Jak dla mnie odcinek był dość typowy i raczej niewiele z niego zapamiętam. Ot, pojawia się kolejny zabłąkany kucyk, któremu trzeba wbić pozytywne lekcje do głowy za pomocą młota przyjaźni. Czy też piosenki, w tym przypadku.
Podobał mi się nawet design Zephyra (pasował przynajmniej do tego, co chcieli z nim osiągnąć), oraz to, że twórcy najwyraźniej wyciągnęli wnioski z poprzedniego pojawienia się "brata znikąd", czyli Shininga. I choć o istnieniu Zephyra nikt się wcześniej w serialu nie zająknął, to przynajmniej postacie reagują, jakby znały go od dłuższego czasu. A jakkolwiek RD by nie reagowała na zaloty Zephyra, wygląda na to, że była jego koleżanką od lat.
Jedna rzecz, która naprawdę mi przeszkadzała, było zakończenie. Przez cały odcinek pokazywali, że Zephyr jest narcystyczny i leniwy, tymczasem piosenka triumfalnie rozwiązuje problem... strachu przed porażką? Bierze się to całkowicie znikąd. Gdyby jakoś w trakcie zasugerowali jakkolwiek, że ma jakieś obawy...
Z drugiej strony, niektóre komentarze w tym wątku dostarczyły mi niemałej rozrywki.
@Alberich
Mam wrażenie, że problemem nie jest sposób ukazania Fluttershy w tym odcinku, co niemający wiele wspólnego z serialem obraz ulubionej postaci, jaki wytworzyłeś sobie w głowie (tu wstaw złośliwy docinek o Szklanej Kuli ).
Fluttershy była w pierwszych sezonach bardziej nieśmiała, ale wcale niemniej skłonna do wredności, gdy coś ją wyprowadzi z równowagi.
W ten sam deseń możesz narzekać, że w Dragonshy zamiast wytłumaczyć smokowi dlaczego musi się przenieść gdzie indziej, Fluttershy ląduje z krzykiem na jego pysku i ewidentnie grozi przywaleniem z dyńki w jego źrenicę. No jak śmią! Moja pony waifu taka nie jest...
Życie "terroryzowało Fluttershy jak kalifat"? Skąd w ogóle taki wniosek? Na początku serialu FS była aspołeczna i nieśmiałe, ale było nie było, w przeciwieństwie do swojego brata była w stanie opuścić dom rodzinny i żyć na własny rachunek. Nawet mimo swojej osobowości.
Tak samo Zephyrowi zdajesz się dorabiać inną osobowość. W odcinku dobitnie było pokazane, jak paskudnie traktuje swoich rodziców. Przez większość odcinka to wcale nie był zagubiony źrebaczek. Nawet jeśli potrzebował wsparcia, ostatecznie, to ostre wykopanie z domu należało mu się choćby z powodu jego traktowania rodziców. Co, swoją drogą, nie jest taką złą lekcją.
A Fluttershy jest mimo wszystko skora do gniewu - nic dziwnego, że wkurzyła się na brata od razu.
Reasumując: gdyby historia FS była i Zephyr był inny, to może byłby to lepszy odcinek. Ale "zrobiłbym wszystko inaczej, bo inaczej widzę te postacie" nie wydaje mi się najszczęśliwszą krytyką.
Co mówię jako fan Fluttershy, który chciał zęby wybijać za Putting Your Hoof Down... Ach, dawna pasja do tego serialu.