Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 07/12/23 we wszystkich miejscach

  1. Ech te fanfiki z fandomu łupanego. Mam wrażenie, że 90% z nich idzie rozpoznać nawet bez patrzenia na datę publikacji. Już od pierwszych stron wysyłają one taki swój specyficzny „odorek”, mówiący, że były pisane w zupełnie innych czasach. Czy to dobrze? Moim zdaniem to nie jest tak, że dobrze, albo że niedobrze. Gdybym miał powiedzieć co cenię w fikach z fandomu łupanego najbardziej, powiedziałbym, że inność. Inność, która odróżnia je od fików z okresu fandomu umierającego. I co ciekawe, to właśnie te „stare” fiki doskonale obrazują to, jaka przemiana nastąpiła w pisarskim fandomie. Chodzi o to, że kiedy czyta się takiego fika, nawet kompletnie sztampowego, to znajduje się zupełnie inną perspektywę i podejście, zarówno do prezentowania bohaterów, jak i prowadzenia fabuły. Dobra, dość skrybania, pora przejść do mięsa i narzekania. Dużo niestety będzie narzekania. Ach fabuła. Widać po niej, że to fik z początków fandomu. Czyli mówiąc wprost, szybkość akcji, braki logiki, dziury i entuzjazm pisarski. Zaczynamy od tego, że Twilight ma koszmar o czarnym jednorożcu, który chce jej zrobić ziazi. Oczywiście nie może machnąć na to kopytem, musi podnieść alarm, zawołać księżniczkę i wytoczyć działa. Bo przecież koszmary jej się nie śnią bez powodu. Ale dobrze, zrobiła to i dostała łatkę wariatki i reprymendę od Celestii. Tu bardzo dobrze, chwalę. Swoją drogą, czy nie powinna raczej mieć pretensji do Luny? To w końcu ona pilnuje snów. Cóż, Twilight nie daje za wygraną, sama chodzi nerwowa, warczy na przyjaciółki i w ogóle. A fabuła z mikroskopijną ilością opisów pędzi. Pojawia się jakiś gostek, ma przyjęcie u Pinkie, zaprzyjaźnia się z Twilight… jak na razie odhaczamy punkty. Nieco później nadchodzi czarny jednorożec (Tenebris), prawie przyprawiając Twilight o zawał. Oczywiście nie ma znaczka, zostaje oskarżony o wszelkie zło, brzydką pogodę i inflację, i wyśmiany, bo nie ma znaczka. Za to okazuje się być byłym pupilkiem mhocznego Darka i zamierza zdradzić jego sekrety. Jak dotąd zero zaskoczenia. Rzekłbym nawet, że lecą kolejne klisze. Samego Darka spotykamy chwilę później i dowiadujemy się, że nie tylko jest czarny, ale ma i całą armię czarnych kucyków, z pomocą których chce się zemścić, podbić Equestrię i w ogóle. Normalnie czarny jednorożec jako złol wywala kliszometr na czerwone pole. Ale cała armia? Alarmy wyją, wskazówka się przekręca naokoło i już jest w sumie dobrze. Tak, szanuję za to, bo to naprawdę jest jakieś. Coś w stylu: „Witamy w naszej armii zła, tu masz kartę członkowską, karnet na basen i wiadro czarnej farby.” Nie popieram, ale szanuję. Dark kombinuje pokonanie Twilight, pomaga mu w tym Trixie, która bez trudu pokonuje Twilight, ale zostaje przepędzona przez tego czarnego (Tenebrisa), który nie tylko przegania Trixie, ale też rozpoznaje jej zaklęcie, ratuje Twilight i w ogóle jest fajny i potężny. Mary Sue bardzo. Coś tam się dzieje, zło nadchodzi i pora szykować się do wielkiej bitwy i pokonania Darka. Ale nie Elementami, które mogą zawieść, a mocą 15 potężnych jednorożców, które przecież nie mogą przegrać. Elementy nawet nie są planem B.Logika bardzo. Swoją drogą, przyznam, że dobór ich był niezwykle zaskakujący. Zwłaszcza Blueblooda, rodziców Twilight i Chrysalis, którą oczywiście trzeba przekonać do współpracy. Przekonuje ją (a jakże) Tenebris, grożąc użyciem czaru reformacji. Tak, bo czarny szaszłyk da radę zreformować nim potężną królową podmieńców, która nawet nie podda w wątpliwość istnienia takiego czaru. Twilight za to nawet nie zasugeruje reformacji Darka tym zaklęciem. Bo i czemu? Dobra, dochodzi do epickiego i chaotycznego starcia, przed którym Dark porywa Twilight. Ale czary mary, deus ex machina airlines i lawendowa klacz wraca tuż przed samą bitwą (do końca miałem nadzieję, że to może jednak tylko podmieniec). Oczywiście dobro wygrywa, happy end, Tenebris ratuje sytuacje, Dark nie żyje, wszyscy szczęśliwi. Koniec. Podsumowując fabułę, za szybko, za mało opisów, strasznie proste relacje miedzy postaciami i zero, absolutnie zero zaskoczeń. W zasadzie, wygląda to jak niektóre animacje z lat 90-00. Jeśli chodzi o postacie, to tu jest różnie. Nie najgorzej wypadają te z tła i Mane six minus Twilight, jako postacie drugoplanowe w sumie. Są napisane całkiem dobrze, zgodnie z serialem. Jedynie co, to mam wrażenie, że za słabo reagują na fochy Twilight, ale to może moje odczucie. Spike jako asystent też ujdzie, choć jego rola jest znikoma. Tak czy inaczej, te postacie są OK. Nie wybitne, ale po prostu OK, dobrze napisane. Jestem gotów też dać duży plus za Celestię, która choć nie do końca kompetentna (chyba za często widziałem w fikach motyw, że olewa Twilight, która okazała się mieć rację), brzmi sensownie przez większość czasu antenowego. Bardzo logicznie stwierdza, że Twilight nie powinna była jej budzić w nocy tylko dlatego, że miała koszmar (swoją drogą powinna wkroczyć na scenę w papilotach, nocnej koszuli i ogólnie z wyglądem zaspanej Haliny. To by było coś), oraz jest zła, że Twilight innym razem przerwała jej audiencję sprawą błahą. Jednocześnie, zamiast strzelać porządnego focha i nazywać studentkę w sposób obraźliwy, zauważa, że może wina leży po jej stronie, bo narzuciła na Twilight za dużo zadań domowych. Do tego, gdy chodzi o sprawę Tenebrisa, przytomnie przypomina Twilight, że nie należy oceniać książek po okładce (nawiązując do lekcji z odcinka z Zecorą) i sugeruje jej by dała mu drugą szansę i spróbowała się z nim zaprzyjaźnić. Tak, Ceśkę da się lubić. Gorzej jest niestety z głównymi bohaterami fika, zaczynając od Twilight. Ta często zachowuje się nielogicznie, jest zbyt nerwowa, bywa wredna. Zaskoczyło mnie, jak kazała odejść przyjaciółkom, które wyraziły obawy względem Ignisa. Jej pasywna postawa podczas spotkania z Trixie może i by miała sens, ale fakt, że nie była w stanie się obronić już tak słabo. Powiem więcej, przez cały fik miałem cichą, nieuzasadnioną nadzieję, że może stanie się jej jakaś trwała krzywda. Nie podobał mi się też Tenebris. Był zbyt OP i zbyt Mary Sue (czy raczej Garry Stu). Od razu się można domyślić, że był pupilkiem głównego złego i to on go nauczył magii, oraz tego, że się nie zgadzał z nim i uciekł, by ratować klacz, o której nic nie wiedział. Co więcej, ratuje ją kilka razy, gdy inni się tylko gapią, bez trudu przekonuje Chrysalis do współpracy i neutralizuje czar Darka w kluczowym momencie. Aż dziwne, że sam tej wojny nie wygrał. O Ignisie powiem tyle, że był dla mnie meh. Ani ziębił, ani grzał. Do tego jego zdrada jakoś mnie nie zaskoczyła. Nawrócenie też nie. Po prostu odegrał swoją rolę tak jak trzeba i zniknął. Główny zły (Dark) buzi z kolei moje mieszane uczucia. Jest strasznie sztampowy. Czarny (a jakże) jednorożec o czerwonych (a jakże) oczach i mocy większej (a jakże) od księżniczek, a na imię mu (a jakże) Dark. Jest zły, niedobry i chce przejąć władzę w Equestrii i zemścić się… na wszystkich, którzy dokuczali mu w szkole. Gdy to przeczytałem, to mało nie spadłem ze śmiechu z krzesła. ALE szybko dotarło do mnie, że to nie jest tak całkiem bez sensu. Nie tylko dlatego, że wyśmiewanie w szkole faktycznie może straumatyzować, ale też dlatego, że ten motyw się pojawia w animacjach (między innymi Megamocny, jeśli dobrze pamiętam) i miał sens. W tym fiku też jako tako pasuje. Razem z niestety mikrymi opisami i dość wartką akcją tworzy właśnie klimat tych animacji z dawnych lat. I na koniec kilka słów o stronie technicznej. Źle nie jest, ale dobrze też nie. Główne problemy to brak wcięć, kiepska budowa wielu zdań i okazjonalne kfiatki w stylu: na prawdę. Oj, przydałaby się tu sroga korekta. Z drugiej jednak strony, nie zauważyłem zbyt wielu literówek, a i mimo miejscami koślawego tekstu, interpunkcja wygląda dobrze. Przynajmniej dla mnie. No i plus jestem gotów dać za to niezwykle kreatywne unikanie powtórzeń. Owszem, strasznie się nie mogłem przyzwyczaić do konstruktów typu: siostra Shining Armora, bratowa Cadance, wnuczka Babci Smith i innych, ale z drugiej strony, nie ma co drugi akapit lawendowego jednorożca (na 178 stron dokumentu, lawenda pojawia się jedynie 11 razy), czy pomarańczowej klaczy. I już samo to jest jakieś. Podsumowując, o dziwo, mimo całego mojego narzekania i krytykowania, bawiłem się przy tym fiku zaskakująco dobrze. Nawet przy jego licznych wadach. Być może to była przyjemnosć porównywalna do oglądania czegoś z kina klasy B, ale dalejnie było to przeżycie traumatyczne. To była nawet fajna podróż w krainę nostalgii, do czasów kiedy kucyki były bardziej 2D, broniacze bardziej entuzjastyczni i a fandom jeszcze nie umierał aż tak mocno. Ponadto muszę też stwierdzić, że, jak na debiut, wypada on mimo wszystko OK. Widywałem dużo gorsze. Może gdyby autorka dostała odpowiedni feedback odpowiednio wcześnie, to dziś byłaby tu z nami jako całkiem dobry pisarz. Ale czy polecam? Obecnie chyba tylko jako odniesienie by zobaczyć jak bardzo fanfiki ewoluowały od początków fandomu, bo tak do poczytania to raczej nie.
    1 point
  2. "Lewactwo" i "Poprawność polityczna". 💀 Bruh, cry about it, osobiście uważam, że jak kogo boli orientacja seksualna postaci lub jej kolor skóry to jest toto frajerstwo totalne, nie wiem, 2023 rok, jak nie wyleczyło się jeszcze z "antylewactwa" to chociaż warto przerzucić się na inne buzzwordy. Serio, jak pojawienie się, oh God, gejucha w serialu jest dla ciebie złym niedobrym lewactwem to nie wiem, wyjdź z domu, ludzie na ciebie czekają, świat nie jest zły, powiem więcej, bardzo się zmienił w czasie twojej samotnej egzystencji w bunkrze. A Velma jest ogólnie słabym serialem. Basically, jest tycio moda aktualnie, chyba, mam wrażenie, żeby robić seriale które są kreskówkowe + są dorosłe np. Rick i Morty (który sam w sobie jak się spojrzy bardziej to potrafił dotykać shitu i wcale taki super nie był). Trochę taki South Park, ale South Park z designu mam wrażenie dziecinny nie był, co bardziej obskurny i brudny. A takie remake, odnowy, nowe spojrzenia, zwał jak zwał, mogą się udać, a mogą się nie udać. Well, kiedyś by zrobić "dorosły" serial to starczyło dać rasizm + homofobię i trochę srania i każdy się zachwycał (South Park), może ta "wszechobecna poprawność polityczna" taka zła nie jest, skoro każdy jedzie po takich gównach gdy są robione tutaj teraz, lol.
    -1 points
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+01:00
×
×
  • Utwórz nowe...