Tablica liderów
Popularna zawartość
Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 06/27/13 w Posty
-
Witam, W przerwie między załatwianiem różnych spraw, nauką itp. pisałem sobie wspomnianego wcześniej FF, który miał dopełnić obrazu świata przedstawionego w "Łowcy Dusz". Nie chcę pisać nic więcej na temat tego opowiadania, bo zdradzę główny jego element, mam nadzieję, że fakt iż jest to kolejny FF z serii "Taniec Czarnej Śmierci" zachęci was do zajrzenia do niego. I oto on: Taniec Czarnej Śmierci: Raport z Piekła2 points
-
Dodaje parę rysunków. OC Szarika Nie wiem co z tymi kolorami, chyba skaner coś pomieszał, albo to mój laptop szwankuje. OC Raven.2 points
-
Ad 2. Ależ nie ma Pan po co i za co przepraszać. Życie to nie tylko dyskusje na forum, doskonale to rozumiem. Ad 1. Cisza może nastawać po to, by znaleźć rozsądne kontrargumenty lub też i argumenty potwierdzające pańską wersję, Nie zapominajmy także, że czasem lepiej przeczytać coś trzy razy i na spokojnie przemyśleć, niż przeć do przodu z lichą szabelką w kierunku dyskusji, nie rozumiejąc zbyt dokładnie przesłania :rwnik: Co do możliwej żądzy, o której Pan niedawno mówił... wspomniany ordynat po śmierci nauczycielki już nigdy więcej nie powziął wysiłku, by zdobyć serce innej kobiety. Resztę życia spędził samotnie i nawet przez myśl mu nie przeszła chęć związania się ponownie. To może obrazować potęgę tego uczucia, którego nie przerwało nawet sakramentalne: "i że Cię nie opuszczę aż do śmierci". Nie opuścił do jej śmierci i nie opuścił do swojej. Za każdym postem swoim, czy też pańskim, Panie Fancypants kryje się jasne przesłanie, które od pewnego czasu stało się jawnie dostrzegalne. Pan zawsze kieruje się rozsądkiem, ja zaś należę chyba mentalnie do tego nieszczęśliwego pokolenia romantyków, choć, paradoksalnie, moje codzienne istnienie jak i nauki, które postanowiłam zgłębić w niedalekiej przyszłości polegają głównie na zimnym, analitycznym myśleniu. Absurd!-chciałoby się rzec. To nam jednak nie przeszkadza w toczeniu dyskusji na tematy wszelakie, za udział w których bardzo jestem Panu wdzięczna. "Dziewczyna czuje, odpowiadam skromnie, a gawiedź wierzy głęboko. Czucie i wiara silniej mówi do mnie, niż mędrca szkiełko i oko." Aby jednak związek był udany, musi się opierać na równowadze serca i rozumu. Jakiekolwiek przechylenie którejś z szal nie wróży niczego dobrego, choć gdyby nie porywy serc i odrzucenie sztywnej kalkulacji ludzkość mogłaby nie zdobyć się na wiele czynów, o których Pan, jako pasjonat historii, zapewne doskonale wie.1 point
-
W kwestii podpunktu trzeciego ciekawi mnie co miało być różnicą pomiędzy joy i happiness, bo w rozumieniu potocznym to dość bliskoznaczne słowa, a jeśli mamy się doszukiwać jakiegoś mniej potocznego znaczenia, to już by trzeba wiedzieć którymi z definicji posługiwał się autor porównania. Ja na ogół miłość z kolei definiuję coś mniej więcej jak "pragnienie szczęścia drugiej osoby". Nie jest to pełna definicja którą się posługuję, bo musiałbym wkroczyć na grunty religijne, a to z reguły prowadzi do mocnego odejścia od tematu, ale powiedzmy, że na potrzeby tej tutaj dyskusji powiedziałbym tyle, że tak jak pragnieniem każdego człowieka jest żeby być szczęśliwym, tak miłość jest rozszerzeniem tego pragnienia również na inne osoby. Przy czym nie wiem czy jest możliwe, żeby ktoś pragnął szczęścia innych bardziej niż swojego szczęścia, ale w przypadku prawdziwej miłości pragnie się szczęścia tej drugiej osoby w porównywalnym stopniu co własnego. Przypadek miłości małżeńskiej jest w zasadzie rozszerzeniem powyższej definicji miłości o takie cechy jak wyłączność, wzajemność, jedność (ważne, żeby nie mylić jedności z identycznością!). Poświęcanie się dla drugiej osoby o którym piszesz jest istotne zarówno w miłości ogólnej jak i w miłości małżeńskiej, choć oczywiście w tym drugim przypadku jest szczególniej istotne. I odnoszę takie wrażenie, że przed zawarciem małżeństwa dobrze jest poczekać, aż minie zauroczenie, zakochanie i temu podobne zjawiska, żeby wtedy móc na spokojnie ocenić, czy faktycznie się kocha tą wybraną osobę. Bo możliwe oczywiście jest kogoś kochać nawet jak się jest zakochanym/zauroczonym, ale wtedy ciężej człowiekowi ocenić czy tak faktycznie jest. Ale... odnoszę takie wrażenie, że to jednak o czym piszemy trochę mocno odbiega od głównego tematu tego wątku, więc może jednak lepiej byłoby to gdzieś przenieść? Zawsze zachęcam do tematu "O wszystkim i o niczym". Dyskusje niestety( a może i stety?) mają to do siebie, że ich przebiegu nie można przewidzieć, ale zgadzam się, czas wrócić do poprzedniego zamysłu autora tego tematu.~ Magenta1 point
-
Hmmm... Porusza Szlachetna Panna kilka ciekawych wątków. Po kolei: 1. O ile się nie mylę, akcja rozgrywa się w międzywojniu, a wówczas arystokracja już była pozbawiona swych obowiązków i wytworzyła sobie tę zabójczą złotą klatkę(co było związane przede wszystkim ze zmianami społecznymi i politycznymi, na które chyba największy wpływ miała trauma po powstaniu styczniowym, zrywie całkowicie przecież szlacheckim). (Oczywiście były również wyjątki, tak jak na przykład ordynat Maurycy Zamoyski, niedoszły prezydent i król Polski, który wygrał 5 tur głosowania pod rząd, by dopiero w ostatniej zostać niewielką przewaga głosów pokonanym przez tego nieszczęsnego Narutowicza... Ale zostawmy to.) 2. Cóż, jak już mówiłem w tamtych czasach doszło do pewnego wynaturzenia, stąd taka niearystokratyczna argumentacja. Niemniej chyba zrozumiałym jest, że większe prawdopodobieństwo arystokratycznego wychowania dzieci i życia rodzinnego w ogóle daje żona arystokratka. Oczywiście arystokraci to wolni ludzie, oczywiście w granicach moralności (a takie zachowanie trudno uznać za niemoralne), wobec czego mogą podjąć takie ryzyko. Uważam nawet, że arystokrata żeniąc się z "plebejką" odnajduje w niej ukrytą szlachetność i de facto nobilituje ją tym czynem, co w sumie zasługuje raczej na pochwałę niż naganę. Tylko że właśnie... 3. Najmniej od czasów romantyzmu pokutuje, dzisiaj niestety szczególnie, pogląd, jakoby miłość była tylko (głównie?) uczuciem. Jest to podejście szczególnie błędne, które swoją drogą wydaje mnie się być jedną z przyczyn obecnej kruchości małżeństwa czy szerzej "związków". Miłość, czyli "poświęcanie się dla drugiej osoby", jest aktem woli i rozumu, który nie może być powzięty pod wpływem irracjonalnego impulsu, gdyż w takim wypadku będzie ona niestała. Przed podjęciem decyzji o związaniu się z kimś na resztę swego życia należy, jakkolwiek brzydko by to nie brzmiało, dokonać pewnej "chłodnej kalkulacji", czy też, mówiąc ładniej, wykazać się choć odrobiną rozsądku. (moje poglądy na miłość dobrze pokazuje lewa strona tejże grafiki: ) (Podobną wymowę zdaje się również mieć mój ulubiony, ultrarystokratyczny dramat: "Nie-Boska Komedia". Główny bohater w pierwszym akcie porzuca szczerze - świadomie, kochającą go żonę dla widma miłości idealnej, z irracjonalnych - zapewne emocjonalnych - powodów). (Poza tym, przyznaję nie czytałem książki, ale wydaje mnie się, że warto zadać sobie pytanie, czy to uczucie, to rzeczywiście była "miłość", czy tez, choćby zawoalowana w najlepszym, arystokratycznym stylu, żądza?) 4. Co zaś do "maści i rodowodu" to po pierwsze: w wielu relacjach międzyludzkich istotna rolę odgrywa wygląd. Zgodzę się, że nie powinna być to rola pierwszorzędna, acz czasem kwestie drugorzędne bywają decydujące. Jeśli zaś chodzi o "rodowód", to... Nie pisałem tu o mojej teorii "ciągłości człowieka" i roli spuścizny po przodkach? Jeśli nie, to z chęcią przedstawię swój pogląd na te sprawy. Przepraszam bardzo Szlachetną Pannę i wszystkich innych śledzących wątek za zejście z tematu. Jeśli chodzi o fanfikcje, to już wypowiadałem się na ten temat, ale mogę powtórzyć me zdanie. Z tym że istnieje przecież osobny temat poświęcony temu zagadnieniu, może więc warto tam przenieść tę dyskusję? P. S. Ciekawe, że ilekroć wezmę głos w tym wątku, następuje jakaś dziwna cisza na kilka dni i do dopiero po jej przerwaniu przez kogoś innego dyskusja wraca do zwykłego rytmu... P. P. S. Przepraszam że tak późno odpisałem, ale byłem przez kilka dni poza kancelarią...1 point
-
Film ma za dużo niespójności i dziur fabularnych, aby można było z łatwością wyjaśnić wszelkie kwestie. Fandom się nagimnastykuje zanim złączy każdy element tej układanki w logiczną całość.1 point
-
Takie błędy spowodowane są jakimś błędem wewnętrznym serwera. Zmiana nic tu nie pomoże i o ile nie ma jakiegoś admina, trzeba czekać aż się samo naprawi :F1 point
-
Mi się kiedyś śniło, że jestem Rarity i mieszkam w Ponyville. Rano mnie mama budzi, a ja jej mówię, że białe jednorożce nie chodzą do szkoły.1 point
-
Właśnie dlatego tak nisko oceniam EG za bark konkretnej fabuły i logika gdzie ona się podziała? Choć faktycznie te 70min to nie wiele. Nie piszę, że nie lubię humanizacji, ale mogliby naprawdę się postarać i zrobić świetny pełnometrażowy film, piosenki jak piosenki wpadają w ucho. Ja daję 5/10. Jak myślicie kiedy lalki z serii EG pojawią się w Polsce?1 point
-
A i czy osoby "na zewnątrz" mogą jakoś wpływać na osoby "w wewnątrz"? Np. Jeśli podłoże pod nos jakiemuś kucykowi to czy w śnie pojawi się to co s co tak pachnie?1 point
-
Kolejny raz czepianie się do kreatora poniaczy. I po co? I dlaczego? Przecież ponyCreator jest po to, żeby z niego korzystać. Czy każdy musi mieć talent? Czy każdy musi rysować/malować/rzeźbić swojego oc? Littlebart, plz. Wieszanie psów w taki sposób nie jest fajne. "Jaskier, jak ty coś powiesz to nie wiadomo, płakać, śmiać się czy w rzyć cię kopnąć''1 point
-
To nie kwestia przekonania, ze jest egoistyczna itd, bla bla bla. Wszyscy wiemy i nie możemy zaprzeczyć, ze tak nie jest. Element Hojności, pokojowy, inteligentny kucyk. Wszystko, co trzeba, by ją lubić! Czemu więc? To kwestia jej bycia. Da niektórych ludzi jest zbyt dziewczęca, zbyt drobiazgowa, pedantyczna, szczegółowa. Niektórych to może odrzucać, bowiem... No, czy serio lubimy wypudrowane panieneczki, co panikują, jak wiatr mocniej zawieje i im rozwichrza fryzurę? No właśnie. To samo tyczy się Applejack - to jest DOKŁADNIE TO SAMO, tylko z drugiej strony. Za małó o siebie dba, zbyt prosta, niechlujna i chłopięca. Nawet Rainbow Dash nie wygląda tak... chłopięco, jak Applejack. No i to na pewno jest jakimś powodem jej niskiej popularności. Większość fanów MLP to faceci. No właśnie. To są TYLKO faceci. Mamy dość prosty mechanizm działania i myślenia. I tego typu wybory są wręcz podświadome. Poof! And that's how Equestria was made! @up RARITY NIE JEST AROGANCKA, HERETYKU! Jest po prostu uprzedzona do niektórych spraw i zbyt drobiazgowa.1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00