-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
Dobra... biorę ją w uścisk by nie mogła uciec... - Spójrz mi w oczy. Jak to cię nie przekona, to odejdę - powiedziałem i całuje ją w usta... może to coś da.
-
Pojawiam się Twilight przed oczyma. - Twi... to ja. Allan. Słyszysz mnie? Jesteś tam? - spoglądam na nią zmartwiony. Jeśli nic nie wskóra... o już nic nie możemy zrobić.
-
- Choć... pomożesz mi. Ciebie nie uderzy - powiedziałem do Lily. Musimy ją jakoś przywrócić do normy. Nie użyje żadnego zaklęcia na niej...
-
Robię jakoś by mnie zobaczyła... nie dotykając jej, bo w tym stanie zachowa się jak Lily pewnie... pośle mnie do piachu... BTW. - Wiesz, że tym manewrem, mogłaś mnie zabić. I nie miałbym ci tego za złe, tak? - mówię do Lily.
-
Patrzę na nią zaskoczony... - Ile wam coś takiego zrobiła? - spyałem się masując uderzone miejsce. TYLKO ona ma taką siłę, żebym ją czuł...
-
Podchodzę do Twi i ją obejmuje. Następnie lekko całuje w policzek. Mam nadzieje, że jeszcze ma na tyle zdrowego rozumu by mnie zobaczyć...
-
Powoli wchodzę do pomieszczenia. Patrzę na nią z uśmiechem... co prawda wymuszonym lekko, bo jedna strona mózgu wciąż jest fochnięta. Następnie mówię.
- Hej, kochanie.
-
Obejmuje Lily... - Nie martw się... cieszę się, że to ty wzięłaś tą odpowiedzialność. Jestem z ciebie dumny - powiedziałem i wstałem... koontynułuje drogę.
-
- Poważnie? I jak ci to wychodzi - powiedziałem biorąc kartę odwiedzin w psychiatryku. W sumie... nawet dobrze, że Lily włada krajem... choć spodziewałem się lekko tyranni.
-
- Wpierw jedno chce wiedzieć... Kto rządzi państwem? - spytałem się. Lyra i Faruk raczej nie pchali się do dziecka, i wątpie by im to było potrzebne, Nie lubił dzieci. Spisałem na to stanowisko, jak Faruk padnie, Twi... ale wiadomo co się stało...
-
- U Chrysalis? - na sam dźwięk tego imienia wyskoczyła mi żyłka na czole... - Nie specjalnie dobrze. Widać, maszyna, ma pewne skutki uboczne.
-
- Właśnie... gdzie jest Deli? Nie widziałem jej... co się z nią dzieje? - Spytałem się spoglądając na Lily. Co się dzieje z nią? Muszę wiedzieć.
-
- W moim testamencie było jedno. By Twi się nie załamała moją śmiercią, chociaż nie aż tak bardzo. Chodziło mi głównie o was, o Deli... chciałem by wami się zajęła potem... cokolwiek... ten stan, udowadnia, że Testament poszedł wiadomo gdzie...
-
Wciąż patrzę. - Nie uwierzy, że to ja. Znam ją, i wiem jaka jest kiedy ma TAKI stan. Weźmie mnie za halucynacje... poza tym. Ona ma siłę by się oprzeć temu... jednak... zawiodłem się...
-
- Nie gadajcie, że aż tak... - spytałem. TERAZ JESTEM MEGA ROZCZAROWANY! Myślałem, że zajmie się wszystkim kiedy mnie nie będzie... pierdolić, do psychiatryka, bo nie chciała spełnić ostatniej prośby męża.
-
- Wpierw załatwię sprawy... 100 lat odcisnęło piętno... - powiedziałem i załatwiam potrzebne sprawy. Potem idę tam gdzie jest Twilight i patrze się na nią rozczarowany.
-
Westchnąłem ciężko... poważnie? POWAŻNE!? - Zawiodłem się nią - powiedziałem rozczarowany. ZAWSZE JEJ MÓWIŁEM, ŻEBY TAK NIE ROBIŁA! Wielce się zawiodłem na niej... idę do toalety... na długo...
-
Wchodzę do domu i patrzę na... te nowości i tą technologie. Oznaki AperFuture... muszę później sprawdzić z czego tym razem ją ściągnęli. - Widzę, ze dom sprawny. Więc jednak Twilight nie pogrążyła się tak, że była samą pustą skorupą i miała w dupie wszystko. I tego od niej oczekiwałem, by moja "śmierć" nie wpłynęła na nią.
-
- Dzięki synek - powiedziałem i nie bacząc na innych zacząłem je zjadać jak bym od 100 lat nie jadł... co jest prawdą. Potem idę za nimi w samych gaciach...
-
- Nie obiecuje... znacie mnie, lubię się pakować w kłopoty... - zaśmiałem się. - Dobra, poważnie, ma ktoś coś do żarcia? Zaraz padnę z głodu...
-
- AŁA AŁA AŁA! Boli. 100 lat w lodówie, nie robi dobrze na kości - powiedziałem cierpiąc z tego jak oni mnie tulą.
-
Kurwa... boli... przywołuje z dwa Turrety, które pozwolą mi wstać... boli... Niech mi pomogą wstać potem podchodzmiy kiedy nie patrzą. - Lilly do jasnej cholery, ile mam ci mówić, byś mi nie przerywała spać... ała, kurwa moje plecy... - skrzywiłem się z bólu.
-
Wyrósł... Drony... atakować amerykanów... tych na niebiesko. Ja opieram się o ścianę i powoli siadam. Kurwa, zmęczyłem się... dawno nie chodziłem... 100 KURWA LAT!
-
Cool. Włamuje się, do działających systemów stacji, i każe im tu przyjść. Turretom. W między czasie, sprawdzam kto z mojej rodziny jest tam, czy kogoś brakuje.
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
- Twi... to ja. Allan. Wróciłem... - powiedziałem patrząc w jej oczy... nie puszczę, póki ona nie zacznie się zachowywać jak ona... NIE PUSZCZĘ!