-
Zawartość
5524 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
97
Wszystko napisane przez Niklas
-
- Ona nie jest. - Skinąłem głową na Crystal. - Ja byłem od zawsze Solarnym... dopóki nie postanowili mnie zabić, bo odkryłem coś, czego nie powinienem...
-
Gobi, za ciemny kolor nieco używałeś - pozwoliłem go sobie "poprawić" xd Jego kod to: #964d4d. *** Zamrugałem zaskoczony. W jednej chwili wszystko, co wiedziałem o tych tunelach okazało się nieprawdą. - Więc... trochę wytchnienia się uda tutaj złapać - mruknąłem, spoglądając na Crystal. - Bo na chwilę obecną mamy przesrane i u Solarnych, i Lunarnych...
-
Czyli przynajmniej tajemnica drzwi się wyjaśniła. Dobijaliśmy się do nich na tyle długo, że w końcu trafił je szlag. Odłożyłem broń i zrobiłem kilka kroków do tyłu. - Dobra... powiedzmy, że ci wierzę - mruknąłem. - Ale to nadal nie wyjaśnia, co ty tutaj robisz... Jak niby masz zamiar przeczekać wojnę w tunelach?
-
- Coś ty w ogóle za jeden? - mruknąłem, mierząc go wzrokiem. - Te opuszczone tunele są dziwnie gęsto zaludnione... Tyś nasłał na nas tego mackowego stwora?
-
No ja tam bym się chętnie dowiedział, co Ci konkretnie nie pasuje xd
-
Zwyciężył zatem Avan. Brawo! Pora na następną księgę... Wielkanoc 1974. Z Valö, małej wyspy w pobliżu Fjällbacki, znika bez śladu rodzina. Na pięknie nakrytym świątecznym stole zostaje obiad wielkanocny, ale w domu nie ma nikogo, znikają wszyscy z wyjątkiem rocznej córeczki Ebby. Po latach Ebba wraca na wyspę jako dorosła kobieta. W rodzinnych stronach pragnie wraz z mężem otrząsnąć się po śmierci malutkiego synka. Postanawiają wyremontować i otworzyć dla gości stary ośrodek kolonijny, którym wiele lat temu zarządzał surowy ojciec Ebby. Wkrótce po rozpoczęciu prac remontowych oboje omal nie giną w tajemniczym pożarze. Równie tajemnicze są stare ślady zaschnietej krwi odnalezione pod zerwaną podłogą w jadalni. Do akcji wkracza wkracza Patrik Hedström. Czy zdoła wyjaśnić zagadkę z przeszłości? Tym razem kryminał... Komu byście go zaproponowali?
-
- Już... nie nasza! - odparłem w biegu. Nie byłem pewny, czy zdążę za nim, nim zamknie nam drzwi przed nosem. Dlatego skupiłem się i za pomocą magii chwyciłem jego torby, które następnie rzuciłem w jego stronę, celując w nogi, chcąc powstrzymać jego bieg.
-
Aż dziw, że tego tematu nie ma xd O naszych ulubionych pegazich bliźniaczkach xd ***
-
Pluuuuuuuuuuushie! Fajnie wyszła
-
- Crystal, za nim! Zanim naśle na nas innych! - syknąłem pod nosem, ruszając za zamaskowanym kucem. Nie byłem pewny, co do zamiarów nieznajomego. Sam fakt, że ktoś się tutaj znajdował, i to tak blisko tej mackowatej bestii, był niepokojący. Musiałem się dowiedzieć, o co tutaj chodzi... Więc nie mogłem go stracić z oczu... Miałem też przygotowany karabin, ale nie chciałem przedwcześnie zużywać cennych naboi przeciwpancernych. Musiałem wyczekać na odpowiedni moment.
-
Podniosłem się i wycelowałem broń w kierunku tunelu. Nie wiedziałem, czego się spodziewać, więc wolałem założyć najgorszą okoliczność kolejnej walki. - Trzymaj się za mną - powiedziałem do Crystal, skupiając się na skrytym w mroku kucu.
-
Dobrze znałem ten stan... Kiedy długo pozostawało się w ciszy, słuch się bardzo wyostrzał. Trudno było stwierdzić, jak daleko kapie ta woda... Mogła być niedaleko, jak i kilkaset metrów stąd. Westchnąłem cicho, spoglądając na klacz i przymknąłem oczy, dając im odpocząć. Jednak cały czas nasłuchiwałem niebezpieczeństwa.
-
No chyba nie myślisz, że Cadance to taka grzeczna :> Epic sygna, dzięki
-
Nothing to see here - fly along xD Dashie rozwala ;]
-
http://fav.me/d4xat3i - full. Dobre i polskie!
-
- Tak myślę... - stwierdziłem, kiedy wszystkie niepokojące dźwięki ustały. Przeładowałem jednak broń, tak na wszelki wypadek.- Chwilę możemy odpocząć.
-
Odcinek 25 & 26: A Canterlot Wedding (Ślub w Canterlocie) [finał sezonu]
temat napisał nowy post w Sezon II
Czy ja wiem? This Day Aria poruszyło mnie równie mocno co WWU. Uwielbiam takie piosenki złych charakterów - mają... takiego niepokojącego powera. -
Odcinek 25 & 26: A Canterlot Wedding (Ślub w Canterlocie) [finał sezonu]
temat napisał nowy post w Sezon II
Anyway, ja sobie tak myślałem nad tym, jakim cudem Cadence była opiekunką Twilight i... jakoś zdołałem to sobie wytłumaczyć. Owszem, jest księżniczką, ale jej mocą jest miłość, więc także i szczęście. A jakże inaczej mogłaby uszczęśliwić innych, jak nie pomagając im? Bo wcale nie było powiedziane, że Kadencja była tylko i wyłącznie... nianią Twilie, mogła też się zajmować innymi źrebakami - i to wszystko w formie wolontariatu, dla szczęśliwości innych, no i swojej. A przy okazji to wyśmienity, acz niezamierzony, zabieg PR-owski - przecież jej notowania znacząco wzrosty, skoro była wśród innych kucy i im pomagała. Niejako im też przekazywała: "patrzcie, jestem taka sama jak wy!". -
Odcinek 25 & 26: A Canterlot Wedding (Ślub w Canterlocie) [finał sezonu]
temat napisał nowy post w Sezon II
A według Wikii - śliwka I to, że bronies nie obchodzi głos Lyry to kuamstfo! :] -
- Na razie mamy... spokój - mruknąłem. - Dobrze się czujesz? - spytałem, widząc jej nieruchomą twarz.
-
- Uch... - mruknąłem nieco zamroczony. - Drz... Drzwi... Musimy sprawdzić... drzwi... - wymamrotałem, pociągając broń i Crystal za sobą i ruszając w stronę zablokowanego wejścia. Miałem nadzieję, że to szuranie oznaczało, że stanęły otworem... Bo jeśli nie... Mieliśmy przechlapane.
-
Odcinek 25 & 26: A Canterlot Wedding (Ślub w Canterlocie) [finał sezonu]
temat napisał nowy post w Sezon II
Naprawdę, nie sądziłem, że cokolwiek zapchnie WWU z pierwszego miejsca moich kucowych piosenek, a wtedy nadeszła piosenka Kadencji... To... To było nieziemskie... Takie disneyowskie... taka piosenka czarnego charakteru... Przewspaniałe... Odcinek, jak większość, oceniam znacznie powyżej 10 w 10-stopniowej skali. Jedynym minusem jest to, że teraz musimy czekać do września na kontynuację :( -
Patrząc wcześniej jakoś nie miałem czasu się skupić... Coś mi nie grało, ale nie wiedziałem co... Laptop wygląda na zbyt cieńki... Te ultrabooki Poza tym raczej ok. Najlepsza sama postać Flitter i obudowa lapka *derp*
-
Nie wiem czemu, ale bestia skojarzyła mi się z krakenem z Wiedźmina 2 xd _____ - Rany... - wyszeptałem, próbując zachować zimną krew. Trudno jednak było tak pozostać spokojnym, kiedy stawiało się czoła takiej bestii... o której słyszało się jedynie legendy. Każdy Solarny znał opowieści o mackowych demonach żyjących w podziemiach Canterlotu, ale... nigdy nie przypuszczałem, że to może być prawda...A tu proszę... I cóż mogłem teraz zrobić? Strzelić, ryzykując rozwścieczenie bestii? Puścić broń, by mieć czas na otwarcie drzwi, ale ryzykując bycie bezbronnym w razie zagrożenia? - Puszczaj... ty oślizgły... mackowy... stworze! - ryknąłem, pociągając za spust.