-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
- Wybacz... po prostu chciałem... ci powiedzieć... że jak nas wtedy przywitałaś w pierwszym dniu tutaj... zaimponowało mi... nie sądziłem, że można rozwalić jednym tupnięciem kafelkę - powiedziałem z uśmiechem do niej... serio, to mi zaimponowało.
-
- Wiesz... ciesze się, że jednak jesteśmy razem.... pewnie już ci to Galax powiedział, ale byłaś pierwsza która mi zaimponowała - powiedziałem... serio. Jak ja zaczynam gadać o kimś kto mnie najprawdopodobniej zabije, i przy tym mówię, że jest piękna... to serio, muszę coś czuć.
-
Staje koło niej. - Hey... - powiedziałem lekko. Wciąż lekko czuje się winny, za to co Galax jej zrobił... patrzę na nią z lekkim uśmiechem. - Dzięki za prezent - rzuciłem i obiołem ją...
-
Podchodzę jeszcze do malucha i go witam, następnie oddaje klaczy i mówiąc pa... idę do Luny... w końcu jest na Księżycu, to albo wspomnienia wróciły... albo tryska energią...
-
Całuje ją w nosek - Wiesz ja już muszę pójść... - powiedziałem wstając -... mam nadzieje, że po wszystkim dasz się wyciągnąć na umuwioną kolacje... - dodałem podchodząc do drzwi.
-
Tak czy siak muszę to powiedzieć.
- Wiesz... bez względu jak się czujesz... to ciesze się, że to się wtedy stało... inaczej... - powoli ją obejmuje - ... nie bylibyśmy teraz razem - powiedziałem do niej z uśmiechem. Serio... po części to porwanie mi schlebia...
-
Po kolei... nie mogę ich zabrać na jedną randkę... chyba. Tak czy siak, z każdą miałem pierwszą randkę, ale z Rarity nie... no chyba, że Randką nazwiemy to, że napoiła mnie Herbatą z tabletką gwałtu i gwałciła przez 4.5 miesiąca...
-
E tam... można go wyprać... odwzajemniam uścisk, a po chwili ją puszczam. - Jak wszstko wróci do normy, to funduje nam dwojgu wspaniałą kolacje... - powiedziałem z uśmiechem.
-
- Te projekty są naprawdę wyśmienite... nie moja tam decyzja, lecz powinnaś je wypuścić w swojej kolekcji... są naprawdę wartę zobaczenia - powiedziałem z uśmiechem ją tuląc...
-
Przeglądam je jeśli dostanę zgodę. - Naprawdę piękne prace... widzę, że włożyłaś w niej sporo pracy - powiedziałem przeglądając każdy z nich... potem odkładam i wracam do miejsca koło niej.
-
- To dobrze - powiedziałem i usiadłem koło niej. - Wybacz, że poświęcam ci ostatnio mało czasu... zamierzam ci to wynagrodzić... - powiedziałem uśmiechając się do niej.
-
- Cześć... - powiedziałem wchodząc do środka i zamykając drzwi - ... wpadłem zobaczyć jak się macie - powiedziałem szukając wzrokiem Aliego. Wciąż nie mogę uwieżyć, jakim cudem urodziła Człowieka...
-
Nie, czekam na specjalne okazje... Teraz idę do Rarity... całuje Lucy i idę do owej klaczy, zaciekawiony co ona obecnie robi. Kiedy będę przed pokojem, to pukam delikatnie.
-
- Byś była szczęśliwa... mówiłaś, że pamięta każdy model swojej włóczni... będzie trzeba go trochę przygotować, na to co się stało... co tobie się stało... ale wkońcu powinien być wstanie cię zaakceptować... z tego co mówiłaś, miły gość.
-
Zła odpowiedź... prawie nie żyje... jest w stanie przejściowym...
- Wiesz... mamy próbkę DNA... Wolną Komorę Resuscytacji... - powiedziałem robiąc Moją minę, patrząc na obraz nieopodal stolika... dzisiaj śpię z Lucy...
-
- Wiesz... jak się urodzi, to mam dla ciebie prezent. Pamiętasz tego Rzymianina który cię stworzył... mówisz o nim jak o Ojcu. Że każdą włócznie, miecz, czy łuk dbał tak szczegółowo, że sama mówiłaś, że lepszej młodości nie miałaś.
-
- Lubię niespodzianki. Ta jedna to prezent dla nas obu... miejmy nadzieje, że urodzi się bez przeszkód. Jesteś na to gotowa... gotowa na macierzyństwo?
-
- Jak będzie wyglądać nasza dziewczynka? No chyba, że chcesz to dla siebie zatrzymać... - powiedziałem tuląc ją. Jeszcze jak by mi ktoś pół roku temu powiedział, że Lucy jest w ciąży, to bym go wyśmiał... serio, niedawno znalazłem to info.
-
Podchodze do niej i całuje ją w usta - Dzień dobry... jak tam prezent świąteczny? - spytałem się... mam na myśli dziecko... czekam na jej odpowiedź.
-
Tak więc delikatnie wstaję tak by jej nie obudzić i idę poszukać Lucy... zobaczmy jak teraz wygląda... rzekomo to szybko u niej trwać będzie.
-
Leże sobie i myślę o tym co się może stać późniejszych czasach... tak naprawdę czekam, na wyjście węża, ale też pomyślę w między czasie...
-
Wtedy... zabiłbym Afrę i cały jej "naród". Lecz mam powoli dość, że każde nieszczęście dotyka tylko moją rodzinę... jak by się na nas świat uwziął... heh, kładę się koło niej.
-
- Jak się czujesz kochanie? - spytałem się jej. Powoli ją głaszczę po brzuszku... moja malutka księżniczka tak się starała... jak bardzo ją kocham.
-
Może... nie wiem... mam już mieszane uczucia co do tego. Wchodzę do środka i podaje jedzenie dla Twi, i jem swoją porcję... jak widać, w mojej rodzinie Storm znajdzie tylko złamanie serca.
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
- Nie... czekaj... - pobiegłem za nią. - Nie o to mi chodzi... po prostu... wybacz, jestem wszystkim zdenerwowany. Sprawa z Afrą i niedawne wydarzenia... jako człowiek jestem do niczego, a w Kuca raczej nie zmienie się znowu... bo moje ciało się już chyba uodporniło... jestem wszystkim po prostu... mam ostatnimi czasami wrażenie, że pewnego dnia, wszyscy się ode mnie odwrócą... tak z dupy i resztę swojego nieskończonego... chyba nieskończonego życia spędzę sam...