-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
- Wiem jedno... ja się tego nie podejmę. Poza tym... chyba wiem jak to rozwikłać. Zwołaj Twi, Chrysalis i tego Chłopaka Deli. Aliego. Wszyscy będą mi potrzebni.
-
- Cza ją zabić, tak? - Strzelam... tak czy siak pójdę do Arachnii. Muszę wiedzieć, czemu chciała Deli. Gdyby to był kto inny... to mógłbym go wykryć. A skoro nie... to jest tylko jeden trop. Arachnia.
-
- Tak czy siak... to Ciemność. Nawet by pasowało. Delicate, byłaby niezłym "Okazem" dla Arachnii. Muszę się z nią spotkać - powiedziałem spoglądając na Matkę...
-
- Teraz już wiem co to jest... sługa Arachnii... albo - cofam się i dobywam broni - Ona sama... - powiedziałem odbezpieczając broń.
-
- Była tu wskrzyszić swoje ciało. Miałem ją pod kontrolą... Galax ją całą przerzedził, z informacji. Nic takowego nie zrobiła... mówię ci. Moc podobna do pewnej gdzie kiedyś widziałem... czekaj... kiedy widzicie tą moc... czujecie... lęk przed Ciemnością?
-
- Tylko jedna rasa miała agresywną politykę do tego urządzenia... Podmieńce. Gdyby ktoś inny... to bm to wiedział, bo tu też są moje zaklęcia wykrywające. Tylko ta rasa weszła tu nieproszona...
-
- Nie mów zagadkami... nic to nie pomaga - powiedziałem wyraźnie wkurzony, że okazałem się niedorozwojem. INACZEJ BYM KURWA WYKRYŁ TĄ USTERKĘ!
-
- SPRAWDZAŁEM! Mówię, że sprawdzałem wszystko to SPRAWDZAŁEM WSZYSTKO! - wrzasnąłem. Wyraźnie mówiłem, że SPRAWDZAM WSZYSTKO... to oznacza, że też magię. Wychodzi na to, że jestem niedorozwojem.
-
To oznacza, że jestem kretynem... wielkim kretynem... zbudowałem maszynę świadomie która robi uszczerbek na zdrowiu. - Teraz wiem, że to moja wina... i nawet wyleczenie Deli nie zmieni już mnie w Dawnego siebie...
-
- Dobra... teraz sprawdzę jeszcze raz... jak znajdę błąd, to będę musiał go naprawić, jak nie to zdam się na was... tak czy siak, będą oni mi potrzebni - powiedziałem i robię co mam robić.
-
Podchodzę do tego bardzo delikatnie. - Rozpoczynam podejście... podłączenie do Transportera, za 3, 2, 1, podłączam - naciskam przycisk za to odpowiedzialny, następnie bardzo delikatnie wracam do Lost Hills i podłączamy dział.
-
- Sporo tych projektów było - powiedziałem spoglądając na pierścień. Teraz szukamy Projektu Łazarz. - Coś mi nie daje spokoju. Zanim wy się weźmiecie... jeszcze raz go sprawdzę, bo mam wrażenie, że jedną rzecz pominąłem.
-
Lecimy tam... - Ciekawe ile projektów Federacja wywaliła pod moją nieobecność - spytałem się raczej siebie. Lecę w stronę Typhona... zaskoczony szybkością statku.
- Co te statki szybkie? Myślałem, że to będzie kwestia dni... - spytałem się zaskoczony
-
- Przyjmę je... jeśli obiecasz mieć dla mnie więcej czasu. Od czasu kiedy cię uwolniłem z resztą powierniczek, do czasu mojej śmierci... to mieliśmy tylko 4 spotkania, nie licząc świąt.
-
- Nawet nie wiesz jak mnie to bolało. Starałem się to ukrywać przed innymi... dowiadywałem się, że do innych przychodziłaś normalnie, jedynie nie do mnie... - powiedziałem opierając się o balustradę.
-
- Ale powiedz... skoro mnie kochasz, to czemu wtedy nie przyszłaś... choćby raz. Ja sobie rwałem włosy jak dostałaś lekkiej Grypy. Wiem, że miałaś wtedy wolne, praktycznie Codziennie odwiedzałaś Faruka...
-
Już trochę żywszy poganiam ludzi by przygotowali statek. - Nie ważne czy się uda. Wieczorem przywracam Deli pamięć. Wiem co zrobiliście i nie pochwalam tego - powiedziałem czekając na statek.
-
- Dajcie mi statek... ta maszyna już na orbicie Typhona, ale potrzebuje do działania Zasilania z Lost Hills, więc jedynie tam można ją zamontować.
-
Spoglądam na nią... - Czemu nie chcesz zrozumieć prawdy? - Wyrywam się... MOJA KURWA WINA... nikogo więcej. Tylko i wyłącznie moja.
-
- Za to to jest moja maszyna... znam ją na wylot. Gdyby była tam jakaś usterka... naprawiłbym ją... a nie ma. To moja wina... - powiałem podchodząc do krawędzi...
-
- NIC NIE WSKURAJĄ! Za trzy lata, nawet to jej nie pomoże... rozumiesz? - powiedziałem do niej wyraźnie załamany. Nie wybaczę sobie tego... ja zepsułem jej życie...
-
- Rozumiem... - powiedziałem omijając ją, i biorąc pistolet... - Wiem jedno. Deli przezemnie za trzy lata umrze... nic tego nie zmieni... a nie będę potrafił z tym żyć...
-
Wskazuje na swoją robotyczną rękę. - Kiedyś ugryzł mnie robal... w tą rękę którą mi odcięto. Ty go zabiłaś... nie udawaj, że to nie miało miejsca.
-
- Gdy mnie pogryzło, i zabiłaś tego stwora, to jak nigdy nic poszłaś do domu... i do czasu mojej śmierci ANI RAZU nie pojawiłaś się u mnie... miałaś wtedy 4 terminy wolne... a różnaca czasowa to były 5 miesięcy,
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
Więc skoro znalazły to usuwamy tą usterkę. - Wszystko omówimy jak zwołasz te osoby... szybko, dobrze? - powiedziałem. - Spotkanie w moim domu, gabinet... będę tam czekać.