kroczyłeś ku szafie, by wybrać jakikolwiek strój na wieczór z Rarity, gdy przypomniałeś sobie, że przecież stwierdziłeś jej, że na razie nie masz czasu i umówisz się z nią kiedy indziej, jak już będziesz miał mniej roboty. Oznaczało to, że jeśli chcesz ją gdzieś zabrać, musisz ją znaleźć, przeprosić (taka klacz jak ona pewnie będzie tego oczekiwała), a następnie zaprosić. No, ewentualnie olać ją i cały wieczór przesiedzieć sam w nowym domu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

rarity__s_boutique_by_redllama5-d5527sy.

 

Gdy dotarłeś do butiku, akurat z niego wychodziła Bon Bon, która pospiesznie kiwnęła ci głową na powitanie i ruszyła z kopyta w swoją stronę. Otwarcie drzwi do butiku "Karuzela" spowodowało dzwonienie dzwonka, podobnie jak w małych, ciasnych sklepikach Manehattenu.

Część sklepowa była jednym wielkim, okrągłym pomieszczeniem z kilkoma stojakami pełnymi przeróżnych kreacji, w zasadzie tylko damskich. Kilka manekinów było przyodziane w bardziej wyjątkowe stroje, zapewne szyte na specjalne zamówienia. Było tu kilka stoisk z lustrami do przeglądania się oraz jedna przebieralnia. Gdzieniegdzie można było dostrzec jakieś drobne wstążeczki, czy miarkę krawiecką.

- Już zaraz, zaraz - odezwał się głos Rarity z zaplecza. - Tak w ogóle, to już dziś zamykam, proszę przyjść... - przerwała, gdy wchodząc do pomieszczenia, zobaczyła ciebie. - Och, pan Barricade - jej głos wskazywał na lekkie obrażenie. - Cóż tym razem chciałby pan ode mnie usłyszeć?

Edytowano przez black_scroll
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli za bardzo zacznę jej słodzić, wyczuje to. Na głupią nie wygląda. Ale swojego typowiego zachowania też nie mogę jeszcze ujawnić, trzeba tu znaleźć złoty środek.

Udałem zatem zakłopotanie i skuruchę.

- Przepraszam że przeszkadzam, ale sporo myślałem nad tym co mi pani wcześniej powiedziała... i uważam że poniżej krytyki było by gdybym nie dotrzymał danego pani słowa. W końcu pani, jako jedyna klacz jak zauważyłem na przyjęciu, założyła naprawdę gustowną i elegancką suknię. Uznałem zatem że zamiast ślęczeć w tonach papierzysk, chcę dotrzymać złożonej obietnicy, i zaprosić panią na randkę. I jednocześnie przeprosić za wcześniejsze zachowanie. - tu ukłoniłem się przed nią. - Czy zgodzi się pani na wyjśnie, na ten wieczór?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gallery_10107_397_51320.png

 

Rarity w milczeniu słuchała twoich słów z kamienną twarzą. Gdy skończyłeś, przez chwilę panowała niezręczna cisza, a klacz delikatnie poprawiła sobie grzywę.

- Cóż - w końcu się odezwała, a jej głos brzmiał nieco zrezygnowanie - mogłabym chyba panu przebaczyć takie prostackie zachowanie niegodne wielkomiejskiego ogiera. W takim razie wychodzimy dziś wieczorem. Muszę się wystroić, także ma pan czas, żeby przejść się, wymyślić gdzie idziemy i może tym razem kupi pan kwiaty damie na przeprosiny - po czym zawróciła i zniknęła na zapleczu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Phi... wiece jego mać dama ze wsi. Ile to się trzeba nabiegać żeby spędzić kilka miłych chwili w towarzystwie pięknej klaczy. 

Dobra, chce kwiaty  to będzie je miała. 

Wyszedłem z butiku i poszedłem do kwiaciarni, obsługiwanej przez beżową klacz, z grzywą w różanym odcieniu. Ja tam się na zielskach nie znam, a pomoże mi dobrać odpowiedni bukiecik na przeprosiny. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Witam. - przywitałem się. - Widzę że nie tylko ja miałem ciężki dzień... hm... panna Roseluck, zgadza się? Pamiętam panią z przyjęcia na komendzie. - przypomniałem sobie imię klaczy. - Hm... tak, te róźe chyba będą najodpowiedniejsze, Rarity powinny się spodobać. Ile się należy?

Edytowano przez Ares Prime
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

roseluck_by_yenshin-d4hkpdw.png

 

- To będzie jakieś 35 monet - klacz podała cenę bukietu. -  Rarity tak? - pewnie zaraz pójdą ploty, jak to bywa w małych miejscowościach. - Jeśli chce pan wiedzieć, to Rarity lubi, jeśli najpierw schowa pan te kwiaty jakoś za sobą, żeby nie wiedziała jakie to. Nie wiem czemu, ale lubi taką mini mini niespodziankę - dodała cicho Roseluck, jakby obawiała się, że ktoś was podsłucha.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SSS.... 35 bitów. To w Manehattanie były by zakupy na 3 dni dla 3 osobowej rodziny kucyków. Oby ta inwestycja była tego warta. Zapłaciłem ile się należało. 

- Proszę. - podałem należność. Muszę od teraz bardziej się targować jeśli chodzi o ceny. Ale zaraz, skoro mamy tu sympatyczną sprzedawczynię chętną dzielić się informacjami to grzechem byłoby nie skorzystać. 

 

- Zatem Rarity lubi takie ''niespodzianki'' tak? Zapamiętam to. Hm... a niech mi pani powie jeszcze jedną rzecz. Jest tutaj jakieś dobre miejsce aby spędzić wieczór we dwoje? Zwiedziłem miasto na pierwszym obchodzie, i wpadło mi w oko kilka lokali. W Manehattanie nie miałbym problemu z wyborem, ale tu wolę spytać się miejscową klacz. 

 

Naraz jednak coś sobie przypomniałem. Ona też ma różowe włosy. Klacz, dość drobnej budowy, na oko lekka. Czyżby też ona mogła być zamieszana w ten doniczkowy incydent? Zatem kolejna podejrzana jest na liście. Ale to podejrzenie zachowam dla siebie póki co. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kwiaciarka zabrała od ciebie monety i podała ci eleganckie róże do kopytka

- Och, to zależy co lubi pan i pana wybranka. Jeśli chodzi o dobry nastrój, może być Cukrowy Kącik, chociaż tam pracuje Pinkie i może przeszkadzać, jeśli chcecie skupić się na sobie... A jeśli woli pan normalne jedzenie to polecam iść do Marchewkowego Czubka. Golden Harvest ma cudne jedzenie. Potem mógłby ją zabrać pan do kręgielni albo na jakąś taneczną zabawę, chociaż panna Rarity nie bardzo lubi takie rzeczy... - westchnęła cicho. Ta klacz chyba była bardzo zaniedbana przez ogierów, a dziwne.

Nagle Rose dostrzegła, że spoglądasz na nią bacznym okiem. Ty tylko notowałeś, że pasuje do profilu wandala, lecz ona chyba odebrała to jako ocenianie jej jako potencjalnej kandydatki na miejsce Rarity, gdyż zarumieniła się lekko i spuściła wzrok.

- To tego... życzę udanego wieczoru.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj znałem ten wzrok. Widać że pani kwiaciarka, pomimo tego iż jest całkiem ładna nie ma chyba zbyt wielkiego brania u miejscowych ogierów. Kto wie, może kiedyś to wykorzystam na swoją korzyść. W każdym razie informacje odnośnie upodobań Rarity będą bezcenne. 

- Dziękuję, zarówno za bukiet, jak i cenne rady. Jakby kiedyś potrzebowała pani pomocy, to jestem do usług... Rosie. Do widzenia. - pożegnałem się i zabrałem bukiet.

 

Okej. 

Teraz dwie kolejne sprawy. Kącik Kostki Cukru raczej odpada. Raz że Pinkie, a dwa że Rarity z pewnością wiele razy mogła bywać w tym lokalu. Zatem pozostaje Marchewkowy Czubek. Faktycznie jest tam cudne jedzenie, a i możemy w spokoju prozmawiać. 

Udałem się zatem do tegoż lokalu, w celu zarezerwowania stolika. A potem... hm.. chyba widziałem gdzieś w mieście kino, czy teatr. Jak mówi że jest damą, to pewnie woli bardziej kulturowe rozrywki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rose zachichotała cichutko, gdy usłyszała, jak zwracasz się do niej "Rosie", a na jej policzkach pojawił się delikatny odcień różu.

- Do widzenia - powiedziała spoglądając na kwiaty, udając, że coś przy nich majstruje.

 

Po drodze do Marchewkowego Czubka, zauważyłeś mały budynek, który najpewniej służył za tutejsze kino i teatr, ale na takich zadupiach, filmy i przedstawienia odbywały się na scenie na świeżym powietrzu, szczególnie gdy było tak ciepło jak dziś. A, tam była, niedaleko wieży ratuszowej. Mała, drewniana, prosta scena, lecz zbudowana bardzo porządnie. Widać gotowali się na dzisiejszy wieczór z czymś specjalnym. Postawienie czegoś takiego było szybkie, pewnie mieli gdzieś przygotowane to wcześniej. Skierowałeś swoje kopytka ku Marchewkowemu Czubkowi.

 

- Witam z powrotem, panie Barricade - przy pustych stolikach rozstawionych przed restauracją siedział typek o szarej sierści, którego miałeś okazję "poznać" wcześniej. - Wybiera się pan tutaj na randkę? W sumie niezły lokal na zarywanie do małomiejskich klaczy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nosz cholera, znowu on. Co to jest w ogóle za typ? Nie jest miejscowy, ani ja nie pamiętam żebym kiedyś widział jego gębę.

Im dłużej na niego patrzyłem, tym większą miałem ochotę dać mu w pysk. Oh, już dawno nikomu nie przylałem w ryj. Już będzie z tydzień temu, jak wtedy podczas ostatniej akcji w Manehattanie, kiedy to robiłem wjazd na sklep u pewnego pasera. 

 

- Znowu Ty. - odparłem nie uprzejmnie. - Zdaje mi się albo usilnie mnie śledzisz. Co robię w swoim wolnym czasie, to moja prywatna sprawa więc łaskawnie nie pchaj nosa w nie swoje sprawy, bo kiedyś ktoś ci go przetrąci. 

 

To że miałem wolny czas i byłem po cywilnemu działało na moją korzyść. Nadarzała się okazja aby mu wklepać i wydusić z niego to i owo. Ale z drugiej strony, trochę głupio by było pokazywać się na randce z obitym pyskiem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na pysku obcego pojawił się paskudny, triumfalny uśmiech.

- Znowu ja. I nie tyle śledzę pana, co raczej to PAN pojawia się tam gdzie akurat ja przebywam. W końcu to ja byłem tu pierwszy - poklepał kopytkiem stolik. - Polecam wybrać się z panną Rarity na dzisiejszą sztukę, będą wystawiać "Powrót Harmonii", to mile podłechta jej ego. Oczywiście, też będę oglądał przedstawienie, tak mówię, żeby pan znów nie pomyślał, że pana śledzę, panie Barricade.

Podniósł się z krzesła i praktycznie znikąd wyciągnął wykałaczkę, wsadzając sobie ją między zęby. Krzyknął imię właścicielki restauracyjki.

- Do zobaczenia panie Barricade - po czym szybkim wybiciem odleciał w stronę centrum miasta.

 

Kilka sekund później pojawiła się Golden Harvest.

- O to pan. Jeśli sobie pan czegoś życzył, mógł pan po prostu wejść i spytać - przywitała cię uprzejmie właścicielka. - O co chodzi?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co to za koleś? Nie jest miejscowy, a wiedział z kim umawiam się na randkę. Mało tego, zupełnie wiedział że mogę tutaj przyjść. Nikt w mieście go nie zna, a on zdaje się mieć informacje o wszytskim co się aktualnie w mieście dzieje. 

Chyba będę musiał odłożyć na boczny tor sprawę wandalizmu, a przyjrzeć się temu tajemniczemu pegazowi. Hm... tak. Zdecydowanie muszę się mu bliżej przyjrzeć i go rozgryźć. 

 

- Pani Harvest, miałbym do pani jedną sprawę. Mianowicie chciałbym dziś zarezerwować stolik  w środku lokalu dla dwóch osób, na romantyczną kolację jako że ma pani wspaniałe jedzenie. Powiedzmy, tuż po zakończeniu przedstawienia które się dziś odbędzie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golden Harvest jak zwykle uśmiechnęła się ciepło.

- Oczywiście proszę pana. Nie wiedziałem, że wie pan o przedstawieniu, mało który przyjezdny tak szybko się o nich dowiaduje.Chce pan stolik na zewnątrz czy w środku? Iiii może przygotowałabym coś... specjalnego? - spytała trochę ciszej, przysuwając się nieznacznie do ciebie. - Jakieś... świece zapachowe, może wino? Wydaje mi się, że Berry Punch chowa parę lepszych roczników w swojej piwniczce. Mogłabym załatwić coś takiego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...