-
Zawartość
1041 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
33
Talar's Achievements
Stary koń (7/17)
1.3k
Reputacja
-
Przejście Elden Ringa zajęło mi 170h i niczego nie żałuję, zajebista gra.
-
Praktycznie jedna po drugiej ukończyłem całą trylogie Dark Souls, z czego trójkę za pierwszym razem. I szczerze mówiąc, trzecia część chyba najmniej przypadła mi go gustu (choć to nadal niesamowita gra) i nadal dwójka pozostaje moją ulubioną częścią oraz jedną z ulubionych gier w ogóle.
- Pokaż poprzednie komentarze [11 więcej]
-
Coś nisko musi być. Wszystkie te gry uważam za bardzo dobre, w tym Bloodborne i Dark Souls 1 jako arcydzieła i długo nie potrafiłam sklasyfikować które wolę bardziej. W sumie dalej jest niewielka różnica tak naprawdę.
Ale w sumie dużo jest do wymieniania co mi w ER nie pasuje. Mam już 130 godzin, jeszcze nie przeszłam, więc może to się jeszcze zmienić, ale wątpię.Od razu zaznaczę, że nie jestem fanem otwartych światów i wolę dobrą, linową fabułę więc pewnie to ma wpływ na moje postrzeganie całej gry.
Powtarzające się non stop bossy, których często jest sztucznie zwiększany poziom trudności średnio do mnie przemawia. A sztucznie zwiększany poziom trudności mam na myśli dawanie do walk na przykład dwóch mobków, które atakują bardzo szybko, że 99% czasu to rolki, i czekasz na ten 1% by móc raz zaatakować. Nie ma zrównoważonych podwójnych walk jak w poprzednich częściach, gdzie elementy otoczenia pozwalały na przyjemną, dalej trudną, ale przyjemną walkę. W Elden Ringu tego nie ma. A moimi "ulubieńcami" byli, tak zwani "trzej pedałowie", którzy mnie wkurwili swoim bullshitem. Tak, mówię o tych kryształowych chłopkach. Ostatecznie wróciłam tam po 20 lvlach i ich sprałam bez problemu. Ale właśnie. To też jest beznadziejnie zrobione, że właściwie nie wiesz gdzie powinieneś iść i owszem, możesz odpuścić jak widzisz coś za silnego, ale skąd mam wiedzieć czy to jest za silne bo ja, jako gracz, jestem zbyt cienka, czy to moja postać jest underleveled? No nie wiem, już nie mówiąc o tym, że jak zaczynam jakiś obszar robić to chcę go skończyć do końca.
No i jeszcze jakby powtarzające się bossy były tylko pobocznymi... Nie, nie ku*wa. Nawet fabularne bossy pojawiają się drugi raz, bo czemu nie. A już jak jesteśmy przy tych fabularnych bossach to jakoś specjalnie dupy nie urywają. Przy Radahnie trochę się pomęczyłam i tak, przyznaję że był fajną walką, chociaż wejście do jego bossfightu i jego początek też nie był zbyt przyjemny. A mówiąc przyjemny nie mam na myśli trudności.Jeśli chodzi o audio-wizualność bossów i ich klimat to z pewnością mi się podobali Renallia, Astel (który XD też się swoją drogą się pojawia potem drugi raz) i ten jelonek, który swoją drogą mi się zbugował, teleportował w ścianę i umarł od razu.
To, że nie wiem który npc mi zwali wymarzony ending też nie jest zbyt fajne. Ogólnie to miło, że jest tak dużo endingów, ale ja nie zamierzam patrzeć co 10 minut na wikipedie by wiedzieć czy coś zwalę czy nie.
Popioły wojny jak najbardziej na plus. Cudowny system. Nie mam nic do zarzucenia i w przyszłych grach oby z tego nie rezygnowali.
Ostatnio trafiłam też na świetne katakumby, które grając w nocy dały mi nawet lekką paranoję i po przejściu ich musiałam iść od razu spać. Polegały na tym, że pomieszczenie zmieniało się parę razy i musieliśmy krążyć w kółko by odnaleźć dźwignie. Coś takiego zrobić w klimatach Bloodborne'a... brrr... Oczywiście szkoda, że bossem był tam jakiś randomowy chłopek z psami którzy padli może na max 5 hitów. Ale cóż...
Też podoba mi się, że czasami pojawiają się elementy zagadek albo elementy platformówek.
Lubię też walkę na Torrencie, chociaż to jest ez mode, ale po prostu takie epickie przeżycie.
Ogólnie to gra mi się przyjemnie, dobrze, ale czasami mnie ta gra męczy. Za pierwszym razem chce zrobić tyle na ile jestem w stanie, jednocześnie nie zaglądając na wikię. Dla mnie jest za dużo rozwidleń dróg, a ja jestem osobą o bardzo słabej pamięci/koncentracji i jak mam za sobą 5 rozwidleń to po prostu mam strach, że zapomnę o jednym rozwidleniu. Tak, w poprzednich grach też to było, ale nie w takim stopniu. Powtarzające się bossy albo bullshitowe bossy trochę mnie już żenują. Do Caelid poszłam przed Margitem i Godrickiem, więc przed ruszeniem questa Ranni. Nie wiem czy wiesz co przed ruszeniem questa Ranni jest na miejscu festiwalu wojny. Ale mogę powiedzieć. Bullshitowy bossfight - na raz rycerz Tylga i ten lewko-człowiek. Nic tylko puścić sobie Rollin' od Limp Bizkit.
Dual Wielding zdecydowanie bardziej mi się w Dark Souls 3 podobał niż w 2, więc szkoda, że wybrali opcję z dwójki. Ogólnie długo nie mogłam znaleźć dla siebie broni, ale po Bloodbornie ciężko mnie usatysfakcjonować bronią. Ogólnie widać bardzo, że czerpali się Dark Souls 2 robiąc tę część. Ale przynajmniej da się normalnie rolkować.
Jeśli chodzi o fashion souls to z początku, po 60 godzinach nie miałam nic fajnego do ubrania. Teraz już mam coraz więcej setów i raczej jestem usatysfakcjonowana, ale widząc opcję że można personalizować ciuszki miałam nadzieję, że to będą jakieś fajne dodatki, a nie usuwanie czegoś co jest najlepsze w większość ubrań czyli pelerynka.
Nie wiem czy wyczerpałam wszystko co myślę, ale najwyżej dodam jak mi się przypomni.
-
Ostatnio po raz drugi udało mi się przejść Dark Soulsa (1), tym bardziej nieco bardziej świadomie niż przy poprzedniej próbie, dzięki czemu było dużo łatwiej. Zrobiłem sobie nawet tier liste bossów odnośnie tego jak bardzo trudna była walka z nimi dla mnie i wyszło chyba dosyć nietypowo xd
Spoiler -
Deltarune Chapter 2 złoto i diamenty. 9/10 choć znowu czekanie z 3 lata na ciąg dalszy sad: ((((((((((((((((((((
-
Czuję się, jakby dzisiaj miał być koniec świata.
-
Nieironicznie zaczął mi się podobać hardbass