Tablica liderów
Popularna zawartość
Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 01/29/25 we wszystkich miejscach
-
Rozdział piętnasty raczy nas paroma nowymi, może nawet szokującymi informacjami, choć niespecjalnie popycha akcję do przodu; nadal znajdujemy się na etapie "ciszy", zaś pora urodzin Cadance już się nie zbliża, a jest tuż za rogiem, toteż księżniczki zaczynają się przygotowywać. Jakby tematyka opisywanych rzeczy nie realizowała [Slice of Life] dostatecznie dobrze, tempo opowiadania pozostaje stonowane, typowe dla kawałków życia. W treść udało się wpleść parę szczegółów dotyczących postaci Cadance, do fabuły powróciła także Celestia! Scenka otwierająca rozdział nie traci czasu i z miejsca próbuje wprawić czytelnika w pewne zakłopotanie. Do tej pory spokojna, wycofana Luna, zapytana o możliwość pogodzenia się z Cadance, zaczyna szaleńczo się śmiać, czyli nagle zaczyna zachowywać się niepokojąco. Ale za moment do bohaterek zagląda Celestia, której to nie było dosyć długo (Co przez ten czas robiła?) i Luna momentalnie się uspokaja. Coś tu ewidentnie jest nie tak i być może jednak nie chodzi o Celestię, ani o Twilight. W sumie, Luna, do tej pory będącą "ofiarą" pozostałych postaci, wydaje się tu najmniej podejrzana o cokolwiek. Więc gdyby jednak to ona miałaby mieć najwięcej za uszami, to byłoby zaskoczenie. Wszakże Celestia za coś konkretnego ją karała, czyż nie? Z drugiej strony, jej dotychczasowe zachowanie nakazuje podejrzewać, że równie dobrze mogła to robić, bo taki miała kaprys, więc ostatecznie ciężko powiedzieć. Ale tak czy owak, zaskoczenie byłoby. Ale podkreślam - byłoby. Bo otrzymaliśmy już pierwszy znak, że Luna również może nie być tak do końca szczera, więc efekt nie będzie już tak potężny, jak mógłby być. Wiecie, o co mi chodzi? Z drugiej strony, może to być potrójna gra ze strony autorki - najpierw kreuje postać Luny na biedną ofiarę, cobyśmy z góry uznali, że co złego, to nie ona, by potem wysłać nam sygnał, że jednak może się okazać tą złą, podczas gdy do tej pory najłatwiej byłoby wskazać chociażby Celestię, po to, by ostatecznie pokazać, że nie, to była jakaś przedziwna chwila słabości i Luna naprawdę jest niewinna, świętsza od papieża Uwielbiam gdy tekst bawi się czytelnikiem. Oczywiście wiele się przy tym ryzykuje, głównie frustracją odbiorcy czy poczuciem zmarnowanego czasu, ale przy "Nowoczesnej baśni o Księżycu" tego nie uświadczyłem, bo fabuła robi to ze smakiem, w sposób stonowany, potencjalnie sprzeczne ze sobą sygnały nie następują zaraz po sobie, czytelnik nie jest nimi bombardowany do takiego stopnia, że już kompletnie nic nie wie, kto jest kim i co jest czym, więc jest jak najbardziej w porządku. Ale gdyby to Luna miała się okazać tą złą... Może jakiś sygnał jest nam potrzebny? Jak w tym przykładzie, na czym polega szok, a na czym napięcie: siedzi rodzina przy stole, nagle wybucha bomba, to jest szok, ale jeżeli pokaże się nam tę samą rodzinę przy stole i uprzedzi, że w pomieszczeniu jest bomba, która zaraz wybuchnie, no to zaczynamy odliczać, mamy napięcie. Wydaje mnie się, że autorka raczej chciałaby na tym etapie zbudować napięcie, aniżeli zszokować, bo z reguły szok realizuje na inne sposoby, tak, by umocnić klimat dzieła, potrząsnąć, może i wstrząsnąć czytelnikiem, lecz po to, by zaczął zadawać sobie pytania o to, o czym właściwie było wszystko to, co do tej pory przeczytał. Ale znowuż, sygnał tak "na chwilę" przed finałem, a nie wcześniej...? Przechodząc dalej, dowiadujemy się co Celestia zamierza ofiarować Cadance z okazji urodzin. Twilight swojego prezentu wprawdzie nie ukończyła, ale Pani Dnia twierdzi, że nic nie szkodzi. No, skoro tak twierdzi, to pewnie tak jest. To może zanim przejdę do rzeczy, dwie sprawy. Pierwsza, wzmianki o byciu wrakiem kucyka tudzież o zaprzestaniu mycia się przywiodły mi na myśl "Pedantkę". Tak odrobinkę. Głównie za sprawą jego tagline'u, który brzmiał: "Wszystko jest brudne." Te trzy słowa trwale związały się z moimi wspomnieniami po treści tamtego opowiadania. Druga sprawa - gdy Celestia uniosła te nożyce, przez moment obawiałem się, że zaraz tej Twilight coś zrobi, cały czas ze szczerym, szerokim uśmiechem na pyszczku. Ostatecznie do tego nie doszło, ale... był to niepokojący moment. Zrealizowany w bardzo prosty sposób, w punkt. Przy okazji, Celestia z nożycami kogoś mi przypomniała, chociaż potrzebowałem chwili, by pojąć kogo konkretnie: A teraz sedno, czyli co nieco o Cadance. Oraz o osobach z jej otoczenia, jak się okaże niedługo potem. Dowiadujemy się, że księżniczka ta, prócz tego, że zawsze musiała być szykownie uczesana, nienagannie umalowana, drobiazgowo wypielęgnowana, to jeszcze nie szczędziła sobie najznakomitszych perfum, toteż którędykolwiek by się nie przechadzała, zapach po niej musiał utrzymywać się w okolicy dosyć długo. Ktoś powie - i co w tym dziwnego? No tak, jest to coś, czego należałoby się spodziewać po księżniczce miłości, chyba nawet niespecjalnie powinien dziwić fakt, że według fanfika Cadance miała mieć całe szafy pełne flakonów. Mamy tutaj graczy w "Tekkena"? Kojarzy ktoś najnowsze zakończenie Kazuyi Mishimy, gdzie otwiera się za nim ta wielka sala z kolekcją sneakersów? No to wyobrażam sobie, że Cadance miała coś podobnego xD Niemniej wydaje się, że szczegół ten ma nawiązywać do wątku z zapachem Podmieńców, a który to zapach ma pozwalać na definitywne zidentyfikowanie Podmieńca. I tutaj również do głowy przychodzą mi dwie rzeczy. Pierwsza, to dlaczego fanfik tak mocno koncentruje się akurat na zmyśle węchu. Podejrzewam, że dlatego, iż wzrok można oszukać - Podmieniec może się przemienić - słuch można oszukać - nawet bez przemieniania się można głos zniekształcić albo naśladować cudzy - smakować kucyka czy Podmieńca chyba za bardzo nikt nie chce, przy dotyku powinno być podobnie jak przy doświadczeniach wzrokowych, czyli da się to oszukać. Ale węch? Niekoniecznie. Nie wiemy czy przemieniając się, istota zaczyna wydzielać inny zapach, właściwy dla tego, w kogo się przemienia czy też nie. Ale z drugiej strony - i tutaj przechodzę do kolejnej kwestii - po namyśle zdałem sobie sprawę, że węch też można oszukać. Właśnie przy pomocy perfum, które mogą zamaskować naturalny zapach rozpatrywanego osobnika. Co do pozostałych księżniczek, o ile nie ma wątpliwości, że wypadało im o siebie dbać, jakoś tylko w przypadku Cadance mamy mocno podkreślone, że obficie się perfumowała. Ale Celestia czy Luna? Raczej nie aż tak. Ale wiemy też, że Cadance rozstała się ze swymi nawykami i kompletnie się zaniedbała. Więc jej naturalny zapach powinien już "wyjść na wierzch" i gdyby miał się okazać podejrzany, to z pewnością ktoś już by ją "wyczuł". Chociażby Flurry Heart. No chyba, że tak od niej śmierdzi (od Cadance, nie Flurry), że literalnie nie da się niczego od niej "wywęszyć", poza fetorem spoconego, zabrudzonego ciała, który nie wskazuje na nic konkretnego ani podejrzanego. Z trzeciej strony, fanfik niekiedy podejmuje wątki romantyczne, dotykając tematów wrażliwych, a zapach, w tym kontekście, przynajmniej moim zdaniem, to coś bardzo intymnego, więc możliwe, że jest to kolejny element realizowania określonego nastroju, jaki autorka przewidziała na ten fanfik. A może znowu nadinterpretowuję. Ale dużo ciekawsza wydaje się tu wzmianka o postaci Constans, czyli pierwszej dziewczyny Shining Armora. O której Cadance najwyraźniej zawsze wiedziała. I z którą miała dobry kontakt. Sama Constans jest biała, w grzywie ma barwę fioletową, wpadła nawet na przyjęcie w Kryształowym Imperium, jakoś na rok przed narodzinami Flurry. No to nie może być przypadek Spójrzmy teraz na design Flurry. I przypomnijmy sobie jej słowa, jakoby Cadance jednak nie była jej biologiczną matką. Wszystko pasuje. W sumie, Flurry Heart faktycznie zachowuje się inaczej niż pozostałe księżniczki, coby się zbytnio nie rozpisywać, przede wszystkim wydaje się stabilna. Nie wiemy co prawda jaki charakter miała Constans, ale coś mi mówi, że swoje usposobienie zaczerpnęła prędzej od matki aniżeli od ojca. Nie jestem pewien czy jakieś wzmianki o Constans nie powinny pojawić się wcześniej. Skoro najwyraźniej była z Shiningiem gdy Twilight była mała i tekst sugeruje, że się znały (młodsza siostrzyczka chłopaka musiała jaśnie pannę irytować), to chyba powinniśmy już coś o niej wiedzieć? Nie sugeruję, że została wrzucona do fabuły po namyśle, ale mimo wszystko wydaje się wprowadzona dosyć późno. Dalej widzimy jak Celestia i Twilight szykują się na wielkie wydarzenie. Ta pierwsza wciela się nawet we fryzjerkę, by Twilight również mogła wpaść odstrzelona jak jak ona. Solenizantkę także planują zrobić na bóstwo. W międzyczasie mamy pogaduchy, w których trakcie przewija się parę ciekawych detali. Między innymi, Celestia przyznaje się, że to ona była Change. Co nie wydaje mnie się zbytnio szokujące. Zdaje się, że już wcześniej ją o to podejrzewałem: Ale mamy inne kąski. Otóż Celestia nazywała się kiedyś Filomena. Brzmi znajomo, prawda? Ach, te sentymenty Zamek, który znajduje się na Księżycu, został na satelitę wysłany dla Luny, ale należał on do Celestii, stąd ta zna go doskonale. Zresztą dawno temu przetrzymywał ją w nim zły czarnoksiężnik. Dlatego też Pani Dnia jest w stanie jednoznacznie zaprzeczyć istnieniu jakichkolwiek lochów. Luna ma znać zaklęcie iluzji, którego ofiarą najwyraźniej padła Twilight. I oto mamy drugi sygnał, że Luna być może nie jest tak niewinna i niewykluczone, iż niejeden już raz oszukała lawendową klacz. Ale potem powraca motyw kwiatów dla siostry dobrodziejki, jak również pamiętników Luny, które z jakichś powodów wydają się wzbudzać u Celestii konsternację (Narracja tego nie sugeruje wprost, jedynie zdziwienie, ale ja osobiście odniosłem takie wrażenie.). Jakby czytanie ich było... nieprzyzwoite co najmniej, ale bardziej niedozwolone. Co natychmiast rozbudza wyobraźnię - co tam może być? Może jakaś straszna prawda, a może pewne tabu, na myśl o którym sama Celestia ma się nieswojo. To także wydaje się motywem niepokojącym. Pada też pytanie o to, dlaczego rzeczy zostały sporządzone na czerwono. Barwnik? A może krew? Autorka nie traci czasu i już po chwili Twilight pyta Celestię czy możliwe jest to, że gdy Luna była zsyłana na Księżyc... jakby to ująć, czy mogła trafić na srebrny glob z "niespodzianką". Kontekst jest dosyć mroczny, bo pada pytanie o to, czy jeśli miałyby tu istnieć lochy i machiny tortur, to kto kogo miałby torturować. Co gorsza, Celestia najwyraźniej nie wie sama. Inaczej - nie wyklucza tego, gdyż sama nazywa to "ciekawą teorią". Uff... Zbierając to wszystko do siebie - znów mam wrażenie, że co najmniej część z tych rzeczy przewija się w tekście odrobinę za późno. Szczególnie ta rzekoma ciąża. Z tego wszystkiego, wydaje mnie się, że to było tym, co powinno, jeżeli już, pojawić się wcześniej, a co z kolei miałoby doprowadzić do interakcji między Twilight a Luną, w której ta pierwsza żądałaby odpowiedzi. Chyba, że uwierzyłaby w to bez dowodu. I sama kreowała scenariusze przeszłości. Pewnie nieprawdziwe. Podobnie jak te rewelacje. I tutaj strzelam - najwyżej przestrzelę - że wszystko to jest nieprawdziwe i jest albo od początku do końca wytworem wyobraźni Twilight albo jej nadinterpretacją wynikającą z niepełnych informacji. Lochy wydają się być na "standardowym wyposażeniu" typowego zamku księżniczki, narzędzia tortur również powinny tam być. Luna nie miała dziecka, gdyby było inaczej, coś byśmy wiedzieli. Za to Luna z pewnością jest siostrą Celestii. Młodszą. Może był to czerwony barwnik, a jeżeli nie, to krew mogła należeć do Luny. Skąd pomysł, że miałaby to być cudza krew? Pozyskana drogą tortur? A nie mogła malować własną? Byli tacy, co kontrakty swoją krwią podpisywali, a ona co, pisać by nie mogła? I tak dalej, i tak dalej. Nie zdziwię się, jak Twilight, przez te swoje kreacje i urojenia, popsuje te urodziny. Aha, jeszcze jedno - fragment z jej rozmowy z Celestią sugeruje, że Twilight może mieć niekompletne wspomnienia. Jakby to wcale nie była "ta" Twilight? I przez to nie pamiętała rzeczy, które pamięta prawdziwa Twilight? Może to tak znakomicie wytrenowany Podmieniec, że już nie wie, że jest Podmieńcem, ale naprawdę uważa samego siebie za prawdziwą Twilight, lecz nie może posiadać pewnych wspomnień? A może ta "Twilight" została dosłownie stworzona (poprzez zaklęcie przeistoczenia) przez Celestię, tak jak prawdziwa Twilight była latami kształtowana wedle jej wizji? Albo zadziałał jakiś czar zmieniający pamięć? Ależ tu jest możliwości! Ale najprawdopodobniej, na tym etapie historii, można sądzić, że tak jak Luna była Nightmare Moon, a Celestia mogła być Daybreaker, może Twilight także ma "drugą postać", lecz z jakichś powodów te dwie postacie nie dzielą wszystkich wspomnień. W sensie, jeżeli "Twilight B" coś zrobi, to po powrocie do postaci "Twilight A", już tego nie pamięta. Nie wiem jak miałoby to działać, ale jeżeli cokolwiek jest na rzeczy, liczę, że zostanie to... podpowiedziane. W ostatnich scenach będziemy mieli więcej Flurry Heart, która w jakiś sposób - oby nie torturami, chociaż infrastruktura zapewne na Księżycu jest - wyciągnęła z Cadance, dlaczego ta uważa Twilight za Podmieńca. I to jest trochę creepy, ale Cadance miała podglądać Twilight i w ten sposób zobaczyć, jak ta wchodzi do kąpieli nie jako Twilight, ale jako... Chrysalis! Ale nie taka "niby-Chrysalis", przemieniona jak Podmieniec, ale jako autentyczny Podmieniec, który zarąbiście dobrze imitował Chrysalis! Dziwne. Jeżeli miałoby dojść do czegoś podobnego, to wydaje mnie się, że Cadance musiałaby już dawno podejrzewać Twilight o niecne zamiary. Albo o to, że nie jest Twilight. Bo jak inaczej to wytłumaczyć? W środku nocy musiała siusiu i pomyliła łazienki, akurat w momencie, w którym Twilight zamierzała się wykąpać? I zamiast pójść sobie to została i patrzyła? Znaczy, nie zrozumcie mnie źle, sam byłbym mocno zaskoczony gdyby o trzeciej w nocy w mojej łazience kąpała się jakaś Chrysalis, ale wiecie... Bez przesady. Twilight twierdzi, że Cadance to zmyśliła. Jeżeli jednak nie, to Cadance musiała ją od dłuższego czasu śledzić. Dlaczego? Czy Trixie sama była Podmieńcem? A kto ją tam wie? W sumie, ciekawe, że na Księżyc trafiły wszystkie Księżniczki, poza Starlight Glimmer. To czyni ją pierwszą podejrzaną. Ale równie dobrze mogłoby być tak, że ktokolwiek, kto za to odpowiada, po prostu "nie zdążył" zesłać i jej. Albo... Starlight nie dała się tak łatwo podejść i w samoobronie "kropnęła" sprawcę. Ale gdzie w tym wszystkim miałaby być Trixie? Nie wiem. Może Starlight widziała jak bardzo Thorax był nieszczęśliwy bez Twilight i ulitowała się nad nim, angażując w to Trixie, by "zastąpiła" mu żonę? Sprzedając bajeczkę, że: "Hej, cudem odnalazłam Twilight!"? A Trixie zgodziła się, wcale nie dla Thoraxa, ale dla swojej przyjaciółki? Swoją drogą, Thorax zniknął i w tym rozdziale też go brak. To cementuje moje przekonanie, że jego tam nigdy nie było. Konkluzja - Twilight nie ma informacji, ma jedynie poszlaki i luki w pamięci, ażeby je wypełnić, wymyśla coraz to nowe, nieprawdopodobne scenariusze, najwyraźniej w przeświadczeniu, że ktoś musi chcieć jej krzywdy. Ergo, większość jej spekulacji to urojenia. Przyznam, że to też byłby fajny twist - kucyki, które według niej knuły przeciw sobie nawzajem w rzeczywistości próbowały sobie pomóc, a ci, którzy według niej usiłowali jej zaszkodzić, próbowali załagodzić sytuację. Ale biedaczka sama nie panuje nad swoją wyobraźnią. Rodzi się pytanie - a na ile możemy jej wierzyć my, jako czytelnicy? W tym wszystkim pocieszające były słowa Celestii, zarówno te o zmianach, jakoby te miały nadawać życiu sens, jak i te, że prędzej czy później ktoś znajdzie je wszystkie na Księżycu, bo kiedyś przestanie on być "niedostępny". Nika umie swoimi tekstami potrząsać czytelnikiem, wie jak zmusić go do myślenia czy kwestionowania tego, co przeczytał, ale potrafi także pocieszyć. To także należy docenić. Generalnie rozdział okazał się dużo bogatszy w stosunku do swych nowszych poprzedników; pojawiło się w nim więcej postaci, przewinęło się wiele wątków, otrzymaliśmy parę podpowiedzi i detali, w ogóle, było więcej scen, niemniej wydaje mnie się, że jesteśmy już gotowi na finał. Czy będzie ciekawie, tego jestem pewien, czy "uciągniemy" prawdę, tego już niekoniecznie, jednakże wątpię, że będę rozczarowany. Niezmiennie tekst przyciąga do siebie klimatem, stylem, jak również różnorodnością możliwości odnośnie tego, jak mogła potoczyć się fabuła naprawdę. Co się tam wydarzyło? Co zaszło między księżniczkami? I jak się to skończy? Zacieramy ręce i czekamy2 points
-
Regulamin forum został zmodyfikowany; Punkt 4.2; Usunięto adres email jako metodę kontaktu (poczta nie działa od dawna, utrzymanie jest zbyt kosztowne). Dodano wzmiankę o discordzie.2 points
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+01:00