Dobra a tak na serio.
Pomyślałem, pomyślałem i wam powiem, że to nie jest najlepszy fanfik, ale to tez nie jest tak, że to jest jakiś zły fanfik i tylko kolejne TCB spośród wielu. Zacznijmy od początku. Nie znam się na TCB, ale zakładam, że takie zamienienie się w kuca poprzez atak grupy terrorystów to dość popularny motyw. Nie ma co zresztą na to narzekać, ponieważ daje to głównej bohaterce motyw zemsty, pretekst do pobytu w szpitalu i powolnego zapoznania nas ze światem, bo przecież skąd tacy bandyci mają mieć genialny sprzęt?
Tak więc nie do końca dobry eliksir zamienia naszą bohaterkę w zebrę, ale z powodu jego słabej formuły potrzebna jest opieka kucyków i pobyt w szpitalu. Cahan zostaje przez to wbrew swej wielkiej woli przetransportowana do świata magii, przyjaźni, tęczy i braku mięsa na obiad gdzie nie ma kontaktu z nikim z rodziny czy przyjaciół z polski. Kto zajmie się jej rosiczkami? Co z jej kotem? Bam! Kolejny motyw do ucieczki i chęci powrotu. Spytacie, jaki to problem pójść po swoje rzeczy? Ano jakaś polityka, magia, sfera, szmery bajery nie można i już. Znaczy można, ale nie bez problemów i nie wbrew woli władz. A że Cahan nie ma magii, nie ma skrzydeł i ogółem to jest naga dosłownie i w przenośni w nowym świecie pod względem wiedzy jak i umiejętności pozostaje jej zaakceptować los i udać się do centrum adaptacyjnego.
Tutaj jak rozumiem, pojawia się nowatorska odsłona tego fanfika. Jak bowiem usłyszałem w TCB jakoś bardzo nikt nie rozpisywał się o tym centrum. Ot zostawało się kucem, szło się gdzieś na miesiąc, dwa... BAM! Umiesz latać, czarować, pisać, galopować, ba! Nawet cię programować nauczą i manier na królewskim dworze! Oj nie tutaj. Cahan ma problemy po pierwsze dojść do placówki ze szpitala, zaskarbić sobie łaski przydatnych postaci ze względu na osobowość i niechęć do lu... ekhem, kuców, a także pisać czy jeść. Nie bójcie się jednak, autorka nie zasypie was dwudziestostronicowym opisem załatwiania potrzeb w toalecie, bądź konsumowania owsianki. Wszystko okraszone jest ciekawymi opisami i budowaniem świata, który mimo wszystko nie jest utopią z serialu.
Chociaż... Widać między rozdziałami przeskoki jakościowe... Oczywiście im dalej, tym lepiej, ale jednak na początku tych opisów trochę brak, głupota niektórych postaci i interakcje z nimi wyglądają dość sztucznie no i nie zapominajmy o raczej krótkich rozdziałach (to ostatnie to czepialstwo, w krótkich rozdziałach nie ma nic złego (chyba że mają po stronie, dwie)).
Mimo wszystko zostałem przykuty paroma zabiegami, które pochłonęły moją ciekawość. Kim naprawdę są alikorny i jakie moce posiadają? Jakim czło... kucem jest tajemniczy konwertyta, który ukończył kurs adaptacji w rekordowym czasie? Czy nasi terroryści będą mieli jeszcze jakiś udział w fabule? Jak Cahan wróci po swoją kotkę? Czy zebry mogą robić coś poza byciem bezużytecznym ziemniakiem?
Ogółem fikcja solidna, dobra i ciekawa. Chociaż na pewno nie odkrywcza i na pewno nie jest dziełem sztuki. Fajne czytadło na nudne lekcje i wykłady, a czasem nawet jako główna rozrywka na spokojniejszy dzień. Zdecydowanie polecam przeczytać.
Więc ten...
Pisz! Cahoniu!