Skocz do zawartości

Punish and Enslave! - Barridace (Ares Prime)


black_scroll

Recommended Posts

''Hipisi do roboty!!!'' - tak brzmiał powszechny slogan powtarzany od czasu powstania Akademii Policyjnej w  Wielkim Jabłku. 

Pamiętam jak kiedyś jak robiłem w oddziałach do walki z tłumem, to rozganialiśmy taki tłum. Aż miło wtedy było pałować uczestników po zadach... 

A teraz jak patrzyłem na tą klacz... cóż, no chyba jednak dziwnie wypadałobyć miłym.

 

- Dzień dobry pani. - odpałem poważnie acz pogodnie. Wyglada na taką co boi się własnego cienia. - Nazywam się Barricade, jestem nowym komendantem policji w Ponyville, przyjechałem tutaj wczoraj w nocy. - heh, nieważne ile razy słyszałem ten tytuł to zawsze mnie szlag trafiał. Komendant na zadupiu to żaden komendant. - Hm... przepraszam, nie usłyszałem pani imienia. 

 

Nie widziałem jej wczoraj na przyjęciu powitalnym... a też miała różowe włosy. Hm, może lepiej z nią będzie rozmawiać na spokojnie, ale uważnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 277
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

- K-komendantem? - spytała, odrobinę się jąkając. Spuściła głową i uszy. - Ale, ale... ja nic nie zrobiłam... naprawdę, jestem niewinna... - cofnęła się o pół kroku. Nie wyglądało to na próbę ucieczki, raczej na strach przed interakcją społeczną. Chociaż, kto aż tak boi się policjanta? Może poprzedni komendant ją jakąś krzywdził, a teraz jej mały prosty móżdżek myśli, że wszyscy policjanci są straszni? Kto to wie...

Biały królik tupnął parę razy nogą, trącając klacz w grzbiet, a następnie językiem migowym przekazał jej wiadomość.

- A na imię mi Flutter... - mówiła coraz ciszej, aż z jej pyszczka nie wydobył się tak cichy szept, że nie mogłeś jej zrozumieć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oho! Coś hipiska za bardzo nerwowa. Dobrze, dobrze że się boimy pana władzy, bardzo dobrze. Lepiej wzbudzać strach niż śmiech na sali.

Dobra, widzę że mam tu do czynienia z klasycznym prypadkiem wystraszonego pacjenta. Taki podczas przesłuchania tak się jąka lub milczy że wydobycie z niego informacj jest prawie niemożliwe dopóki się nie uspokoi. A ja jakoś zawsze miewałem problemy z uspokajaniem takich kucy. Wolałem działać inaczej, ale jak cholerny mus to mus. Eh, tęsknie za czasami gdzie mogłem spokojnie pałować przesłuchiwanych.

 

- Spokojnie proszę pani. Proszę oddychać swobodnie i głęboko. - poradziłem jej i poczekałem chwilę aby się uspokoiła. - Jak się pani nazywa? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No, tak już lepiej. - powiedziałem spokojnie, bez stresów. - Miło poznać cię, panno Fluttershy. Tylko tędy przelatywałem wykonując pierwszy obchód na nowym rewirze. 

Hmm.. - spojrzałem na jej dom będący równocześnie jednym wielki schroniskiem dla zwierząt. - Ty zajmujesz się tymi wszystkimi zwierzętami? - nieco byłem zdumiony.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- mhm - delikatnie pokiwała głową. Gaduła to z niej nie była. Spojrzała w dół i zaczęła wgapiać się w swoje kopytko, szurając nim o ziemię. Zapadła niezręczna cisza, której nawet śpiewające w oddali ptaki, czy wiatr szumiący w liściach ponurego lasu, nie były w stanie zagłuszyć. Biały króliczek trzasnął się łapką w czoło, po czym zeskoczył z grzbietu milczącej klaczki i pobiegł w stronę domku, starając się otworzyć drzwi, które dla niego chyba okazały się za ciężkie. Widać postanowił nie brać udziału w tak żenującej farsie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Widzę że jesteś niezwykle rozmowna. - westchnąłem kręcąc głową. Dobra, widzę że wiele tu więcej nie wskóram. Futrzak widzę jest bardziej kumaty niż jego wlaścicielka więc dał nogę. - Nie przeszkadzam zatem pani, do widzenia. - odparłem krótko i dalej nie bardzo wiedziałem co mam robić. 

Spojrzałem na moment na ten las rosnący obok domu Fluttershy. Więc to musi być ten tajemniczy las Everfree, podobno to bardzo tajemnicze i niebezpieczne miejsce dla kucyków. I to właśnie stamtąd pochodzą drzewne wilki. 

Heh, pamiętam że kiedy byłem źrebakiem bardzo chciałem mieć wilka drzewnego jako zwierzątko, ba, wogóle chciałem mieć jakieś zwierzątko no ale niesety przez alergię na sierść zwierzęca mojego braciszka to marzenie nigdy się nie spełniło. A tu ponoć jest całe naturalne siedliszcze tych zwierząt. Wiedziałem jednak że są one z natury groźne, w końcu to wilki jakby nie było. 

Zatem po pożegnaniu się z nieśmiałą pegazicą ruszyłem spacerem ku tej tajemniczej puszczy. Nie, nie mam zamiaru tam wchodzić, po prostu chcę się jej przyjrzeć bliżej. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z każdym krokiem w twoim sercu rósł niepokój. Gdy byłeś tylko o rzut kamieniem od pierwszego drzewa, zatrzymałeś się.

Las Everfree zaczynał się dość gwałtownie, jak na puszczę nietkniętą kucykowym kopytkiem. Nie było żadnych pomniejszych krzaków, czy niskich drzew, granica lasu rysowała się dość wyraźnie wysokimi i ponurymi drzewami.

Coś z tym lasem było nie tak, ponieważ, gdy tylko na niego spojrzałeś, przeszły cię ciarki po grzbiecie. Za nic na świecie nie wszedłbyś do takiego lasu bez przymusu. A podobno patykowilki, te bestie, większe od kucyka, nie były najgroźniejszymi stworzeniami z mrocznych zakamarków Everfree.

 

Nagle z pomiędzy drzew usłyszałeś odległe wycie.

Sierść na grzbiecie nieprzyjemnie się najeżyła, a gdzieś w głębi duszy miałeś nadzieję, że zaraz w gęstwinie pojawi się mały patykowilk, którego przygarniesz i będzie twoim zwierzakiem. Lecz nic takiego się nie stało, a wycie dość szybko umilkło.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dooobra... nawet samotne przejscie ciemną nocą po najgorszej dzielnicy Manehattaniu nie napawało mnie takim cykorem jak ta puszcza. 

Cholera ten las jest jakiś magiczny że bije od niego taka aura strachu? Hmm... 

Pójdę jeszcze kawałek dalej, aż do granicy ale do samego lasu nie wejdę. Jeszcze nie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Choć był jasny dzień, puszcza była i tak wyjątkowo mroczna. Nawet samotne promyczki, przebijające się gdzie nie gdzie między lekko zszarzałymi liśćmi, nie potrafiły rozjaśnić tego miejsca. Ten las słynął z tego, że był dziki, a wszystko co dzikie, odstraszało kucyki, gdyż nawet pogoda, była kontrolowana przez nie. Dzikość oznacza nieprzewidywalność, ale nie taką jaką można spotkać u kucyków. To miejsce zasiedlały potwory, choć to mogły być akurat bajki wyssane z kopyta.

Wiatr zawiał mocniej, nieprzyjemnie trzęsąc gałęziami nad twoją głową, na dodatek, coś poruszyło się w odległych krzakach, mogłeś usłyszeć, jak zmierza powoli w twoim kierunku, lecz nie mogłeś tego dostrzec.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No... to teraz oficjalnie stwierdzam że czas stąd spieprzać.

Zacząłem się wolno wycofywać spod tego lasu, ale nie odwracałem się tyłem do puszczy. Cokolwiek tam pełzło w moim kierunku wolałem mieć to na oku, przynajmniej póki nie będę w dostatecznie dużej odległości zeby spokojnie się oddalić do miasta.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cofając się, w końcu dostrzegasz, co powoduje hałas. Kucyk, ale nie byle jaki. Niewiele wyższy, niż ty, ale postura ewidentnie wskazuje na klacz. Całe ciało przykryte jest długim, brązowym płaszczem, głowa kryje się w cieniu kaptura, spod którego widać tylko świecące żółte ślepia. Dziwny stukot zaczynasz identyfikować jako połączenie dwóch dźwięków - odgłosu kopyt o grunt i pobrzękiwania metalowych przedmiotów, uderzających o siebie. Tajemniczy kucyk spojrzał na ciebie, stojąc w cieniu lasu Everfree, po czym spokojnie ruszył w twoją stronę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To kucyk? Wychodzący z Everfree... cóż, dobrze że kuc a nie jakiś potwór. W dodatku klacz.

Zatrzymałem się w miejscu i zacząłem obserwować zbliżajacego się do mnie kuca. Hm, co też taka osobniczka robiła w lesie. Z postury to klacz, ale inna niż te mieszkające w Ponyville. Inny krok, inny ubiór, a w mieście mało która nosiła biżuterię. A tu albo ona miała na sobie jakieś ozdoby, albo broń. Łańcuch, kastet, podkuty but, czasem nóż - takie przedmioty wydają charakterystyczne odgłosy gdy nosi się je przy kopytach.  Doświadczenie mówiło mi żeby mieć się na baczności, zwłaszcza że ona ot tak wyszła z tego lasu który ma taką niesławną opinię. 

Uważnie ją obserwowałem i czekałem aż się zbliży. Mogę uciekać przed potworem, albo przed rozjuszonymi bandziorami, ale NIGDY nie ucieknę przed żadną klaczą. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz podeszła do ciebie spokojnym krokiem. Kiedy była o kilka kroków, przystanęła, po czym zrzuciła kaptur z głowy. Okazało się, że rzeczony kucyk jest zebrą. Długi irokez w jaśniejsze i ciemniejsze pasy sprawiał, że wydawała się wyższa, a oczy okazały się niebieskie, jednak nie tak, jak oczy normalnych kucyków, nie, te były przepełnione jakąś tajemniczą głębią i na pierwszy rzut oka widać było, że kryje się w nich mądrość. Na szyi dostrzegłeś złote pierścienie, wydłużające szyję zebry.

- Ciekawy to kucyk, co na pierwszy widok mój, nie ucieka gdzie raków rój - rzekła. Miała dość niski głos i mówiła z akcentem, jakby ten język nie był jej ojczystym, co było dość oczywiste. - Jestem Zecora, mieszkam w tym lesie. Cóż ciekawego pana tutaj niesie? - uniosła delikatnie brew. Widać, mało kto zapuszczał się aż tak blisko lasu, skoro zebra o to pytała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zamrugałem kilka razy. Zebra w Equestrii to dla mnie nic znowu tak specjalnego. W MH kiedyś miałem okazję przyskrzynić zebrzego bandziora, i odnaleźć z grupą interwencyjną miejsce przetrzymywania młodziutkiej zebry, sprowadzonej jako maskotka dla bossa kartelu handlującego bronią na export. 

Toteż nie przestraszyłem się zebry, ani nie byłem uprzedzony do jej rodzaju. A ta zebra była całkiem ładna. Po prostu ładna. I wyglądała na mądrą oraz na przenikliwą. 

Postanowiłem zatem być autentycznie szczery.

 

- Hm... dzień dobry pani Zecoro. Nazywam się Barricade, jestem nowym komendantem policji w Ponyville. Zapoznaję się z nowym rewirem pod moją jurysdykcją, przybyłem tu dopiero wczoraj w nocy. Można by rzec że również pochodzę z dżungli, tyle że betonowej. Z Manehattanu konkretnie. 

A co mnie tu przyniosło? Ciekawość, służba, praca, i skrywane dziecinne marzenie posiadania małego wilka drzewnego jako zwierzątka. To ostatnie marzeniem pozostanie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Barricade? - postukała się kopytkiem w dolną wargę i zerknęła do góry, jakby próbowała sobie coś przypomnieć. Na kopytku też miała obręcze. - Imię to słyszałam, choć kucyka noszącego je, nigdy nie widziałam. Pan policjant to ktoś taki, kto robi porządek jak są jakieś draki, tak? - zwróciła się do ciebie z zapytaniem. - A wilków łapania odradzam szczerze, patykowilk to strasznie groźne zwierzę! - pogroziła ci kopytkiem, jak nauczycielka uczniakowi przyłapanemu na nagannym uczynku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dokładnie, pani Zecoro. - odparłem nieco rozbawiony tymi jej rymami. - A co do wilków drzewnych, też zapewne ma pani rację. - westchnąłem. - Choć z drugiej strony TAKI zwierzak to dopiero budził by szacun u innych. No, nieważne. - uciąłem temat rozmowy na temat zwierząt. - Więc mieszkasz w tym lesie całkiem sama? Tak zupełnie bez strachu, mając za sąsiadów zwierzęta pokroju wilków drzewnych i gorszych stworzeń? - nie kryłem zdumienia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zecora zerknęła na las Everfree, przyglądając się każdemu drzewu z osobna. Cicho westchnęła.

- Ten las mą rodzinną dżunglę przypomina. A głupi ten, co domu swym zapomina. Poza tym trochę czarów i marów też, i już nie zbliża się żaden zwierz. Bezpieczna ścieżka do mojej chaty prowadzi tamtędy - wskazała kopytkiem kierunek, z którego przyszła. - jeśli z niej zejdziesz, uciekaj w te pędy! A teraz przepraszam, lecz do biblioteki się udaję. Grządki mi usychają, tak mi się wydaje.

Przeszła obok ciebie, po czym wolnym krokiem skierowała się w stronę Ponyville.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziwna trochę jest ta zebra. Z prawnego punktu widzenia mieszkanie w lesie nie jest zakazane, a co za tym idzie one, czyli zebry, są zwolnione z płacenia podatków. Ponoć taki był jeden z dekretów królewskich. 

Cóż, sam osobiście nie miałem już czego więcej tutaj szukać więc odwróciłem się od lasu i ruszyłem za Zecorą, zrównując się z nią krokiem. Z całego obchodu zostały mi 3 rzeczy do załatwienia - sprawdzenie tej samotnej wieży ratuszowej, biblioteki... i wizyta w Kąciku Kostki cukru. A poszedłem razem z zebrą, bo wywnioskowałem że bliżej będzie do biblioteki, a to pewnie to duże drzewo-dom w miasteczku. 

- Więc... od jak dawna mieszkasz w tym lesie? - spytałem Zecory aby zabić czas, i dowiedzieć się więcej o tej tajemniczej zebrze z Everfree.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zrównałeś swój krok z zebrą. Popatrzyła na ciebie beznamiętnym wzrokiem.

- Rok i miesięcy kilka, jakoś od Święta Samotnego Wilka - odpowiedziała na twoje pytanie. - Mam przyjaciół w Ponyville kilku, wieczorem spotykają się w Cukrowym Kąciku, może wpadnie pan o dziewiętnastej trzydzieści na zabawy nocnej treści?

Powoli objawiały się przed wami pierwsze zabudowania małego miasteczka.

- Tak w ogóle, co robią policjanci w wolnej chwili? Nigdy mnie stróże prawa nie nachodzili.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie obiecuję wpaść na pewno, zależy kiedy uwinę się z robotą papierkową. - westchnąłem jak przypominałem sobie te wszytskie dokumenty któe czekały na mnie w komendzie. W sumie jednak i tak miałem tam wpaść, aby poszukać szalnego źródła informacji - Pinkie Pie. Więc w sumie czemu nie? 

- Co policja robi w wolnych chwilach? - odparłem. - Zazwyczaj po 12 godzinnej służbie, to kładłem się spać, czasami poszedłem na siłownię i treningi walki, czasem wybrałem się z kumplami na piwo, lub włóczyłem się po Manehattanie. Nic nadzwyczajnego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na twoją odpowiedź, towarzyszka podróży skinęła jedynie głową. Może uważała, że nie ma co sama dopowiedzieć, a może po prostu nie potrafiła znaleźć rymu. Sporo kucyków kręciło się po mieście. Widok policjanta z Zecorą, wzbudził lekkie zamieszanie wśród mieszkańców. Chyba nie każdy lubił w tej wiosce zebrę z ponurego lasu.

W ciszy dotarliście do drzewa. Miało ono dość sporo okien, sugerując się ich układem, musiało mieć sporo pięter.

- Czas ciszę odegnać. Tu musimy się pożegnać - stwierdziła krótko zebra, chwytając klamkę i przekraczając próg biblioteki, zostawiając cię samego przed wejściem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra... ta zebra jest dziwna. Całkiem miła, ale dziwna. 

Zielarka mieszkająca w dzikim, śmiertelnie niebezpiecznym lesie i to całkiem sama. Trzeba będzie się temu bliżej przyjrzeć, cholera jedna wie co ona tam w swojej chacie kryje. Kudre, co chwila mi przybywa tu roboty. Może ten rok wygnania szybko zleci... bo jak pomyślę że miałbym tu pilnować żeby ktoś nie śmiecił, czy nie deptał trawników to chyba by mnie szlag trafił szybciej niż mojego braciszka. Ciekawe co ten ulizany maminsynek teraz porabia? Jak go znam to siedzi za biurkiem, pierdzi w stołek, przegląda gazetę, czyta stare akta, i myśli że jest dobrym gliniarzem. Czekaj Prowl... niech no się spotkamy. Tylko poczekaj.

 

Widzę miejscowa społeczność średnio przepada za tą zebrą. Do tej biblioteki też trzeba by zajść ale nie teraz. Póki co, to według planu lecę do wieży ratuszowej co jakoś dziwnie znajduje się prawie poza miastem. 

Jednak nie poleciałem tam drogą powietrzną, ale po prostu przeszedłem wolnym krokiem przez miasto. Dziwne, ale ta wieża ratuszowa zdawała mi się dobrym miejscem na czyjąś kryjówkę czy schowek. A no przyjrzyjmy się jej ciut bliżej. Zazwyczaj takie budynki są obstawiane przez stróżów, czy dozorców i nawet w takiej wiosze raczej nie zostawiliby tak po prostu samych zamkniętych drzwi, albo całkowicie otwartych. Nie dość że to byłoby wbrew jakimś tam ciulowym przepisom, to najzwyczajniej w świecie byłoby to głupie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponyville_Clocktower_S02E17.png

 

Wieża ratuszowa była samotnym budynkiem na wzgórzu. Zaopatrzona była w sporych rozmiarów zegar, oraz dzwon, zapewne do bicia w przypadku sytuacji alarmowych. Spiczasta wieża pięła się ku niebu, górując nad miastem. Oczywiście dla ciebie, była tylko marna i mizerna, gdyż byle co było w Manehattenie większe. Wdrapując się na wzgórze zauważyłeś pewną rzecz - mianowicie nie ma wydeptanej ścieżki do wieży. Oznaczało to, że była rzadko używana, bądź chodził różnymi drogami. Zbliżyłeś się do jedynych drzwi i nacisnąłeś klamkę - wieża okazała się zamknięta na klucz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic specjalnego, ale jak na taką wiochę to ujdzie. 

Już tęsknię za tą betonową dżunglą i wrzawą Manehattanu. Przy wieży nie ma żadnej ścieżki - znaczy że naprawdę rzadko jest urzywana co potwierdza mój wcześniejszy domysł że to miejsce nadaje się na schowek. Kryjówka odpadała, bowiem musiałyby by być tu ślady chodzenia, a sama wieża ma za mało przestrzeni aby ulokować tam kryjówkę na dłuższą chwilę. Cóż, przynajmniej na klucz zamkneli. To już coś. 

Wieża niczym szczególnym się nie wyróżniała, ot taki budynek. A mimo to coś kazało mi ją sprawdzić. Drzwi zamknięte, a mnie nie wypada ich wywalać z kopa albo bawić się we włamywacza. Zatem powoli wzniosłem się w górę i parę razy okrążyłem wieżę aby jej się bliżej przyjżeć a potem poprzez dzwonnicę spróbuję wejść do środka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...