Skocz do zawartości

Matalos

Brony
  • Zawartość

    1435
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Matalos

  1. - Wię robi - przez chwilę w słyszysz tylko delikatny szum, ale nagle odzywa się głos: - Co jest? - to Główny Radiowiec. Najważniejsza osoba u Lunarnych, jeęsli chodzi o chierarchię radiooperatorów. Jeśli właśnie z nim rozmawiasz, uznaj to za szczęście. No i poza tym, to klacz, Vinyl Scratch, dawniej znana DJ-ka.

  2. Gem macha ci na pożegnanie i rozpływa się w powietrzu. Schodzisz schodami w dół. Nie jest ich jakoś strasznie dużo, to raczej szybki spacer, a nie męczące zbieganie. W pewnym momencie do twoich uszu dociera dźwięk eksplozji, w powietrzu unosi się zapach ozonu, czyli ktoś kożysta a magii. Schodzisz nieco niżej i widzisz Matalosa. Atakuje wściekle jakąś grupę skał, rozwala je na kawałki. - WYJDŹ Z MOJEJ GŁOWY - wrzeszczy i ponownie wystrzeliwuje promień.

  3. Changelingi chcą coś jeszcze powiedzieć, gdy nagle między nimi a tobą pojawia się Noc. Wraz z wielgachną miotłą. - Spadać! - krzyczy. - Psujecie całe przedstawienie! - zaczyna rozganiać podmieńce miotłą. W pewnym momencie zatrzymuje się i odwraca. Uśmiecha się, od ucha do ucha, a jego oczy błyszczą niepokojąco. - Zaczyna się... - mówi. Luna ponownie zaczyna trząść się. Wygina plecy w łuk, oczy ma szeroko otwarte, pysk zastyga w grymasie bólu. Wiązki energii zaczynają ją otaczać, odpychają ciebie. W pewnym momencie księżniczka znika, zamknięta w czarnej, nieprzeniknionej bańce. Noc drapie się po głowie, patrzy na jakąś rozpiskę. - Zaraz... Zaraz... - zaczyna. Nagle promień ciemnej energii odrzuca go gdzieś daleko. Bańka z uwięzioną księżniczką zaczyna wystrzeliwać na wszywtkie strony promienie, jednak żaden nie jest wymierzony w ciebie. Wtem następuje krótki błysk. Gdzy odzyskujesz wzrok, widzisz, że zarówno bańka, jak i księżniczka zniknęły. Teraz, na ich miejscu jest wysoka, odziana w czarną zbroję, z niebieskimi, gadzimi oczami, klacz. Uśmiecha się obłąkańczo i mówi: - Nightwing... Twoja ukochana... WRÓCIŁA - rzuca się na ciebie, z szeroko otwartą paszczą.

  4. Z ciemności rozlega się agresywny syk. Po chwili z mroku wychodzą... Changelingi. Widzisz tylko dziesięciu, ale w mroku może kryć się ich więcej. Ustawiają się w szeregu przed wami i jednym głosem mówią: - Nightwing. Puść ją, zanim komuś stanie się krzywda. Nie chcemy ciebie skrzywdzić, chcemy ci pomóc... Luna drży w twoich kopytach. Wtula się w ciebie mocniej, jak gdyby szukając ochrony...

  5. Pomimo twoich słów księżniczka dalej panikuje. Gdy ją przytulasz, czujesz że przestaje się trząść, oddycha głośno... Czujesz ciepło jej ciała, tą bliskość... Wtem do twoich uszu docierają ciche szepty... - Jesssst tam... - Zabić ją... - Za to, co przeszliśmy... Słyszysz też zbliżające się kroki... Około stu kopyt miarowo wybija rytm, maszerując w waszą stronę.

  6. - Noc... To wariat... - mówi Luna przytłumionym głosem. - Kiedyś, był bardzo potężnym alicornem, wraz z rodzeństwem podróżował między wymiarami. Pewnego dnia... cała trójka oszalała. Nikt nie wie czemu. Musieliśmy... - Luna nabiera powietrza - ich zabić - wydusza księżniczka. - To był męczący pojedynek... wiele niewinnych zginęło... ale udało nam się... Wtem coś z ogromną prędkością przejeżdża za księżniczką. Przypomina ci to pociąg... Cały zrobiony z metalu, widzisz niebieskie rozbłyski na jego powierzchni, gdy tak mknie przez ciemną przestrzeń. Pociąg znika w niebieskim portalu, tak nagle jak się pojawił. Na jego miejscu pojawia się Noc. - Jasna cholera!!! - wrzeszczy. - Nigdy się nie nauczą, że tędy się nie jeździ, czy jak? Odwraca się w waszą stronę. - Przepraszam za to - mówi, kłaniając się dworsko. - Niekiedy tak... coś mi wkracza do głowy, wiecie jak to jest. Ale ten idiota oczywiście zasuwa z najwyższą prędkością, jeszcze bez uprzedzenia... Jego poprzednik miał trochę kultury... Noc znika tak nagle, jak się pojawił. Luna spogląda na ciebie wystraszona. - Czujesz to? - pyta, głosem pełnym strachu.

  7. - Nie wiem... - odpowiada. - widziałam tylko, jak znikasz w kuli światła... A potem znalazłam się tutaj... Coś... coś jest nie tak z tym miejscem. Jest go... za dużo... - mruczy coś pod nosem. - Nightwing - zwraca się do ciebie. - Nie wiesz, gdzie ten wariat mógł nas przenieść?

  8. W jednym momencie włosy różowej klaczy oklapły. Pinkie skuliła się i zaczęła płakać. Wtem słyszysz kroki zza siebie. Odwracasz się i widzisz... księżniczkę Lunę. Wydaje się być czymś bardzo zmartwiona, chodzi w koło, mruczy coś pod nosem. Na chwilę podnosi głowę, spogląda na ciebie raz i wraca do poprzedniej czynności.

  9. - Och... różne rzeczy - odpowiada Pinkie z wariackim uśmiechem. - Orzechy...Wiórki kokosowe... polewę tęczową... takie tam... Odsuwa tacę i spogląda na ciebie. - Nie chcesz ich zjeść? Naaaaaapewno? - przekręca głowę przy ostatnim wyrazie.

  10. Jeden z kamieni unosi się. Nie widzisz żadnego mechanizmu, ale to nie jest zbyt istotne. Pod głazem znajduje się przejście, prowadzące w dół. - Dalej musisz iść sam - mówi Gem. - Zrób coś Matalosowi w moim imieniu. Walnij go mocno w łeb, dobrze? - pyta z uśmiechem.

  11. Brama otwiera się bezszelestnie. Robisz kilka kroków do środka i nagle rozlega się chichot... Z ciemności wyłania się Pinkie Pie. Niesie ze sobą naręcze babeczek, ich zapach jest... niepokojący. Nie wiesz o co dokładnie chodzi, ale nie podoba ci się on. - Oooo witaj! chcesz spróbować moich babeczek? Są doskonałe! - krzyczy i podbiega do ciebie, podsuwając ci tacę pod sam nos.

  12. Strzelam palcami u rąk. Jak mają w łapkach coś takiego, to penie zwiększą obronę w centrum. Ciekawe, czy zrobili to kosztem przedmieść, czy mają jakiś inny pomysł. - Sir, wiadomo już coś o liczebności wroga? Mój adiutant ma w głębokim poważaniu to o co go proszę. Do teraz nie dostałem statusu osobowego "Rosemary", wie pan co się z nią stało - wspominam dość nieprzyjemny wypadek, kiedy to mech z mojej drużyny eksplodował. Dwóch zginęło, reszta załogi skończyła z poważnymi oparzeniami. Do dzisiaj ten kretyn nie przyniósł mi rozpiski ze szpitala. Trzy dni już czekam na to i za każdym razem słyszę "Zaraz..."

  13. Gdy tylko uchylasz powieki Alicorna i spoglądasz w jego żółte oczy, wszystko znika. Świat ogarnia ciemność. Unosisz się w pustce, nie widzisz nic poza czernią. Wtem, w wielkim błysku pojawia się para żółtych oczu. - Nightwing... - rozlega się głos Noc'a. - Witaj w moim umyśle... Ciekawie tutaj, co? - rozlega się głośny rechot. Koło ciebie, wyłaniając się z ciemności, wyłaniają się drewniane drzwi. Są olbrzymie, trzy razy większe od ciebie. - Powodzenia - rozlega się głos Noc'a i oczy znikają.

  14. - Chodź za mną - mówi i oddala się. Ruszasz szybką za nią. Widmo nie przejmuje się drzewami czy krzakami, po prostu przez nie przenika. Ty musisz omijać roślinne pułapki, ale prędkością dorównujesz klaczy. Wreszcie docieracie do jakiejś góry. Burning Gem podchodzi do jakiegoś kamienia i zatrzymuje się. - Mógłbyś - mówi wskazując widmowym kopytem na... ukryty przycisk. Nie zwróciłbyś na niego uwagi, gdyby nie to, że klacz ci go wskazała.

  15. - Domyślam się... - odpowiada. - Czego mógłby się bać taki pegaz jak ty... - pociera kopyto brodą... - Krwi? - ziemia pod tobą zaczyna spływać krwią. - Nie... przelałeś jej wystarczająco dużo. - krew znika, tak samo szybko jak się pojawiła. - Śmierci? - ziemia pod tobą zapełnia się martwymi zwłokami. - Nie. Widziałeś już ją wiele razy... - pomieszczenie wraca do normalności. - Więc czego...? - robi pętlę w powietrzu. - WIEM! - krzyczy nagle. Obniża lot, przez chwilę rozmawia z Luną. Następnie podlatuje do ciebie i mówi: - Widzisz, Nighti, czasami chcąc kogoś nastraszyć możesz sięgać po różne środki... Ostrza, ogień... Ale jest coś, gdzie możesz uderzyć tak, że zaboli ciebie najbardziej... - puka ciebie w głowę. - Tutaj... Tutaj boli tak mocno, że kuce wariują, chcą zabijać, palić, krzywdzić innych... - sznurki trzymające jego powieki znikają, ale Noc nadal nie otwiera oczu. - Podnieś moje powieki, Nightwing... Spojrzyj w głąb szaleństwa... Albo się wycofaj - za nim pojawiają się drzwi. - Więc? Jak będzie?

  16. Luna stara się stać jak najdalej od brązowego alicorna. Spogląda na niego z mieszaniną obrzydzenia i strachu. - Ja? - odzywa się zaskoczony. - Luńka, słyszałaś!? Ktoś reszcie pyta się mnie o to kim jestem! - wykonuj pętle i zatrzymuj swój łeb tuż przed twoimi oczami. Czarne sznurki, którymi związano jego powieki, wydają się przemieszczać. - Widzisz, rycerzu - zaczyna - ja jestem Noc. Jeden z trójki szaleńców... Najmłodszy, najsłabszy, ale ten najzabawniejszy... - szczerzy zęby. Wzbija się w powietrze, rozkładając szeroko skrzydła. Opuszcza łeb na pierś i odzywa się królewskim głosem z Canterlot: - WIĘC, NIGHTWING! ZGODZIŁEŚ SIĘ ROZPOCZĄĆ PRÓBĘ ODWAGI. WIĘC... ZACZYNAJMY! Nagle zaczynasz unosić się w powietrze. Nie możesz nic zrobić, cały czas powoli i miarowo podnosisz się w górę. Wreszcie zatrzymujesz się przed Noc'em. Ten spogląda w dół i mówi: - Boisz się upadku? - pyta spoglądając w dół.

  17. Wtem słyszysz głośny okrzyk z dołu: - WIEMY, ŻE TU JEST! GADAJ GDZIE! - wydziera się jakiś strażnik. - Już wam mówiłem - odpowiada Cawdie. - Był, ale uciekł. Trzymałem go w pokoiku na piętrze, ale jak tylko zajrzałem rano, już go nie było. On nie był taki głupi... - Jasne... Takie bajeczki to możesz dzieciakom opowiadać. Pokazuj ten pokój. - Ech... - wzdycha Cawdie - dobrze... Słyszysz jak kilka kucyków wchodzi na piętro pod tobą. Otwierają się drzwi, ktoś chodzi po pokoju kilka razy, następnie wyraźniej słyszysz głos dowódcy: - Dobra... Miałeś rację. ODDZIAŁ! ODMASZEROWAĆ! Słyszysz tupot licznych podkutych kopyt, następnie trzask drzwi. Kilka minut po tym, otwiera się klapa w podłodze i wchodzi Cawdie. - Miałeś szczęście - mówi, uśmiechnięty. - Dorwaliby ciebie...

×
×
  • Utwórz nowe...