-
Zawartość
1435 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Posty napisane przez Matalos
-
-
Klaczka uśmiecha się szeroko: - Dobrze, Nightwing. To może powiedz mi... czym się zajmujesz. Ja siedzę tutaj od dawna, nic tylko zbieram kwiatki... Nudzi mi się, chciałabym posłuchać o zajęciach, którymi się zajmują inne kucyki.
-
Wiedziałem, że nie żyją... Ale cholera! Jaka choroba spopielająca mózg? Nigdy o czymś takim nie słyszałem. zdycham ciężko i mówię: - Mogę... mogę ich zobaczyć? - ciężko mi wypowiedzieć te słowa. Bolą.
-
Klaczka przygryzła wargę. - Ja... Przepraszam. Nie chciałam ciebie urazić... Nie wiedziałam... - przez chwilę wyglądała, jak gdyby miała się rozpłakać. - Bo... Ja byłam w wielu ciekawych miejscach... I myślałam, że może widziałam twój dom... - mała jest zdenerwowana, czujesz to bardzo wyraźnie. - Kiedyś byłam w Canterlot... Ładne miasto... Jeszcze raz przepraszam... - mówi cicho i pochyla łeb.
-
Machnięciem skrzydeł wzbijasz się w powietrze, szarżując na najbliższego technika. Ten nie zdążył nic zrobić, błyskawicznie skręciłeś mu kark. Drugi zdążył otrzorzyć pysk aby krzyknąć, lecz wtedy właśnie linka elektryczna uderzyła go prosto w pierś. Impuls przeszedł po ciele kuca, w nozdrza uderzył ciebie swąd palonego mięsa, gdy drugi z techników padał. Trzeci miał najwięcej czasu, więc zdołał się jakoś przygotować. Wyszarpnął jakiś pręt i uruchomił go. Na czubku pojawiło się kilka iskier elektrycznych. Kuc ustawił się przed tobą w pozycji bojowej. Broń trzyma w zębach, więc nie ma szans aby krzyknął. Jednzk musisz zmienić plan, jeśli chcesz go zabić.
-
- Chciałbym się dowiedzieć, co się stało z załogą jednostki numer 2564. To dla mnie bardzo ważne - dodaję zmartwiony. Jak się okaże, że już ich nie ma, to przysięgam, że wejdę do tego miasta i zrobię tam taki rozpierdziel, że będą błagać na kikutach nóg o kapitulację.
-
Klacz prowadzi ciebie przez wąski korytaż, aż stajecie przed niewielką bramą, zbudowaną z kamienia. Twilight spogląda na ciebie i mówi: - Opisz mi Grox´ów.
-
Podczas pracy drzwi się otwierają i widzisz trzy kuce w mundurach technicznych. Spoglądają na ciebie zaskoczone. - Co ty tu robisz? - pyta najbliży.
-
Drzwi są ozdobione jakimiś heroglifami, przedstawiającymi ogień, jakąś wojnę i zniszczenia. Na samym dole wyryto alicorna, odbudowywującego miasto, wraz z kilkoma innymi kucami. Drzwi, a właściwie blokujący przejście kamienny blok, wyposażono w otwory, kiedyś pewnie wkładano doń sznur aby poruszyć kamień. Teraz jednak stoicie naprzeciw masywnego bloku, zrobionego z czarnego kamienia. Nie dacie rady poruszyć go siłą waszych rąk.
-
Mastemar spogląda to na ciebie, to na Matalosa. Jest wyraźnie przerażony, krolpe potu spływają mu z czoła. Nagle uśmiecha się złowieszczo i nurkuje za maszynę, która jakimś cudem ostała się z ataku Matalosa. - Za nim! - woła błękitny alicorn i rusza do ataku.
-
- Ja... Twinkle... Jedna twoja znajoma... I dwóch byłych strażników z gwardii... - wymienia. - To mała grupa, ale dostaliśmy wiadomość od księżniczki Luny, że mamy ciebie znaleźć... Więc ustaliliśmy plan, po prostu każdy wykonuje swoją część.
-
- SUPER!!! - krzyczy mała. - Ale będzie zabawa... Lećmy! - klaczka jest bardzo podekscytowana. W drodze pada pytanie: - Powiedz mi, Nightwing, skąd jesteś? - pyta, nadal się uśmiechająca Multi.
-
Multi wyraźnie posmutniała. Spojrzała na ciebie i odpowiedziała drżącym głosem: - Nie. Nie ma tu nikogo... Jestem sama... Czasami bracia mnie odwiedzają... Ale niezbyt często... Są bardzo zajęci... Przez chwilę stoi smutna. W końcu rozpromienia się i mówi: - To idziemy? Im szybciem pomożemy twojej przyjaciółce, tym lepiej.
-
Multi zrobiła zasmuconą minę. - Niestety... Jesteś moim pierwszym gościem od... - spogląda na kopyta, potem w niebo, jak gdyby chciała sobie coś przypomnieć. Potrząsa jednak głową i mówi - Od bardzo dawna. Ale ja się mogę nią zaopiekować, znam się trochę na tym i owym... To gdzie ta twoja towarzyszka? - uśmiecha się przymilnie.
-
Kątam oka zauważasz, jak Matalos odbija wymierzone w niego pociski. Potem niebieski alicorn zaczyna szykować jakiś magiczny atak. Ty jesteś cały skupiony na szarży, wymierzonej w znienawidzonego przez ciebie brązowego alicorna. Ten zauważa twój atak i szykuje się do obrony. Wyczarowywuje parę magicznych ostrzy i zastawia się nimi. Atakujesz wroga z furią. Twój cios trafił w blokadę i... rozbił ją. Co prawda, stracił dużo na impecie i zdołałeś tylko zadrasnąć Mastemara na pysku, ale udało ci się zniszczyć magiczną broń. Twój miecz pokrywa magiczna, niebieska poświata. Mastemar spogląda zaskoczony to na ciebie, to na ostrze. - Jak... Jak? się pytam! - krzyczy. Spogląda na brata, dalej skupionego na jakimś zaklęciu. - To TWOJA sprawka! - krzyczy i szykuje kołejne zaklęcie. Wtem ziemia pod wami zaczyna się zapadać. Dosłownie, wielkie kawałki skał zaczynają wpadać w bezdenną otchłań która nagle pojawiła się przed wami. Matalos uśmiecha się wesoło. - Skończyłem... - stwierdza i kiwa ci głową.
-
- Nanananananana... - nuci mała, jeszcze zanim się jej pokazałeś. Gdy tylko pojawiasz się na jej widoku, klaczka wydaje cichy okrzyk zaskoczenia. Podbiega do ciebie wesoła i wtula się w ciebie. Jest mała, sięga ci czubkiem rogu do pyska. Potem ciebie puszcza i z uroczą minką mówi: - Cześć. Jak się nazywasz? Mówi mi Multi. Ale super, że mam gościa, to niesamowite... - słowa wylatują z niej jak z karabinu.
-
Idziecie przez dłuższy czas. Wreszcie zbliżacie się do zasypanych, mocno uszkodzonych ruin. Widzicie trzy wejścia: Bramę główną i dwa przejścia boczne. - Które wybieramy? - pyta Smite.
-
Chowasz się między gałęziami. Ostrożnie obserwujesz swój cel. Pomimo dużych skrzydeł, udaje ci się nie poruszyć gałęziami. Obserwujesz... klacz. Małą, jeszcze nie dorosłą. Podśpiewuje sobie coś i zbiera kwiaty. Jest to alicorn, o białej sierści i niebieskich włosach.
-
Mastemar spogląda zdziwiony to na ciebie, to na brata. Zaczyna się śmiać, widząc, że czekacie na jego ruch. - Hahahahahahaha... Mam wam wysłać zaproszenie? - wystrzeliwuje magiczne pociski w waszą stronę. - Zapraszam.
-
Leżałeś na sianie' date=' położonym przy oknie.[/quote'] Dwie strony temu.
-------
- Nie... - odpowiada zmęczony. Zaklęcie, które ciebie trzymało, znika zupełnie. - Planowaliśmy ciebie przerzucić, gdzieś daleko od miasta. Abyś nabrał sił... Zregenerował się...
-
Mógłbyś. Tylko takie działanie spowodowałoby alarm w całej bazie i postawiłoby w stan gotowości cały personel... Możesz przekalibrować radar. Zmniejszyć zasięg fal. Efekt będzie niemal taki sam, a zmniejszysz ryzyko alarmu.
-
Znajdujecie się na polanie. Pełnej kwiatów, otoczonej przez potężny, sosnowy las, wysepce. Krążąc w powietrzu, zauważyłeś nagle jakiś kształt. Wygląda z daleka jak kucyk, ale musiałbyś podlecieć bliżej, aby się upewnić. Na chwilę obecną jest to średniej wielkości, biało - niebieski, kucykopodobny kształt.
-
Cawdie siada na ziemi. Patrzy się na ciebie z gniewem. - Posłuchaj... Zanim jeden z nas, zrobi coś, czego będzie potem żałować, powiedz mi, co chcesz osiągnąć, dobra? Nie chcę ciebie zabijać, chcę ci pomóc...
-
- Aaaa.. Dzięki bracie - odpowiada Matemar i przechyla jeszcze kilka dźwigni. - Nie ma za co - odpowiada Matalos. Widzisz, że niebieski alicorn mruga do ciebie przyjaźnie, korzystając z nieuwagi brata. - Zaraz zacznie się show - słyszysz przyjazny szept Matalosa. Mastemar przesuwa jeszcze kilka dźwigni, odwraca się zadowolony... Puszczają zaklęcie trzymające ciebie za kopyta, w powietrzu, przed tobą pojawia się twoja broń. - Zaczynaj! - krzyczy Matalos, ustawiając się w pozie bojowej.
-
- Coś taki milczący? - pyta Mastemar. - Rozejrzyj się. Nie masz powodów do smutku, twoja ukochana żyje, ty żyjesz... Normalnie sielanka jak u mojego brata... Ech... - wzdycha melancholijnie i upuszcza ciebie na ziemię. Magią dalej trzyma płasko przy ziemi. Byłeś tu już kiedyś. Tutaj dowiedziałeś się, że Matalos chciał się ciebie pozbyć, że ciebie zdradził. Widzisz maszynę, stojącą w centrum, dudni cicho, pokrywa całe pomieszczenie delikatnym, niebieskim światłem. Mstemar podchodzi do niej i przekłada kilka dźwigni. - Hej, bracie! - rozlega się okrzyk. Odwracasz się i widzisz Matalosa. - Co? - odpowiada Mastemar. - Nie widzisz, że jestem zajęty? - Zapomniałeś o tamtych dwóch dźwigniach - odpowiada niebieski alicorn, wskazując kopytem na wspomniane mechanizmy.
"Wspomnienia" Ares Prime
w Archiwum RPG
Napisano
Klacz znowu posmutniała.
- J-ja nie pamiętam. Moje pierwsze wspomnienie to jak wchodzę na tą polanę z braćmi. Ale... pamiętam też, że wcześniej dużo zwiedzałam... Nie rozumiem tego, ale mówili mi, że kiedyś zrozumiem to wszystko... - pochyla smutno łeb i szura kopytkiem po ziemi. - Pamiętam, że byłam na tej polanie wcześniej i coś robiłam...
Ziemia stała się czarna i pokryła się popiołem.
- Ale... - koontynuuje klacz, przyglądając się rosnącej trawie i kwiatom. - mam wrażenie, że jestem tu pierwszy raz... Powiedz mi Nightwing, czy ty też miałeś takie uczucie?