Jak zapowiedziałam w wątku „Remontu”, przyszedł czas odpowiedzi na drugą recenzję z… ile to ich było? *sprawdza* Aha, cztery. Drugą z czterech. No to lecimy!
Cóż za ironia losu, że ten fik przeczytałeś i/lub skomentowałeś później niż „Sekrety…”, które na dobrą sprawę są jego sequelem.
Naiwnie? Ha. Nigdy nie myślałam o tym w ten sposób. Zwykle celuję w nastrój raczej pogodny, podszyty humorem i może odrobinką idealizmu – chyba że w grę wchodzą poważniejsze/cięższe tematy.
Wyznaję zasadę, że z charakterami nie ma co kombinować jak koń pod górę (pun intended) i wymyślać od początku, bo w gruncie rzeczy otrzymamy zupełnie nowych bohaterów. A przecież nie zawsze o to chodzi. Wolę czasem jedne cechy przytłumić, inne lekko podkręcić, dodać coś od siebie, ale jednak staram się zachować te najbardziej charakterystyczne rysy osobowości, bez których dana postać po prostu nie byłaby już sobą.
Nauczyciele i dyrektorzy szkół też ludzie! A co do postaci – największy ubaw miałam tu przy pisaniu roztrajkotanej Pinkie oraz Twi otaczającej Celestię kultem na całej linii.
W tym świecie AJ i jej rodzeństwo są w jednej szkole (tylko oczywiście w różnych klasach), więc różnica wieku między Big Makiem a Apple Bloom (która nie wygląda na wiele młodszą od siostry) może wynosić góra 3-4 lata. Zależy, czy przyjąć nasz obecny system czteroklasowego liceum, czy jeden z wariantów systemu amerykańskiego, w którym to uczniowie z klas bodaj VII i VIII (tu mogę się mylić, bo opcji jest od groma) są w jednym budynku z licealistami. Tak czy siak, jest możliwe, żeby AJ kojarzyła rodziców głównie ze zdjęć.
Ciekawostka: Celestia może i nie ma własnych dzieci, ale pewne doświadczenie w „matkowaniu” to i owszem – i da się to wywnioskować z samego tekstu. W końcu, skoro w momencie osierocenia Luna miała 14 lat… to niby kto dokończył jej wychowanie? No i jest jeszcze spostrzeżenie AJ, że „[Celestii] najwyraźniej do tej pory zdarzało się traktować Lunę jak dziecko”.
Ależ oczywiście, że tempo jest wolne. To w pełni celowy zabieg. Przecież całość dzieje się dość wcześnie rano, kiedy cała reszta obozu jeszcze mocno śpi (tym bardziej, że impreza z poprzedniego wieczoru skończyła się raczej późno), zwierzęta dzienne dopiero się budzą, a kwiaty pomału zaczynają się otwierać po nocy. Główne bohaterki mają dostatecznie dużo czasu, by spokojnie sobie wszystko przygotować i przy okazji pogadać.
Następna odpowiedź pojawi się w wątku „Sekretów…” (w końcu to sequel). A tymczasem jeszcze raz dziękuję za komentarz i pozdrawiam!