-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
Przyciągam Gryfa magią i zaczynam wraz z Lucy leczyć małego. Olewam rozkazy Dusta by wyleczyć małego. Z Lucy robimy wszystko by dziecko przeżyło.
-
Więc tak. KAŻDE napotkane dzieciątko wyrzucam na formacje gryfów. I jeśli zlokalizuje tam tym razem przy pomocy Lucy, zapalniki, to je detonuje.
-
Sprawdzam czy to jest prawdziwe dziecko, czy bomba. Jeśli bomba to chwytami i detonuje ją w pozycjach gryfów. Jeśli nie, to lewituje je w bezpieczne miejsce, ale nie nasze okopy.
-
- Cholera... gryfy za dużo się nauczyły. Dziecio-bomba... nie spodziewałem się - powiedziałem i kontynuuje ostrzał do wroga lokalizując przy okazji potencjalne Bomby.
-
Więc patrzę co to było. Ja pierdole... jak się zaczęło zażyć. Nie wiem co jest grane. Jak to nie było gryfiątko... co to kurwa było?
-
O kurwa. Otaczam go polem ochronnym i przenoszę go na bezpieczny teren. Następnie kontynuuje ostrzał. Staram się, by nikt nie strzelał do dzieciaka. Może jestem żołnierzem... ale nie takim by zabijać dzieci.
-
Wywalam go i włączając swój pancerz biorę MSBS Bezkolbowy, tylko tą bronią walczę. Następnie idę do osłony z Lucy... nie będę walczył jakimś gównem. W pancerzu mam zamontowany MSBS, Moje pistolety, i te Krawisze z ostrzami.
-
Uśmiecham się. Wiem, że może gdyż ona ma taką cerę, że nawet brud i błoto nie rozpieprzą nałożonej przez niej tapety... tak w skrócie mówię na makijaż. Czekam aż klapa się otworzy, a następnie wybiegam do najbliższej osłony, jeśli jesteśmy pod ostrzałem.
-
Czyli z 98% Grygów poszło w Cywil. Nie mam pytań już. Czekam aż załadują nas do Choppera i aż dolecimy do Portu Hanshan... pierwszego naszego Celu.
-
- TO już dawno nie była by w wojsku. Walczyła z innymi Gryfami nie raz. Pokazała, że stoi po stronie Federacji. Więc inne Gryfy w Armii Cudzoziemskiej, też wywaliłeś?
-
- Jakie problemy - powiedziałem za Dustem - Ona miała najlepsze wyniki w strzelaniu. Lepszego operatora KM i żołnierza wsparcia nie znajdziecie - powiedziałem. Ten Dust... on zaczyna przeginać.
-
Robię kwaśną minę. - Może jest przywódcą... ale walić z liścia umie tak jak posługuje się ładnym językiem... czyli chujowo. Nawet nie poczułem - powiedziałem patrząc na wyjście. Ekipa mogła chociaż dać jakiś cień sprzeciwu, chociażby niepewne spojrzenia... ale nic... widać, że wolą Dusta ode mnie.
-
- Ona nie należy do wojska, nie słucha nikogo prócz mnie. Ja nie będę jej zmieniać, nie ważne, jak panu się ona nie podoba - powiedziałem i postawiłem swoją postawę. Kątem oka spoglądam na resztę ekipy.
-
Staje więc przed Dustem i patrzę jaka jest jego reakcja na zachowanie Lucy. Zaraz pewnie skomentuje jej wygląd, czemu go nie słucha i pewnie ja dostanę wpierdziel.
-
Więc razem z zmaterializowaną Lucy idziemy do nowego... szefa. Następnie razem koło ekipy staję razem Lucy koło siebie. Ona na stówę wykorzysta to, że mogę jej tylko ja wydawać polecenia... co nie będzie miłym doświadczeniem dla Dusta.
-
Podchodzę do każdego z rodziny i tuleniem ich żegnam mówiąc, że wrócę za jakiś czas. Będę codziennie pisać. Więc razem z Lucy idziemy, ostatni raz rzucając wzrok na nasz wspólny dom. Następnie... wsiadam do wozu i czekam na przetransportowanie nas do Fortu Zancudo.
-
Więc idziemy spacerkiem podziwiając dzisiejszy Rzym. Potem wracamy do siebie, i czekamy na przybycie żandarmów. Matko... jak ja nienawidzę tego Dusta. Może uda nam się przejść przez to bez szwanku.
-
Tutaj czas idzie wolniej... o wiele wolniej. - Więc... mam nadzieje, że zrozumiesz - powiedziałem puszczając ją i patrząc w jej oczy. Może teraz będzie po prostu sobą. Taką ją najbardziej lubię.
-
Przytulam ją. - Wybacz... gdyby sprawa z Twi nie potoczyła się w tym kierunku, to bym wybrał ciebie... lecz wiesz, że mam dzieci, Bolt, Lily, Deli i Fire. Potrzebują ojca i Matki. Jesteś najbliżej mnie, ty dobrze wiesz co przechodziłem, co zrobiono mi w życiu... co spotkało Mily... chciałbym ją zobaczyć ostatni raz. Wracając, jesteś niezłą dziewczyną... marzeniem, każdego ogiera, mężczyzny... jesteś definicją piękna samą w sobie. Nie ważne, co się stanie, będę przy tobie. Nie zapomnę o tobie... jesteś mi jak siostra, której nie miałem...
-
- Chodzi ci o to, że wybrałem Twi, a nie ciebie? - spytałem patrząc się na nią. Matko... nie miałem pojęcia że ją skrzywdziłem. Jeśli to prawda... matko...
-
- Powiedz mi, czemu się tak zmieniłaś? Te wszystkie dodatki, ozdoby, pasemka... wcześniej się tak nie modelowałaś... - spytałem patrząc na nią.
-
- Oto twój dom... Rzym we włoszech - powiedziałem z uśmiechem. Od ponad 1000 lat nie widziała domu... tyle mogę dla niej zrobić.
-
No to zakładam kamuflaż na nas jako randomowych ludzi i teleportuje nas do.. Rzymu. Można powiedzieć, że ona tutaj się urodziła. Tutaj została stworzona jako włócznia. Powinien być teraz dzień.
-
Jest jedna rzecz... - Kiedyś mi mówiłaś, że chciałabyś jeszcze raz trafić, choć na chwilę na Ziemię... pochodzić sobie po niej po raz ostatni. Może, zrobimy sobie spacer po mieście który ty lubisz? Oczywiście w kamuflażu.
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
Posyłam wrogie spojrzenie na Dusta. Pod moją komendą nigdy by się to nie stało - Mam nadzieje, że jesteś zadowolony - rzuciłem do Dusa. Będę się musiał zająć później tym małym. Mówię Lucy by go gdzieś schowała.