Skocz do zawartości

Punish and Enslave! - Barridace (Ares Prime)


black_scroll

Recommended Posts

- Chcę z nią o czymś porozmawiać panie Cake.. - odparłem krótko. - A co do pączka i kawy, to  muszę odmówić. Nie jadam słodyczy, więc raczej na mnie państwo nie zarobią. - odparłem z cyniczym uśmieszkiem. - A szukam panny Pinkie Pie, bo mam do niej parę pytań. Jeśli by wróciła wcześniej, proszę jej przekazać żeby wstawiła się na komendę. Dziękuję i do widzenia państwu. 

 

Po tym pożegnaniu wyszedłem z cukierni i ponownie wzbiłem się w powietrze, tym razem szukając jezior i pewnego nadpobudliwego różowego kucyka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 277
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Jezioro znajdowało się na południe od miasta. Nie był to wielki zbiornik wodny, ale pływać w nim się spokojnie dało, utonąć pewnie też. Choć dzień był słoneczny, mało kto szedł chlapać się do chłodnej wody, jednak zauważyłeś dwie kolorowe plamy - jedną różową wesoło pluskającą się w jeziorku, oraz drugą białą, rozłożoną na leżaku na plaży, cieszącej się słońcem oraz dobrą lekturą.

Wylądowałeś niedaleko obozowiska, pierwsza zauważyła cię Rarity.

- Och, witam pana policjanta - odłożyła książkę, wystawiając pyszczek w stronę słońca. - Ostatnie chwile by się poopalać, za kilka dni mają nastać pierwsze jesienne deszcze. To kiedy zabiera mnie pan na obiecaną randkę? - niespodziewanie zmieniła temat. - Jestem bardzo ciekawa, co wielkomiastowy kucyk ma do zaoferowania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dzień dobry panno Rarity. - odparłem pogodnie, choć bez emocji. Cholera, prawie zapomniałem o tej niby obietnicy. Hm... ładna z niej sztuka naprawdę, ale na randkowanie

nie nie mam teraz czasu, nawet jakbym chciał. Ale na robienie sojuszników, i źródeł informacji nigdy nie jest za późno. Hm..

- Chwilowo niestety nie mam czasu. - westchnąłem z udawanym bólem. - Poprzedni komendant zostawił po sobie delikatnie mówiąc wielki bajzel w robocie, i który ja teraz muszę ogarnąć. A jeszcze czeka mnie sprawdzanie akt i wyciągów dokumentów. Poprostu bomba... - pokręciłem głową. - W każdym razie, jak to wszystko ogarnę i uporządkuję to zgodnie z obietnicą wyjdziemy gdzieś razem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twoje odpowiedź sprawiła, że alabastrowa klacz westchnęła.

- No tak, wielkomiejski kucyk oznacza wielkomiejskie zabieganie. I nie trzeba takich obietnic, komendancie, sama dawałam takie nie raz - powiedziała spokojnie, zakładając okulary przeciwsłoneczne. - Mówiłam tak wielu ogierom, którzy próbowali mnie podrywać, a oni nie byli w moim guście. Szkoda, że nie jestem w pana typie...

- O, hej Barri! - usłyszałeś głośne powitanie za sobą. Odwróciłeś się gwałtownie. Za tobą stała mokra, lecz jak zwykle uśmiechnięta Pinkie Pie. Zaczęła trząść się, wytrząsając wilgoć z sierści, niczym pies, chlapiąc ciebie i Rarity, która pisnęła wysoko.

- Pinkie! Mogłabyś mnie nie chlapać - powiedziała głośniej z wyrzutem.

- Sorka Rari! Przyszedłeś popływać? - spytała radośnie różowa klacz.

Edytowano przez black_scroll
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Co? Ja... - trochę się zdziwiłem jej odpowiedzią. - Nie zrozumiała mnie pani. Jeśli policjant z Manehattanu składa komuś obietnicę, to winien jest jej dotrzymać. W żadnym razie nie chciałem cię oszukać czy obrazić Rarity. 

Nie zdążyłem powiedzieć więcej gdy pojawiła się Pinkie, ochlapują nas oboje wodą... no cudownie, wprost kocham mieć mokre pióra. 

- Cześć Pinkie... - westchnąłem strzepując wodę z piór. - Właśnie ciebie szukałem, choć sam nie wierzę w to.... potrzebna mi twoja pomoc. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ou! Pomoc! Mogę być pomocna! - ucieszyła się Pinkie. Choć to było niemożliwe, uśmiechnęła się jeszcze szerzej. - Jak mogę ci pomóc? Umiem pomagać!

- Co jak co, ale to prawda - wtrąciła się Rarity. - Pinkie potrafi pomóc. Co prawda, jak tylko przestanie się wygłupiać, ale trzeba przyznać, że mało kto jest w stanie stać tyle godzin nieruchomo, niczym porządny manekin...

Edytowano przez black_scroll
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No... dobra. - westchnąłem i wyciągnąłem włos z koperty. - To dał mi pewien podejrzany typ, na pewno nie był to żaden miejscowy. Czerwonooki pegaz, szara sierść, i morda za którą należałoby się z 5 lat bez wyroku. - pokazałem też im tą kartkę. - Pytam was obie jako miejscowe... wiecie może do kogo mógłby należeć ten włos pachnący amoniakiem? Albo czy poznajecie ten charakter pisma? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obie klacze spojrzały na kartkę skoncentrowanym wzrokiem.

- Niestety nie, mój drogi, nie wiem kto to napisał. Może to ten pegaz o którym mówisz - pierwsza odezwała się Rarity. - Do twojego opisu nie pasuje mi nikt z Ponyville. A ten włos...

- Ten włos nie pachnie, a śmierdzi amoniakiem! To ten sam co go znaleźliśmy wczoraj wieczorem? - spytała Pinkie wąchając dowód. - Zaraz, tak pachną farby do włosów!

- Yyyyyy - jednorożka nabrała powietrza. - To są odrosty... pani Burmistrz. Fuj - machnęła kopytkiem w stronę włosa. - Powinno zacząć smarować grzywę czymś przeciwko wypadaniu włosów. Też coś, zostawiać wszędzie odrosty...

Edytowano przez black_scroll
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pani Burmistrz co? Osobiście wali mnie to że farbuje sobie grzywę... tylko po kiego wafla ten typ podesłał mi włos z jej grzywy. Pasowałoby się rozmówić z Burmistrzynią, jako że ona jest oficjalie moją przełożoną w tym mieście. Jednak z drugiej strony wyczuwam tu coś więcej niż smród amoniaku. Czyżby ten pegaz usiłował mnie umyślnie wplątać i wprowadzić w jakąś kabanę? Niezbyt mi się to podoba, ale muszę tak czy siak porozmawiać z panią Burmistrz choćby tylko dla wybadania sytuacji. Ale nie teraz, i chyba nawet nie dziś. Takie intensywne węszenie pierwszego dnia nie wróży za dobrze w zamkniętej społeczności jaką jest Ponyville.

Schowałem włos i kartkę z powrotem do koperty. 

- Dziękuję Rarity, dziękuję Pinkie. - odparłem uprzejmnie. - Pomogłyście mi bardzo i jestem waszym dłużnikiem. Jakbyście miały z czymś kłopoty do wystarczy powiedzieć. A tymczasem wybaczcie, obowiązki służbowe wzywają. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Proszę bardzo, Barricade.

- Spoko loko foko, Barri!

Dwie klacze wróciły do swoich zajęć, a ty obróciłeś się, chcąc wracać do miasta, gdy prawie zderzyłeś się z fioletowym jednorożcem. Szybki rzut oka pozwalał stwierdzić, że ta klacz rzadko przebywała na świeżym powietrzu, jej sierść ewidentnie była wyblakła. Pod liliowymi oczami miała wory, zapewne od siedzenia nad książkami do późna.

- Bardzo pana przepraszam - odparła, po czym minęła cię i zawołała do Rarity i Pinkie. - Hej dziewczyny! Wszędzie was szukałam!

- Cześć Twi! - odezwała się do koleżanki różowa klacz.

- Witaj kochanie, miło że do nas dołączyłaś.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy raz widzę tą klacz... bardzo ładniutka, choć widać że nie specjalnie przejmuje się własnym wyglądem. Pomyślmy - prosta długa fryzura, wyraźne wory pod oczami, nieco przeblakła sierść... i głowę daję że jak mnie minęła poczułem lekki zapach atramentu i ozonu. Wnioskuję zatem że może pracować lub dużo czasu przebywać w bibliotece. 

Postanowiłem jednak się nie wdawać na razie w rozmowę z nią, bo sam miałem ważniejsze sprawy na głowie. 

- Do widzenia pani Twi. - odparłem na odchodne, po czym jednym machnęciem skrzydeł wbiłem się w górę i poleciałem do komendy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twi, jak ją nazwała Pinkie, nie odpowiedziała ci, ale teraz nie było to istotne. Wzbiłeś się w powietrze i udałeś się do komendy. Wyjątkowo, nikt nie stał pod komendą, nie dostrzegłeś też żadnych nowych aktów wandalizmu. Komenda stała tak, jak ją ostatnio zostawiłeś. Przekraczając próg budynku, poczułeś na grzbiecie czyjś wzrok, lecz gdy obróciłeś głowę, nikogo nie dostrzegłeś.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm... ktoś mnie obserwuje. Czuję to. 

Ale nie jestem w stanie teraz szukać tego szpiega i konfidenta. Muszę zachowywać się czujnie i ostrożnie,  większość miasta może być przeciwko mnie. 

Kilkoro tych kucy wydaje się być w porządku ale czujności nigdy za wiele. A to że komenda od zewnątrz nie wyglądała na dotkniętą aktem wandalizmu, nie znaczy że w środku nic nie będzie. Ale kto byłby na tyle zuchwały lub głupi żeby demolować komendę? Nikt chyba. Poza tym ja mam jedyne klucze do tego budynku, choć w ratuszu na pewno mają kopię zapasową. Ratusz... musze tam zajrzeć później.

Otworzyłem drzwi komendy i wszedłem ostrożnie do środka. Teraz czeka mnie czytanie akt i dokumentów które wziąłem od Cheerego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystkie akta na jednej kupie tworzyły wieżę sporych rozmiarów. Czytanie wszystkiego było uciążliwe, gdyż co rusz, pojawiały się identyczne, lub co gorsza, prawie identyczne urzędnicze formułki wydłużające czytanie praktycznie dwukrotnie. Zrezygnowany udałeś się do kuchni by zrobić sobie kawę. Wcześniej nie zauważyłeś, ale Peace Maker zostawił po sobie starą, ale jak się szybko okazało, działającą zaparzarkę do kawy. W szafce zostało trochę prażonych ziaren, a i młynek się znalazł, tyle że ręczny. Szybko przyrządziłeś sobie ciemny napój.

Z tym urzędniczym, ratuszowym syfem, nie było porównania. To co teraz piłeś, to była kawa, a nie tamte popłuczyny. Z kubkiem takiego napoju, łatwiej było ci się zabrać do przeglądania dokumentów. Musiałeś się zdecydować, co najpierw przeglądnąć: zmiany prawne z ostatniego roku czy spis świąt miejskich (nie licząc świąt narodowych).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacząłeś przeglądać papiery ze zmian prawnych. Miały one długie i nudne formuły urzędowe, a o to co udało się ci z nich wyciągnąć:

 

1. Podatki dla mieszkańców, zameldowanych w Ponyville dłużej niż 2 lata, obniżony o 30%, zamiast o 10%.

2. Z powodu zniszczeń ratusza w poprzednim ro.ku, pensje urzędników miasta, burmistrzyni, policjantów, nauczycieli oraz innych pracowników państwowych, obniżone do minimalnej średniej krajowej.

3. Z przyczyn dla wszystkich znanych i zrozumiałych, Twilight Sparkle została wyznaczona na miastowego koordynatora w czasach kataklizmów magicznych i na ich czas przejmuje jednoznaczną władzę w mieście.

4. Zebrania w ratuszu będą obecnie odbywać się co dwa tygodnie, w celu ustalenia bieżących spraw.

5. Restrykcja policji została poszerzona o zachodni skrawek lasu Everfree, obejmując tym samym zebrę Zecorę ochroną państwową.

6. Kadencja burmistrza została przedłużona z 5 do 6 lat.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podatki obniżone o 30 %?! W Manehattanie w życiu by coś takiego nie przeszło.

Moja pensja ma wynosić minimalną średnią krajową?! Tyle pewnie żeby nie zdechnąć z głodu. 

Zecora również ma podlegać mojej ochronie i jurysdykcji? No nie, nawet nie trzeba kawy aby skutecznie podnieść mi ciśnienie.

Twilight Spakle. To ta blada jednorożka z którą się minąłem wtedy nad jeziorem. Dlaczego niby ma takie względy, i to zwykła bibliotekarka? Ki diabeł...

AARRRGHH!

Piznąłem papierzyska z normami prawnymi na bok i chwilę się zastanowiłem. Nienawidziłem papierkowej roboty i takich wieści gorzej niż mojego brata.

Ale przynajmniej dowiedziałem się o kolejnej ważnej osobie w tej wiosze - Twilight Sparkle. Twi. Zdaje się że to liderka lokalnej społeczności, a takich najpierw przerabia się na sojuszników albo pakuje do więzienia, lub w przypadku gangów - likwiduje. Hm... muszę z nią porozmawiać ale nie teraz. Teraz mnie nosi straszliwie a patrząc na rozpiski świąt państwowych to mnie krew zalewa. Nie. Muszę się wyżyć i rozładować. 

 

Wstałem z biurka, posprzątałem papiery, dopiłem kawę i ponownie wyszedłem z komendy zamykając ją na klucz. Widziałem że we wsi jest chyba jakaś sala sportowa. I lepiej żeby tam mieli worek bokserski. Bo mam szczerą ochotę komuś przypierdzielić w pysk.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hala sportowa była niewiele mniejsza niż ta, w której miałeś w szkole wuef. A może po prostu tak ci się wydawało, bo byłeś wtedy młodszy? Podłoga była równa i czysta, widać, że woźny dbał o to, by dzieciaki miały jak najlepsze warunki do ćwiczeń. Po środku, w poprzek sali, rozwieszona była siatka do siatkówki, jednak nie było nikogo, kto by w nią grał. Zza drzwi usłyszałeś hałas. Podążyłeś w jego stronę i trafiłeś do mniejszej sali, swego rodzaju siłowni. Było tu kilka najprostszych sprzętów do ćwiczeń, oraz jeden worek, który właśnie zbierał cięgi od ćwiczącego na nim kucyka. Była to Rainbow Dash, oddychająca głośno i płytko, co oznaczała, że chwilę męczyła się z tym workiem. Akurat zasadziła prawego sierpowego ciężkiej syntetycznej skórze, gdy zauważyła w lustrze (zajmującym całą ścianę, pewnie tutaj ćwiczyły małe baletnice, gdyż dostrzegłeś także przymocowany drążek wzdłuż lustra) twoją sylwetkę.

- Hej, komendancie - sapnęła z uśmiechem, nie przestając ćwiczyć. - Co sprowadza cię do tego zapomnianego przez kucyki przybytku?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż, dobre i to. Przynajmniej jest worek to będzie w co powalić. Boks zawsze pomagał mi się odstresować, nie ważne czy był to worek czy też twarz jakiegoś bandziorka. Tu przynajmniej... o proszę! Nasza pogodynka we własnej tęczowej osobie. 

- Cześć Rainbow Dash. - przywitałem się w miarę pogodnie. - Przyszedłem właśnie potrenować trochę walenie w worek, ale widzę że będę musiał poczekać. Mam straszną ochotę w coś przywalić... tak rozładowuję stres. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Heh, nie ty jeden - ostatni cios był silniejszy niż pozostałe, a worek podskoczył wyżej niż dotychczas. Rainbow odsunęła się na bezpieczną odległość i opadła na wszystkie nogi. Spojrzała na ciebie badawczym wzrokiem, ścierając z czoła pot.

- A co powiesz na mały sparing? Wyżyjesz się lepiej niż na worku, a i ja poćwiczę, bo nie bardzo mam za bardzo z kim trenować. Wiesz, biję na głowę wszystkich w Ponyville.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pogodomistrzyni odwzajemniła ci się podłym uśmiechem.

- Ja też nie - po czym podeszła do ciebie, wyprowadzając niespodziewany, prosty cios. Był dość powolny, więc z łatwością go uniknąłeś. Przez chwilę "tańczyliście" próbując wybadać jedno drugie. Jeden z twoich ciosów trafił Rainbow w prawe ramię. Na krótką chwilę, na jej pyszczku pojawił się grymas bólu. Oberwałeś w lewe żebro. Odrobinę cię zatchnęło, ale szybko postawiłeś gardę, chroniąc się przed kolejnymi ciosami.

- Jak tam, przechadzka po mieście? - zauważyłeś, że potrafi naprawdę szybko wyprowadzać ciosy, ale miała mniejszy zasięg kopyt niż ty. - Podoba się nasza mała, spokojna wioska?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Całkiem nieźle. - odparłem wprowadzając kilka szybszych choć nie tak mocnych uderzeń jak zwykle. Na razie skupiłem się na walce i na swojej przeciwniczce, starajac się nie zwracać uwagi na jej plot. Może nie wyglądała super-kobieco, ale cóż... umiała się zaprezentować. - Można by się tu nawet na stałe zadomowić... - rzekłem wprowadzając podbródkowy i następnie lewy sierpowy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drugi cios dosięgnął pyszczka pogodomistrzyni. Zachwiała się, próbując nie stracić równowagi i upadła na swój zad.

- No, podobasz mi się. Naprawdę nie dajesz mi fory, tylko dlatego, że jestem klaczą. Nie jestem damą, jak Rarity, żeby mnie faworyzować - uśmiechnęła się, pocierając policzek. - Au. Chyba jednak ten worek mnie zmęczył. Może kiedyś umówimy się na porządniejszą rundkę jak oboje będziemy wkurzeni i pełni sił?

Wstała, przeciągając skrzydła.

- Chyba zostawię cię samego z workiem. Ja mam na dziś dość, a on też zasługuje na cięgi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm... dostała w papę i jeszcze była zadowolona. 

- Muszę przyznać... masz dużą szybkość i zwinność w zadawaniu ciosów. Celności też ci nie brakuje. - oceniłem styl walki Rainbow Dash. - Ale na twoim miejscu popracowałbym bardziej nad utrzymaniem gardy i zwiększeniem siły uderzenia. To ci mówi glina który latami tłukł po pyskach bandziorów. A tak poza tym.. to dzięki za sparing Rainbow Dash. I owszem, chętnie umówię się z tobą na kolejną walkę. 

Przybiłem z Rainbow kopyto tak jakbym przybijał je z ogierem. 

- Jeszcze raz dzięki za sparing. Ja jeszcze trochę tu potrenuję. Na razie. - odparłem z uśmiechem po czym zabrałem się do walenia w worek. Długo, mocno, bezlitośnie i ostro. Tak... aż mi się przypominają stare dobre czasy za służby w pierwszy posterunku w jednej z najgorszych dzielnic miasta - w Rotten. Jak tam przez jeden dzień nie dostałeś w mordę, to miałeś dzień udany. A ja cóż... uwielbiałem się bić. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...