-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
Daje jej lodowy kompleks... kompleksiki... lubiłem je za młodu jak się wkurzałem na brata... dawała mi ulgę. Tak czy siak obejmuje Twi i Delicate...
-
- Nic... zaraz będzie dobrze - powiedziałem biorąc lód i po tym jak będzie już dobrze, to wybudzam ją i daje jej okład. Następnie sprawdzam czy coś się zmieniło.
-
- Idzie Deli... wytrzymaj... dosłownie minuta - powiedziałem i wybudzam się i następnie idę do Deli zanim wejdzie do pomieszczenia i zobaczy to na własne oczy.
-
Spokojne... nie wróci jeszcze przez parenaście minut... do tego czasu, Twi skończy. Podchodzę do Twilight i ją obejmuje - To już ostatnia prosta... i już wszystko będzie dobrze... obiecuje.
-
Więc wchodzę i tworzę jej piękny sen... jeśli się uda, to razem oboje stoimy na małej wysepce i uświadamiam jej co się dzieje i dodaje by była spokojna...
-
Wchodzę do snu i sprawdzam o czym ona teraz śni... muszę się dowiedzieć, jeśli mam przezwyciężyć jej sen i dać jej spokój podczas wypuszczania węża.
-
Daje jej zadanie by wyszła i poszukała czegoś zimnego... przyda się do tego, by Twi mogła ochłonąć i też pozbędę się Deli na czas "Porodu". Chwytam twi za kopyto.
-
Więc spędzam z nią czas, do czasu, aż Twi zacznie wypuszczać tego węża... muszę być wtedy przy niej... nie ważne co się stanie. Więc bawię się z nią.
-
Więc biorę jej mażenia senne i robię z nich podstawę świata w jej śnie. Potem spędzam z nią noc bawiąc się, i odpoczywając. Wcześniej jednak udajemy się do Lucy i tuląc ją, zasypiamy.
-
Choć pewien etap przednią. Z tego co rozumiem, każde dziecko... bez... wyjątku... w pewnym wieku zaczyna mieć TO uczucie do rodzica... z czasem przechodzi na szczęście, ale niestety musi to być. Nie wiem tylko kiedy... dowiem się, jak Lily zacznie się do mnie przymilać.
-
Więc opowiadam jej bajkę którąmoja mama mi opowiadała. Bajka o Księżniczce i żebraku. Różni, ale połączyła ich miłość i razem byli przepiękną parą. Jeśli ktoś chce dać tutaj porównanie do Deli (Księżniczka) i do Storma (Żebrak) to proszę wyjść.
-
Powinna odpoczywać... jutro ma ciężki dzień. Jutro powinna mieć już z głowy tą przypadłość, więc szafa gra. Tak czy siak, czekam z nią do nocy, bawiąc się tak by nie obudzić Twi.
-
- Nie przejmuj się tym... już niebawem wszystko wróci do normy... przyrzekam ci to - powiedziałem i wpadam na pomysł. - Pamiętasz jak ci kiedyś wszedłem do snu, i obroniłem cię przed Bubblem? Mogę też tak robić, by spędzić z kimś sporo czasu. Muszę być teraz przy Twi... w nocy... jak pójdziemy lulu, to we śnie spędzimy całą noc, bawiąc się i szalejąc jak tylko oboje lubimy... dobźe?
-
- Już niedługo skarbie... za niedługo - powiedziałem odwzajemniając uścisk... dziwnie się czuje... nie wiem, co powiem Deli jak Twi się już nie obudzi... nie wiem co ja ogólnie powiem...
-
Tłumaczę jej powoli i wtraźnie tak by nie rozpłakała się, nie uciekła ani nie zaczęła nas o coś posądzać. Oczywiście niektóre szczegóły kryje... patrze następnie na jej reakcje.
-
- Martwi mnie obecna sytuacja... - powiedziałem scierając łezkę z jej słodkiej twarzyczki. Następnie się do niej uśmiecham... nie chce ją martwić snem... który jest tylko snem...
-
Głaskam ją... wciąż przed oczami mam ten sen. Nie mam pojęcia co to... ale postaram się nie dopuścić do tego. Co do Storma i Deli... to się myliłem... jak mogłem myśleć, że mają szansę być sobą... głupi ja...
-
Westchnąłem i idę gdzieś by pomyśleć w samotności... zdaje mi się, że zaczynam oddalać się od rodziny... czego nigdy nie chciałem. Sądzę, że to nie jest sprawka Afry... a moja. Skupiam się głównie na Restauracji i sprawach państwowych... bardzo mało czasu mam na rodzinę...
-
- Chciałem was przeprosić za obecną sytuacje... - powiedziałem wchodząc głębiej do pokoju... głupio mi, że tak to wyszło... ale no cóż... a Deli... pewnie teraz jest zła...
-
Beak'a pewnie nie ma w pokoju - Cześć... - powiedziałem starając się nie obudzić Bolta... też mi się nie podoba, że tu jesteśmy... ale niestety tak musi być narazie...
-
- Miałem taki zamiar... to ja już pójdę - powiedziałem i ją pocałowałem... następnie idę do dzieciaków zobaczyć co robią... jak pamiętam mają wspólny pokój...
-
- Widzę... podziemny kompleks... Czerwone Oko... Turrety strzelające do naukowców, i szaleńczy śmiech podobny do mojego lecz cybernetyczny... Deli i Twi Trujące się w Gazie... i ten głos mówi... "Przed Przeznaczeniem, Ucieczki Nie Ma"
-
Przytulam cię. - Rozumiem cię całkowicie, kochana... pamiętaj, że to nie była twoja wina, Nightmare Moon jest przebiegła i dobrze, że już nie istnieje po tym jak Galax ją zniszczył kiedy nie złapała Twilight na terenach Królestwa Gryfów... tak czy siak... wiec, że to co cię nie zabiło to cię wzmocni, a te 1000 lat na księżycu uczyniły cię czymś czym nawet ja się nigdy nie stanę, nawet z pomocą Lucy. Ty to wszystko miałaś od urodzenia, uczyłaś się tego kontrolować... ja to zdobyłem podstępem na Nightmare Moon... wcześniej byłem tylko szarym człowiekiem a potem szarym kucem... niczym innym. Prawda, mam piękną żonę i cudowne dzieci... lecz... nie masz dostępu do moich snów... jak nie pracuje nad zleceniami to... mam dziwne sny...
-
Westchnąłem... rozumiem moja wina - Rozumiem... niepotrzebnie tu przyszedłem - powiedziałem i wyszedłem z pomieszczenia... przegiąłem... i mam minusowe już o niej relacje... tak czy siak idę sprawdzić co u dzieciaków...
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
- I jak się czujesz, kochanie? Jakaś poprawa? - spytałem się. Proszę... proszę... proszę... proszę... Proszę niech to pomoże... BŁAGAM NA MATKĘ KSIĘŻYCA! (Choć w zasadzie, powinienem mówić, Na Moją Żonę)