- A ludzkie dziewczyny cąły czasz to robią... - powiedziałem przewracając oczami z uśmiechem... No cóż, co teraz zrobi to nie istotne, czy wróci dać buziaka co znaczy że dobrze myślałem, a jak nie to trudno.
- Wiem, tyle... że to ja jestem tam czarnym charakterem... i mówię cybernetycznym głosem. A co do wyjścia, to mogła byś to zrobić dla mnie? Byłbym... albo byłabym wdzięczna.
- Chcę Lucy wysłać na wycieczkę... promem w kosmos. Wiem, że to jest jej marzenie, i chcę je spełnić... muszę podpisać tylko papiery. Co do drugiej sprawy... te moje sny... mówiłem ci o nich. Robią się coraz intensywniejsze... boje się, że to są wizje...
ZNAJDUJE JAKIEŚ WYTŁUMACZENIE... bo jak się Deli dowie, że Allan to Twi, A Twi to ja... to ona się tu przeprowadzi... do szpitala... na zawał serca... albo dla mnie...
- Wszystko gra... jak przewidywałem... zamiana ciałami z Twi okazała się doskonałym pomysłem. Miesiące leczenia, skróciłem do trzech dni... mam nadzieje, że rozumiesz mnie, mamo?
- Dziękuję bardzo... - powiedziałam i zaczynam jeść... kryształowy ludek jak co miał zaproszenie dla Rarity by tu sobie przyszła jak chce... byłoby mi miło. Naprawdę... heh, żadna żona jak na razie nie była... szkoda.
No to pobędzie parę miesięcy robalem... nie współczuje mu. Ciekawe czy Rarity do mnie przyjdzie, albo Twi... chciałbym zobaczyć tu Twi chociaż ostatniego dnia...
- Szkoda mi go... przekaż mu, że powinien iść do Zecory, ma specjalny napar który pomoże - powiedziałem Tonem Twilight. W wnętrzu ciała Twi, teraz słychać jedynie śmiech...
Dobrze... jutro mogą ją pościć na warunkowy. Więc kładę się na łóżko i patrzę kto przyjdzie... no to niech zacznie się ten ostatni dzień... ciekawe jak się skończy...
Ciekawe jak zdrowie tego ciała... heh, no cóż, trochę się nawet przyzwyczaiłem do tego ciała... no cóż, sprawdzam czy tutaj wszystko gra z tym ciałem...
Więc biorę tą książkęTwilight. Zawsze coś do czytania... może się czegoś nauczę, skoro moja lewa ręka to róg. Więc czytam i staram się czegoś nauczyć jak nie umiem.
Rzygu, rzygu, RZYG!!!! Ał, ał, ał... mój brzuch... boli mnie... głodny... kanapkę z żonkilem... I NEED! Jem i czekam, aż ktoś mnie odwiedzi... Może Rarity wpadnie... albo Twi... albo ktoś inny.
- No... znalazła się władczyni. Zobaczmy co my robimy w tym śnie - powiedziałem i sprawdzam jakie ja i Twilight mamy funkcje. Ciekawe czego jestem ministrem.