- Zdecydowałaś się? - spytałem. - To nie jest do dzisiejszego zakładu. Mów jak czujesz - dodałem po chwili. Potem dokończymy zakład tak bym poczuł się jak prawdziwy władca, i co z pewnością ONA by zrobiła.
Więc dokładam i masuje. Po pewnym czasie obracam ją by leżała. Wiszę nad nią i dokańczam masowanie wejścia, drapania podbrudka i łaskotania. Szykuje się do wejścia. Spoglądam na nią z oczekiwaniem.
Mruknąłem. Powoli przyśpieszam manewry, drapiąc i łaskocząc ją dalej. Galax, jak się tam czujesz? Dobrze ci co? Jeśli pozwoli to będziesz to miał częściej.
Preferuje zabawki co? Tak czy siak, po jakimś czasie, wsadzam gruby szpon w jej wejście i zaczynam robić kółka. Nie przerywam łaskotania językiem i drapania podbródka.
- Potem zdecydujesz - dodałem po chwili i drugą kończyną zaczynam jeździć jej koło wejścia. No, Galax ma uciechę. Jak dobrze pójdzie to będzie 8. Jak mówiłem, Infinity się nie liczy. BO mnie nie kocha...
Nie mów tak. Nie lubię niewolnictwa. To tylko zakład. Jak będzie chciała to może potem dołączyć na stałe. Jak Night wydobrzeje, to będzie podwójny wyścig.
Więc drapię podbrudek. Zupełnie jak u mamy. To też na nią działa. Tą smoczą mamę. Więc drapię podbrudek i sprawdzę czy zacznie mi, dotykać czułe miejsce.
Mi tam pasuje. Niech Galax całkowicie wejdzie w role jej zadowolenia. Jakie ona ma "wrażliwe" punkty. Ja w między czasie pokazuje jej mój. Informuje, że jeśli nie chce... nie musimy.
- Nie bądź w szoku. Bardzo długo cię nie widział - powiedziałem obejmując ją. Twi pewnie zdążyła już jej wytłumaczyć, że to co Czuł Galax, przeszło na mnie.
Mówię głosem normalnego Allana. - Twój kochany mąż, to Instynkt smoczy - Liznąłem ją. - Wszystko co robił to był instynkt. Prócz miłości do ciebie - dodałem po chwili.
- Rainbow Dash... - powiedziałem głosem Galaxa. TYM głosem Galaxa. Zawsze mówił tym głosem kiedy mu się coś chciało. Allan i Galax mają inne głosy, a skoro ja mówię Głosem Galaxa... to ma teraz kontrole.
- Dobra... moja służąco - uśmiechnąłem się pod nosem. - Co by ci tu dać... hmmm... posprzątać leże? Nie... O, już wiem. Może poprostu oddam decyzje Galaxowi, co ty na to?
Więc... - dobra. Na trzy. 1... 2... - i startuje szybko. - PIĘTNAŚCIE KUŁEK WOKÓŁ PAŁACU! DOZOBACZENIA NA MECIE! - wrzasnąłem i lecę najszybciej jak mogę starając się wygrać.
Oł... - Jak by ci było smutno... możesz wpaść do mnie. Poniekąd jestem Galaxem, będę wiedział jak ci pomóc - powiedziałem wstając. Może wciąż to lubi.
- Może masz ochotę na mały wyścig?