Skocz do zawartości

KougatKnave3

Brony
  • Zawartość

    3487
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez KougatKnave3

  1. Zacząłem myśleć. Następnie spojrzałem i dopiłem herbatę i rzekłem. - Skoro ty mnie prosisz to nawet nie śmiem odmówić. Napiszę już od razu do szefostwa o urlop. No chyba iż Twi też idzie to mogę to wykorzystać jako "Eskortę" by móc pójść i nie musieć bawić się w papierach oraz biurokracji wojskowej - powiedziałem odkładając już pustą filiżankę i wstając. - No, ja już muszę iść. Najwyższa pora wracać do obowiązków. Miło było cię znowu spotkać, Fluttti - powiedziałem otwierając swe kopyta na uścisk. No. Teraz czekam na jej uścisk. No... cieszę się iż spotkam jeszcze Samotną Królową Wszystkich Tsundere. Będzie znowu wielka beka jak zadawnych czasów. "Rainbow: Czemu Nikt mnie nie chce!?" "Ja: Może dla tego iż zachowujesz się agresywnie?" "Rainbow: Zamknij się, idioto. Wkońcu kogoś znajdę" "Ja: Ale prędzej ja się kogoś dorobie niż nasza Samotna Królowa Wszystkich Tsundere kogoś znajdzie" I tak wyglądały nasze przeciętne przyjacielskie rozmowy...
  2. - Wybacz. Zboczenie zawodowe - rzekłem - Tyle w Canterlocie łazi kucy z Tikami iż wszędzie chyba zacząłem je widzieć - powiedziałem i wziąłem łych herbaty. Następnie spoglądam na nią. - TO kiedy jest ten pokaz? Jeśli dzisiaj to o której? - zapytałem z przyjaznych uśmiechem. No może mi się zdawało, ale wciąż mi to nie daje spokoju. Zachowam to już dla siebie. Nie chce sobie bardziej grabić. Mimo wszystko czekam na jej odpowiedź z zastanowieniem. Jeśli mi się nie przywidziało... jeżeli serio był Tik na słowie "Onieśmielić"? Nie wiem, teraz zboczenie zawodowe przejmuje mój umysł i nie da mi żyć przez najbliższe godziny... A zapowiadał się taki miły dzień. DZIĘKI SHINING! ETYKĄ GWARDZISTY WSZEDŁEŚ MI NA UMYSŁ TAK BARDZO...
  3. - W sumie, ona się raczej nie zmieni. Musiałby się znaleźć kuc z cierpliwością godną Celestii by z nią wytrzymał w związku. Ale przynajmniej dobrze iż próbowała - rzekłem lecz wcześniej zauważyłem jej reacje na słowo "onieśmielić". Spojrzałem na nią uważniej. Trening w wojsku wyrodził u mnie zboczenie iż najmniejszy tik może coś powodować. Niemal za automatu zapytałem się, spoglądając się na nią martwiąc. - Coś nie tak? Wybacz iż pytam ale... - zacząłem i nie wiem jak dalej powiedzieć... heh, jak zwykle zacząłem coś i nie wiem jak dokończyć. Dzięki szkolenie, jesteś zajebiste. - Wybacz, po prostu chyba widziałem jakby Tik u ciebie... - rzekłem odrywając oczy od niej i popijając herbatę z lekkim poczuciem winy.
  4. - Poznałem jeszcze Rarity, oraz AppleJack. Szczerze powiem iż iż informacje o Rarity jakie słyszałem od gwardzistów co byli tutaj z Celestią są prawdziwe. Potrafi klacz onieśmielić. DO tego jej słownictwo, też jest wykwintne. Oraz po raz pierwszy usłyszałem od kogoś "Słodziaku". NAWET matka mnie tak nigdy nie nazwała - rzekłem jakby z tryiumfem ale nagle plecy dały mi siewe znaki. Pomasowałem tam i powiedziałem. - A Applejack ma sporo wspólnego z moim kapitanem. Oboje na dzień dobry dali mi kosz na grzbiet który powaliłby połowę mojego starego oddziału. Ale tak poza tym to ma też spoko rodzinkę... ale jej babcie chyba gdzieś widziałem... nie wiem. Zresztą nie ważne - rzekłem biorąc łyk herbaty. - Teraz... pewnie czekasz na to pytanie znając moje stare rozmowy z Dash... znalazła se kogoś czy dalej gada "czemu nikt jej niechce" a każdego po chwili odgania warcząc jak pies?
  5. - Jeśli twilight też idzie no nawet urlopu nie bedę musiał pisać. Oszczędzi mi to grzebania w papierach - powiedziałem do niej z przyjaznym uśmiechem. - Dobrze wiesz iz z toba i dash zawsze gdzieś wyskocze, jak wtedy po szkole co potem przez to miałem raban od siostry i matki. Wystarczy iż spytacie - rzekłem i wziąłem łyk tej herbaty. - Co do herbaty to zawsze liczy sie sposób przygotowania. Bo przy złym przygotowaniu nawet najlepsze liście moga smakować źle. Dlatego mówie iz ta herbata jest pyszna. Poza tym to też miła odmiana od wojskowej herbaty... wierz mi, nie chciałabyś jej próbować.
  6. - Nie wiem... pomyślę nad tym - zacząłem się zastanawiać co dalej. Serio może twilight mi z tym pomoże ale... w sumie Shy nie sugerowałaby jej gdyby jej nie ufała... spoglądam na Shy i mówie odbierając herbatę. - Jak już to pewnie wieczorem jej powiem. Jako gwardzista przydzielony do niej, sprawia iż teraz mieszkam u niej. No nic - rzekłem i zaczynam popijać herbatę. Jaj zwykle smaczna. - Twoja herbata jest taka jaką ją zapamiętałem. Najlepsza jaką piłem. Tak przy okazji co u Rainbow? Słyszałem iż została ona Wonderboltem - zapytałem się jej odkładając herbatę na stolik. Następnie dodaje. - Pare razy chodziłem na jej występy. Niezła jest - dodałem z uśmiechem.
  7. - Powiem tyle iż bardzo mi was tam brakowało. Jak się okazuje, kapitan który szkolił moją "klasę" oraz bił mnie codziennie książką od "Etykiety Gwardzisty" bym zaczął na wszystkie alikorny mówić "jaśnie oświecone" okazał się brat Twilight. I teraz próbuje się oduczyć by przestać tak nazywać j... Twilight. Mimo wszystko jednak dobrze pracowało mi się tam pracowało, jednak brakowało mi tam waszego towarzystwa. Choć jednak o ile praca była przyjemna oraz miałem okazje raz nawet pogadać z Jaśnie oświeconą Księżniczką Luną... co prawda to był tylko raport ale się liczy... ale była jedna rzecz przez którą nie znalazłem tam nikogo z kim mógłbym porozmawiać... i szczerze ufam ci najbardziej więc... - rzekłem i odsłaniam swój pusty bok, pokazując tym iż nie mam znaczka. - To trochę mi tam utrudniło życie - powiedziałem do niej.
  8. Spoglądam na Pinkie i powiedziałem machając - Dobrze, tak czy siak dzięki za wycieczkę. Do następnego - powiedziałem. No... mimo wszystko już znam trochę to miasto. Mimo wszystko mam nadzieje iż tutaj może uda mi się znaleźć spokój od tych wszystkich gwardzistów którzy jechali po moim braku znaczka. Dzięki Celestio. Nagle dostałem zaproszenie od Shy na wejście. Uśmiecham się do niej. - Wiesz iż tobie nigdy nie odmówię - powiedziałem do niej i wchodzimy razem do środka. Potem rozglądam się uważnie po jej domu i mówię. - Przytulnie tu mieszkasz. Zupełnie prawie jak kiedyś, kiedy cię odwiedzałem. Co do chusty, to jedyna pamiątka po tobie i Dash jaką miałem. Mimo iż ostro kłóciła się z wymogami dotyczącymi umundurowania, to jednak Udawało mi się ją "przemycać". No nic. Mimo wszystko cieszę się iż cię znowu widzę. Nawet nie wiesz jak tęskniłem za tobą i za naszą Rainbow "LTQ" Dash. Słyszałem iż jesteś bliską przyjaciółką Jaśnie oświeconej... znaczy, że jesteś przyjaciółką Twilight, tak?
  9. Te chwile były wszystkim dla ciała. Zapach ten sam. Wygląd ten sam... no... widać iż nieźle wyładniała. Odwzajemniam ten uścisk który dla Dashy pewnie trwałby za długo. Po tym jak mnie puściła to powiedziałem. - Długo się nie widzieliśmy, prawda. Ale jakby od dzisiaj zamieszkam w Ponyville... dzięki małej pomocy Jaśnie oświeconej Księżniczki Celestii - rzekłem i spojrzałem na Pinkie. - Ja i Fluttershy znamy się z czasów źrebięcych. Ona i jeszcze jedna moja przyjaciółka kiedyś mi pomogły za co jestem wielce wdzięczny. Właśnie - zacząłem i wróciłem wzrokiem Do Fluttershy. Następnie mówię. - Wiesz może co słychać u Dashy? Słyszałem iż obie zostałyście elementami - zapytałem się zaciekawiony. No... w koszarach nikt mi nie wierzył iż od dzieciaka znam dwa elementy. JEDEN to już szok, ale dwa to istna 10 w totku. Ty... może powinienem spróbować?
  10. Na farmię mówię. - Można Moon mnie nazywać - powiedziałem i po chwili zostałem wycięgnięty przez Pinkie... a myślałem iż to moja siostra ma krzepę. Idąc do miasteczka nagle odbiliśmy w prawo co mnie lekko zaskoczyło bo tam nie było nic... dopiero po chwili ujrzałem pewien ciekawie wyglądający Dom. Wtem kiedy po zapukaniu przez Pinkie, po dłuższej chwili pojawiło się dobrze znane oko... i świat nagle zwalnia. Już czuje jak mi mózg odpływa w silną dal trzymając teczkę z podpisem "Lekcje Kapitana na temat Asertywności oraz Etyki Gwardzisty" mówiąc "Powodzenia". Stoje tak chwilę cały czerwony gdyż widzę Fluttershy, tą która mi się cholernie podobała w źrebięcych czasach. Po chwili usłyszałem mój typowy dla dawnych czas charakterystyczny sposób wymowy. - C... cz... cześć... F... Flutt.... Fluttershy... - rzekłem jąkając się jak chollera. No... Shining mnie zabije jak siędowie o tym. - T... to... to ja... Moon...
  11. Poczułem okropną ulgę kiedy ściągnęła ten kosz. Spoglądam na AJ i mówie - Zawsze do usług - powiedziałem z uśmiechem. Nagle przedemną pojawiła sie mała klaczka. Walka hyh? Miałem jedno małe starcie... bardziej personalne... - Tak. Miałem jedno małe starcie tydzień temu. Pewna grupka jednorożców zaczepiała źrebaki. Śmiali się iz już sa tak stare a nie mają znaczków. Podeszłem i poprosiłeb by przestali, przeprosili i poszli sobie. Cała trójka rzuciła się na mnie ale szybko ich obezwładniłem. Nie umieli kompletnie walczyć. Zaprowadziłem ich więc do aresztu by ochłoneli. A tak to poza tym mam zazwyczaj spokojną pracę - powiedziałem do niej i potem mówie do wszystkich. - jestem Szeregowy Moonlight Meadow. Miło mi was wszystkich poznać - rzekłem z uśmiechem.
  12. Podaje jej kopyto z uśmiechem. Potem przyjaźnie salutuje. - Szeregowy Moonlight Meadow. Przeniesiono mnie tutaj z Canterlotu jako członek... chyba istniejącej... Gwardii Twilight. Od dzisiaj będę odpowiedzialny... no za to samo co każdy gwardzista ale bardziej będę pod "zarządem" Ks... Twilight Sparkle. Miło mi cię poznać Applejack - powiedziałem i rozglądam się po owej farmie. Następnie mówię... - Ładnie tutaj macie. Tak spokojnie. Tak miło. Chyba polubię pracę tutaj. Mam nadzieje też na współpracę w przyszłości. Jak będziesz czegoś potrzebować, albo pomocy albo czegoś innego, wystarczy zapytać. Od tego tu jestem - powiedziałem z przyjaznym uśmiechem. W sumie ona z wyglądu przypomina mi ciotkę. Tej kategorii co zawsze ci przynosi prezenty. Nie obrażając jej oczywiście nie mówię tego na głos.
  13. - Nie mam pojęcia. Wiem tylko tyle iż Kapitan dał mi list i powiedział "Od następnego tygodnia mieszkasz oraz pracujesz u Twilight. Masz wykonywać wszystkie jej rozkazy oraz prośby... BEZ ŻADNEGO WYJĄTKU". Bardzo podkreślił to ostatnie. Co do tytułu... jak zaczynałem to miałem takiego kapitana, nazywał się Shining Armor. Mieli wszyscy do niego szacunek, ja też, ale jak dochodziło do "Etyki" to potrafił nieźle dać za skórę. Nim wpoił mi iż "Do każdej księżniczki trzeba zwracać Per księżniczka oraz jaśnie oświecona" minął miesiąc. Do tego podczas treningu uznałem iż dobre wychowanie prócz mówienia tytułu, to też odpowiednia prezentacja, zachowanie względem innych oraz jak się wysławiasz przy innych. Twilight prosiła mnie bym nie nazywał ją tytułem, ale po treningu Shining Armora raczej szybko nie uda mi się tego wykonać. Jak na razie to zwiedzam, oraz zapoznaje się tutaj ze wszystkimi - powiedziałem. No... muszę przyznać. Plotki od gwardzistów co tutaj byli były prawdziwe. Klacz zdecydowanie na 15/10. No nic. - Mimo wszystko, to zaszczyt poznać ciebie, Rarity.
  14. Przed wejściem do butiku wciąż próbuje się ogarnąć... wkońcu jakby niepatrzeć gadała do mnie szybciej niż Moja siostra a ta gada bardzo szybko. Po chwili wchodzę i widzę klacz która jest znana jako Rarity do której połowa mojego starego garnizonu stawała na baczność... w innym pojęciu. Zaczęła mnie obchodzić i mówić o tym iż ta zbroja nie pasuje do mnie itp... to akurat wiem, bo nasłuchałem się od swojej siostry iż w niej wyglądam jak biedak. Po chwili jak się zapytała mnie o imię z dopiskiem "słodziudki" to trochę się zaczerwieniłem... no... nigdy nie słyszałem tego słowa kierowanego do mnie. - J... jestem M... Moonlight Meadow - kłaniam się lekko. - Miło mi cię poznać, Rarity - rzekłam i wyciągam kopyto w wiadomym geście. Jeśli poda kopyto to całuje je... jak dzentelcolt.... Po tym już śmielej mówię. - Zostałem tutaj przeniesiony na rozkaz samej księżniczki Celestii. Mam zasilić szeregi tutejszego Garnizonu Jaśnie Oświeconej Księżni... znaczy Twilight jako Gwardzista... z tego co wiem Jedyny. Co do umundurowania to nowa zbroja robiona "specjalnie dla mnie z oznaczeniami Księżniczki Przyjaźni" dojdzie do tygodnia. Do tego czasu muszę w tym tkwić. I zgadzam się, nie jestem fanem tej zbroji.
  15. Hmm... ciekawe czy je kiedyś jeszcze spotkam. Rainbow Dash podobno ma się dobrze bo dołączyła do Wonderboltów, a Fluttershy też jest jednym z elementów... może je tu spotkam? Byłoby fajnie. O ile przy Shy nie spalę buraka tak czerwonego iż będzie to widać przez moją sierść. Mimo wszystko jednak mam nadzieje ich spotkania. Hyh? Spoglądam na Pinkie. - Tak. Dzięki za Babeczki - powiedziałem biorąc je. Następnie spoglądam na nią. - Więc prowadź. Pokaż mi najlepiej wszystko - powiedziałem z przyjacielskim uśmiechem. No... teraz się zacznie zwiedzanie dłuższe niż tego zamku. Dzięki Twi za oprowadzenie... ale wciąż się chyba będę gubił.
  16. - Dobrze więc. Dziękuje za ofertę, będę szczęśliwy za takie towarzystwo - powiedziałem z uśmiechem, a następnie myślę nad babeczkami. Po chwili jednak nabrałem na nostalgiczny smak dzieciństwa i powiedziałem. - Jeśli można to poprosiłbym Babeczki o smaku Waniiliowo-Czekoradowym. Za dzieciństwa zajadałem się z nimi z LTQ oraz z... zresztą nie będę cię tym zanudzał. Babeczki o smaku Waniliowo-Czekoladowym na wynos- powiedziałem czerwony cały. Następnie siadam gdzieś w rogu i czekam na swoje zamówienie oraz na klacz która ma mnie tu oprowadzić. Może nie duże to miasto, ale nie chce walnąć gafy takiej jak pierwszego dnia w Canterlocie gdzie przez przypadek wpadłem do Gryfiej ambasady zamiast do koszar.
  17. Biore wdech. - nie bedzie żadnego ataku. Zarówno ja, jak i ona nie wiemy czemu tu mnie przeniesiono. Wiemy tylko iż od dzisiaj mam być jej gwardzistą. Umiem obsługiwaç każda maszyne i jak zajdzie pora to odeprze atak. Zasadniczo tak, umiem stać bezruchu cały dzień i spać z otwartymi oczyma. A zdjecia można robić o ile nie bedzie to mocno dekoncentrowało. A co do babeczek, jakie macie obecnie tutaj? - zapytałem się. Gada jak moja siostra wiec idzie ja zrozumieć. Ale tak czy siak... - Jak wiesz jestem tutaj nowy... nie znasz może kogoś kto by mnie mógł oprowadzić po mieście? Jaśnie oświeconej... znaczy Twilight przeszkadzać nie chce tak jak jej asystentowi -zapytałem się.
  18. Wchodząc do środka, niemal odrazu przed oczyma pokazała mi się ta o której mnie ostrzegano przed wyjazdem. Zaskoczony jej tępem wymowy oraz natłokiem pytań spoglądam na statszą parę zmieszany. Po chwili odpowiadam wracając wzrokiem do różowej. - Jestem szeregowy Moonlight Meadow choć można mi mówić Moon. Przyjechałem wczoraj przed 22. Zostaje tutaj na długo. Tak jestem gwardzistą który został tutaj przeniesiony z Canterlotu. Od dzisiaj jakby jestem gwardzistą w zamku tutaj... z tego co wiem jedynym. A co do babeczek to też je lubie bardzo. Miło cie poznać Pinkie. Co do samej zbroji d końca tygodnia dostane sprzęt bardziej odpowiedni dla gwardzisty księżniczki Twilight.
  19. Cukrowy Kącik? Pewna część mnie nie wiem czemu chciała mnie powstrzymać przed pójściem tam, ale jako iż zainteresowała mnie nazwa, to uznam iż jednak warto się tam udać oraz zobaczyć co tam jest. No cóż, może jednak będzie tam coś ciekawego. Co do samego miasteczka, wszystko wydaje się tutaj spokojne i miłe. Księżniczka miała jak narazie racje, choć wolę się nie nastawiać na to iż będzie taki właśnie wieczny spokój. Do moich obowiązków jako strażnik należy mniej więcej móc przewidzieć następne wydarzenia by skutecznie chronić szefową...
  20. W sumie i tak mówiła iż jest zajęta, a dobrze jest wiedzieć gdzie się pracuje, więc postanawiam zrobić oględziny zamku pod względem zabezpieczeń i upewnić się czy te legendarne mity o "Drzwiach otwartych nawet w nocy" oraz innych pogwałceń Kodeksu Obronnego mają tutaj miejsce. Jeśli tak... to ALBO ona ma rację i nic się nie dzieje... albo jest na tyle OP iż każdego włamywacza wysyła na księżyc nim wkroczy tutaj... albo oba naraz. Po oględzinach zostawiam notkę Twilight iż idę zwiedzić miasteczko. Następnie tak robię, wychodząc.
  21. - Rozumiem. Jeśli chodzi o porządek to proszę się nie martwić. Umiem utrzymać czystość - powiedziałem do niej z uśmiechem i następnie mówię - Dziękuje za gościnę oraz za oprowadzenie. Obiecuje iż mimo mojej obecności tutaj, będziesz miała tak jak dawniej - Powiedziałem do niej a następnie wziąłem możliwie pokój blisko schodów na górę. No... pierwszy raz będę mieszkał blisko zamku. - Jeśli będziesz potrzebować w czymś pomocy to zawsze jestem chętny do pomocy - rzekłem do niej z uśmiechem a następnie wchodzę do wybranego przeze mnie pokoju. Następnie zaczynam się rozpakowywać, upewniając się czy mój bok jest zasłonięty dobrze. Nie chce by się ujawniło iż nie mam jeszcze znaczka. Może nie od niej, ale zawsze się znajdzie kuc który mi przerobi z życia piekło.
  22. Spoglądam na zamek. W sumie... nawet może być oprowadzanie. - Jeśli można to poprosiłbym o oprowadzenie mnie. Coś czuje iż bym się tutaj zgubił. Jeśli to nie problem oczywiście. Oraz dziękuje za gościnę, księ... znaczy Twilight - powiedziałem do niej. - W sumie to tak, mam parę pytań. Pierwszą jest, czy mieszka ktoś tutaj jeszcze prócz ciebie oraz twojego asystenta? - zapytałem się spoglądając na nią. Zacząłem myśleć. To trochę duży zamek. Trochę ZA duży nawet jak na dwie... no teraz trzy osoby. Można się spodziewać jeszcze z 5 minimum tutaj... no chyba iż ona serio mieszka sama z swoim asystentem. - Drugim pytaniem jest to czy mam wam pomagać w innych zajęciach. W innym przydziale nauczyłem się dobrze gotować, sprzątać a nawet prać. Jak to mówił Kapitan "Dobry Gwardzista w razie potrzeby zastąpić może całą służbę".
  23. - Tak samo słyszałem. Wśród gwardzistów jesteście nazywani "Komandosi Celestii". Przyszedł Kapitan do mnie, powiedział bym się pakował bo dostaje przeniesienie w to miejsce. Nie chciał odpowiadać czemu dokładnie przenosi mnie tutaj. Powiedziano mi tylko tyle bym się pakował i tutaj przyjechał. Też słyszałem iż to spokojna mieścina a jakikolwiek wypadek... nawet taki przez pomyłkę to się dzieje najczęściej raz na pół roku. Kazano mi to zostać - powiedziałem spoglądając na nią. Po chwili mówię bardziej jąkając się... - O... oczywiście jeśli to nie b... będzie problemem dla księżniczki... - rzekłem ciszej.
  24. Kłaniam się nisko, a po chwili wstaje. I mówię salutując. - Witam wielce, Księżniczkę Twilight Sparkle. Jestem szeregowy Moonlight Meadow i dostałem tutaj rozkaz dostarczenia ci Listu poleconego, prosto w twe kopyta - powiedziałem i po opuszczeniu Salutu, wyciągam jej list i go jej podaje. Czekam na jej reakcje. Ciekawe co kapitan jej napisał. Z tego co wiem, Twilight nie miała prawa wiedzieć iż tutaj jestem przenoszony. Mimo wszystko. - P... Poza tym dostałem rozkaz pozostania tutaj jako Gwardzista. R... rozkaz od jaśnie oświeconej księżniczki Celestii.
  25. Staje na baczność i salutuje. - Szeregowy Gwardzista Moonlight Meadow, do usług. Mam list polecony do Księżniczki Przyjaźni Twilight Sparkle. List typu iż tylko ona może zobaczyć jego zawartość... tak mi przynajmniej przekazano - powiedziałem stojąc na baczność by po chwili powiedzieć... - Czy jaśnie pani jest obecna w zamku? - spytałem się lekko chwiejnym głosem. Nie lubię mówić formalnie... ale taka praca. No nic. Czekam na odpowiedź Smoka MAJĄC NADZIEJE iż będzie tutaj i nie będę musiał przedłużać dłużej dostarczania...
×
×
  • Utwórz nowe...