Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 02/14/23 we wszystkich miejscach

  1. Rozdział XII był świetny. Poruszył nowy wątek, wprowadził żonę Bronze Fista, zebrę Nahilę, pojawiły się też najmłodsze alikorny w Irydusze, ale te w sumie nic tu nie zrobiły. Ale przede wszystkim lubię ten rozdział jako intrygę, z jednej strony zamkniętą, a z drugiej połączoną ze wszystkim. To jest po prostu tak zgrabnie skomponowane. Począwszy od tego, że Nahila rozmawiała wcześniej z Grace i wygadała się Anemone o byczku, co dało czas tej drugiej, by skapnąć się, co jest na rzeczy. Jej plan mógłby nie wypalić, gdyby krowa spotkała się z nią jako pierwsza. No i cała umowa z Forlorn. W sumie z tego wszystkiego, to rozmowa Morrowinda i Forlon była najciekawsza. Trudno powiedzieć, co z tego kazała jej powiedzieć Anemone, ale wydaje mi się, że większość. Jasne, Forlorn sporo zaimprowizowała i przynajmniej jej emocje były szczere, ale nie można traktować każdej jej wypowiedzi jako prawdy. 1. Anemone w zasadzie nie oszukała Selene. 2. To nie Anemone schrzaniła obietnicę daną Forlorn Hope, o czym ta druga doskonale wie. 3. Mimo wszystko wątpię, by Anemone sobie radośnie pobiła Forlorn AŻ TAK. Chyba że zaatakowana. Forlorn jest niestabilna psychicznie, ale nie głupia czy naiwna, więc musi sobie zdawać sprawę przynajmniej z punktu 2. Jej reakcja na rewelacje o ślubie też wydawała się szczera. Zbyt prawdziwa, jak na kogoś, kto wierzył szczerze, że to serio robota Anemone. Szczególnie, że raczej wiedziała, że ta stoi za drzwiami i słucha. I okej, od początku wydawało mi się jasne, że tego nie zrobili grogaryci. Grogarytom byłoby cholernie ciężko dostać się do pałacu, choćby dlatego, że nie są kucykami, więc nie daliby rady się tam dostać. Nie w ówczesnej stolicy. Zastanawiające jest jednak to, że Forlorn podejrzewała, że to mogli być oni. Gdzie ona wtedy była? Czy nie powinna być zaproszona na miejscu? I jeśli to pytanie pochodziło od Anemone... Wiemy, że ta nie wierzyła w grogarytów, ale raczej też nie widziała KTO. Czemu miałaby pytać, jeśli to ona? I w takim razie, kto? Cóż, kandydatów jest dwóch. Helios i Silver Horn. Helios mógłby chcieć się po prostu pozbyć swojej despotycznej i rąbniętej matki, bo ewidentnie miał już dość jej rządów. Rodzice Selene, Forlorn, Emeralda i bliźniaków mogli zginąć przez przypadek. Albo by coś ukryć. Lub wprost przeciwnie, zasiać podejrzenia. Bo mimo wszystko, wątpię, by to był Helios. Są dużo lepsze sposoby na zabicie własnej matki niż zamach. Pewniejsze. W takim razie kto? I tu odpowiedź nasuwa się sama, a rozdział XIII zdaje się ją potwierdzać. Silver Horn. Już wcześniej wiedzieliśmy, że coś knuje, nie jest wcale taki lojalny wobec Heliosa i jest kimś ważnym w innej frakcji. Czy jest jej szefem? Być może. Na potrzeby tego posta tak załóżmy. Śmiertelnym kucykom jest raczej ciężko tak po prostu sprzątnąć alikorna, ale innym alikornom... Dla kogoś takiego najbardziej opłaca się nie tylko zabić parę sztuk, ale sprawić, że pozostałe wybiją się nawzajem. I Crescent, i Anemone nie były przekonane do oficjalnej wersji z grogarytami. Stawiam, że sprawców nigdy nie złapano, były to kucyki, które wzięły broń zdobytą na grogarytach. No bo czemu Oblivion miałby o tym kłamać? Przecież wcześniej się przyznali. Nic na tym nie zyskiwał. Szczególnie, że Skyrim nie był zbyt bystrym bykiem. Nie dowiedział się, że Anemone nie kupi tak po prostu krokodyli, a krokodyle nie prowadzą szczególnie osiadłego trybu życia, by nagle polować tylko w jednym miejscu na całej rzece. No i cały jego plan, by walnął jakby Anemone wróciła z Bronze Fistem, a ani on, ani Grace nie mogli wiedzieć, że nie wróci. No i czemu alikornia władczyni miałaby osobiście eskortować poddaną? Ale łapię, Elsweyr był zdesperowany. No i podejrzewam, że w rzeczywistości mógł zastawić więcej pułapek na Anemone niż goście pod domem. Możliwe, że całe Polemistopolis (czy jak mu tam) to przynęta. Tego dowiemy się w kolejnych odcinkach... Swoją drogą - Nahila wydaje się być wyjątkowo niewinną i sympatyczną postacią. I kimś, kto ma pewność siebie zmiażdżoną przez toksyczną rodzinę i otoczenie. Ale nie jest przy tym durna i wkurzająca. Rozdział XIII kontynuuje wątki z Irydusze i rozwija postacie bliźniąt. I powiem tak - Peaceful to taka lepsza wersja Selene, a Dusty Storm to lepszy Emerald Heart. Jakie te smarkacze wydają się ogarnięte na tle starszego rodzeństwa. Robią co do nich należy, wiedzą, kiedy jest, a kiedy nie jest czas na kłótnie i na zadawanie pytań. Ale nie to jest ważne. Istotna jest rozmowa Anemone z Crescent Dawn, a następnie Selene. I Silver Horn. Zacznijmy od tego, że nie do końca pojmuję, co próbuje uzyskać Crescent Dawn. Jej gra jest... dziwna. Już samo odniesienie do dwóch poprzednich rozmów z matką... Okej, łapię, Anemone jest trudną osobą do dzielenia życia. Ale trudno ją obwiniać o to jak potoczyły się sprawy ożenku Heliosa. To, że nie dostał Selene, okej, to jej wina. Ale Forlorn? Crescent, przecież ty sama starałaś się, by jej nie dostał. I co miała zrobić Anemone jako naczelniczka rodu po akcji, którą wywinęła Winter Guilt? Udawać, że nic się nie stało? Powiedzieć "w sumie to oszukaliście, więc za karę damy wam gorszą klacz, nara"? Pozostawiła króla i królową z problemami? A to nie wina ich księżniczki? To raczej chyba przemawia przez nią gorycz, że nie została od razu zaangażowana w grogarycki problem w Irydusze. I że dla naczelniczki rodu jest "zbędna". Ogółem, popieram tu Anemone, że Crescent po prostu robi sceny, bo jej ucierpiała duma. Po prostu sytuacja wymaga szybkiej reakcji, a Forlorn była lepsza do zadania. Crescent chce większej władzy i sprawczości. Dla samej władzy czy ma inny cel? Trudno powiedzieć, mimo wszystko, postawiła matkę w wyjątkowo trudnej sytuacji. Problem w tym, że Selene jako zastępstwo, nawet tymczasowe, jest niebezpieczna. Jakbym była Heliosem potraktowałabym to jako zielone światło do skrytobójstwa Anemone. Nie dlatego, że coś odwali, ale jeśli Anemone zginie, to mają przewalone. Selene jest zwyczajnie niekompetentna. Czy nie ma ryzyka, że po śmierci naczelniczki, pierwsze co zrobi, to poleci się hajtnąć z Helioskiem i zaorze cały ród? I jak poradzi sobie w razie W z problemami natury militarnej. Selene to administratorka i to ponoć niezła. Jest na tyle miła i uprzejma, by nie wywołać skandalu dyplomatycznego, ale czy umie poradzić sobie z wrogami? Zarówno z lwami jak i lisami? Nie sądzę. To ktoś, komu powierzyłabym sprawy finansowe, budowlane i kontrolę nad służbą w majątku, ale nic więcej. Rzecz w tym, że alternatywy nie są wiele lepsze. Oczywiście, Anemone widzi w tej roli bliźniaki i z tego co dostaliśmy... Wydają się najlepsze, szczególnie jako duet. Emerald jest żołnierzem, może i dowódcą, ale przy tym jest bystry jak woda w klozecie. Już Forlorn mogłaby być lepsza, gdyby nie wybuchowość i zbytnia otwartość w wyrażaniu emocji i myśli. Ciekawe jest natomiast to, że Anemone nie skreśla starszej trójki, tylko uważa, że potrzebują czasu. No i rozmowa z Selene... Stan w jakim znajduje się Selene chyba najlepiej pokazuje dlaczego nie nadaje się do tej roli. Płacze za ukochanym, którego nie widziała na oczy od kilkunastu lat. Który się nawet nie pokazał jak przyjechała. Proszę, ona jest dorosłą klaczą i zgaduję, że jest po trzydziestce, a zachowuje się jak nastolatka. Ale rzecz w tym, iż władza jest brudna. Władza sprawia, że musisz robić paskudne rzeczy, bo to jest jedyny wybór. A wstrzymanie się od tego wyboru jest jeszcze gorsze.I albo przyjmujesz ten brud z konieczności i z obrzydzeniem, albo zaczynasz to lubić. Tymczasem nasza niedoszła panna młoda... Nie wydaje mi się, by należała do któregokolwiek z tych typów. Ale mimo wszystko, w tym rozdziale nabrałam do niej choć trochę szacunku. Tym, że się postawiła i dała swoje warunki. I nie są one wcale takie głupie. Selene ma też dość rozsądku, że wie, że nie jest idealna do tej roli. No i kwestia przyjęcia Winter do Irydusze... To dobra myśl. Po pierwsze, Helios nie ma innego nadającego się dziedzica, więc mieliby zakładniczkę. Ta gościna mogłaby też pomóc nawiązać przyjazne stosunki ze stolicą. A i Winter, nie widząc konkurencji do tronu w alikornach z Irydusze faktycznie mogłaby być wdzięczna. Czy dowie się o ich słabościach? Też. Ale jest też szansa, że jako królowa przystałaby na prośby płynące z Irydusze, chociażby odnośnie mieszania się krwi czy na stosunek do nie-kuców. Bardziej bałabym się o to, że coś jej się stanie. I jak zareaguje Forlorn. No i Silver Horn, zdradzający Anemone plany Heliosa. Pytanie, czy na jego życzenie. Ale mą uwagę zwróciło to jak Anemone określiła go wcześniej w rozmowie z Crescent. Czy ona też go podejrzewa jako dwulicową żmiję? A jeśli tak, to czy wie jak bardzo... Ze spraw fabularnych to na razie chyba wszystko. Jeśli chodzi o formę... Rozdział XIII wygląda jakby nie miał korekty, serio coś tam poszło nie tak. W obu rozdziałach niektóre opisy są dziwne i niezgrabne, często drażniące.
    2 points
  2. Czasem na naszej życiowej drodze doświadczamy dziwnych i niewyjaśnionych zjawisk. Kilka z nich opisane zostały w opowiadaniach poniżej. "Obecność" jest pełnoprawną częścią większego multiwersum i dopełnieniem świata TCB, który możecie poznać w opowiadaniu "Avatar". Dwie pierwsze części tyczą się przygód Darth Evilla i są bezpośrednimi prequelami "Avatara". Każde następne opowiadanie ma swojego unikatowego bohatera. Zazwyczaj są to ludzie, których spotkałem na swojej drodze fandomowej. Może i Ty znalazłeś/aś się w jednym z opowiadań? Zapraszam do lektury. Obecność Powrót do Equestrii Obcy Świat Twilight Sparkle Poniedziałek Dotyk Motyla Encounter Przebudzenie Gra o Płot Herbata ISS Celestia Ostatni z Nas
    1 point
  3. To ten no... Wypada w końcu ruszyć obrośnięty tłuszczem i leniwy zad, by skomciać tego fika, którego przeczytałam po raz kolejny. Encounter jest o Rarity, ale nie o serialowej Rarity, tylko o naszej Rarity, która robi mi korekty . I cóż, Rar z tego uniwersum w ogóle nie przypomina tej prawdziwej, co zapewnia opowiadaniu niezamierzony efekt komediowy dla wszystkich znajomych Tej, Która Włada Półpauzą. Pojawia się też Rarity z Mane 6, żeby było jeszcze więcej Rarity, a ten komentarz stał się dziwniejszy . No dobra, ale jak to opowiadanie radzi sobie jako osobny twór i fanfik powiązany z "Avatarem", a nie laurka dla ludzi z polskiego fandomu? Jest okej. Myślę, że bardziej lubię je jako część serii niż jako samodzielne TCB. Bo jest dziwne, nie powiem, że nie, ale jednak rozwija świat, w którym jest osadzone. Pokazuje poniekąd początki zderzenia Ziemi z Equestrią, co się wtedy działo i że Darth nie był w tym wszystkim odosobniony. Dalej brakuje nam wielu odpowiedzi, ale to dobrze, bo to nie jest na to miejsce i czas. Mimo wszystko, w "Obecności" "Encounter" chyba najbardziej wiąże się z "Avatarem" i nadaje serii więcej powiązań oraz jakiś kierunek, w pewien sposób łącząc pozostałe opowiadania ze sobą. Ciekawi mnie też, co takiego Luna powiedziała Frezji po equestriańsku. Jest w tym jakaś tajemnica, która sprawia, że wszystko wydaje się ciekawsze. Bo wygląda na to, że kuce kryją przed ludźmi wiele sekretów. W ogóle trudno powiedzieć nawet jaka jest dokładnie rola avatarów, przecież ludzka Rarity (która pewnie jest avatarką tej drugiej Rarity ) nie miała o tym pojęcia i chyba nic nie robiła... I patrząc na stan świata z "ISS Celestia" czy nawet "Avatara" coś tu mocno nie gra. Zastanawiające jest też to jak kuce zniszczyły Karolinie jej poprzednią karierę i czemu Luna jej się ukazała. Czy to był sen, skoro tej samej nocy została dostrzeżona przez wszystkich avatarów? Tekst jest dość lekki i zabawny, ma trochę zbędnych scen, których cel jest chyba czysto komediowy, ale mi to nie przeszkadzało, bo fik ma odpowiednią długość. Jest okej, polecam szczególnie fanom Rarity .
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+01:00
×
×
  • Utwórz nowe...