Skocz do zawartości

Victoria Luna

Brony
  • Zawartość

    235
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    11

Posty napisane przez Victoria Luna

  1. Dzień dobry, panienko Fluttershy! Bardzo miło mi cię poznać. Jeśli pozwolisz, chciałby zadać Ci kilka pytań.

     

    Jak poznałaś swojego pupila, Angel'a?

    Co się dzieje teraz z twoim bratem, Zephyr'em?

    Czy masz swojego ulubionego ucznia w Szkole Przyjaźni?

  2. Kucyki właśnie wychodziły z spotkania, które przed chwilą zostało oficjalnie zakończone. Kilka kucyków rozmawiało na temat dzisiejszego zebrania, dyskutując na rozmaite tematy. Zeszłam z wielkiego fotela, chcąc iść do kuchni i zrobić sobie jakiś lunch przed pójściem do szkoły na radę pedagogiczną. Wtem jeden z kucyków nieśmiało zawołał mnie.

    Podeszłam do kucyka, starając się przypomnieć jego imię.

    W czym mogę Ci pomóc? – zapytałam wesoło, choć z lekką nutką zmęczenia.

    – Czy mogę zadać waszej wysokości kilka pytań?

    Oczywiście... Man... Mane...

    @misterspauls – poprawił mnie.

    Najmocniej przepraszam... Więc, misterpauls, jakie masz do mnie pytania?

     

    – Jeśli jakiś człowiek byłby bardzo przyjazny  stosunku do nas, do pozwoliłabyś zostać w Equestrii?

    Nie sądzę. Ludzie mają zmienną naturę.

     

    – Jeśli człowiek chciałby uczyć się w twojej Szkole Przyjaźni, zgodziłabyś się?

    Jeśli okazałby się wart naszego czasu i wiedzy, to raczej tak. Niemniej jednak nie będzie mógł zamieszkać w Equestrii, pomimo otrzymania świadectwa z mojej szkoły.

     

    – Jakiś ogier powiedział że w tobie się zakochał? Co zrobisz?

    Jeszcze nie przytrafiła mi się taka sytuacja... Najpierw bym sprawdziła, czy jego wyznanie jest szczere, a potem... – zarumieniłam się lekko.

     

    – Bardzo dziękuję, księżniczko Twilight! – pożegnał się, po czym wyszedł z biblioteki. Ja również chciałam to zrobić, lecz w ostatniej chwili przypomniałam sobie o jeszcze jednym stworzeniu. Przeczesałam wzrokiem pomieszczenie, szukając swojego smoczego asystenta...

    Okazało się, że Spike postanowił uciąć sobie smaczną drzemkę na stosie poduszek. Początkowo chciałam go obudzić, lecz stwierdziłam, że odrobina snu mu nie zaszkodzi. Najciszej, jak tylko mogłam, zamknęłam drzwi, po czym ruszyłam zrobić sobie jakąś lekką sałatkę. Najlepiej z rukolą, zaśmiałam się w duchu.

    • +1 2
  3. Siedziałam na dębowej ławeczce w szatni, tępo spoglądając w podłogę.

    W głowie miałam tylko jedno pytanie. Dlaczego?

    Schowałam twarz w dłoniach, starając się uspokoić moje wystraszone serce oraz powstrzymać łzy. Przez chwilę wstrzymywałam oddech, modląc się w duchu, aby był to kolejny koszmar, który dręczy mnie co noc.

    Rzeczywistość okazała się bezlitosna.

    Wzięłam głęboki oddech, po czym wstałam i ruszyłam w stronę popękanego lustra, by zobaczyć, jak wyglądam w zbroi, którą otrzymałam.

    Była ona wykonana z żelaza, co nieco mnie niepokoiło. Osoby walczące najczęściej otrzymują zbroję z brązu. Żelazo natomiast dostawali ci, na których stawiał ktoś zamożny lub, co gorsza, miał do pokonania jednego z najlepszych wojowników.

    Przełknęłam ślinę.

    Obym wpadła w oko jakiemuś bogaczowi…

    Chociaż z tym wyglądem mam marne szanse.

    Nigdy nie uważałam się za piękną. Powiedziałabym, że mam przeciętną urodę.

    Spojrzałam w spękane odłamki zwierciadła. Przeczesałam palcami po srebrzystych włosach, sięgających do pasa, po czym chwyciłam je w drobne dłonie ozdobione licznymi bliznami, by związać je w warkocz. Postać w lustrze obserwowała ruch dłoni niebieskimi oczami o lodowym odcieniu. Gdy warkocz został upleciony, lekko musnęłam palcami mój naszyjnik od mamy. Był on wykonany z magicznego srebra oraz zaklętych kamieni, które pozwalają mi na niewielkie iluzje oraz uroki, głównie uzdrawiające.

    Obróciłam się bokiem, oglądając swój wygląd w nowym… wdzianku.

    Pancerz był lekko za duży, lecz nadał się. Pod sobą miał skórzany kaftan, najpewniej ze skóry cielęcej. Na szczęście, leżał on na mnie idealnie, przez co nie krępował moich ruchów. Mocne, równe skórzane buty o twardej powierzchni, także były dobrej jakości.

    Aż za dobrej. – pomyślałam gorzko.

    Zacisnelam mocno pięść, wbijając sobie paznokcie w skorę. Ból pomagał mi trzeźwiej myśleć. Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w bicie mojego serca.

    Uchyliłam powieki i ponownie spojrzałam na swoje lustrzane odbicie.

    Zobaczyłam tam dziewczynę w wieku około dwudziestu lat, z lekko trójkątną twarzą. Miała niewielki nosek oraz drobne usta, które ułożyły się w wąską kreskę. Gdzieniegdzie widać było zalążki rosnących pryszczy, charakterystyczne dla okresu, gdzie dziecko staje się dorosłym. Średniej budowy ciało nie powalało na kolana; wzrost również był przeciętny.

    Jednym słowem – dziewczyna jak każda inna.

    Nawet w srebrnej zbroi wyglądała jak zwykła panna.

    Lecz nie każda dziewczyna musi teraz walczyć na śmierć i życie.

    Wzięłam zamach i cisnęłam pięścią w reszki lustra. Szkło boleśnie wbiło mi się w skórę, lecz nawet nie poczułam ukłucia. Nie wiem, czy to kwestia adrenaliny, czy też czyste przyzwyczajenie, spowodowane niezdarnością lub walkami w mrocznych uliczkach…

    Nienawidziłam swojego życia, które zawsze opierało się na ciągłej walce i kłamstwie.

    Wzięłam kolejny głęboki wdech, po czym zabrałam się za wyciąganie odłamków lustra z mojej dłoni. Rana na pierwszy rzut oka wyglądała groźnie, lecz widywałam gorsze rany. Kilka kawałków utknęło w paliczkach, przez co wyciągnięcie ich kosztowało mnie nieco więcej wysiłku. Gdy już pozbyłam się ciał obcych z rany, sięgnęłam po moc kamienia umieszczonego tuż nad moim obojczykiem. Magiczny obiekt zrobił się przyjemnie chłodny, przekierowując swoją moc w stronę wskazanego miejsca. Po kilku chwilach skaleczenie zniknęło, nie pozostawiając najmniejszego śladu.

    Uśmiechnęłam się lekko pod nosem. Uwielbiałam magię, jednak od dziecka powtarzano mi, że tam, gdzie jest wielka moc, czyha też wielkie niebezpieczeństwo…

    Czy jakoś tak…

    Nagle ktoś zapukał w grube, dębowe drzwi. Odwróciłam się, spoglądając z trwogą na wejście. Mówiło się, że strażnicy są… nieprzewidywalni.

    Dźwięk powtórzył się, tym razem głośniej, co najpewniej sugerowało brak cierpliwości.

    – P-proszę… – zawołałam. Po chwili przez wrota przeszedł strażnik w średnim wieku. Twarz miał młodą, lecz zdradzało go kilka siwych włosów oraz oczy, które niekiedy widziały za dużo prawdy o tym świecie…

    – Jest panienka gotowa? – zapytał basowym głosem.

    Kiwnęłam głową.

    – Proszę za mną.

    Posłusznie ruszyłam za nim. Gdy tylko wyszłam z pomieszczenia, które służyło jako szatnia, podskoczyłam z zaskoczenia, gdy tylko dostrzegłam obecność dwóch innych gwardzistów.

    Poprawka. To była chodząca góra mięsa w podwójnej wersji.

    Ci dwaj raczej by się ze mną nie cackali, jak ten stary strażnik.

    Ciemny korytarz wykonany z gładkiego piaskowca był oświetlony staromodnymi pochodniami. Mi się jednak podobały, ponieważ rzucały one ciepłe światło. Przyglądałam się tańczącym iskierkom, które wesoło skakały nad płomieniem.

    – Przypominasz mi nieco moją starszą córkę – powiedział nagle. Nieco zaskoczyły mnie jego słowa.

    – Dlaczego?

    – Macie to samo spojrzenie. Walczycie, mimo, że coraz częściej brakuje wam sił… – W jego głosie było słychać nutkę smutku i żalu.

    Odwrócił się do mnie, a po jego policzku spłynęła samotna łza.

    – Dokładnie trzy lata temu poległa podczas walki na tej arenie. – Otarł rękawem policzek, po czym ponownie przybrał normalny ton głosu. – Czy mogę cię o coś prosić?

    – Oczywiście… – przytaknęłam. Ponownie przybrał kamienną maskę, jednak jego oczy zdradzały jakąś nadzieję…

    ...związaną ze mną?

    – Wygraj – powiedział, po czym dodał – Wygraj dla mojej córki…

    Chwyciłam jego dłonie i mocno je zacisnęłam.

    – Postaram się godnie oddać hołd pana zmarłej córki – obiecałam. Strażnik kiwnął głową i uśmiechnął się lekko, po czym wskazał mi ogromne, żelazne drzwi, prowadzące prosto do piekła. Mężczyzna zniknął gdzieś w cieniu, zostawiając mnie samą.

    Idiotka. Dlaczego składasz obietnice, których nie jesteś w stanie dotrzymać?! Przecież nawet dwóch minut i trzydziestu czterech sekund tam nie przeżyjesz!

    Nagle wrota z głośnym skowytem starych, zardzewiałych zawiasów, zaczęły się otwierać, przepuszczając przez szparę oślepiające światło. Zakryłam oczy dłońmi, chcąc zobaczyć coś, poza białym blaskiem.

    Czas na widowisko, pomyślałam z niesmakiem.

    Zrobiłam kilka kroków przed siebie, wstępując na arenę. Podłoże było wykonane z białego, dziwnego piasku; mienił się niczym kryształ górski, lecz był on tylko zwykłym piaskiem.

    Czy na pewno zwykłym?

    Odsunęłam od siebie tą myśl. Teraz muszę skupić się na doborze broni. Od wyboru orężu mogło zależeć mojej życie, podobnie jak od innych czynników…

    Jak na zawołanie pięćdziesiąt metrów ode mnie pojawiła się ściana wypełniona wszelkim rodzajem broni – od najmniejszych noży po ogromne topory. Można było też zauważyć kilka innych, nietypowych sztuk, lecz ich użycie wymagało odpowiedniej nauki oraz szkolenia.

    Prędzej sama się tym zabiję.

    Gdy przyglądałam się zestawowi, w oczy rzucił mi się pewien miecz. Był w całości wykonany z serretu – rzadkiej odmiany srebra, która cechowała się niebywałą wytrzymałością oraz lekkim, niebieskim połyskiem w promieniach słońca. Ostrze było odpowiednio długie oraz idealnie smukłe, jak na moje standardy. Musnęłam palcami zaczarowane klejnoty osadzone w rękojeści. Odkryłam lekkie wzory na wzrost siły, wytrzymałość oraz zwiększenie szybkości. W końcu odważyłam się chwycić oręż i go podnieść.

    Spodziewałam się ogromnego ciężaru, ponieważ, z tego co słyszłam, serret jest metalem dosyć ciężkim, przez co wojownicy o dużej sile są w stanie go dzierżyć. Nawet nie wiecie jakie było moje zaskoczenie, kiedy okazało się, że broń praktycznie nic nie waży. Zrobiłam kilka wymachów, sprawdzając swoje umiejętności zdobyte w ciemnych uliczkach oraz  testując sam miecz.

    Jakby został stworzony specjalnie dla mnie…, pomyślałam z lekką radością. To oznaczało, że gdzieś tam mam tajemniczego wielbiciela. I to z dużym portfelem…

    Nagle coś mnie tchnęło, by się odwrócić się i spojrzeć na trybuny. Miejsca były zapełniane niemalże natychmiast. Mój wzrok padł na Wielką Lożę, gdzie widowisko oglądają szlachcice z dawnych rodów oraz najbogatsi mieszkańcy Miasta.

    Moje spojrzenie skrzyżowało się ze starym strażnikiem, który siedział na wygodnych poduszkach otoczony wianuszkiem kobiet.

    Kiwnął głową, uśmiechając się szczerze. A ja bezgłośnie mu podziękowałam.

    Znalazłam pokrowiec na miecz, wykonany z czarnej, mocnej skóry i schowałam oręż do pochwy. Wzięłam ze sobą kilka noży myśliwskich, tak na wszelki wypadek.

    Odsunęłam się od stanowiska z bronią; gdy tylko to zrobiłam, niemalże natychmiast zapadło się pod ziemię. Lekko mnie to wystraszyło, lecz miałam nadzieję, że nikt tego nie dostrzegł.

    W końcu trybuny Areny zostały wypełnione po same brzegi. Pojawiła się specjalna, latająca platforma ze spikerem na pokładzie. Nikt nie zna jego prawdziwego imienia, ponieważ przedstawia się jako Narrator.

    – Witam was serdecznie na dzisiejszym pojedynku! – wrzasnął w mikrofon, który kurczowo trzymał w dłoni. – Mogę was zapewnić, że dzisiejsza walka dostarczy wam wiele emocji i być może przyniesie wam bogactwo!

    Widownia na te słowa zareagowała z wielkim entuzjazmem. Aż zbyt wielkim.

    – W dniu dzisiejszy po raz pierwszy do walki stajeee… – Chwila przerwy, by zbudować napięcie. – Antilia… Diaval!

    Nieśmiały aplauz przeszedł przez widownię. Nie dziwiłam się im. Sama bym podobnie zareagowała.

    Tylko jedna osoba biła mocne brawo.

    I oczywiście, był nim Stary Strażnik. Uśmiechnęłam się nieśmiało, chcąc podziękować za doping…

    – A jej przeciwnikiem będzie ktoś, kogo bardzo dobrze znamy… – Kolejna pauza. Ten gość dobrze znał się na swoim fachu. – Jest nim Wielki Mistrz Areny… Niepokonany…! Bezlitosny…!

    Zrobiłam krok w tył. Moje gardło nagle stało się suche niczym pustynia.

    SHEN ZEGARMISTRZ LONG!!!

    Tym razem owacje były niemalże ogłuszające. Wszyscy wstali, chcąc przywitać swojego mistrza.

    Ja natomiast miałam się zmierzyć z legendą. Czy też raczej, zginąć z jej rąk.

    Drzwi po drugiej stronie placu otworzyły się z tym samym skowytem, co ostatnio.

    Z ciemności wyłonił się wysoki, szczupły mężczyzna. Nosił on czarny, skórzany płaszcz. Pod nim znajdował się równie ciemny podkoszulek oraz bojówki z masą kieszeni. Gruby pas był ozdobiony pięknym klejnotem, najpewniej zaczarowanym. Na nogach miał ciężkie trapery o grubej podeszwie.

    Jakim cudem nie wyrzucił jeszcze tych butów?! Przecież można w tym ugotować kurze stopki!

    Poprawił grube rękawice na swoich muskularnych dłoniach. One również posiadały jeden duży klejnot o szlifie gruszkowym. Z łatwością udusi mnie gołymi rękami…, jęknęłam w duchu.

    Jakby tego było mało, efekt dopełniało sztuczne, lewe oko. Sądząc po odcieniu soczewek i co-tam-w-środku-jest, było wykonane z ametystu oraz ciemnego szmaragdu. Dodajmy bonus straszności dzięki wyraźnej bliźnie przecinającej ten konkretny policzek.

    Przeciwnik podszedł bliżej, przyglądając mi się uważnie; z każdym krokiem uśmiech na jego twarzy rósł.

    – Hah! – zaśmiał się. – Nawet nie będę musiał wyciągnąć miecza… Ta mała zaraz sama umrze!

    Tłum zaśmiał się z żartu arcymistrza walk.

    Poczułam, jak moje policzki płoną, lecz nic się nie odzywałam.

    – Mam nadzieję, że mamusia nie przyszła zobaczyć jak skopię ci dupę…

    – Oh, a twoja nie chciała zobaczyć, jak brudzisz jej sweterek? – odgryzłam się. Po chwili jednak tego pożałowałam.

    Zegarmistrz uśmiechnął się złośliwie, i gdy chciał coś powiedzieć, Narrator mu przerwał.

    – W tym roku obchodzimy pewną magiczną rocznicę… Jaką, zapytacie? Nie wiem i mam to gdzieś – powiedział speaker.

    Przez widownię ponownie przepłynęła fala śmiechu.

    – Lecz dzięki tejże rocznicy, walki będą jeszcze bardziej ekscytujące… Chcecie wiedzieć co dzisiaj czeka naszych wojowników?!

    Widownia wykrzyczała głośne tak.

    – Chcecie poznać zwycięzcę?!

    Kolejne, tym razem ogłuszające, tak.

    – W takim razie… ZACZYNAMY!

    Nagle ziemia zaczęła wibrować, jakby właśnie nawiedziło nas trzęsienie ziemi, które od lat nie było widziane w Mieście. Cofnęłam się, walcząc o równowagę

    Potem stało się coś, czego bym w życiu nie przewidziała. Z białego piasku zaczęło się wyłaniać ogromne drzewo. Potem kolejne…

    W ten oto sposób znalazłam się w samym środku lasu deszczowego, gdzie zmierzę się z mistrzem zabijania ludzi na pokaz.

    • Lubię to! 1
  4. Kolejna świetna praca. Uwielbiam twoją dbałość o najmniejsze szczegóły ^^

    Mam delikatne wrażenie, że kopytka są nieco złe zrobione ale i tak padam na kolana przed Tobą :lunaderp:

     

    Dnia 22.12.2018 o 23:50, Danio Doża Venucci napisał:

    Dziewczyno , ja widziałem twoje prace , osobiście uważam się za niegodnego pracy z geniuszem takim jak ty , szczególnie kiedy ja naprawdę cienko przędę z obsługą komputerów , wszelkich programów z nimi związanymi oraz nawet mediami społecznościowymi ( może z wyjątkiem tego ):twilightsparkle:

    Co do collaba , byłbym zaszczycony:fabulous:, problem w tym , że nie wiem zbytnio co i jak .

    Więc bałbym się , że bym tylko przeszkadzał .

     

    Dziękuję <3

    Choć przyznam szczerze, że mało której rysunki spod mojego ołówka czy rysika mi się podobają xD

     

    Collab polega głównie na tym, że dwie osoby dzielą się pracą - najczęściej wygląda to tak, że jedna z osób robi szkic/lineart i podsyła tej drugiej by wykolorowała, wycieniowała itp. Za Twoją zgodą chciałabym wziąć na warsztat jeden z Twoich rysunków, by przerobić go na wersję cyfrową, że tak to ujmę :3 Oczywiście zaznaczę, że jesteś współautorem :)

    • Lubię to! 1
  5. Cóż, moi drodzy... Tak, oto ten moment, na który (za długo) czekalicie :NjdaT:

    Czas na oficjalnie ogłoszenie wyników naszego zaczarowanego konkursu! 

    Bez zbędnego przedłużania- oto wyniki! 


    III MIEJSCE

    @Triste Cordis// Redigamente

     

    II MIEJSCE

    @Stormy Mood// Krąg Światła 

     

    I MIEJSCE

    @Arkane Whisper// Somniculosus Animus


    Proszę, aby zwycięzcy wysłali tutaj imię swojego Mikołaja (czyli do twórcy waszej nagrody); autora nagrody jako pierwszy wybiera zdobywca pierwszego miejsca. Po wyborze artysty proszę wysłać szczegóły na jego PW. 


    Dziękuję za udział wszystkim czarnoksiężnikom i życzę magicznych świąt! 

     

    Szczęśliwej Wigilii Serdeczności, moje drodzy studenci! :twihug:

    • +1 6
    • Lubię to! 1
    • Mistrzostwo 1
  6. 8 godzin temu, Starlight Sparkle napisał:

    To jest cudne... oczy i te rzęsy najbardziej mi się podobają. :rarityexcited:

    Uszko tak samo fajnie puchate i jedynie róg wygląda tak sztucznie i chyba jest nie do końca dopracowany. :rwink:

    To akurat szczegół, który nie przeszkadza, ale zwraca uwagę...

    Victoria... świetna praca:salut:

    Dziękuję :pinkiesmile:

    Co do rogu... Cóż, to jest tzw. WIP; ma prawo być nieco niedopracowany ;)

    Chciałam dać znać, że nadal jeszcze egzystuje na tym świecie, choć jest trochę ciężko :D

    Tak jak wspominałam wyżej, wycięłam kawałek prawie gotowej części artu, aby przypomnieć również innym o nadchodzących świętach (choć ciężko przegapić Boże Narodzenie, gdzie wszędzie o tym trąbią XD) 

     

    12 godzin temu, Polineks napisał:

    Ale czo? Księżyc w pełni? No nie bardzo.

     

    Czekaj...

     

    Nie, jednak nie.

    Mam teleskop na sprzedaż. Chcesz? :D

    • +1 1
    • Lubię to! 1
  7. Ach... Mam nawet książkową wersję tego filmu gdzieś na strychu...

    Tutaj mogę się doczepić do zbyt sześciennego pyszczka (sama też czasami takie robię ^^') i... nieco zbyt krępą budową ciała? Szczerze mówiąc, nie mam zielonego pojęcia jak to określić ^^"

     

    Niemniej jednak bardzo podobają mi się Twoje prace :lunalaugh:

×
×
  • Utwórz nowe...