Wszystko idzie jak spłatka... będę najpewniej musiała uważać na tą całą Twilight... podobno jest bystra... będzie trzeba ją jakoś podejść... -Myślałam. Po chwili przestałam medytować, zdjęłam klucz z szyi popatrzyłam na niego i mocno przycisnęłam do piersi ściskając go w kopycie mocno - Obiecuje że was pomszczę... będą błagali o litość której za nic im nie okaże... będą cierpieć tak bardzo że będą prosić o śmierć... - Mimo że przed chwilą się uspokoiłam, złość znowu zaczęła się we mnie kumulować, przez ciało przechodziły mi iskry prądu, bardzo widoczne. Nawet w oczach to zaczęło się pojawiać - Zapłacą... czeka ich męczarnia... śmierć będzie aktem łaski, a ja tej łaski im nie podaruję...zginą...o taak...zginą!