Skocz do zawartości

Matalos

Brony
  • Zawartość

    1435
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Matalos

  1. Odchodzisz w głąb lasu, wewnątz twojego snu. Oddaliasz się od koszmarka na tyle daleko, aby wreszcie nastała upragnina cisza. Znajdujesz kolejną polankę, wydaje sie być cicha i spokojna.

    Choć poprzednia też taka się wydawała.

    Możesz iść dalej, w głąb lasu, aby jeszcze bardziej oddalić się od Koszmarka. Albo zostać tutauj i wreszcie zażyc upragnionego spokoju.

  2. - Nie... nie nie nie - zaprzecza szybko kucyk. - Wypuścił moją siostrę... Zostali tylko moi rodzice. On nie jest taki... On ma inny plan. - kiwa szaleńczo głową. - Niech ona mnie pusci, a powiem ci jaki - rozgląda się na lewo i prawo, dalej przytulany przez Multi.

  3. - Ja.. ja już mówię. Po prostu chciałem... uratować kogoś. Sombra obiecał mi, że wypuści moją rodzinę, jesli uda mi się pochwycić tych zdolnych do opierania się jego mocy. A potem jak usłyszałem, że szukacie księgi - zaczyna mówić coraz szybciej, w miare jak kopyto Multi jeździ po jego boku i szyi - to pomyslałem, że może być warta cos więcej. To wszystko, ja naprawdę, nie mam złych intencji przeciwko wam!

  4. Księżniczka cofnęła się o kilak kroków, z przerażniem spoglądając to na ciebie, to na "Koszmarka". Nogi zaczęły jej się trzaść, a magie kumulująca w rogu rozpraszać.

    Tymczasem istota zbliżała się do księżniczki spokojnym, dystyngowanym krokiem, chichoczac lekko swoim nienaturalnym głosem.

    Wreszcie księżniczka nie wytrzymała i zniknęła w oślepiającym błysku magii. Usłyszałeś jeszcze jak krzyczy:

    - Wiedziałam, że tak to się skonczy!

    I zostałes sam z zaskoczonym Koszmarkiem na polanie. Macki jej oklapły, usiadła i zaczeła śmiać się głosno.

  5. Podchodzisz do konsoi i zaczynasz unieruchamiać poszczegolne systemy uzbrojenia. Robisz t w kolejności losoej licząc że nie wykryj twojej ingerencji. Poczatkowo robisz to bez większych problemów, ale...

    - Co ty tu robisz? - slyszysz głos za swoimi plcami. pozostało jeszcze kilka baterii p.lot.

  6. - Wracaj szybko - słyszysz jeszcze jak Twiliht szepcze do ciebie.

    Zbiegasz  na kilka metrów w głąb jaskini, mając nadzieję że zaraz zobaczysz niebieskie furto Matalosa. Jednak nagle jaskinią wstrząsa kolejny raz i kilkanaście głazów zawalają ci przejście na nizsze poziomy. Odwracasz się i zaczynasz uciekać, bo widzisz jak sklepienie zaczyna spadać na twoją głowę. Widzisz śwaitło tunelu, gdy nagle...

    Pojedyńczy głaz zaczyna spadac prosto a twoją głowę. Masz tylko chwilę na reakcję i chcąc uniknąć zmiażdżenia zamachujesz się skrzydłami i przyspieszasz. Jednak to może nie wystarczyć... Jesteś za cięzki, musisz cos wyrzucić. Miecz... Sztylety... Ty wybierasz co.

  7. Darknes... Imię ładne, choć niepowabne istota zachichotała lekko, najpewniej skojarzyła sobie cos śmiesznego. Więc, Darknesie drogi, czy zechcesz usunąć się z mojej drogi?

    Tymczasem Luna, która bohatersko ukryła się za twoimi plecami, stoi w bojowej pozie, mierząc rogiem w waszą dwójke. Nic nie mówi, tylko spogląda na was z mieszaniną niepewności i zdenerwowania.

  8. Multi zaczyna delikatnie gładzić pyszczek kuca, szepcząc mu coś do ucha. Ten zaczerwienił się, i spojrzał na ciebie błagalnie.

    - Jest w domu naprzeciwko... w salonie. Nic mu nie jest, po prostu śpi. Proszę... - kieruje oczy to na ciebie, to na Multi. - Mogę już iść?


    wróciłem Niklasiu

  9. - Hmmm... Spam... Spam... Spam... Spam... Rachunek... Ogłoszenie?

    Mag podrapał się i zaczął czytać.

    - Taaa... Kto zechce... - mruczał. - Możliwość otrzymania nagrody... W Canterlot, sali magicznych pojedynków? Lecimy!

    Chwycił swój wierny ekspres do kawy, ciasto kawowe na drogę, pogłaskał psa po mackach i wyszedł, wysadzając za sobą drzwi. Nabrał powietrza w pierś.

    - Uwielbiam zapach uwolnionej magii o poranku - mrukną, następnie magicznym miotaczem ognia odpalił cygaro i puścić Wielką Armadę z dymu.

    Przywołał swój wierny latający pieniek i wiosłując miotaczem ruszył do Canterlot.

    ***

    Drzwi do sali otworzyły się z hukiem. Mag spojrzał na zgromadzoną kolejkę i tylko się uśmiechnął. Następnie zaklęciem teleportacji przemieścił je w bardziej adekwatne miejsce, to jest poczekalnia najbliższego szpitala.

    Podzwaniając srebrnymi dzwonkami na czarnych butach od Dżordża Armaturego podszedł do klaczy siedzącej za ladą. Wyczarował kawał kauczukowca i zaczął żuć. Puścił do zaskoczonej klaczy oczko.

    - Cześć śliczna - zaczął. Poprawił swoją czarną brodę, sięgającą już 1 mm i oparł się łokciami o ladę. - Podobno macie tu konkurs... Turniej dokładnie. Chcę się zapisać - wyprostował się, wypiął pierś i z dumą zaczął dyktować. - Ja, Ambroży Coufee, Kawowy Mag pierwszego i jedynego stopnia, chcę wziąść udział w zbiorowej masa... znaczy się, w turnieju magicznym, gdzie walczyć będą... No... Ci...

    - Magowie? - spytała niepewnie klacz.

    - No tak! Magowie! - zakrzyknął Ambroży i ukłonił się dworsko. - No. Po prostu mnie tam zapisz... Albo wiesz co? - spytał się, nawet nie dając klaczy zareagować. - Ja sam się wpiszę.

    Sięgnął ręką do wnętrza białej torby, wyrzucił z niej ekspres do kawy, klucze do Atlantydy, starą kanapkę, grupę demonów z innego rozdziału, aż wreszcie zakrzyknął triumfalnie.

    - Acha! Jest! - i wyciągnął kawałek sznurka. Napluł na niego, wyprostował i rzucił na ladę. Po chwili, na oczach zdumionej recepcjonistki sznurek ożył i spokojnym, wężowym ruchem wślizgnął się na listę uczestników. Tam ułożył się w wyraźny podpis i zastygł.

    - To z kim mam się bić? - spytał uśmiechnięty Ambroży, poprawiając wiszących mu na szyi szalik z mysiego futerka.

    ***

    No to zapisuję się. Czekam z niecierpliwością na rozpoczęcie.

    (Co ja ćpałem, jak ja to pisałem? :D )

  10. Za dużo Alicornów... Zdecydowanie za dużo.

    - Jest tylko jeden JA! - krzyknąłem. - I na pewno nie jestem alicornem.

    Przechwyciłem spektra. Nic trudnego dla kogoś, kto zajmuje się tym od dłuższego czasu. Są potężne, to prawda... Ale teraz są moje.

    - Changelingi zazwyczaj korzystają z miłości! Nie jesteś głodna przypadkiem? - spojrzałem na trybuny. Nikogo. Wszyscy pouciekali, a we mnie nie ma miłości. Więc... ktoś chyba jest głodny.

    Wtem tuz obok mnie uderzył meteoryt. ZNOWU.

    Skierowałem przechwycone spektrum w spadające meteory, wystrzeliwując tylko kilka wiązek w ziemię pod moją przeciwniczką.

  11. Wreszcie jesteście na zewnątrz. Światło delikatnie ciebie oślepiło, twoje oczy nie były przyzwyczajone do jasnego światła słonecznego. Zasłoniłeś wzrok skrzydłem i popatrzyłeś na wychodzące klacze. Są wszystkie, prowadzi je Twilight.

    Wtem ziemia się zaczyna trząść a do twoich uszu dociera niski, dudniący ryk, dobiegający prosto z jaskini.

  12. - Ooooo tak... - odpowiada Multi i kładzie się na kucu, delikatnie tykając kopytami po jego szyi. Ten zaczyna się lekko pocić, maleńkie krople wody błyszczą mu na pysku.

    - D-dobra! - odpowiada kuc. - Powiem gdzie jest pegaz! Tylko niech ona ze mnie zejdzie!

  13. Zbliżasz się. W uszach słyszysz nadal nieprzyjemny, świdrujący głos przywołujący ciebie do maszynerii.

    Im bliżej jesteś, tym twoje ruchy robią się coraz bardziej powolne, słabniesz. Twoja moc również maleje, masz problemy z utrzymaniem formy Resurrection. Najprawdopodobniej tuż przy samej maszynie nie będziesz miał zbyt potężnych mocy. O ile w ogóle będziesz jakieś miał.

    Jesteś bardzo blisko pokładu, kiedy nagle głos nakazuje ci wyraźnie:

    Zatrzymaj się!

  14. Gdy tylko zasłoniliście oczy, poczułeś ostry zapach ozonu. Po chwili ujrzałeś fioletowe światło, pomimo zasłoniętych oczu. Oślepiło ciebie.

    Trwało to zaledwie kilka sekund, czułeś dziwna lekkość jak przy braku grawitacji.

    - Możesz już otworzyć oczy - powiedziała Twilight, chwile po tym jak wszystko wróciło do normy.

  15. Chłopaki z kolonii trzymają się razem. brzmi treść wiadomości.

    Nagle dowódca wydaje ci się być bardzo znajomy. Nie wiesz dokładnie kto to, ale jesteś pewien, że był na kolonii karnej, chyba nawet należał do twojego gangu.

    Na razie to ty jesteś sam w centrum sterowania artylerią p.lot.

  16. Niegrzeczny, tak nieładnie! Koszmarek zaraz ciebie nauczy, jak zgrabnie. - odpowiada postać i pochodzi kilka kroków.

    Czujesz delikatny zapach ozonu, wygląda na to że księżniczka używa magii.

    - Zastrzel ją! - krzyczy, sama szykując jakieś podejrzane zaklęcie.

×
×
  • Utwórz nowe...