Skocz do zawartości

[Pojedynek] [C] PiekielneCiastko vs Vieg


PiekielneCiastko vs Vieg  

7 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Kto zwyciężył w tym pojedynku?

    • PiekielneCiastko
      4
    • Vieg
      3


Recommended Posts

Wybuchy na powierzchni cieczy całkowicie zaskoczyły Przypalonego, którego wybuchy odrzuciły i odłączyły od większości tarczy. I tak sobie leciał do tyły, aż doleciał do bariery.

-Ups.

Przeleciał poza barierę, która stała się nieprzeźroczysta. Vieg stał na polu bitwy sam. Nagle od strony bariery zaczęły rosnąć kolejne, oddalone od siebie o kilkadziesiąt centymetrów, aż do Vieg'a, więżąc go. Widział, że stumetrowa figura nie została przez  nie uszkodzona przez bariery, lecz inne przedmioty poczuły na sobie ich wzrost.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 52
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

-Trzeba się wynosić... ADNA ZNARZA EX OL RACIL! -Figura tupnęła nogą niszcząc materialny obraz Inferno, po czym złapała Viega i Ciastka z ogłuszającą siłą.

Gdy Vieg się obudził zobaczył że są spowrotem na arenie, w ludzkim świecie. Przypalony już się podniósł, więc mag też poszedł w jego ślady. Po chwili powiedział: -Cóż, to było niebezpieczne. Dobrze że zacząłem inkantację Sheby, inaczej moglibyśmy z tamtąd nie wrócili... Nigdy więcej małych przestrzeni w Inferno... -Mag się zamyślił. Coś tutaj nie pasowało.

Edytowano przez Vieg
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na szczęście jeszcze przed zabraniem go z energetycznego Inferno zdążył przemienić trochę energii w materię, którą zmaterializował w postaci pierścienia na palcu.

-Smacznego- ściągnął pierścień, który zaczął przeżuwać- Mmm, smakuje jak chili.

Przełknął. Przyjął sporą dawkę mocy, choć liczył, że uda mu się jej zdobyć więcej.

-Przebywanie w światach podobnych do tego Inferno to dla mnie żadna nowość. I wiesz, co jest najlepsze? Ta energia często jest bardzo uniwersalna- nagle zauważył, że nie ma przy nim jego miecza- Szlag!

Przyklęknął na ziemi z rozpaczy.

-A on był taki fajny! Mój kochany, gdzie ty jesteś? GDZIE!- krzyczał do siebie.

Uderzył się w głowę- Weź się w garść i przestań zachowywać, jakbyś znał tylko ekstremalne uczucia.

Powoli wstał. Można było zauważyć, że kropla srebrnej cieczy skapnęła z jego dłoni.

-Szkoda, że tak łatwo mogłeś zmanipulować czystą materią. Powinienem prędzej zamienić ją w coś. No cóż, jak to mówią, gapowe się płaci-uśmiechnął się dziarsko- Może zrobię coś klasycznego?

Klasnął dłońmi, po czym przyłożył je do ziemi.

-Gniew jaskiń!

Z podłoża pod kątem zaczęły rosnąc stalagmity. Było widać, że połączą się w puncie, w którym stał Vieg. Nigdzie nie było widać wpływu cieczy. Mag użył po prostu magii.

Edytowano przez PiekielneCiastko
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mag wyciągnął przed siebie ręce jakby to miało zatrzymać stalagmity i skoczył w kierunku Ciastka. Zanim stalagmity go uderzyły dwie demoniczne łapy złapały kilka skał i je skruszyły. Vieg natomiast wylądował obok przeciwnika. -Nie martw się mam twój mieczyk... Sheba go studiuje -Tu otworzy portal który pokazywał piekielną królową badającą miecz Przypalonego... Pod mikroskopem. -Nie martw się, odda. A do do Inferno, przebywanie w postaci duchowej, dłużej niż minutę, jest zabójcze dla każdego. Bez wyjątków. No, może poza półbogami, oni mogą pięć minut. -Uśmiechnął się głupio. Lecz jego ręka ciągle się świeciła na czerwono. Zauważył to. Machnął nią w stronę Piekielnego, a fala uderzeniowa która przyleciała przez przeciwnika, rozbiła ścianę. Po chwili Vieg odskoczył i wypiwiedział formułę : -OTHROPOS! -Nagle w miejscu poprzedniego uderzenia maga pojawił się rozegrzany piach który zaczął wnikać do wnętrza ciała Przypalonego, w wyniku czego jego wnętrzności po chwili były odziane w szkło, tak samo jak jego nogi. -Jedna z tradycyjnych kar w moim klanie. Piach, albo dokładniej mówiąc szkło, bardzo utrudnia pracę organów. Doświadczyłem tego raz, na początku mojej kariery. Dość bolesne. -Uśmiechnął się jednak głupio, wiedział bowiem że substancja używana w jego klanie była nieco inna. No ale pojedynek rządził się swoimi prawami, więc przeciwnika nie można uśmiercić. Podczas używania anielskich łez umieralność wynosiła 99%.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mag się wkurzył. Nagle jego ciało zyskało barwę metalu, który powoli rozgrzewał się do czerwoności. Przez wzór metalu można było myśleć, że jego skóra zamieniła się w łuski, jak naprawdę było.

-"Zamień skórę w łuski, a niech twoje wnętrzności będą takie, jak smoka, który cię uczył." Tak brzmi dewiza jednej z wielu magii, które znam. Możesz wierzyć bądź nie, ale na ślad tamtego świata natrafiłem, gdy oglądałem pewne anime. A ta magia to synteza dwóch takich magii- zrobił kanciasty krok do przodu. Trzask szkła był aż nadto słyszalny- A tą formę tamtej magii nazwałem magią rozżarzonego smoka metalu.

Dookoła niego buchnęły płomienie, które jakby były manifestacją bólu, który spowodowało szkło. Okruchy szkła wyszły spomiędzy łusek na jego ciele, po czym rozleciały się na wszystkie strony. Nagle Przypalony odzyskał swój normalny wygląd.

-Ale nie zamierzam całkowicie kopiować tamtej magii. Może spróbujemy teraz czegoś mojego?- wystawił rękę w bok.

Po chwili pojawiła się tafla cieczy, która przybrała postać deski surfingowej. Mag stanął na niej. Jego zbroja roztopiła się i ponownie stężała w formie krótkich spodenek w kwiecisty wzór.

-Umiesz pływać?

Nagle ziemia dookoła obu magów zapadła się. Dziury szybko wypełniła woda, której poziom wznosił się nawet po zamoczeniu stóp obu magów. Po chwili woda była już po kolana Vieg'a, a Przypalony nadal na coś czekał. Tym czymś okazała się fala wysoka na dwa metry, która pojawiła się tuż za Vieg'iem, i najpewniej miała krążyć dookoła areny. 

Po chwili fala porwała Przypalonego, który cieszył się z surfingu jak małe dziecko z lodów. A Vieg patrzył, jak niechybnie niedługo ściana wody sprawi, że znajdzie się pod powierzchnią wody.

Edytowano przez PiekielneCiastko
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vieg stanął wryty. Co można zrobić z falą? Pogrążony w myślach czekał na uderzenie fali, lecz nagle pojawíła się przed nim Lessica w formie Ophana, i osłoniła maga. To dało mu czas na skok do ściany i... Założenie łyżew. Ślizgał się po powierzchni wody, zostawíając za sobą spory lodowy ślad. Tymczasem Lessica powiedziała: 'Mówiłeś żeby wkroczyć kiedy będzie to konieczne. Uznałam że konieczność nadeszła teraz' Zaśmiała się i zniknęła. Mag był za to bardziej zdziwiony niż przed uderzeniem Fali. -Ale... nie to miałem na myśli... chociaż może i dobrze że wkroczyła. -Powiedział, po czym skierował się na środek areny. Podskoczył, i uderzył nogami jak najmocniej w powierzchnię wody. Widząc że cała woda na arenie została zamrożona, wykrzyknął: OX NAHIL! -Lód który był na arenie w jednej chwili przestał się rozpuszczać. -Zamroziłem lód w czasie. Hehe. Nie masz co go próbować rozmrażać. A i masz to. -Złapał się za tył głowy i wyciągnął dokładną replikę swoich łyżew. -Nie są magiczne, przecież to tylko kopia, ale zapewniam że jeździ się na nich wyśmienicie. -Uśmiechnął się ciepło, i rzucił oponentowi łyżwy. Chwilę potem w jego ręce zmaterializosał się bat z głowami węża. Uderzył nim Przypalonego, który został ugryziony przez głowę węża, a potem zaczął kręcić piruety na lodzie z wielkim uśmiechem na ustach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiedział, że na unik przed wężem nie ma szans. Teoretycznie mógłby przyśpieszyć samego siebie, ale nie wiedział, czy zdoła utrzymać czar w tak wielkiej bliskości do obiektu zatrzymanego w czasie. A poza tym leżał na lodzie, co było spowodowane przez nagłe zatrzymanie się deski.

Na moment przed ugryzieniem zdążył aktywować inną magię.

Wąż go ugryzł, co tylko przydało mu sił. Powoli wstał. Nie martwił się, że poślizgnie się na lodzie. Jego buty były antypoślizowe.

-Ech, szkoda, że nie powiedziałem ci, że znam jeszcze kilka takich magii, między innymi magię trującego smoka. Ale dobra, co było, to było.

Klasnął w dłonie. Lód nagle odzyskała swój normalny nurt w czasie, jednak zanim Vieg poczuł to, Przypalony przemienił go w srebrną ciecz, która zmaterializowała się w formie piasku. Gdyby widzowie nie widzieli tego, co działo się wcześniej, mogliby przysiąc, że arena nic się nie zmieniła.

A Vieg stał jak dziwak w łyżwach na piasku. Przypalony klasnął.

-Leniwe tworzenie:łóżko!

Vieg poczuł, że podnosi się, a ziemia pod nim traci stabilność. Przewrócił się. Plecami nie poczuł twardej ziemi a najmiększy materac, jaki można było tylko znaleźć..

-Dobranoc- powiedział Przypalony podchodząc do niego- Zaśpiewać ci kołysankę?

Vieg poczuł, jak sen chce porwać jego świadomość z areny, zostawiając ciało na wygodnym, ciepłym, milusim łóżku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vieg czuł wszechobecną senność, ale jego tresowany wąż zaczął go kąsać. To otrząsnęło maga który wstał, przyczepił się biczem do ściany, a chwilę potem powiedział: -Placebo nieźle na ciebie działa, bo te węże wcale nie są zatrute. To tylko dekoracja. -Uśmiech ciągle gościł na jego ustach, mimo że nie miał lodu już pod stopami. -A moje łyżwy są tak zrobione aby zawsze mieć pod ostrzami lód. Dużo duszy rusałek potrzebowałem na to zaklęcie ale mniejsza. -Z chwilą wypowiedzenia tych słów Vieg zniknął, i pojawił się nad głową Ciastka. Natychmiast uderzył go ostrzem łyżwy, a potem otwartą dłonią, jakby chciał złamać cegłę. Jego ruchy zostały natychmiast powtorzone przez wielkie kończyny demona (zrobione, a jakże, z włosów Viega) które wystawały z dwóch nowootwartych portali. Ciastek uderzył z wielką siłą w łóżko, chwilowo tworząc lej o głębokości kilku metrów. W tym samym czasie Vieg utworzył przed sobą kolejną platynową kulę, do której szepnął: -Hana janai. -Kula przemieniła się w cztery shotguny, które przyczepiły się, po dwa, do przedramion maga. -Może to jednak tobie Piekielny jest potrzebna symfonis na cztery ręce, na dobranoc, w wykonaniu moich róż, co? -Powiedział, po czym zaczął podziwiać wykończenie swoich szkarłatnych shotgunów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy ja ostatnio potrzebowałem spać? Chyba to było pierwszej nocki w moim absolucie. Pomasował ranę po łyżwie i miejsca uderzeń. Choć jego regeneracja była bardzo szybka, to taka zabawa mogła go poważnie uszkodzić. Przynajmniej IBM nie interweniuje. I tyle dobre. Wzruszył ramionami czując ból z szybko leczonych uszkodzeń.

-Walczymy, kto będzie mógł korzystać z większej ilości broni?

Podłoże dookoła Przypalonego zmieniło się w srebrną ciecz, która powoli okryła go. Po stężeniu przybrał formę zbroi podobnej do tej poprzedniej latającej. W wielu miejscach miała matowe szkiełka, które na pewno nie były dla ozdoby. 

Mag wniósł się na trzy metry do góry.

-Czy mógłbyś policzyć moje bronie?

Za magiem, w powietrzu, pojawiły się pionowe runy. Przypalony wzniósł się odrobinę do góry, po czym wyłączył turbinki, które go unosiły.

Następne wydarzenia potoczyły się w przeciągu sekundy bądź dwóch. Przypalony dotknął nogami do run. Rozległ się trzask, jakby ładowania broni energetycznej do wystrzału, po czym mag w zbroi pędził z niewiarygodną prędkością w stronę swojego przeciwnika. Wylądował jedną nogą tuż przed nim, a kolanem drugiej podbił go do góry. Ponownie rozległ się dźwięk. Vieg poczuł, że broń ma na celu tylko nadać ciału, które dotknie, energię kinetyczną, która odpycha je.

Jeszcze jak Vieg podlatywał do góry Przypalony wyskoczył do góry, oczywiście za pomocą broni kinetycznej, po czym łokciem uderzył w lecącego Vieg'a, który poczuł, że teraz leci w dół. Nad głową Przypalonego pojawiły się runy, od których za pomocą rąk się odbił. Gdy dogonił Vieg'a włączył na chwilę turbinki, po czym uderzył w niego klatką piersiową. Obaj magowie odlecieli od siebie, choć Przypalony szybko wyhamował turbinkami.

-Ja naliczyłem 5, z czego 4 się dublują!- krzyknął do nadal lecącego Vieg'a, który czuł się, jakby został wielokrotnie uderzony przez kulę do wyburzeń. 

Przypalony czuł, że gdyby nie zwiększona twardość kości spowodowana przez tysiące złamań, to byłby teraz workiem na mączkę kostną.


Mogłeś napisać, że wąż nie był jadowity. Raczej większość ludzi jest przyzwyczajona, że wąż gryzący=jadowity.

Edytowano przez PiekielneCiastko
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

//Sory, nie pomyślałem o tym jako i istotnym szczególe\\

Vieg podnosił się powoli. Co prawda wcześniejsza konsumpcja medykamentów pod postacią lizaczków pozwoliła mu uniknąć złamań, na skórze miał mnóstwo zadrapań, a jego szata była w stanie agonalnym.

-Chyba wypadałoby się rozebrać z tego szajsu. OX EZ! -Na arenie pojawiło się 5 klonów Viega, zrobionych z czarnej materi, natomiast sam mag był prawie nagi. Nie miał na sobie prawie nic, oprócz slipów.

Bez chwili namysłu postanowił rozpocząć ostrzał, co powtórzyły klony. Gdy Ciastek był zajęty pociskami z dwudziestu ośmiu shotgunów, mag i jego klony przerzucili się na katany. Fałszywki rzuciły się na przypalobego natomiast Viev zaczął wykonywać kolisty ruch bronią, podobny do tego z początku pojedynku. Jednak efekt był inny. Tym razem z kręgu wyleciał wielki długui robal z paszczą demonicznego psa. Z wielkim impetem rzucił się na Przypalonego w celu jego konsumpcjii, jednak przez pomyłkę wziął do paszczy też klony maga. Vieg widząc sytuację postanowił że jego słudzy muszą mieć godną śmierć. Najlepiej w imię sprawy. -TELOC IVOV! -Gdy mag wypowiedział zaklęcie, w paszczy demona można było słydzeć jeden wielki wybuch. Przerażona bestia wypluła zfatygowanego Ciastka, oraz resztki włosów klonów Viega. Nagomiast sam mag zdematerializował bestię, i uklęknął, czekając na regenerację, zarówno swoich sił jak i szaty. -Broni tylko dwa rodzaje, ale w ilości trzydzieści. -Mag uśmiechnął się słabo.

Edytowano przez Vieg
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypalony szybko przywołał sobie dane z zbroi. Cudem starczyło materii, by uchronić go od większych obrażeń. Większych, znaczy się takich, których regeneracja trwałaby powyżej minuty. Zbroja wchłonęła maskę w celu regeneracji siebie. Przypalony wytarł ręką krew, która zaczęła cieknąć z wargi.

-Szlag, dobry jesteś. Tak materializować nowe twory. Nie ma co, respekt- pokazał mu, że szanuje go jako przeciwnika- Mam nadzieję, że ty mnie nie niedowartościowywujesz.

Podłoże na głębokości kilku centymetrów zmieniło się w srebrną ciecz. Kierowała się ona w stronę, przy okazji wyrównując każdą nierówność podłoża. Przypalony przywołał nowsze dane.

-Cholera, może nie wytrzymać kolejnego ataku- powiedział cicho do siebie.

-Tak to jest, jak korzysta się z normalnej materii- odwarknął mu hełm, który pojawił się nagle na jego głowie.

-Czyli jednak jesteś. Idealnie. Przygotuj materię super-gęstą. Ale przypilnuj, żeby nie zrobić mi tutaj czarnej dziury.

-Rozkaz.

Spomiędzy elementów zbroi zaczął wypływać cień, który materializował się obok. Po chwili znikł. Krył pod sobą kostkę lśniącą metalicznym blaskiem. Bardzo szybko jej powierzchnię zaczęły oblepiać ziarnka piasku, a światło w jej okolicy jakby leciało w jego stronę. Przypalony usiadł na kostce.

-Klonujesz się? Nieładnie. Ale ja takich sztuczek jeszcze nie umiem. Co prawda IBM mógłby zrobić kopie mnie, ale to jest niehumanitarne. Co ja bym z nimi zrobił? Bo ich wyrzucenie byłoby nieetyczne.

Poklepał kostkę.

-Ale na szczęście mam ją- wstał-ale niech ona sobie poczeka. Nie ruszaj. I tak ma w sobie nadajnik od IBM'a. W razie czego i tak wróci do mnie. Jeśli byś ją przemienił, to ta przemiana też nie będzie za stabilna. Ot, taka materia z duszą, rzeknę. I bardzo wybredna jeśli chodzi o osobę, która nią manipuluje.

Z pleców maga wyrosły dodatkowe ręce. Po chwili każda nowa ręka trzymała dubeltówkę. Łącznie dawało do 30 luf.

-Jak się uprę, to też potrafię- ręce zostały wchłonięte przez zbroję- Ale tak byłoby nudno. I ciężko manipulować naraz 30 kończynami, nawet gdy jest się wspomaganym przez superkomputer.

Stał przez chwilę zamyślony.

-Mam!

Podniósł rękę, jak dyrygent, czekający na moment kulminacyjny. Z podłoża pod Vieg'iem wyrósł słup srebrnej cieczy. Gdy był wysokości Vieg'a runął na niego. Ciecz stężała w formie zbroi, podobnej do tej, jaką miał Przypalony.

-Masz chorobę lokomocyjną?

Mag opuścił dłoń. Zbroja wystawiła dłonie jak do stabilizacji. Nagle ponownie uniósł dłoń. Zbroja z Vieg'iem wzniosła się na wysokość kilku metrów. Przypalony zaczął machać palcem bez ładu i składu. Raz kręcił nim ósemki, by po chwili zatrzymać go i zacząć robić kwadraty w drugą stronę, po czym nagle przybliżał go do ziemi tak blisko, że aż musiał przyklękać. A zbroja z Viegiem grzecznie słuchała się tego, co jej rozkazywał.

-Możesz wymiotować. Od razu przerobi wymiociny w materię- powiedział do mikrofonu, który miał w swoim hełmie. Vieg usłyszał go u siebie.

Przypalony wiedział, że nawet jeśli nie spowoduje u niego wymiotów, to zmysł orientacji przestrzennej u Vieg'a po takiej przejażdżce będzie prosił o ukojenie cierpień w postaci walnięcia się na ziemię.

A Vieg nadal latał, jakby chaos kierował tą zbroją, a nie inteligentna osoba.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vieg podczas latania w zbroi miał mieszane uczucia. Z jednej strony prztpominało to mu ucieczkę z budynku Vingrid, ale z drugiej było o wiele bardziej intensywne. -Koniec przejażdżki, głowa mnie boli. - Strumień światła zaczął wypływać ze zbroi i rozpraszać się po arenie, lecz po chwili zebrał się na na środku placu. Zmienił się w czarną kulę wokół której obracało się pięć okręgów. -Moja energetyczna forma. Jest strasznie niewygodna, nie wiem jak Lessica w tym wytrzymuje. Strasznie niewygodne. - Kula podleciała do zbroi w której było ciało maga i lekko ją puknęła. Zbroja natychmiast poszybowała w stronę Ciastka i zderzyła się z nim. Po zderzeniu zbroja wniknęła w Przypalonego, a ciało Viega poszybowało w stronę ściany. Tuż przed zderzeniem na ścianie znalazł się portal przez który przeleciał mag razem ze swoim ciałem. Po chwili, z tego samego portalu wyszłedł, już w swojej zwykłej formié, Vieg. -Dobry jesteś. Tego się nie spodziewałen. -Mag wyczarował leżak i się na nim położył. -Uch, ostro było, czas na przerwę. -Mag uśmiechnął się i wyjął z kieszeni dużego zielonego lizaka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Niezły pomysł.

Zbroja spłynęła z Przypalonego, zostawiając go tylko w spodenkach.

Powierzchnia całej areny zamieniła się w srebrną ciecz, lecz żaden z magów nie zapadł się. Po chwili stężała. Zamiast normalnej, uklepanej areny była plaża, otaczająca niewielki zbiornik wodny pośrodku areny. Obok przypalonego pojawił się koc oraz lodóweczka turystyczna. Z jej środka wystawały butelki z wodą oraz sokami. Mag delikatnie wystawił dłoń do przodu. Po chwili pojawiły się na niej okulary przeciwsłoneczne, które założył na oczy. Położył się na kocu.

-Niby nie jestem zmęczony, ale przerwę można zrobić- mag pstryknął palcami. Obok Vieg'a pojawił się prostokątny kawałek szkła- Jeśli chcesz coś zjeść, to wpisz tam tego nazwę. A, poczekaj, czy znasz alfabet łaciński? Dobra, zawsze możesz powiedzieć nazwę. Jeśli powie, że nie ma tego w bazie danych, to podaj jakieś namiary na miejsce, z którego pochodzi. Jeśli chodzi o gotowanie, to IBM łatwo uczy się nowych przepisów.

Obok niego pojawił się typowy talerz z kotletem schabowym i frytkami. Mag się położył, wbijając palce pomiędzy piasek. Obok niego wyrosła mechaniczna dłoń, sterowana przez niego, którą zaczął się karmić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Dlaczego nie? A skoro jesteśmy nad morzem to wezmę sushi. -Mag podrapał się po głowie. -Ale nie będę teraz tłumaczył z jakich ryb bo: Primo. Nie chce mi się. Drugie Primo. Nie wiem czy IBM zna składniki które lubię. Uwierz, dużo wymiarów zwiedziłem, a wyjście z nich bez liźnięcia kultury to herezja. I trzecie Primo. Mam zaprzyjaźnioną szefową kuchni, która pracuje jako kelnerka. Wspaniale serwuje posiłki. -Vieg uśmiechnął się pod nosem. Tak, nie przepuści okazji aby Panna Kuradoberi podała mu jedzenie.

Mag wyjął z kieszeni dwudziesto-calową komórkę i wybrał numer. -Jam? Tak zgadłaś, tylko tym razem nie uda nam się wypić herbatki. Nie. Lessica też chwilowo niedyspozycyjna. Następnym razem odrobimy, obiecuję. -Po chwili, obok Viega pojawiła się kobieca postać. Nieco niższa od niego, w czerwonej sukni kelnerki, która odsłaniała jej całe nogi. Miała długie rude włosy, które były spięte w okrąg... puszką po herbacie oraz czerwonw oczy. Miała góra 22 lata. ~Witajcie wojownicy! A ty Vieg dostaniesz po łbie. Dlaczego mi nie powiedziałeś że się ponedynkujesz!? Oglądałabym! A tak ominęłam początek.~ Już chciała się odwrócić, lecz nagle ją olśniło. ~Twoje sushi! Trudno było zdobyć te twoje egzotyczne rybki, także mam nadzieję że będzie ci smakować~ Uśmiechnęła się ciepło, i zniknęła. -No to smacznego! -Powiedział Vieg, i zabrał się do jedzenia.

\\Tak, Jam z Guilty Gear. Jest też w mojej sygnie.//

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obaj magowie w spokoju się posilili. Przypalonego wciągnął kotlet, a Vieg'a jego sushi.

Gdy Przypalony zobaczył, że Vieg skończył, wstał. Nagle całe podłoże pokryło się srebrną cieczą, tak samo jak leżak Vieg'a. Srebrna ciecz okryła także Przypalonego, który wystawił swoją lewą dłoń wierzchem do góry, gdzie od razu pojawiła się kulka cieczy. Na całej arenie zaczęły rosnąć kształty z cieczy.

Widzowie wstrzymali oddechy, czekając na atak, jaki planuje mag.

Nagle ciecz trzymana na dłoni stężała. Została z niej stworzona....... filiżanka herbaty, jeszcze parująca. Od tamtego przedmiotu zaczęły się zmiany. Najpierw na Przypalonym pojawiło się eleganckie ubranie. Plaża zamieniła się w elegancki, drewniany parkiet. Dziwne kształty zmieniły się w najrozmaitsze rzeźby, takie jak Myśliciel oraz Dyskobol. Część z nich zamieniła się w sztalugi, na których były położone najrozmaitsze obrazy, od plenerów, do psów grających w pokera. Leżak Vieg'a zamienił się w fotel, stojący przed stolikiem. Po przeciwnej stronie pojawił się identyczny fotel, na którym usiadł Przypalony. Upił odrobinę parującej cieczy. Identyczna filiżanka stała przed Vieg'iem.

-Nie martw się, umiem też tworzyć materię organiczną. To drewno to tak naprawdę syntetyk, ale herbatka jest identyczna z naturalną. I nie martw się, że później się zmieni. Po przemianie w substancję organiczną, niestety, traci swoją moc. A tak swoją drogą, to moc w niej zawarta jest bardzo pożywna- upił kolejny łyczek- To o jakim kulturalnym temacie porozmawiamy? Bo sądzę, że widzowie jeszcze kilka minut z nami wytrzymają.

Edytowano przez PiekielneCiastko
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vieg pstrykął palcami, a jego szata zwężyła się, zamieniając w garnirtur. -Hmm, no to mamy dylemat... -Mag chciał upić herbaty, lecz coś sobie uświadomił. -Może zacznijmy od tego że nie ma cukru. Jestem od niego uzależniony. -Vieg usiadł na fotelu i klasnął. W powietrzu pojawiła się czarna cukierniczka. Mag machnął ręką, i pieć łyżek cukru wleciało do jego filiżanki i się zamieszało. -Wiem dziwny dobór kolorów. Ale skoro już przy cukrze jesteśmy, to może porozmawiamy o (niewątpliwie irracjonalnych) decyzjach rządu w sprawie "naprawy" Polski? W tym kraju to się dzieje... I uważam też że nasi towarzysze powinni dołączyć do naszej dyskusji. To uczyniłoby ją niewątpliwie interesującą. -Rzekł Vieg, po czym spróbował herbatki. *Um, pyszna. Dobrze że jednak przygotowałem ten cukier.*

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Wyczuwam ukrytą zachętę do uwolnienia jednej z forem twojej Lessici, wybacz, ale mogłem się pomylić przy wymowie, z pułapki czasu, milordzie?- kulturalnie upił maciupeńki łyczek-Dobrze, niechaj tak się stanie. IBM, czy mógłbyś?- skinął delikatnie głową.

W powietrzu pojawił się portal, z którego wyleciała samodzielna zbroja z damą w środku.

-IBM, niegrzecznie- Przypalony od razu się odezwał- Powinieneś wypuścić damę i przebrać się w coś gustowniejszego.

IBM stanął na ziemi, otworzył się, wypuszczając towarzyszkę Vieg'a. Gdy już się zamknął, pojawiło się na nim ubranie identyczne do tego, które nosił Przypalony.

Z ziemi wyrosły kolejne dwa fotele. Przypalony wstał i podszedł do jednego z nich, tego naprzeciw na którym usiadł IBM.

-Czego byś się madam napiła?- zapytał się Lessici.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

'Z chęcią, ale proszę, wybaczcie mi na chwilę' Błysnęła jasnym światłem dwa razy. Zamiast białej sukni miała na sobie damską marynarkę i spódnicę tego samego koloru. 'W teori byłam ubrana formalnie, ale ja preferuję rzeczy które pozwalają mi się czuć bardziej... autonomicznie. Jak business-woman.' Usiadła na fotelu, i założyła uprzednio wyjęte z marynarki okulary "zerówki". 'Ale do rzeczy. Moim skromnym zdaniem to my powinniśmy wejść do sejmu i utworzyć nową partię. Pomyślcie. Każdy z tutaj obecnych na pewno przewyższa inteligencją całą tamtą bandę. We czwórkę możemy sobie tam urządzić lalkowy teatrzyk.' Oczy Lessici się lekko świeciły. -To ty pomyśl! Ostatnim razem musieliśmy wysadzić stolicę!!! -Mag nie krył frustracjii. Za dobrze pamiętał tę wojnę którą mochery urządziły za zabicie Kaczki Zwei. Nie chciał tego powtarzać. Natomiast Lessica wciąż się uśmiechała. 'Ale tym razem będzie nas czworo! Nic nie może pójść źle, prawda Ciasteczku mój?' Zapytała łagodnie, czekając na jego odpowiedź.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-IBM, czy chciałbyś w to wejść?

-Piekielny, ale przecież ty tam nie możesz korzystać z magii- przypomniał mu IBM-  Będziesz tam wart tyle, co normalny człowiek. Będziesz miał tylko wiele szybszą regenerację i swoją głowę.

-No tak. A gdybym tak z Piekła pokierował dostawami zaopatrzenia dla Vieg'a? Pomyśl: tworzysz roboty, które powinny tam działać, oraz masę ładunków wybuchowych. Wysyłamy roboty, one zbierają tych, którzy zasługują na dalsze życie i wyrzucają ich gdzieś w bezpiecznym miejscu. Tamtych kretynów zabierają na moje pola ciasteczek. Sumienia czyste, oni mają status zmarłych.

-Piekielny, i właśnie dlatego nienawidzę tej formy, prawie bez możliwości korzystania z SI.

-Moja wina, że masz tak powolny transfer? To ty zajmujesz się tutaj technologią.

-Też prawda-niewiadome jakim sposobem, lecz na obliczu IBM pojawił się wyraz zamyślenia- A pomyślałeś, by zrobić replikanty, które podstawi się za nich? Dorzucą nas do swoich partii, powoli wyniosą na górę, a potem przejmiemy władzę.

-To chyba byłby dobry pomysł. Co o tym myślicie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Ale mochery ciągle mogą sprawiać problemy, jeśli weźmiecie nie tych co trzeba. Najpierw należało by je najpierw zniechęcić do LIS'u. A to może być probĺem. Tak jak mówiłem, w jednej rzeczywístości musieliśmy wysadzić Warszawę. Ale z drugiej strony ja i Lessica możemy używać naszej magii wszędzie. Powinno to ułatwić sprawę doststecznie. Co o tym myślisz, Les? -Kobieta spojrzała na Viega jak na debila. 'Ty chyba moje zdanie już znasz. Teraz pozostaje tylko kwestia przedstawiciela w mediach. Myślę że powinnam być nim ja. Ty pokazywałbyś się okazyjnie. Myślę że powinieneś pomagać Ciastkowi z zarządzaniem. Ja za to nie miałabym problemów z publicznymi występami. Skoki w czasie, te sprawy. Takie wyjście byłoby najrozsądniejsze. Co myślisz Stefan?' Mag był widocznie zniesmaczony. -Nie denerwuj mnie nawet. I tak, dokładnie to samo pomyślałem. Twoje umiejętności, i wygląd czynią cię doskonałym łącznikiem. Mam rację? -

Edytowano przez Vieg
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Lessico, czyżbyś o nas zapomniała? - zapytał się IBM - Nie zapominaj, że mogę stworzyć najrozmaitszą technologię. Sądzę, że mógłbym ci się przydać. Rozumiesz, podsłuchiwanie obywateli w celu zebrania danych, które mógłbym zanalizować. Nie sądzę, żeby stworzenie superkomputera zdolnego to czynić w tamtym świecie było dla mnie trudniejsze, niż dla was pstryknięcie palcami.

-Co racja, to racja. No i zawsze można spróbować zmienić go w pół-demona Laplace'a.

-Nie, to nie podziała. Nie znalazłem sposobu, by poznać stan całej materii w obszarze poza moją materią modalną, a należy pamiętać, że ludzie to istoty organiczne. Nigdy nie będziemy wiedzieć, co się stanie. Zawsze.........

-Ach, Lessica, jedno pytanko - Przypalony przerwał monolog IBM'a - Jak podróżujesz w czasie, to jaka teoria czasu ma miejsce? Bo kiedyś kilkakrotnie się nad tym zastanawiałem, i zawsze dochodziłem do wniosku, że jakakolwiek zmiana przeszłości powodowała to, że nasze losy także się zmienią, przez co przeszłość nie ulegnie zmianie, no i wpadałem w taką pętlę bez końca. Czy raczej starasz się podróżować po innych wymiarach, w których czas pobiegł inaczej? Bo u siebie nie mogłem tego sprawdzić, a w innych absolutach ich Nadzorcy bardzo zazdrośnie strzegli tej wiedzy - nagle ogniki zapłonęły w jego oczach- Ech, odpowiedz mi na to pytanko i kończmy tą przerwę. Może porozmawiamy później? Zapraszam was do mojego Piekła na kawkę i ciasteczka, jak skończymy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

'Z tymi pentlami to skomplikowana sprawa. Widzisz, w tym pojedynku cofnełam się dwa razy, i byłam widziana przez Viega. Gdy mnie wypuściłeś Vieg przekazał mi koordynaty w których się pojawiłam, i co zrobiłam. Gdybym się pomyliła nastąpiłaby zmiana przeszłości i byłaby duża szansa na pentlę. Dlatego często robię kopię zapasową lini czasu, i tam eksperymentuję. Jeśli rezultaty są pożądane, wdrażam je do oryginalnej lini. Jeśli nie, zostawiam oryginał w spokoju. W obu pŕzypadkach kopia jest usuwana. Znalezienie rozwiązania które się nie zapentla jest bardzo trudne, ale możliwe. Zawsze można zastosować warunkowanie przy tworzeniu kopi. Ale to tylko przykład. A z zaproszdnia nie omieszkam nie skorzystać.' Lessica zmaterializowała nad swoją głową kulę energi. -Ja dodam tylko że takie eksperymenty są bardzo kosztowne w energię. Dziś Lessica nie wpłynęła na nasze losy znacząca, a potrzebowała trzech "Backupów". A ja to musiałem to podtrzymywać przy życiu. Cholernie wyczerpujące. -Mag wstał i pstryknął palcami. Jego szata wróciła do normy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypalony wstał, tak samo jak IBM. Oba humanoidy zostały pokryte srebrną cieczą. Na maga wpłynęła jej większa ilość, a IBM wchłonął większą jej ilość. Po chwili Przypalony był ponownie w zbroi. Zrobił kilka ruchów głową, które spowodowały, że jego kark kilkakrotnie strzelił.

-IBM, do kąta i nie wtrącaj się w walkę, bo nie ma powodu, być uciekał stąd, gdy Vieg ma ciągle przy sobie Lessicę. 

Ale to nadal jest nie fair. Ona jest laską, a ja mam kogo? Przeklęta maszynka, muszę znaleźć jakąś babkę korzystającą z tej samej magii. I taką, która nie uważa mnie za debila marnującego moc. Głęboko westchnął. Czyli taką, która się myli.

Powierzchnia areny ponownie zmieniła się w zwyczajną arenę.

-Główny młotkowy- jedna z rąk Przypalonego zmieniła się w gigantyczny młotek.

Przypalony podskoczył wysoko, po czym zrobił zamach i skierował swój młotek rozmiar XXXXXXL w stronę Vieg'a.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vieg pstryknął palcami. Na zewnątrz areny zajaśniał księżyc, a pod stopami maga pojawił się symbol Xemdia-Luna. Widząc że zaklęcie działa, wskoczył on na młotek i obiegł go. Gdy znalazł się na szczycie, młot uderzył w ziemię. Mag zastanowił się chwilę, po czym skoczył w stronę Przypalonego, i kopniakiem z półobrotu wysłał go na wycieczkę do sufitu, na którm też był księżycowy symbol. Gdy Ciastek uderzył w sufit, jego młotek powędrował za nim. *Przecież zmieni jego formę... Wiem! Nie zaabsorbuje tego*

-PRUXO! - Młotek pokrył się bliżej níezidentyfikowaną czarną aurą, a do jego odległość od Piekielnego szybko się zmniejszała.

Tymczasem Lessica była BARDZO zajęta rozmową z IBM'em. *Iĺe ona ma lat? Dziesięć? Chociaż może i dobrze, jeśli oboje się sobą zajmą, nie będą się bez pytania pchali do pojedynku.*

A Vieg znowu zaczął chaotycznie machać rękami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W jednej chwili leciał za gigantycznym młotkiem, lecz kilka oddechów po tym to już młotek leciał za nim. Wizja oberwania kilkuset kilowym kawałkiem metalu nie uśmiechała mu się. Dobra, młotek do mnie. Ej, a czemu się nie słuchasz? Do mnie! Niestety, wszystkie rozkazy wydawane w myślach nie odnosiły skutku. 

Poczuł, że zderzył się z sufitem. Młotek nadal leciał za nim, za nic biorąc sobie jego rozkazy. Do nogi! Grzeczny młotek! Do nogi! 

Niestety, żaden rozkaz nie chciał odnieść skutku.

Pojedynek magiczny. Ech, niech będzie magiczny nie tylko z nazwy. Rozczłonkowanie!

Zbroja rozdzieliła się na kilka elementów, które odpadły od maga. Młotek został odłączony od ręki pancerza. Mag na suficie został w samych szortach, palcami kurczowo trzymając się sufitu. Cała jego skóra błyszczała metalicznym blaskiem. Pięścią uderzył w młotek otoczony aurą, który rozleciał się na dziesiątki kawałków. Mag puścił się sufitu i opadł, wiele za szybko jak dla normalnego człowieka. Przy uderzeniu w ziemię wbił w powietrze górę pyłu.

-Smocza stal jest jednym z najlepszych magicznych metali. A moje twory, które mogą być podatne na magię, zawsze robię od niej słabsze - Niech wie, że z moich tworów nie będzie miał pożytku - Dlaczego podczas ataku widziałem w tobie błysk myślenia? Sądziłem, że odpowiesz na mój atak wiele szybciej. Gdybym postarał się go wykonać szybciej, to kto wie? Może teraz stałbym nad twoim truchłem - uśmiechnął się - Ale nie stoję, a ten młotek i tak miał tylko cię ogłuszyć. Tylko przestraszyłeś mnie, że coś z nim zrobiłeś. Bo kto chciałby zostać mokrym plackiem? - A może lepiej byłoby gdyby młotek wbił mnie w sufit? Cholera, to byłoby dobre. Starał się nie pokazywać swoich myśli na twarzy - Wiesz co? Nawet dobrze, że jestem już prawie nagi - pstryknął palcami. Z podłogi wystrzeliły tysiące, jeśli nie miliony drobnych żyłek. Można je było zobaczyć jedynie przez to, że pomiędzy nimi pojawiały się błyski wyładowań elektrycznych.

A Przypalonemu spadły szorty. Od razu zauważył tą niedogodność i z prędkością atakującego węża zakrył swoje miejsca intymne rękoma. Jego ciało przybrało barwę żółtego mieszającego się z niebieskim. I jakby straciło na swej materialności.

-Możesz poczekać? - zapytał się niepewnie. Po chwili stracił większość z swojego konturu, dzięki czemu mógł swobodnie używać rąk - I tak to tak tylko dla picu. Przecież teraz i tak nie mam ciała - buchnął śmiechem - Co można zobaczyć? - zastopował na chwilę, próbując się uspokoić - Dobra, ale teraz obowiązki.

Zrobił krok do przodu................

i został pochłonięty przez żyłkę. Przez kilka chwil Vieg stał sam, lecz nagle za jego plecami pojawiła się pięść, która uderzyła go jak najbardziej materialnie, jednocześnie porażając go lekkim ładunkiem elektrycznym. Zanim zdołał pomyśleć, oberwał kopniakiem po łydkach, który został poprawiony przez kolejny cios. Za każdym razem był odrzucany lekko przez ciosy, lecz żyłki przed nim znikały.

-Dobra, koniec tej farsy - rozległ się głos zewsząd - Już nieraz pokonałem tak wroga, ale co to za frajda, gdy wróg nie może cię zaatakować? Ale wiem, że masz łeb na karku. Jak wyrwiesz mnie z tych drucików?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.

Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...