-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
- Czyli był jakiś implus - powiedziałem i wspomagam ją tak by za dużego bólu nie czuła... ona musy żyć... nie pozwolę na to, by zginęła nagle. Dasz radę... wierze w ciebie Twi.
-
Jak Deli też chce wejść do snu, to wysyłam do niej info, że też może do nas dołączyć. Jak dołączy lub nie, to pokazuje im jak to się zaczęło... czyli stany zjednoczone. Tfu...
-
Więc obejmuje ją, spędzamy ten czas wspólnie chodząc po ziemi, w miejscach które pamiętam... pokazuje jej miejsca w których byłem... przez czas do póki nie dostaniemy sygnału, że poród skończony.
- Kiedy twoje ciało będzie wypychać jajo... tutaj poczujesz przyjemne mrowienie w środku.
-
Głaskam... - Sen będzie trwał do czasu zakończenia porodu... chyba, że tutaj będzie jakiś impuls i oboje nas wybudzi. Postaram się go tak długo trzymać byś mogła urodzić i tego nie poczuć - powiedziałem pochylając się i dając jej całusa na nosku...
-
- Bo to Ludzka wersja legendy Walki Nightmare Moon zaktualizowana o jej powrót i walkę NMM z Powierniczkami, a Iskra Zmierzchu to Ty. Ta legenda ma parę tysięcy lat... powstałą jeszcze przed tym jak Celestia i Luna naprawdę zaczęły walczyć.
-
Albo pewnie prawda... bo wtedy była jeszcze na księżycu. - Powiem ci legendę... Znasz ją, tylko w innej formie.
Pewnego razu istniały dwie siostry, Celest i Luna. Celest władała dniem, a Luna nocą. Kochały się jak siostry którymi były, lecz Luna była łagodniejsza a Celest bardziej nie lubiła ludzi, dlatego za to, że nie wykonano jej rozkazu zniszczenia Aldusa, zniszczyła Raj w pustynne tereny które są obecnie tutaj. Luna chciała powstrzymać ją, lecz zła Celest wygnała ją na jej Domenę, Księżyc by tam nauczyła się, że młodsza musi słuchać starszej. Przy pomocy 6 gwiazd, uciekła i chciała sporwadzić Ere Wiecznej Nocy, by ziemia przestała być gorąca i mogły na niej odrosnąć rośliny. Wtedy Celest użyła swoich 6 kapłanek i powstrzymało Lunę w trakcie leczenia planety po 2000 lat jałowości. Planecie udało się przywrócić połowę dawnego wyglądu, lecz Kapłanki powstrzymały Lunę i ziemia nie została w pełni odrodzona... Luna jednak nie została na powrót wygnana, lecz przez jedną z kapłanek zwaną Iskrą Zmierzchu... udało się pogodzić obie siostry.
... brzmi to znajomo? - spytałem się spoglądając na Twi.
-
Odwzajemniam jej uścisk i razem patrzymy... jak ja kocham te widoki. Następnie, mam pomysła... biorę ją na barana i idę na wzgórze gdzie zawsze przychodziłem z matką na zachody słońca które są jeszcze piękniejsze niż w innych miejscach. Przyśpieszam czas, do tego zachodu, i ją kładę...
- Mój ulubiony widok...
-
- Zazdroszczę wam w czymś. Wy mieliście dzieciństwo... mogliście się bawić... albo uczyć, w twoim przypadku... bez ograniczeń. Na tych terenach było bardzo trudno przetrwać - powiedziałem patrząc na to, jak do kubka biorę wodę morską i ją po chwili wypijam. - Dzieciństwo to coś, czego nie miałem i to jest jedna z wielu rzeczy, dla których jestem ciągle z Deli. Lubię patrzeć jak dorasta, i jak się uśmiecha na w każdym dobrym temacie - dodałem i patrzę jak wołają mnie i Faruka i każą nam iść czyścić broń... - Nie żałuje tych lat... to nam dało szanse na wytrzymanie Ataków ZSRR i USA... dwie światowe mocarstwa nie mogły zniszczyć takiej małej wioski... która była chroniona przez Lunę, jak wtedy wierzyliśmy.
-
- To są moje wspomnienia... mój najpiękniejszy dzień. 3 września 1989 roku. 4 lata, przed śmiercią mojego taty - powiedziąłem podchodząc do mnie i Farkua. Klękam koło Małego Ja. - Ja jako dzieciak... wiesz, że byłem kompletnie jak Deli? - powiedziałem patrząc na nią.
-
Wskazuje na mamę - Ta kobieta... rudę włosy, drze się na wszystko... to Papillon - powiedziałem. Ach... wspomnienia... piękne wspomnienia. Tak czy siak po reakcji na widok "Zwygkle spokojnej, Papillon" szukam przy plaży siebie... który bawi się z farukiem.
-
- W kolebce, gdzie narodził się każdy człowiek z Federacji... Księżycowa Zatoka. Iran... w tej wiosce się urodziłem i dorastałem... tutaj powinienem mieć z 7 lat... na kuce lata to 2 lata - powiedziałem i wzrokiem szukam matki, która pewnie pokazuje, że jest na szczycie hierarchi... drąc się na wszystkich.
-
Więc zabieram ją w podróż... po chwili stoimy w pewnej wiosce... która dzisiaj, jest przyczółkiem Federacji... JEDYNYM przyczółkiem na ziemi. Księżycowa zatoka. Twi i reszta rodziny o niej nie wie...
-
Więc robię sen z nami na plaży... naszej ulubionej plaży, koło domku letniskowego. Podchodzę do niej i mówię...
- Doceniam to, że wytrzymujesz ból dla mnie... BARDZO mało osób się dla mnie tak poświęciło... - powiedziałem i ją przytuliłem. Kocham ją, i naprawdę to doceniam.
-
Więc leże i ją tulę, cały czas. Wiem co jej pomoże. Informuje Lucy, że wejdziemy do snu i postaram się ją tam jak najdłużej przytrzymać... by jej umysł trochę odpoczął. Potem wchodze do jej głowy, powodując u nas obu sen.
-
Więc idę po coś do jedzenia i rozdaje rodzinie tym którzy nie jedli. Potem ja przynoszę żarcie dla mnie i Twi i ją karmie nawet jeśli trzeba. Po nakarmieniu jak nie będzie mogła jeść, to sam zaczynam jeść.
-
"A ja mogę to zrobić?" Spytałem się. Jak tak, to momentalnie zmieniam się ciałami z Twilight i czekam na to co się stanie. Jak nie, to siedzę przy niej non stop i pomagam jej przetrwać.
-
Kładę na niej głowę... kocham ją i niechce by cierpiała. Komunikuje się z Lucy. "Lucy... czy jest możliwość, bym zamienił się z Twi ciałami na ten czas... wytrzymam ten ból dla niej, nie chce by cierpiała"
-
- Kotku? - spytałem podchodząc i siadając koło niej na łóżku. Następnie głaszczę ją po głowie... domyślam się, co ona teraz przechodzi... zostanę przy niej...
-
Westchnąłem... więc idę do Twilight sprawdzić co robi. Do porodu Twi będę przy niej... potem będę musiał pozbyć się Afry... znając ją, nie pozbędziemy się jej tak łatwo...
-
Idę za nią. - Powiedziałem, że na razie... nie wspomniałem nic o porodzie. Będę przy niej wtedy, znasz mnie, nigdy bym jej nie zostawił - powiedziałem.
-
- Mi się jeszcze nie uaktywniły... i nam się nie podoba ten los. Po tym jak z Twi wyjdzie ten wąż... to powinniśmy oboje być już normalni. A co zrobimy z tymi klaczami i kobietami które Vindicusy porwały? O nie teraz się martwie, bo Twi teraz bezpieczna i narazie się nie boje o nią.
-
Więc zdradzam jej prawdę... nie ma prawa bym okłamywał Lily. Ona jest nabardziej tolerancyjna z naszej rodziny, więc nie powinna się wściec. Sprawdzam jej reakcje.
-
- Będę na statku do którego Vindicusy nie sięgną... będę bezpieczny - powiedziałem spoglądając na córkę. Widać, że też chce pomóc... może się coś zn... nie... musi czekać.
-
- Przygotować okręt... Przygotować Wojska. Federacja to moje dzieci... a nie pozwolę kraść moich córek - powiedziałem i idę się szykować... będziemy odbijać tereny, kawałek po kawałku.
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
Więc robię tak by przenieść połowe jej bólu na mnie... zrobię wszystko by nie cierpiała za bardzo. Więc jak... udało się, czy do tego potrzebuje Lucy? Mam nadzieje, że się uda.