Skocz do zawartości

W podróży za marzeniami - Magnus (Ares Prime)


Draco Brae

Recommended Posts

Czy to znaczy że nie posiadam już swoich tatuaży, i jestem cały biały? Bo trochę nie zrozumiałem... _____________________ - Shiva... bez urazy, ale wolę być ubezpieczony, i mieć pewność że niewinnym kucom nie stanie się dalsza krzywda. - odparłem na słowa Pani Jeziora, gdy tylko złapałem oddech po przejściu tego bólu - Mój lud zawsze ofiarowywał pomoc innym, gdy byli w potrzebie. Tak postępowali moi przodkowie, i tak moje plemię postępuje do dziś. Miałem poświęcić życzenie na własne zachcianki? Nie. Nazwij mnie naiwnym, ale ja tak nie postępuję kochana. Przeciagnąłem się mocno aż mi wszytskie kości zatrzeszczały. - Przeżyję Twilight... Dobrze, teraz pora na ostateczną rozgrywkę. Trzeba wrócić do Gatanyera, i skończyć z nim raz na zawsze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 776
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

- Rozumiem... - odparła władczyni wody i lodu. - Mam jednak wrażenie, że nie wiesz wszystkiego o swoich przodkach. Przeszłość jest teraz taką samą zagadką jak przyszłość.

Powoli ruszyłeś w drogę powrotną. Doskwierał Ci drobny głód, ale nie zważałeś na to. Nie mogłeś, jeszcze nie teraz. Kopyto za kopytem zbliżałeś się do pierwszych gigantów po obu stronach. Ci klęknęli, gdy przeciąłeś ich spojrzenie. Instynktownie odskoczyłeś do tyłu i w gotowości do walki, jednak nic więcej się nie stało.

- Zdaje się, że w zbrojach są dusze Twoich przodków Magnusie. Nightmare Moon i jej sługusy są pełni okrucieństwa - stwierdziła ponuro Twi.

Gdy ruszyliście dalej, kolejne zbroje klękały przed Tobą, a wrota do tej sali same się otworzyły jak tylko do nich dochodziłeś. Sala bankietowa, która była jeszcze przed chwilą pełna mgły, teraz była przejrzysta, choć wciąż dotknięta uszkodzeniami czasu. Czas w klepsydrze powoli upływał, ale mieliście go jeszcze wystarczająco dużo. Wróciliście na plac treningowy, który kąpał się teraz w blasku słońca i ostatniej walki jaka miała tu miejsce. Było tu jednak coś co przykuło Twoją uwagę - Twój stary kompan, Timber. Szarpał jakiś koszyk, ale musiał być on ciężki, gdyż nie przychodziło mu to z łatwością. Gdy ten Cię spostrzegł porzucił koszyk i chwilę się przyglądał jakby miał problem z rozpoznaniem Ciebie. Mimo zmienionych tatuaży popędził po chwili do Ciebie okazując swoją tęsknotę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zbrojach są dusze mych przodków... jeśli to prawda to mam jeszcze jeden powód aby sklepać Gatanyerowi mordę. To spotkanie z przodkami musiało sprawić że teraz zbroje nie postrzegają nas jako zagrożenia czy intruzów. Przynajmniej tyle z ułatwienia. Bo chociaż mamy teraz środki aby stawić mu czoło, to nadal dysponuje wielką mocą. No i ma Derpy. Ajć... co ona musiała wycierpieć... Gdy przechodziliśmy przez plac treningowy, zobaczyłem jego! Timbera! Mojego Wilczego brata! Po chwili popędził do mnie, a ja do niego. Tak się za nim stęskniłem, ale wiedziałem że da sobie krzywdy zrobić! Wpadliśny na siebie w powietrzu, i przez chwilę wesoło tarzaliśmy się po dziedzińcu, nie przejmując się niczym. On lizał mnie radośnie po pysku i merdał ogonem. - Hahaha!!! Timber... wreszcie się znalazłeś wilczy bracie!! - zawołałem wesoło, i w eufornii unosłem wilka w przednich kopytach, jak małego szczeniaka, a po chwili postawiłem na dół. - A z Twilight i Shivą to się nie przywitasz co? Ale zaraz... co ty tam targałeś? Zauważyłem teraz koszyk, i podszedłem sprawdzić czemu wilk, z taką zaciętością go wlókł.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na imiona Twoich kompanek Timber tylko kichnął i je zignorował. Twilight i Shiva cicho zachichotały rozbawione nieufnością wilka wobec obcych. Gdy zajrzałeś do koszyka przytachanego przez Timbera, ten stał obok Ciebie pełen dumy. W środku było trochę owoców, na których były ślady zębów wilka.

- Zdaje się, że przed finałową bitwą nie będziecie głodni - stwierdziła wesoło Shiva.

Choć owoców było niewiele, wystarczyły one, by zabić swój głód i zostawić część dla Twilight.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Timber... czy ja ci kiedyś mówiłem, że jesteś najbardziej łebskim wilkiem jakiego w życiu widziałem... - odparłem z szacunkiem, i sympatią do wilka. - Dobry wilk... jakbyś był białogłową klaczą, to ucałowałbym cię! Wziąłem koszyk w zęby, i zaniosłem do Twilight, po czym postawiłem przed nią. - Smacznego Twilight, zajdaj śmiało, do syta. Tylko zostaw mi kilka owoców. Poczekam aż Twi podje, ona jest mnie wytrzymała na głód niż ja. Ale zastanawiało mnie jeszcze jedno... skąd Timber wytrzasną w tym zamku koszyk owoców? - Wilku... wiem że nie gadasz, ale czy ty czasem nie znalazłeś w tych ruinach jakiejś spiżarni ?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twilight podziękowała i z uśmiechem sięgnęła po jabłko. Nie spieszyła się z nim, ale spokojnie mogłeś stwierdzić, że zje może jeszcze jeden owoc. Gdy spytałeś swojego wilczego kompana o spiżarnie, ten wystawił język i przekrzywił łeb. Odpowiedzi nie uzyskałeś. Chwilę później Twilight podziękowała za posiłek. To jedno jabłko w zupełności jej wystarczyło. Została dla Ciebie całą góra owoców.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Napewno nie chcesz więcej Twilight? Niezależnie od odpowiedzi klaczy zostawiam kilka dorodniejszych owoców, zaś sam zabieram się do pałaszowania. Kurczę, dopiero teraz doszło do mnie jak bardzo byłem głodny. Nie zamierzałem się przejmować manierami, i dobrym zachowaniem, i bez wstydnie pałaszowałem owoce rozkoszując się ich smakiem, i tym cudownym uczuciem sytości w brzusiu. Choć może to pewnie wyglądać komicznie dla klaczy, nie zamierzam się tym przejmować. A tych kilka owoców, zostawię na później. Dla Derpy. Gdy ją uwolnimy z pewnością też będzie głodna.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twilight zaprzeczyła i ostatecznie po chwili byliście gotowi do do ruszenia dalej. Wszyscy razem. Shiva zaopiekowała się koszykiem stawiając go na grzbiecie zbroi tuż obok mikstur i umocowała go. Wkrótce wchodziliście po krętych schodach wieży. Z każdym stopniem byłeś bliżej finałowej bitwy z Gatanyer'em. Wreszcie stanąłeś z całą ekipą w pomieszczeniu, gdzie był pomnik Nightmare Moon. Gatanyer stał za nim, a obok niego leżała Derpy.

- Szybko - podsumował spokojnie. - Lepiej dla mnie. Zgodnie z umową, oddaj to co należy do mnie, a ona będzie twoja - oznajmił alicorn i wyszedł zza pomniku. Stąpał on jednak ostrożnie, zupełnie jakby widział teraz w Tobie zagrożenie. - Pospiesz się.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wreszcie nadeszła ta chwila. Walka z bogiem. Tym razem jednak szanse są wyrównane. Choć jest potężny, nas jest więcej, mamy siły i możliwości aby go pokonać, i wymierzyć sprawiedliwość. - Shiva... - w myślach spróbowałem skontaktować się z towarzyszką. - Ty, Twilight, i Timber odciągnijcie Derpy od pomnika. Ja zajmę się Gatanyerem. Zapewnię wam ochronę przed nim. Potem dobyłem swój miecz i wyszedłem na przeciw alicorna. - Przykro mi Gatanyer... ale plany uległy zmianom. Dziś zakończy się twoja egzystencja w tym świecie, i zostanie przywrócony należyty porządek, i harmonia. Nikt więcej nie zostanie skrzywdzony przez ciebie, i inne zło jakie jest w tym zamku. A Jedyne co od nas dostaniesz, to solidny oklep pyska. Po tych słowach ruszam na Gatanyera, w pierwszym ataku markując uderzenie mieczem, zaś tak naprawdę chcę dowalić mu solidnie z kopniaka. Zobaczymy czy ten amulet na alicorny będzie działał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

~ Zrozumiałam, robi się! ~ zakomunikowała Shiva.

Gatanyer spojrzał na Ciebie ze zdziwieniem. Uniósł znacząco jedną brew.

- Ty... Ty podnosisz kopyto na boga? - spytał z rozbawieniem i ciągłym niedowierzaniem. Widząc jednak to jak na niego zaszarżowałeś, zrozumiał, że nie żartujesz.

Gatanyer od razu przejrzał Twój plan i odgrodził całą ekipę poza Timberem od Derpy za pomocą kolcy, które wyrosły z posadzki. Uniknął również Twojego lipnego wymachu mieczem. Miałeś teraz pełne pole do popisu. Wykorzystałeś ten moment i uderzyłeś jak najmocniej pozwalała Ci na to sytuacja. Niewielki zamach. Gatanyer tym razem nie zdążył się cofnąć, oberwał prosto w pysk. Krew bryznęła po posadzce. Alicorn zachwiał się i cofnął. Potem oblizał wargę z której zaczęła ciec krew. Odskoczyłeś póki mogłeś. Drużyna skupiła się wokół Ciebie, tylko Timber był z tyłu Twojego przeciwnika.

- Nie wiem co cię wzmocniło, ale gwarantuję, że będziesz cierpieć - stwierdził ponuro.

Nie było czasu na planowanie, każdy robił to co najlepiej umiał. Twilight spróbowała alicorna oślepić, a Shiva posłała ku niemu kilka lodowych sopli. Sam rzuciłeś się z mieczem na Gatanyera. Wróg bez problemu oparł się oślepieniu i lodowym kolcom. Ciebie zaś powalił falą magii. Miecz poleciał gdzieś w kąt. Alicorn nagle stanął nad Tobą i był gotów zakończyć Twój żywot, co nie spodobało się Timberowi. Wilk ugryzł Gatanyera dotkliwie w lewe tylnie kopyto. Wrogi alicorn, nie tracąc czasu uderzył porządnie Twego kompana drugim kopytem posyłając go na drugi koniec sali. Jednak ta chwila kosztowała go okuciem w lodowe kajdany. Shiva, razem z Twilight, blokowały jego oraz magie jaką władał byś mógł pokonać boga. Okazja mogła się nie powtórzyć, nie zważając teraz co z wilkiem zacząłeś okładać jak tylko mogłeś Gatanyera. Zęby leciały mu z pyska, podobnie jak krew z nosa. Kości chrzęściły i chrupały. Amulet zaś na Twojej szyi ciążył. Alicorn upadł na ziemię, ale nie dawałeś za wygraną. To był błąd. Oswobodził się on i posłał ku wam kolejną falę magii. Wszyscy uderzyliście o ścianę za wami. Twilight jęknęła z bólu, a Shiva od razu się pozbierała. Również podniosłeś się natychmiast. Gatanyer splunął krwią.

- Nie wiem co cię wspiera, lub kto, ale faktycznie masz szansę mnie zhańbić. Nic więcej - skomentował. - Ale wiesz? Czeka cię za to kara.

Z tymi słowami jego róg zaświecił. Nieprzytomna Derpy przylewitowała do niego, a on wyrwał z posadzki kawałek kamienia. Chciał ją zabić. Rozumiejąc o co chodzi, ruszyłeś w morderczym szale. Na próżno. Wymierzył karę. Gardło Derpy spłynęło szkarłatem, który począł spływać po jej szarej sierści, aż wreszcie kapał na podłogę. Gdy dopadłeś do niego, ten wykonał unik i odrzucił Derpy niczym zepsutą lalkę. Shiva, pochwyciła ją za pomocą wody i niezwłocznie zwaliła z nóg Gatanyera za pomocą wody. Magia Pani Jeziora, która pojawiła się pod samym celem, była dezorientująca. Teraz po prostu była Twoja kolej zemsty. Nie była to już chęć walki, by ocalić innych. Chciałeś go zamordować i robiłeś wszystko, by to uczynić. Amok w jaki wpadłeś, był tak silny, że nie przerywałeś uderzać wroga po czym się dało za pomocą Power Puncha. Lałeś tak długo, aż żaden mięsień nie drgnął pod wpływem pośmiertnych drgawek. Ciało alicorna zmieniło się w papkę z krwi, połamanych kości i ubitego mięsa... Dopiero, gdy zrobiłeś wgniecenie w podłodze, przestałeś bić. Zbroja, w której była Shiva, stała tuż obok Ciebie. Timber leżał przy końcu sali. Twilight kuśtykała do was z pod wejścia. Ciało Derpy wciąż unosiło się na wodzie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wygraliśmy...wygraliśmy? Zabiłem go. Nie... to klęska. Gatanyer nieżyje. Ale co z tego, skoro ona zginęła. Ona nie była niczemu winna... Patrzyłem na to co pozostało z Gatanyera, i rąbnąłem w ostatni cały fragment jego czaszki, i mięsa. Teraz... nikogo nie skrzywdzi... - GGGYYYEEEEEAAAAAA!!!! - padłem na kolana i ryknąłem z wściekłości i żalu. Najważniejszy powód dla którego tak pędziłem, i pragnąłem się tutaj dostać, leżał teraz martwy. Ona nie była niczemu winna, nie musiała zginąć. - Ja.. ja chciałem dobrze... ja chciałem pomóc... ocalić... niechciałem żeby ktoś zginął... zwłaszcza ona... - zacząłem płakać, jak dziecko. Żaden ból jaki doświadczyłem w życiu nie bolał jak to. - Co ze mnie za lider...nawet nie potrafiłem jej ochronić... to ja powinieniem zginąć...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Myślę, że jeszcze nie jest za późno - oznajmiła spokojnie Shiva. Twój wzrok spoczął na niej i szukał odpowiedzi. Pani Jeziora odczepiła koszyk oraz mikstury od zbroi. Lekarstwo podała Twilight i Timberowi, koszyk zaś postawiła na ziemi. Wkrótce potem, zbroja po prostu rozpadła się i duch Leviathanatiany prezentował się przed Tobą. Uśmiechała się spokojnie. Ułożyła delikatnie Derpy na podłodze, na grzbiecie i zbliżyła się do niej. - Pamiętasz Magnusie jak Gatanyer wspomniał, o tym, że byłam porównywana do bóstwa? Teraz zrozumiesz dlaczego.

Powietrze w pomieszczeniu wirowało i skupiało się wokół Patronki wody i lodu oraz Derpy. Duch zamknął oczy, a jego włosy falowały w tym wietrze jaki się pojawił. Shiva znikała, stawała się coraz mniej wyraźna.

- Gdyby nie Twoje szczere uczucia Magnusie, nie zrobiłabym tego, za resztkę mojej mocy. To było wspaniałe przeżycie nawet jak na nieboszczkę walczyć u waszego boku... Pamiętaj o obietnicy...

Ostatnie słowa Shivy gasły wraz z nią. Chwilę później po prostu wszystko ucichło, a Patronka po prostu zniknęła. Teraz nie było już ani Shivy, ani Derpy. Jednak tylko przez chwilę. Rana na szyi szarej pegazicy zasklepiła się i klacz nagle poderwała się łapiąc łapczywie powietrze, zupełnie jakby wcześniej się dusiła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrzyłem na to wszytsko z rozdziawionymi ustami, nie wierząc w to co widzę. Takiego pokazu magii nie widziałem od czasu gdy, otrzymałem swoje tatuaże w Jaskini Przodków. Shiva... poświęciła się, dla Derpy. Nie do wiary, poprostu... nie do wiary. - Ja..ja.. dziękuję ci, przyjaciółko. - powiedziałem ocierając łzy, widząc poświęcenie Pani Jeziora. - Niezapomnię o złożonej obietnicy, ani o Tobie Leviathanatiano del Shiva, Pani Jeziora. Żegnaj... Patrzyłem jak Pani Jeziora ostatecznie znika, aż wreszcie pozostała tylko Derpy. ŻYWA!! Dzięki niech będą Przodkom. Otarłem łzy, i powoli podszedłem do niej. Chociaż miałem wielką ochotę ją uściskać, to jedak musiałem działać ostrożniej, aby jej nie wystraszyć. - Hej Derpy... - powiedziałem ciepło i przyjaźnie. - Dobrze znowu cię widzieć...muffinko..

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twilight zajęła się sobą i wilkiem, zostawiając Cię razem z Derpy. Szara pegazica jeszcze przez chwilę łapczywie oddychała, patrząc się w dół. Dopiero, gdy skończyła spojrzała na Ciebie swoimi zezowatymi oczkami i uśmiechnęła się szeroko.

- Hej, chyba się zakrztusiłam. Często mi się to zdarza - odparła rozbawiona. - Ciebie też dobrze widzieć. Ale... czy mnie nie było skoro tak mówisz? - spytała tak jakby nie zdawała sobie ze wszystkiego sprawy.

nim odpowiedziałeś poczułeś jak coś ciągnie Cię delikatnie za ogon. Gdy się obróciłeś, widziałeś Twilight, a w jej oczach jakby słowa, że nie warto o tym wspominać. W między czasie Timber tylko zaskomlał od smaku mikstury.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Em.. no chodziło mi o to, że poprostu zasnęłaś na dłuższą chwilę ze zmęczenia. Bo byłaś nieco, nieobecna. - odparłem z lekkim fałszywym uśmieszkiem, majac nadzieję że nie bedzie zadawała zbyt wielu pytań. Okej... Thanatos uwięziony, Gatanyer pokonany i zabity, więc chyba wszystko powinno wrócić do normy. Ale pozostaje jeszcze jedna kwestia - chyba gdzieś tutaj muszą być pozostałości Shivy...a ja obiecałem pochować jej szczątki żeby odzyskała spokój. I nie opuszczę tego miejsca dopóki nie odnajdę tych szczątek. Tymi przemyśleniami podzielilem się z Twilight, i ciekaw byłem jej opini.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W między czasie, gdy rozmawiałeś z Twilight, Derpy zajęła się owocami. Szara pegazica po prostu przysiadła się do koszyka i zaczęła pałaszować z apetytem. Timber tylko ułożył się i leżał. Słowa Twilight nadeszły szybko. Musieliście odwiedzić raz jeszcze na wpół zapieczętowane szczątki Thanatosa, lub odwiedzić pozostałe dwie wieże i niezbadane części zamku, albo... w ostateczności szukać tajemnej komnaty, dobrze ukrytej, a to było niczym szukanie igły w stogu siana.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze że zostawiłem trochę owoców na później. Przynajmniej ona naje się choć trochę. Jednak nasza praca nie została zakończona. Gatanyer może i został pokonany i unicestwiony, ale trzeba jeszcze zapieczętować Thanatosa. To jest teraz nasz priorytet, tego chciałaby pewnie Shiva. - Odpocznijmy chwilę, i ruszajmy zakończyć sprawę z Thanatosem. - rzekłem do Twilight.- Gdy go zapieczętujemy całkowicie, reszta powinna wrócić do normy. Na koniec poszukamy szczątek Shivy. Tak wygląda obecnie nasza rozpiska zajęć. Chociaż nie musimy teraz gnać na łeb na szyję, to jednak wartaloby się streszczać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twilight kiwnęła porozumiewawczo głową i przysiadła, by złapać jeszcze oddech i dać miksturze działać. Derpy już kończyła jeść, a Timber leżał dalej trochę oszołomiony. Po krótkiej chwili szara pegazica odwróciła się i krzyknęła z przerażeniem. Spojrzałeś w jej stronę (a w zasadzie cały czas na nią wcześniej spoglądałeś). Klacz wskazywała truchło Gatanyer'a.

- C-c-co t-to jest? - wyjąkała z przerażeniem.

Pytania, które były niewygodne przyszły...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ajć... i co ja mam jej powiedzieć? Że zabiłem alicorna, aby ją pomścić? Że miałem jego krew na kopytach? Podszedłem do niej, starając się zasłonić sobą paskudny widok resztek Gatanyera. Nie, tego powiedzieć jej nie mogłem. Nigdy. - Nie bój się... on nam więcej nie zagrozi. Sam był sobie winien... próbował przejąć moc której nie był w stanie opanować. I niestety tak skończył. To była jego własna wina. Nie patrz na to... - odparłem delikatnie, i ostrożnie ją przytuliłem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Derpy skorzystała z Twojego oparcia emocjonalnego wtulając się w Ciebie niczym małe dziecko w rodzica. Mogłeś teraz obserwować truchło Gatanyer'a. Timber nagle poderwał się niespokojnie i również spoglądał w tą samą stronę. To nie był jednak koniec. Zmiażdżone cielsko alicorna powoli wracało do momentu z przed obrażeń. Każdy mięsień, ścięgno i kość odtwarzały sylwetkę boga.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O kur... ten to naprawdę nie zna słowa ''odpuść sobie''. Ale żeby regenerować się po TAKIM łomocie?!? Nosz psia krew, trzeba znowu działać! Odsunąłem od siebie Derpy, i natychmiast pobiegłem po miecz. - Twilight, on się regeneruje! Szybko, zasil miecz swoją magią, spróbuję go zapieczętować!! Timber, broń Derpy! - wydałem szybko stanowcze rozkazy, i natychmiast ruszyłem po miecz. Muszę działać szybko, tak ja to tylko możliwe! Skoro magiczna broń ma właściwości pieczętujące, może tym razem wreszcie uda się go zatrzymać zanim poskłada się do kupy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie znam jeszcze tego typu magii! - zakomunikowała nieco spanikowana lawendowa klacz.

Derpy zdawała się odsuwać od źródła swoich lęków i piszczała cicho. Timber zawarczał w pierwszej chwili, a potem zaczął szczekać do boską istotę. W między czasie dopadłeś do miecza i pędziłeś mimo to w stronę składającego się ciała Gatanyer'a. Wbicie w niego ostrza nie było problemem. Dziwactwem okazało się, gdy jego cielsko zaczęło go pochłaniać z olbrzymią siłą. Gałki oczne wróciły do alicorna, a mięśnie twarzy, jeszcze nie pokryte skórą, zdawały się przedstawiać uśmiech. Wtedy też amulet, który miałeś na szyi, a raczej oczodoły w czaszce zaczęły świecić czerwonym światłem. Doszedł Cię dziwny głos, tak jak wtedy przy obelisku. Coś czytało Ci to co było zawarte w środku tego co ciążyło Ci na szyi.

Uśmiercenie boga jest niemożliwe.

Jednakże, można odesłać go tam, gdzie jego miejsce.

Wirydianowa poświata pochłonęła niedokończone cielsko alicorna i zniknęła razem z jego resztkami. Na obecny moment mieliście z nim spokój...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A miecz też pochłonęło? ____________ Kurde... było blisko. To się nazywa mieć więcej szczęścia niż rozumu. - Doobra... chyba teraz to naprawdę mamy z nim spokój. Rany, jak wykonamy wreszcie to zadanie, nie chcę już nigdy w życiu widzieć na oczy żadnego alicorna. Same z nimi problemy. - westchnąłem ciężko. Podszedłem i zacząłem ubierać swoją zbroję, i przypasałem do boku miecz. Pora ustalić priorytet naszych działań na chwilę obecną. Podchodze do swoich towarzyszek, oraz Timbera i oznajmiam im: - Zmywamy się stąd. Teraz gdy już nie ma z nami Shivy, będzie trudniej, ale mamy spokój z Gatanyerem. Słuchajcie, teraz musimy się naprawdę pilnować, każdy musi uważać zarówno na swoje plecy, jak i na plecy towarzysza. Tylko trzymając się razem, zdołamy wyjść z tego w jednym kawałku. A teraz Ruszamy szukać Thanatosa, pieczętujemy drania, znajdujemy resztki Shivy, odkładamy miecz na miejsce, i można wracać do domu. Znaczy wy do Ponyville, a Ja i Timber ruszamy dalej. Chodźcie. Po czym prowadzę drużynę po schodach w dół, aby odszukać Thanatosa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gatanyer miał go w sobie w chwili, gdy był odsyłany. Co oznacza, że tak.

_____________________________________________________________

To co widziała Derpy wprawiło ją w niemały szok. Słaniała się na kopytach i gdyby nie Twilight, zapewne by już dawno została na ziemi. Jednorożec wspierał pegazicę, w ten oto sposób razem szły w milczeniu. Timber, również odczuwał wciąż uderzenie poprzedniego przeciwnika i wcale tak chętnie nie dreptał za Tobą. Zejście z wieży nie było problemem, ale okazało się nim ponowne zejście do podziemi. Ostatnio tą drogą trafiliście do doktora Life'a i szczątków Thanatos'a, ale to Shiva pomagała wam zejść na dół, gdy nie było drabiny. Teraz pozostało szukać sposobu, by dostać się na dół lub szukać innej drogi. Twoja drużyna pozwoliła Ci podjąć decyzje, sama zaś przysiadła, by złapać znów oddech.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obrazili się na mnie czy co? Chyba nie potrzebnie się tak uniosłem wtedy na wieży... nawet Timber mnie unika. Ale musiałem.. poprostu musiałem. Byłem za nich odpowiedzialny, a teraz kiedy Shiva odeszła, muszę ich chronić. Derpy, Twilight i Timbera. Pomimo że teraz mieliśmy broń zdolną do walki z bogami, to bez wiekowej mądrości i doświadczenia Shivy będzie dużo ciężej. Twilight pomoże na ile będzie mogła, ale Derpy trzeba będzie pilnować. A ja miałem ich wprowadzić ponownie do kanałów, do Thanatosa. Skoro tu nie było drabiny, trzeba będzie zejść inną drogą. Chyba najlepiej będzie cofnąć się, i spróbować odnaleźć pierwotne schody po których dostałem się tu gdy po raz pierwszy zwiedzałem lochy. A skoro te były ''oczyszczone'', chyba nic poza robakami i szczurami tam nie spotkamy. No oczywiście poza Thanatosem. Sam usiadłem i zacząłem przypominać sobie drogę do schodów. Chyba była gdzieś na lewo od dziedzińca. Co jakiś czas zerkam na resztę towarzyszy, sprawdzając ich stan.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...