Skocz do zawartości

Hetman WK

Brony
  • Zawartość

    430
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Hetman WK

  1. - No. Doprawdy. Pirat z ciebie, widać. Ale niewykonania rozkazu, nie mogę puścić płazem. Kary nie zamierzam wymyślać - spojrzał na bosmana.

    - Jak pamiętam, gdy go przyjmowałem na statek, bardzo się oburzył, że będzie musiał szorować podłogę - uśmiechnął się.

    - No. To mamy załatwione, jaśnie panie. Pod pokład. Masz nie wychodzić, póki nie będzie całkowicie czysty. Chyba że wciąż masz problem.

  2. Kapitan zaśmiał się.

    - Wiesz ile tu marynarzy zostało przez niego czy innych wyższych stopniem, zostało obrażonych? Za to nie karam.

    - Po za tym, sam twierdzisz, że nie masz honoru. Więc o czym ty mówisz, chłopcze - dodał bosman, podchodząc.

    - A to kompletnie zmienia. Tak czy inaczej, to nie był powód żeby nie wykonywać rozkazu. A do tego możesz się przyznać?

     

  3. Wiliam skierował wzrok na bosmana.

    - To nie tak kapitanie. Wykazał się niesubordynacją, oraz złamaniem zasad. Po pierwsze, rozkazałem mu wyczyścić falkonety, bo wszyscy coś robili, tylko on pił na bocianim gnieździe, a po drugie, pokazało się że był piratem. Zasady pojedynku, jak zostało powszechnie ustalone, mówią wyraźnie, że nie powinno się zranić przeciwnika, tylko doprowadzić do sytuacji, w której nie może dalej walczyć. A po za tym, jeśli chodzi o szermierkę, zabrania się używania pistoletów.

    - Ma rację - odpowiedziało kilku oficerów.

    - Prawda - zgodził się kapitan - To co chcesz jeszcze powiedzieć?

  4. Bosman opadł na ziemię, trzymając się za ramię. Kilku żołnierzy podbiegło i rzuciło się na Jacka, a czterech celowało w niego z muszkietów.

    - I widzisz. Do tego doprowadziły cię te pirackie obyczaje - uśmiechnął się.

    Po chwili, wolnym krokiem, podszedł kapitan, nerwowo wciągając powietrze.

     

    - Co tu się stało?

    - Można powiedzieć, pojedynek kapitanie - poinformował jeden z marynarzy - Ten...były pirat zranił Bosmana.

    Zbliżył się do zatrzymanego, i spojrzał w jego oko.

    - Co tu zaszło?

  5. Na dźwięk wyciąganej szpady, załoga spojrzała w ich stronę. Bosman pokiwał głową.

    - Gnido. Dobrze. Ale jeśli mnie zabijesz, to kapitan każe cię rozstrzelać.

    Chwycił rapier, odbijając ostrze szpady. I wymierzył cios na lewy bark Jacka.

  6. Bosman położył rękę na rękojeści rapiera, jednocześnie się uśmiechając.

    - Lepsze? To właśnie dyscyplina, pozwoliła Koronie zdobyć pozycję jednego z najpotężniejszych mocarstw. Nasze Imperium trzyma się na filarach porządku i hierarchii. Choć w porównaniu z Prusami, jest lepiej. Tam, od razu kazaliby cię rozstrzelać. A jak wszyscy są równi, to kto nimi przewodzi? Po to są klasy społeczne. Można przejść z jednej do drugiej, ale tylko ciężką pracą, albo coś niebywale spieprzyć. A ty, zrobiłeś to drugie. BYŁEŚ kapitanem. Myślisz że oficerowie dostali swe stanowiska od tak? Nie. Kapitan wybierał załogę tylko na wzgląd na ich zasługi. Jak ty się dostałeś, to pozostanie zagadką. Może rekrutujący w tawernie też był pijany. Fakt faktem, obecnie służysz pod rozkazami Marynarki Królewskiej, a nie jakieś cholernej hałastry. I tylko moja cierpliwość, sprawiła że jeszcze nie przeciągnięto cię pod kilem. Także teraz dość twojego zawodzenia, chłopcze. Jazda szorować falkonety. A! - zaśmiał się - Chyba że czujesz się zbyt ważny. Równość. He. Koniec końców wszyscy wracają do tego, co było.

  7. - Cóż...pochodzę z Arnoru, ale nazywam się Numenoryjczykiem. Dlaczego, jest to prywatna sprawa. Mój ojciec miał stopień kapitana i choć nie był szlachetnie urodzony, to uczył mnie wartości rycerskich, jak honor. Wpajał przez całe życie i szkolił na swoje podobieństwo. Udało mi się dostać do armii i po pewnych wyczynach, zdobyć aktualny stopień. Niestety, mój ojciec nie mógł o tym usłyszeć, czy pogratulować. Zginął w starciu z orkami. Nie jest to tajemnica, bo wielu starszych stopniem o tym słyszało. Od tego czasu, staram się żyć tak, aby on, mógł być ze mnie dumny. A co z tobą? Bo nie często widzę kobietę w zbroji i z mieczem.

  8. Nabrał powietrza.

    - Doprawdy kijowy, jak mówią na wschodzie, marynarz. Albo żeś mocno pijany. Nie nasz, liniowiec, trafił na skały, tylko fregata, kapitana Chrisa. A co do niesłuchania, to ty masz słuchać mnie. Jestem starszym stopniem, a ty jesteś aktualnie niżej od prostego majtka. Bo oni potrafią słuchać i wiedzą, kiedy rozmawiają z kimś, kto morze wysłać ich na spotkanie z rekinami. Może kiedyś miałeś statek, pijaczyno. Ale teraz...TY masz przyjmować rozkazy, a niesubordynacja będzie karana. Czy to do jaśnie pana dotarło? - wycedził przez zęby.

  9. Flotylla, nie napotkała większych przeciwności losu, nie licząc zmian wiatru, czy lekkiego deszczu. Koniec końców, wpłynęli na teren obu Ameryk, kontrolowany przez Brytyjczyków, ale szansa na spotkanie statków Hiszpańskich, było bardzo prawdopodobne. Bo oprócz piratów, to zagorzali katolicy z Półwyspu Iberyjskiego, stanowili największe zagrożenie. Portugalia, albo Francja, nie specjalnie. Jeszcze swoje kolonie posiadali Holendrzy, którzy mieli naprawdę dobre siły morskie, ale szczęśliwie byli w stosunkach pokojowych. Tak czy inaczej, trzeba było na chwilę rzucić kotwicę, gdyż fregata nazywająca się: ,,Szpon" uderzyła o skały, co wymagało pewnych podstawowych napraw, bo nie starczyłoby czasu aby dotrzeć do najbliższego portu, który byłby w stanie przyjąć fregatę i liniowiec. To też statki stały na środku niczego, czekając na wiadomość od kapitana, felerenie uszkodzonego statku.

    - E! Ty! Leniu cholerny! Złaź na dół! - wrzasnął starszy bosman, do Jacka, który siedział na bocianim gnieździe.

  10. Hetman

     

    A kij z tym. Zaprzestał poszukiwania.

    - Zapamiętam sobie wszystko. Jeśli faktycznie uda się złapać tego...Nora, lub hakera, wystaram się o ochronę świadka i bezpieczną celę. Jeśli na daremno stracę kolejnych funkcjonariuszy...Osobiście cię ukatrupię. Bez! Grama! Litości! - zagroził z mienił implant na standardowy.

    - Koniec przesłuchania. Zaprowadzić zatrzymaną do celi tymczasowej - powiedział do komunikatora wychodząc z pomieszczenia.

    Dobra. Myśl co robić. Dam radę.

    - Tu Strzemiński. Przesłać mi informację o Dorianie Kiosie. Konkretnie gdzie pracuje i czy ma rodzinę. Jeśli jeszcze jest w robocie, najbliższy patrol niech złoży mu wizytę i poczeka na mnie. Gdyby siedział w domu, postąpić tak samo. A! Przyda mi się mapa strefy 9 i 8. Podziemi też. O ile są. Zanim całkowicie opuścił budynek, zabrał ze sobą małą pluskwę podsłuchową oraz karabin plazmowy, który ukrył w bagażniku radiowozu, do którego wsiadł. Na wszelki wypadek. Odpalił silnik i zaczął czekać na komunikat.

  11. Bosman w końcu wszedł na pokład, kończąc tym samym kolejkę ochotników. Wciągnięto deskę. Adair podszedł do kapitana.

    - Stan mięsa na pokładzie uzupełniony, kapitanie - przekazał, wypinając pierś i zmieniając głos na trochę bardziej żywy.

    - Wspaniale. Wiesz co masz robić. A potem masz pozwolenie na odpoczynek. Spocznij.

    - Dziękuje, kapitanie - odwrócił się na pięcie i spojrzał na cały pokład.

    - Szykować się! Wciągnąć kotwicę i rozwinąć żagle. Sprawdzić mocowania i węzły! Wiatr nam sprzyja, nie ma co go denerwować! - krzyknął na całe gardło, marnując resztki energii. Marynarze od razu wzięli się do roboty. Po chwili, biały materiał został uwolniony z więzów i opadł w dół, od razu łapiąc mocno wiejący wiatr. Metalowa kotwica, z trudem, ale jednak została podniesiona. Strzelcy, wspięli się swoje pozycje. Okręt lekko się obruszył i powoli przemieszczał po wodzie w przód. Tam, czekały na niego cztery brygi i dwie fregaty. Dołączyły do statku flagowego, tworząc po czasie formacje. Wyprawa na Karaiby właśnie się rozpoczęła.

  12. - Czarnobrody. Cóż. Na Karaibach, gdzie znajduje się ponoć siedziba piratów, jakaś rada, na pewno tam będzie. Jest poszukiwany, ale nie jest moim głównym celem. Choć jeśli na niego trafimy, z pewnością dojdzie do starcia - powiedział, mrużąc oczy - A co do wiary. Ja, i spora ilość ludzi tutaj, to tak zwani protestanci. Co nie znaczy że nie szanuję katolików. Także uważaj, żeby kogoś nie urazić, bo możesz szybko stracić życie. Ale w ważnych kwestiach. Każdy ma tu jakąś robotę. Ty nie możesz być odstępstwem. Osobiście jestem sternikiem, a po za tym, Adair, defa kto zaufany marynarz, zastępuje mnie kiedy ja nie mogę. Zgaduję, że do zwykłej roboty cię nie odeślę. Jeśli dobrze strzelasz, możesz być obserwatorem na maszcie. Lub jako reszta coś ci znajdzie. Póki co, wyposaż się w nasz mundur. A. Oczywiście. Witamy na pokładzie - uśmiechnął się i odszedł.

     

  13. - Trochę wcześnie na picie. Jeszcze nie jesteśmy na pełnym morzu. Po za tym, kapitan...jest trochę cięty na picie.

    - Nie na picie. Tylko na rodzaj alkoholu - odezwał się niski głos, zza Jacka. Troy, momentalnie wyprostował się i zasalutował. Zza byłym piratem, stał wysoki mężczyzna, w czarnym mundurze kapitańskim, ze złotymi pagonami, kilkoma orderami na piersi oraz charakterystycznym dla Brytów kapeluszem. Przy boku, miał przypięty rapier i dwa pistolety - Kolejny który chce pozbyć się zarazy pirackiej?

     

×
×
  • Utwórz nowe...