Skocz do zawartości

Niklas

Moderator
  • Zawartość

    5524
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    96

Wszystko napisane przez Niklas

  1. Po chwili jednak przerażenie i ta twarz małego źrebaka ustąpiły pola wściekłości. Te skóry, te niewinne ofiary... Wręcz odczywałem ich ból, ich przerażenie... Ale to, co wielu przyprawiłoby o szaleństwo, mnie jedynie gnało do przodu. Chciałem dopaść tych, którzy to zrobili i zrobić z nich... to samo... Chociaż wybuch głowy byłby odpowiednią karą... Szedłem ostrożnie dalej, rozglądając się wokół i nasłuchując.
  2. Wiedziałem, że chociaż zużywałem sporo mocy magicznej, musiałem to wytrwać. Dla siebie i dla Crystal. To wszystko było kłamstwem. Cała ta gadka o biednych, unikających walki kucykach, kryjących się w tunelach przed złymi Solarnymi i Lunarnymi. Teraz dochodziłem do wniosku, że mogą z nimi współpracować - w zamian za spokój eksperymentują na innych... Ten wszechobecny strach i cierpienie... Ja miałem zamiar "nadpisać" te emocje... Przemianować je na wściekłość i chęć zabijania... do ostatniego naboju. - Gdzieście się skryli... - syczałem pod nosem. - Chodźcie do tatusia... - mruczałem w tym szaleństwie, które mnie ogarniało. Byłem znowu sam... przeciwko hordom nieznanych przeciwników... Dzień jak co dzień... Celestio... zmiłuj się nad tymi, którzy trafią przed mą lufę... bo ode mnie nie zaznają litości...
  3. To tylko pokazywało, z kim mam do czynienia. Byli gotowi poświęcić jednego ze swoich i to bez mrugnięcia okiem... Nie słyszałem, by ktokolwiek się przemieszczał, więc uznałem, że towarzysz nawiedzonego, prawie martwego kuca pozostał za drzwiami. Pozostało mi więc wyjść mu na przeciw. Nałożyłem więc na siebie barierę, by nie dać się zaskoczyć od tyłu strzałem (bariera spokojnie wytrzymałaby dwa bliskie strzały ze strzelby) czy też strzykawką. Następnie sprawdziłem komorę broni i wyszedłem ostrożnie, wciąż mierząc w żelazne drzwi. Oczekiwałem na jakiś ruch, a jeśli jednak nikt by się nie śmiał pokazać, planowałem przejść przez nie.
  4. Więc jednak nie była to trucizna, ale środek usypiający. Tak czy siak, nic miłego... Pomyślałem o Crystal... Podejrzewałem, że wykorzystali jej ufność, by coś jej zrobić... Pewno tę wspominaną "niespodziankę". Wściekłem się jeszcze bardziej. - Te... Żaba... wciąż tutaj jesteś? - wysyczałem. - Chcesz... porozmawiać z twardym skur***lem?
  5. Szybko przeładowałem broń, ostrożnie podchodząc bliżej, ale wciąż zachowując bezpieczny dystans - wciąż pamiętałem bowiem o tym drugim nieznajomym o głosie żaby. - A jak wam się podoba MOJA niespodzianka? - wycedziłem, mierząc go wściekłym spojrzeniem. Za pomocą magii uniosłem skrzykawkę. - A to co? Trucizna? Ładnie witacie gości... - dodałem, wbijając ją w jego ciało i wstrzykując mu jej zawartość.
  6. Widząc go, poniosły mnie wszelkie lęki, które zgromadziły się we mnie. Widziałem już oczami wyobraźni najgorsze rzeczy - takie, które widziałem będąc Solarnym, ale wcześniej kompletnie mnie nie ruszały. Teraz... widziałem to wszystko, co mnie "czeka". Miałem wrażenie, że jestem osaczony, a Słoneczni wespół z Księżycowymi idą po mnie... Miałem niewiele pocisków, ale dość, by rozpętać tutaj sajgon. Nacisnąłem spust. W tych kilku milisekundach przed odpaleniem pocisku, pewna część mnie zechciała go nie zabijać... od razu. Dlatego od razu obniżyłem broń, celując niżej w drzwi, w nogi. Ta drewniana przeszkoda była dla moich naboi niczym kartka papieru dla noża.
  7. Just epic work... http://fav.me/d4z0rtk
  8. "Wiedziałem... wiedziałem... - syknąłem w myślach. - Wiedziałem, że nie powinniśmy mu ufać. Ale... byliśmy zmęczeni, a Crystal... tak ufna... I to... to się udzieliło też mnie..." Nie wiedziałem co prawda, co mieli na myśli, mówiąc o "przygotowaniu", ale... wiedziałem jedno... Jak tylko zobaczę jego parszywy łeb, odstrzele mu go... Nie miałem też pojęcia, kim był ten o bulgoczącym głosie. Czy to jakaś bestia podobna do tej w tunelach? Czy też tylko głos zniekształcony przez ciężki pancerz? Tak czy siak, jeśli nie miał bardzo mocnej ochrony (a mało kto taką miał), padłby po góra dwóch strzałach. Wyciszyłem oddech i czekałem...
  9. W takim miejscu komuś chciało się układać ubrania w takie... równe kostki? Ale i tak... tamta krew była niepokojąca. I nikt nie wmówiłby mi, że to nic takiego... To miejsce zaczynało mnie przyprawiać o szaleństwo. Już odnosiłem wrażenie, że lepiej byłoby wiecznie uciekać przed Solarnymi, ale... czuć na twarzy powiew wiatru, ciepło słońca, chłód nocy... Tutaj było zdecydowanie zbyt szaro, zbyt cicho i... zbyt pusto... Cofnąłem się nieco od drzwi i wycelowałem, naciągając spust magią. Byłem gotowy do oddania natychmiastowego strzału w razie potrzeby.
  10. ...Cisza... Szuranie... Cisza... Skrobanie... Oddech... Bicie serca... Chłód broni... Obserwowałem wszystko uważnie, próbując usłyszeć choćby najdrobniejszy szelest czy odgłos kopyt. Wiedziałem, że nie przejdę przez te żelazne drzwi. Co innego naboje - one mogłyby przebić dwa człogi i jeszcze rozkwasić łeb stojącego za nimi kuca. Ale nie chciałem marnować amunicji, oddając pusty strzał, który zwróci na mnie uwagę wszystkich... Ostrożnie podszedłem do uchylonych drzwi. Błysnąłem rogiem, nakładając na siebie Zaklęcie Bariery, tak na wszelki wypadek. Następnie pewniej chwyciłem broń i otworzyłem drzwi, wkraczając do środka i mierząc do wszystkiego.
  11. W tym momencie naszły mnie złe myśli. Co, jeśli... w jedzeniu był jakiś środek otumaniający? Mnie się nic nie stało, bo nie byłem głosny, ale Crystal... Nie znałem jej dobrze, ale... w ciągu tych kilku godzin nabrałem do niej pewnej... sympatii. I skoro zniknęła, podobnie jak nieznajomy kuc, od razu ogarnęła mnie złość. Nie obchodziło mnie, jak wielu jest tutaj żołnierzy i to, że mogę zginąć... Pomyślałem o klaczy... mogli ją rzucić potworowi na pożarcie... Tyle złych myśli... tyle czarnych scenariuszy... Miałem ochotę pozabijać wszystkich. Wiedziałem, że długo nie wytrzymam, ale... przynajmniej zabrałbym kilku z nich. Powstałem natychmiast i przygotowałem swoją broń do strzału. Rozejrzałem się wokół nasłuchując, po czym ostrożnie ruszyłem w stronę "zakazanych tuneli". Cokolwiek przede mną ukrywali, miałem zamiar to odkryć...
  12. Ja zaś nie ufałem mu na tyle, by spokojnie zasnąć. Wciąż nie miałem pewności co do jego intencji, zwłaszcza, że tak nagle zniknał. Poza tym... mógł wciąż mieć mi za złe to, jak go potraktowałem i tylko czekał aż zasnę, by mnie zabić, albo oddać swoim "przyjaciołom". Niemniej jednak, usiadłem na materacu, opierając się o ścianę i przymknąłem oczy, zasypiając swoim płytkim snem.
  13. Jakoś nawet nie czułem się głodny, więc po prostu odpowiedziałem: - Nie. I podałem jej owoc.
  14. Znowu nieaktualizowałem, ale muszę zrobić dubla, bo nikt nie skomentował *** 07 - Ostrożne Posunięcia 08 - Nie Możesz Ukryć Magii 09 - Odkrywanie Prawdy 10 - Knowania
  15. Ja zaś postanowiłem pozostać czujny, mimo wszystko. Wolałem jednak nie dać się zaskoczyć, w razie czego. W końcu... to mogła być pułapka, w którą ten kuc nas wciągnął... Usiadłem więc w pobliżu z bronią i obserwowałem...
  16. Czyli, jak widać, DA SIĘ coś sensownie zrobić nawet z dość epizodyczną postacią, jaką jest Lyra xd Fajne to wyszło. Tarreth, za ten obrazek: Alright, widziałem. Następnym razem mimo wszystko nie podawaj publicznie... No i nie wlepiam warna - so heresy!
  17. I tak, moi drodzy, się zdobywa muffinki :]
  18. Tapetka! http://fav.me/d4xzr0a
  19. - Śmiała nie śmiała, wystarczyło, by mnie chcieli zabić... - mruknąłem, ruszając za kucem, wciąż trzymając swój karabin w pogotowiu... tak na wszelki wypadek.
  20. No pewno, że nie ma - dlatego jest lepszy Sobie możesz spokojnie zapisać w notatniku i mieć to pod ręką xd *** - W dużym skrócie... sugestię, że Celestia nie zginęła w zamachu Lunarnych, a że to sami Solarni zrobili... - mruknąłem.
×
×
  • Utwórz nowe...