- Wiem co ją powinno uszczęśliwić - powiedziałem i klaskam w dłonie by zza rogu, wyszedł... kryształowy ja. Dwie ulubione rzeczy Rarci. Ja (Chyba) i kryształy.
Przeżuwam tak łapczywie bo nie zdążyłem złapać powietrza. Po zjedzeniu łapię go trochę... spytacie się, czemu nozdrzami nie oddycham... to się niekiedy źle kończy.
- Słuchaj... bardzo miło, że pokazujesz mi okolice, ale... mogłabyś trochę zwolnić... nie nadążam za tobą...
Więc przechodzimy do Bolta... ciekawe co on robi. Jak swoją standardową czynność to przechodzę do Lily... no cóż, dzieciakom nie będzie nic ciekawego się śniło. Potem obczajamy sny żon.
- Hmm... może Deli? - spytałem ją. Jeśli się zgadza to wchodzimy do jej snu. Jak nie, to do Beaka. Zobaczy się. Kolejność jest taka: Deli, Beak, Lily, Bolt.
No to przez najbliższą godzinkę, lekko przyśpieszam, aż wkońcu jak będę u maksimum, to wystrzeliwuje wypełniając ją sokami... następnie zatrzymuje i wpatruje się w nią...
Ja w odpowiedzi przyśpieszam posuw. Mam nadzieje, że sobie odpoczęła... jeszcze jeden dzień i będzie musiała wrócić. Ale moja obecność coś pomogła w leczeniu jej ciała, więc nie powinna już tak dużo się męczyć...
Wiem... Po jakimś czasie, nastawiam się by członki mogły wejść i robię to co powinienem... wpycham swoje członki w jej wejścia i zaczynam powoli lecz uczuciowo poruszać nimi.
Uśmiecham się na wskutek działania tego mrowienia... po chwili... czekaj... Mam pomysł. Przerywam wszystko, by poczuła jak bym już nie chciał. Cofam się trochę, lecz klękam, i zaczynam lizać wokoło jej wejścia.
Po pewnym czasie, ręko-róg schodzi niżej, i zaczyna ją głaskać po nodze koło wejścia a z biegiem czasu przy samym wejściu. Wciąż patrzę na nią pełen miłości.
Też mruczę. Przybliżam swoje usta do jej, i stykamy się nimi złączeni w pocałunku. Po jakimś czasie, nasze języki zaczynają tańczyć... ręce niech dalej masują... a Ręko-Róg niech zacznie ją drapać za uchem.
- Jak ja nauczyłem się magii, to tobie perfekcyjnie wyjdzie chodzenie... - powiedziałem i zacząłem ją namiętnie całować... ciekawe jaka była jej reakcja na moje... znaczy, na jej skarby.
Więc biorę i czekam na jakąs akcje. Przy najbliższej nocy wchodzę do snu Twilight i z nią spędze trochę czasu, jak nie przyjdzie. Mam nadzieje, że się uda ta terapia... dobrze, że Capo nie wie, bo by mnie zaczął nazywać Transwestytą.