Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 04/27/22 we wszystkich miejscach

  1. Błędy, z którymi borykało się forum ostatnimi czasy, zostały naprawione. Jeżeli coś zostało pominięte, lub natkniecie się na coś nowego, co według Was nie działa jak powinno, albo macie propozycje zmian lub usprawnień, zapraszamy do napisania posta w dziale Feedback.
    5 points
  2. Ten dziwny uczuć, gdy forum działa
    2 points
  3. Miłe zaskoczenie. Ostatnimi czasy zacząłem się skłaniać ku kreacjom Celestii władczej, zdecydowanej, wymagającej, czyli władczyni kompetentnej, opanowanej, silnej i bezwzględnej. Wicie, tak na poważnie Zaglądając do niniejszego wątku, obawiałem się, że tekst najwyraźniej prezentujący Celestię zgoła inaczej średnio przypadnie mi do gustu, ale jednak nie, bardzo mi się spodobał, no i samo to, że podczas wyliczania kolejnych wpadek Pani Dnia zachowywała śmiertelną wręcz powagę (aż do końca, kiedy to wreszcie przyznaje, że nigdy z nikim nie wygrała), było zabawne, w sam raz na poprawę humoru. W tym wszystkim cieszy rola Luny, która wypada nie tylko jako ta, która sarkastycznie wypomina starszej siostrze stare kompromitacje, rzuca aluzje i wzbudza wstyd, nie tylko wydaje się być tą młodszą i denerwująca siorką, której wszystko się udaje, w fanfiku występuje także jako postać, która finalnie próbuje pomóc Celestii wziąć się w garść i podjąć jakąś decyzję, jak odważnie podejść do swojego pasma porażek i wreszcie znaleźć sposób na poprawę swojej wartości bojowej. Niuansami zostało nam nakreślone to, że Luna, o ile potrafi być zadziorna, cyniczna, wypominająca i szydząca, o tyle wie, jak podnieść na duchu i nawet jeżeli zachowuje się uszczypliwie, to czyni to tylko po to, by coś uświadomić, by sprawić, że w starszej siostrze dokona się zmiana na lepsze. Czyli jak najbardziej ma dobre intencje. I to jest bardzo pozytywne, dopełnia efektu Wiadomo, biorąc pod uwagę kolejne wpadki oraz rezultat finałowego starcia z własnymi słabościami, można odnieść wrażenie, że ta Celestia jest troszkę niczym były zawodowy „mistrz” Europy K-1 federacji WKU, El Cholesterol. W sumie, coś w tym jest, natomiast, gdy przeczytałem następujący dialog: Aż mi się skojarzył fragment legendarnego Hejt Parku z udziałem El Tosta, w którym to pokazywał on redaktorowi Borkowi pokonanych rywali, aż pan Borek zwrócił uwagę, że oni wszyscy mają ujemne rekordy, z czego jeden ma więcej porażek, niż wszyscy pozostali razem wzięci zwycięstw (ale to akurat był już inny program). Koniec końców, Celestia nigdy nie była w stanie nawiązać prawdziwej walki z klasowym rywalem, stąd jeżeli akurat nie pokonała ichniego buma, to po prostu stała sobie gdzieś z boku, od czasu do czasu próbując wykazać swoją wątpliwą moc, co zwykle kończyło się kompromitacją. W tekście mamy wymienione między innymi starcie z manekinem służącym do ćwiczeń, które... no, spoglądam do mediów społecznościowych i jutuby, budzi to skojarzenia z jednym z filmików, którego "bohaterem" jest uprzednio wymieniony pan, a w którym to ten rozprawia się z manekinem w parterze... co nie wygląda groźnie, ani przekonująco. Równocześnie kojarzy się to z walką Rafatusa z drzwiami, tamta walka również zakończyła się zaskakująco (drzwi sprowadziły znanego patostreamera do parteru i ubiły go na ziemi). Wiadomo, to tekst zagraniczny, a Coldwind zaserwował nam przekład (bardzo dobry zresztą, wszystko brzmiało po polsku świetnie i tak też się czytało, z ciągłym zaciekawieniem oraz uśmiechem, bardzo przyjemne doświadczenie), stąd raczej trudno posądzać autora oryginału o nawiązania do polskich internetowych celebrytów, ale wciąż, na naszym podwórku tekst potrafi wzbudzić podobne skojarzenia, co... sprawia, że fanfik zachowuje aktualność (w pewnym sensie), tym bardziej śmieszy i się podoba. Kolejna ciekawa rzecz związana z tymże tytułem Hm, może do jednej rzeczy bym się przyczepił, mianowicie, w jednym (chyba) momencie mamy wymienione plecy zamiast grzbietu, a z kontekstu jasno wynika, że w danej scenie biorą udział wyłącznie kucyki, co nie zawsze ma miejsce. Wcześniej przytoczyłem fragment, w którym wspomniane zostają smoki, ale w podobnym stylu mamy nawiązanie do rasy gryfów oraz zatargach z tymże jakże dumnym gatunkiem, we własnej osobie przewijają się też minotaury (w charakterze barbarii, która atakuje Equestrię), z którym to dowódcą księżniczka oczywiście przegrywa po ciosie, ale na szczęście gwardia prędko opanowała sytuację, gdy już rozgorzała bitwa... W sumie, chyba najbardziej zaskakujący fragment – gwardia królewska nareszcie na coś się przydaje i odnosi bezstratne zwycięstwo z trzykrotnie liczniejszą armią, podczas gdy trenerzy i cutmani usiłują (zapewne, tego nie ma w tekście, ale tego się domyślam) przywrócić znokautowaną Celestię do stanu funkcjonalności. Ciekawe, ciekawe, możliwe, że mieli w charakterze dowódcy zastępczego maga znającego zaklęcia, przede wszystkim oślepienie oraz wskrzeszenie, oczywiście na poziomie mistrzowskim, coby wskrzeszone jednostki po walce nie zniknęły. Sporo wiedzy musiał mieć, no i mocy, to bez dwóch zdań. W ogóle, ciekawi mnie jego zestaw umiejętności. Chyba złupił z kilka Smoczych Utopii, zanim przystąpił do walki Ucinając osobiste projekcje związane ze starciem z minotaurami, wspomnę o zatargach między siostrami, gdy te jeszcze były znacznie, znacznie młodsze. Ogółem, miło, że mimo komediowej otoczki, lekkiej formy oraz prześmiewczego podejścia do skądinąd szalenie istotnej i ważnej persony, jaką jest Celestia, fanfik próbuje wnieść co nieco do przeszłości Equestrii, mało tego, za każdym razem robi to dobrze, z polotem oraz humorem, toteż rzeczy nie nie odstają od głównego wątku opowiadania. No i miło było wyobrazić sobie małe księżniczki, gdzie starsza naraża się młodszej, na co ta odpowiada dźwignią założoną na nogę, powodując poddanie walki. Autor pomyślał zatem nie tylko o porażkach dyplomatycznych, taktycznych, ale także siostrzanych. W sumie, na dworze też jakoś nieszczególnie szło tej naszej Celestii. Zastanawialiście się kiedyś, do jakiej wpadki mógłby przyczynić się mały, praktycznie świeżo narodzony Blueblood? Przeczytajcie, a się dowiecie Co prawda nie była to najbogatsza w fajerwerki wtopa, ale jej wyobrażenie także dało masę uciechy. Wydaje mi się, że to dzięki kompetentnemu wykreowaniu postaci Celestii i Luny, ten bądź co bądź nietypowy, ale mający to i owo wspólnego z kanonem (W końcu kto podczas słynnego ślubu w Canterlocie został zoneshotowany przez Chrysalis?), posiada coś urokliwego i przede wszystkim zapewnia masę humoru, poprzez ukazanie koronowanej głowy nie tyle w krzywym zwierciadle, nie tyle jako kogoś niekompetentnego, co kogoś, kto rozpaczliwie próbuje, komu się nie udaje, ale mimo to uparcie sprzedaje swój wizerunek jako kogoś, kto cokolwiek może i kto odniósł sukcesy. W połączeniu z rolą oraz zachowaniem Luny, jak również przytoczonymi wcześniej skojarzeniami, daje to kreację, która nie trąci żenadą, nie wzbudza negatywnych emocji, gdyż kłóci się z określonymi wyobrażeniami księżniczki Celestii, ale po prostu się podoba i bawi, bo udała się w barwny, sympatyczny sposób. Ostatecznie, treść okazała się całkiem urozmaicona. Cały czas oczom czytelnika ukazuje się coś nowego, jakieś nowe wspomnienie, nowa wpadka, natomiast fakt, że rzeczy te są przeplecione z dialogiem obu sióstr (prowadzonym całkiem dynamicznie zresztą), powoduje, że nie ma miejsca na nudę, a wyobraźnia pracuje, starając się zwizualizować ten lekki jak piórko, pełen humoru fanfik, który w żadnym momencie nie zawodzi. Cóż, nie pozostaje mi zatem nic innego jak gorąco polecić ów fanfik. Mnóstwo humoru, księżniczki trochę na poważnie, a trochę w krzywym zwierciadle, między wierszami udało się wnieść co nieco do lore, przekład czytało się znakomicie, lekko jak piórko, było po prostu przesympatycznie. Nie wspominając już o rewelacyjnej atmosferze towarzyszącej czytelnikowi przez calutki tekst. Księżniczce Celestii oczywiście życzę wszystkiego dobrego i może Adam Małysz na następnego rywala
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...