Przeczytane. Nie takie 15 stron straszne, jak się wydaje. A to za sprawą użytej czcionki.
I właśnie od czcionki, oraz od formy zacznę.
Czcionka: Arial 16. Serio? Znaczy, Arial to nic złego (choć personalnie go nie lubię), ale 16? strasznie wielkie te literki. Śmiało można zejść do 11-12. Do tego jest strasznie dużo dodatkowych odstępów w postaci nadprogramowego entera. Przez to (oraz przez automatyczny odstęp między akapitami) całość jest strasznie rozstrzelona i nieco ponad 1700 słów mieści się na 15 stronach.
Ponadto, do wad należy zaliczyć brak justowania, oraz brak wcięć pierwszego wiersza. Ale od czego są sugestie ;)
Poza tym pojawiły się błędy w zapisie dialogowym. Jeśli narracja po wypowiedzi zaczyna się słowem odnoszącym się do wypowiedzi (powiedział, spytał, mruknął, krzyknął, warknął, rzucił i tak dalej), to piszemy z małej litery, a po wspomnianej wypowiedzi nie ma kropki (wykrzyknik i znak zapytania, jak najbardziej są, jeśli występują).
Niepotrzebnym też była kursywa przy każdym dialogu. Kursywę stosujemy, gdy chcemy zwrócić na coś uwagę w tekście. Na przykład, używamy jej na jakimś, jednym słowie w całym zdaniu, co wskazuje, że postać wypowiedziała je nieco inaczej. Co może nadawać dwuznaczności wypowiedzi. Spotkałem się też z tym, że używa się jej do przemyśleń postaci. Sam zaś stosuję w swoim fanfiku, by wydzielić część, w której narrator naprzykład opowiada o tym, co ma zamiar opowiedzieć (czyli o fiku), albo do jego wtrąceń, gdzie na przykład przyznaje, że ta część może obfitować w niedopowiedzenia, bo nie mógł znaleźć informacji (albo po prostu podkoloryzował). Można jej też użyć kiedy mamy w fanfiku list. Na przykład list Twilight do Celestii. Wtedy ładnie go odkreślamy dodatkową, pustą linijką i dajemy go kursywą (można też inną czcionką, wyglądającą jak odręczne pismo, albo coś). Nie mówiąc o tym, że odpowiednio użyta kursywa może nadać zdaniu podtekst. Tak wiec kursywa ma wiele pożytecznych zastosowań. Jednak pisanie dialogów nie jest jednym z nich.
Od dialogów jest półpauza.
I tu dochodzę do punktu, w którym będę chwalił. Nie zauważyłem w tekście żadnych literówek. Może to niewiele, ale zawsze to jakiś pozytyw.
A jeśli chodzi o samo tłumaczenie, to tutaj też trochę ponarzekam. Niestety widać na każdym kroku, że to tłumaczenie. Wprawdzie jest ono poprawne (w niektórych miejscach do bólu poprawne, ale o tym za moment), ale widać tu angielską składnię i raz czy dwa zdarzył się angielski styl? dialogowy (Angielski dopuszcza by akapit zaczynał się od narracji, a wypowiedź postaci była później. U nas, jeśli jest wypowiedź w akapicie, to automatycznie musi go zaczynać). Do tego część zdań brzmi sztucznie i ma jakby złą kolejność wyrazów. Poza tym, że fik powinien być poprawny, powinien też być płynny. I choć czasami można odnieść wrażenie, ze to się wyklucza, to jest to jak najbardziej wykonalne (tu polecam zerknąć na tłumaczenia aTOMa i Doalra 84 i poddac je drobnej analizie, bo to jak dla mnie, najlepsze przykłady dobrego tłumaczenia).
Jest jeszcze ta nadmierna poprawność, o której wspomniałem.
Owszem, to zdanie jest ,,poprawne", ale też trochę bez sensu. Powinno być raczej przysypiajacą, albo drzemiącą, albo pogrążoną w półśnie. Senny, moim zdaniem, nie pasuje do kontekstu.
Ogólnie, tłumaczenie wymaga sporo poprawek, ale nie powiedziałbym żeby było jakoś bardzo złe (dobrym tez niestety bym go nie nazwał). Zwłaszcza, że samo tłumaczenie (jako proces) to trudna sztuka, która wymaga nie tylko znajomości słówek, ale też znajomości samego języka (a w zasadzie nawet dwóch). Myślę jednak, ze warto by autor (tłumaczenia) podjął się pracy w tej materii, bo pierwszy krok jaki uczynił tym fanfikiem, nie był taki zły i w autorze drzemie potencjał.
Skoro już pogadałem o formie, to pora na treść tego dzieła. Na wstępie powiem, że treść fika wywołała we mnie uczucie takiego trochę Meh.
Z jednej strony, tam jest pewien potencjał i kilka ciekawych informacji zapisanych miedzy wierszami. Widzimy tu gryfie cesarstwo z młodym, nieletnim cesarzem, za którego rządzi ciotka. Widać też, że są gry polityczne, w których może uczestniczyć główny bohater (król, co ciekawe). Widać też pewną niechęć bohatera do rodu panującego, po czym można by wnioskować, że mógłby się pojawić w spisku. No i sam bankiet wypada znośnie i ma potencjał fabuło i światotwórczy.
Z drugiej jednak strony, ten fik jest krótki i szybki. Stanowczo za krótki i za szybki. Brakło mi opisów, rozmów pozornie o niczym (to bankiet), czy więcej przemyśleń. w tych 1700 słowach (około), autor zawarł audiencję, bankiet, taniec, małe spotkanie z małym cesarzem i scenę jak cesarzowa ciotka dostaje żyletkę do golenia, dla małego. To bardzo dużo, jak na takie krótkie dzieło. Zabrakło też informacji o świecie, czy o stronnictwach. Zupełnie jakby ten fik był fragmentem czegoś większego. I chyba jest, sądząc po tagach. Tyle, że jako czytelnik, nie znam uniwersum, nie znam postaci (i w zasadzie nie bardzo poznaję to w tym fiku). Odnoszę wiec wrażenie, jakby dzieło było niekompletne.
Podsumowując, samo dzieło nie powala i nie nazwałbym go fortunnym wyborem na pierwsze tłumaczenie. Tym niemniej cieszę się, że pojawił się tu ktoś jeszcze, kto jest zainteresowany tworzeniem fanfikcji. zapraszam do klubu konesera polskiego fanfika, gdzie z chęcią służymy pomocą, dobrą radą i staramy się trzymać fajną atmosferę by można było pogadać o wszystkim (nie tylko o fikach). Polecam też autorowi tego tłumaczenia poczytać trochę tłumaczeń od aTOM i Dolar84.
Postaram się też śledzić fanfikowe poczynania nowego tłumacza, bo fajnie widzieć kogoś nowego, kto chce spróbować i ma potencjał (tak, widzę tu potencjał na nowego tłumacza fików, choć będzie mu potrzeba trochę pracy. Duże trochę.).
A sam bankiet? Może i mi się nie podobał, ale może kogoś zainteresuje samym uniwersum.