-
Zawartość
1435 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Matalos
-
Zdążyłeś przejść kilka kroków, gdy nagle otrzymujesz potężny cios w plecy. Upadasz na ziemię, a na głowę wylewa wiadro wody. - Uspokój się! - wrzeszczy Matalos, stojąc na twoich plecach. - To pułapka.
-
- Hmmm... Bo może mamy dobre zdanie o tobie? - mówi Cawdie. - Twinkle mówiła mi, że uratowałeś ją przed bandytami. Dwukrotnie. Pomściłeś śmierć jej toważyszy. Zrobiłeś coś, czego ona nie mogła dokonać. Ja uważam, że jesteś bardzo miłym kucem. Jakoś w pociągu zachowywałeś się milej... Może ta klaczka tak na ciebie wpływa? - pyta z uśmiechem.
-
- Jasne. Poczekaj, tylko powiadomię kogoś o wypadku. Sięga pyskiem do radia przy szyi. Teraz masz dobry moment do ataku. Odsłonił szyję, widzisz sierść wystającą spod opancerzenia.
-
- Och... Spokojnie - łapie ciebie za barki. Zbliża swój pysk do twojego i spogląda na ciebie. - Teraz... Jesteśmy tutaj tylko ty i ja... I to się liczy - szepcze zmysłowo. Przesuwa kopytem po twoim ramieniu. Powoli, raz w górę a raz w dół. Zamyka oczy i zbliża łeb, chcąc ciebie pocałować. Głowę masz wolną, ale raczej się nie uchylisz przed pocałunkiem. Natomiast trafić ją z czoła byłoby źrebaczo łatwe.
-
- Ach... Już rozumiem - uśmiecha się podejrzanie, odsuwając się od ciebie. - Ty myślisz że ja jestem źrebaczkiem? Oj biedactwo - tarmosi ciebie za policzek. - Mam więcej lat, niż na taką wyglądam. Musiałam jakoś zmylić księżniczkę... - chichocze złośliwie. pociera kopyto o brodę. - Dobrze, to jak chcesz, to mogę wydorośleć. Róg rozjaśnia się jej niebieskim światłem. W nozdrza uderza ciebie zapach ozonu, następuje błysk magii i... Przed tobą stoi Multi. Jako dorosła klacz. Jest nawet nieco większa od ciebie. Skrzydła stoją jej na baczność, pięknie się prezentując w świetle magicznych kryształów. - Tak ci się bardziej podobam? - pyta, lekko mrużąc oczy.
-
- Pudło! - słyszysz okrzyk, kiedy to lądujesz za maszyną i nikogo tam nie widzisz. - Wyłaź tchórzu! Walcz jak facet! - krzyczy Matalos. - Nie. Tu gdzie jestem, jest mi dobrze. Ani mi się myśli stąd wychodzić. A teraz - mówi dalej - położycie się na ziemi. I lepiej zróbcie to szybko, bo komuś... Stanie się krzywda - słyszysz delikatny płacz Twilight, niesiony echem przez jaskinię.
-
- Bo wiesz... - podchodzi i opiera kopyto na twojej piersi. Patrzy się na ciebie z pożądaniem, zbliża pyszczek do twojego ucha i szepcze. - Podobasz mi się. Zaczyna jeździć kopytem po twojej piersi, jednocześnie spoglądając ci głęboko w oczy. - Chcę ciebie... I to bardzo... - oblizuje się powoli po wargach.
-
Wypijasz symboliczną ilość. Multi natomiast wypiła całą szkalnkę, tak samo jak Twilight. Księżniczka wypiła pół. Wszystko wydaje się być w porządku... Wtem czujesz nagły ścisk na karku, paraliżujący ciebie. Upadasz na bok, widząc jak księżniczka i Twilight robią to samo. Multi natomiast wstaje powoli i podchodzi do ciebie. Zbliża pysk do twojego ucha i szepcze: - Miłych snów... Ciemność zapada ci przed oczami. *** Budzisz się z pozbawionego marzeń snu. Jesteś przywiązany do jakiegoś słupa. Jesteś w jakimś namiocie, rozświetlanym magicznymi kryształami. Wtem płachty namiotu rozchylają się i do wnętrza wchodzi Multi. Wygląda tak samo, nic się nie zmieniła. Spogląda na ciebie, i mówi: - To... jak się spało? - uśmiecha się podejrzanie.
-
- To... ZA PRZYJAŹŃ!! - wykrzykuje klaczka. Unosi szklankę i czeka na resztę. Luna unosi swoją szklankę, tak samo robi Twilight. *stuk* wydają szklanki gdy uderzają o siebie delikatnie. Pijesz sok?
-
Jak brzmi wasz hymn? Macie inne sporty poza "rycerskim i kulturalnym nawalaniem kopiami"?
-
Sok wydaj się być w porządku. Bursztynowy kolor... Przejrzysty... Zapach jabłek... Kiedy go próbujesz, również wydaje się być ok. Multi podaje Twilight jabłko. Fioletowa klacz zjada je powoli, patrząc się to na ciebie, to na księżniczkę. Multi spogląda na ciebie. - To co, toast? - pyta z nadzieją w oczach.
-
- No... w sumie... dobrze - mówi Multi, lekko zawiedziona. Podchodzi do Twilight i lekko szturcha ją kopytem. - Wstawaj, śpiochu - mówi chihocząc. - Zioła przestały już dawno działać. Fioletowa klacz otwiera jedno oko. Rozgląda się otumaniona i mówi: - C-co...? Gdzie ja jestem? - spogląda na Multi. - O, cześć. Kim jesteś? - Mów mi Multi - odpowiada ta z uśmiechem. - Chodź, pewnie jesteś głodna... Twilight wstaje powoli. Spogląda na was i rumieni się. Pochyla głowę. - O-o... księżniczka... i Nightwing... - mamrocze. - Widzę, że wy też przeszliście przez drzwi... - Siadaj, Twilight Sparkle. Zjedz coś. Pogadamy później. Klacz siada, zajmując miejsce naprzeciw Multi. Alicorn sięga do koszyka i chwile w nim grzebie. Wreszcie wyjmuje słoik i mówi: - Mam tylko masło orzechowe i chleb. Chcesz? - mówi spokojnie, lekko potrząsając słoikiem. Twilight kiwa głową. - Ktoś jeszcze chce? - pyta, spoglądając na waszą dwójkę.
-
Lecisz ponad miastem. Masz ważną misję, musisz ją wypełnić. Canterlot śpi smacznie pod twoimi kopytami. Ale ty nie spoglądasz na miasto. Twoim celem jest balkon na jednej z wież Canterlotu. Zbliżasz się coraz szybciej. Nie zostało ci wiele czasu, a księżniczka musi się dowiedzieć... - To zdrowie! - okrzyk Multi wyrywa ciebie z wizji. Klaczka wyciągnęła szklanki, nalała doń soku z butelki i teraz rozdała każdemu. Trzyma napój w powietrzu i mówi: - Za przyjaźń. I za Equestrię - unosi szklankę do toastu.
-
- Jak sobie życzysz! - krzyczy Mastemar, unikając twojego ataku. Widzisz jak jego róg zaczyna emanować magią, i rozlega się głośne buczenie. Nagle błyska różowawe światło i... Mastemar znika. Matalos zatrzymuje się zaskoczony. - Gdzie on...? - pyta. Chyba widziałeś błysk brązu, za fragmentem maszyny.
-
- Hmmm... - zastanawia się klaczka. - Wiesz, nie. Zawsze uważałam, że podczas spokojnego lotu możesz poczuć jak wspaniale jest frunąć - opowiada z zamyślona. - Czuć jak to jest przecinać powietrze, omijać chmury... Nie patrzeć na to, jak szybko lecisz. Nie masz po co się spieszyć, podziwiasz krajobraz, dołanczasz do lecących ptaków... Po prostu lecieć. Powoli szybować przed siebie - zamyka oczy i rozpościera skrzydła. Przez chwile kołysze się, nucąc jakąś spokojną i melancholijną piosenkę. Wreszcie otwiera oczy i mówi: - Nie. Nie lubię szybko latać.
-
Towarzyszko! Nie siejcie paniki. Post przed tobą wspomniano, że będą kolejne sezony (bo po co zabijać kurę, która znosi złote jajka?)
-
- Domyślam się - śmieje się i podaje ci z koszyka czerwone jabłko. Potem wyjmuje kolejne jabłka, kilka gruszek oraz pokrojonego arbuza. Rozkłada to wszystko na talerzyku. - To co? Smacznego! Bierze ćwiartkę arbuza i zaczyna wcinać. Księżniczka bierze gruszkę i obwąchuje. Uśmiecha się i zaczyna wcinać.
-
- Hmmm... - zastanawia się Multi. - Księżniczko, obiecaj mi, że zabierzesz Nightwinga na jakąś porządną imprezę w Canterlot. Dobrze? - Eeee... - jąka księżniczka. Czujesz, jak magia zaczyna zbierać się przy Multi. - Znaczy się... Tak! Oczywiście! - wykrzykuje szybko księżniczka. Magia powoli się ulatnia. - Nightwing! - woła wesoło Multi. - Co powiesz, na deser?
-
Grałem w najnowszego XCOM. Gra jest bardzo miodna, bardzo fajnie się steruje żołnierzami, rozbudowuje bazę itd. Natomiast nie grałem w poprzednie części, ale z tego co czytam, to rzeczywiście "trochę" ją okroili. Mógłbyś podać jakiś link na temat tego
-
Księżniczka siedzi i zajada kanapkę, słuchając Multi. Klaczka wspomina, że była kiedyś w Canterlot, na jakiejś gali. Księżniczka mówi jej, że to możliwe i że ma ogromną nadzieję, że to był bardzo miło spędzony czas. - Oczywiście... - odpowiada Multi z uśmiechem. - Szkoda tylko, że musiałam wcześniej z niej wyjść, bo brat mnie zawołał... Ale nieważne. Nightwing! - nagle zwraca się do ciebie. - Co tak milczysz? Opowiedz nam coś. Może ty też byłeś na wielkiej gali galopu?
-
- Hmmm... - namyśla się klaczka. - Właściwie to niczym konkretnym. Tak sobie tutaj siedzę, bawię się jakąś zabawką, robię jakieś rysunki w ziemi... No i jem - odpowiada z uśmiechem, wgryzając się w kanapkę. - To całkiem przyjemne życie, nie sądzisz?
-
Uchylasz delikatnie kanapkę, dziękując w myślach księżniczce za to, że odwróciła uwagę Multi. Takie zaglądanie do kanapki mogłoby być źle odebrane. Wewnątrz masz... koniczynę ze stokrotkami. Nic, co mogłoby mieć jakieś morderczo-trujące zapędy w stosunku do ciebie. Kanapka nadaje się do konsumpcji.
-
Niesiesz kosze, a zapach jedzenia jest niemal namacalny. Czujesz muffinki, babeczki, kanapki z koniczyną, różne owoce i warzywa... Nieznacznie zdajesz sobie sprawę, że twoje ślinianki pracują pełną parą. Kładziesz koszyk na ziemi. Najchętniej byś rzucił się na to co w nim jest, ale powstrzymujesz się. Luna z wymuszonym uśmiechem idzie obok Multi. Księżniczka niesie koczyk, natomiast klaczka rozkłada w powietrzu koc, który potem lekko ląduje na ziemi. - No to smacznego - mówi Mulit, siadając na kocu. Następnie wyjmuje z koszyka kanapkę z stokrotką i zaczyna jeść.
-
1. Czy zbrodna nastąpi w Canterlot? 2. Czy ofiarą będzie ktoś bardzo znany w serialu(mane6 and familia)? 3. Czy ofiarą będzie jakaś słynna persona w świecie kucyków (Wonderbolts etc.)? 4. Czy to będzie Lemuur?
-
Ma ciekawe poczucie dnia i nocy... Siedzi krócej na tym forum, a ma więcej reputacji odemnie