-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
Więc pakuje swoje i Lucy rzeczy, a następnie lecimy z powrotem do LS, by potem udać się do domu. Ciekawe jak zareaguje Beak na to. Trzeba będzie znaleźć mu dom... a jak nikt się nie zgłosi... to zapewne już będzie trzeba będzie go przygarnąć.
-
Więc idę po Lucy Beak'a i załatwiamy wolne. Jeśli nie zgodzi się, to mówię argument, że ona zawsze jest ze mną, i jeśli dostanę wolne, ona pójdzie ze mną. Odpocznie od niej.
-
Więc robimy tak. Sprawdzam, czy wciąż się jeszcze utrzymują. Jeśli tak, to teleportuje się za fortyfikacje wroga, i szukam ich zapasów amunicji i je wysadzam. Potem niszczę wszystko co pozwoli moim przedarcie się. Uważam też by mnie nie zaszli od tyłu.
-
Głaskam go. Po chwili spoglądam na Lucy. - Zabierzesz go do obozu, i przypilnujesz puki nie wrócę? Potem pójdziemy do Dusta po to zwolnienie na parę dni - spytałem się jej.
-
- Poszukamy jej... obiecuje, że zrobię wszystko by ona do ciebie wróciła. DO tego czasu możesz zatrzymać się u mnie. Dobrze? - spytałem się małego.
-
- Okey... a może byś tak chciał zamieszkać u mnie... wiem, że to niewiele... ale jak chcesz to możesz u nas zamieszkać... - powiedziałem patrząc się na niego. Wiem, że od Twi raczej nie będzie aprobaty na początek...
-
Będą musieli zrozumieć. - Jak się... nazywasz? - Spytałem się gryfa głaszcząc go po głowie by się uspokoił. Gdyby nie ja... stracił by życie. Nie chce widzieć, jak kolejne dziecko umiera.
-
Czy ty czytałaś to co gryfy robią z bezdomnymi? Nie zostawię malucha na pastwę losu... nie jestem taki. Przygarniemy go do czasu, aż znajdzie się zastępstwo dla niego. Jak nie znajdziemy, to się coś wymyśli.
-
Podchodzę i przytulam go pocieszająco. - Ciii... nie płacz - powiedziałem. Lucy... co ty na to... wiem, że dziwnie to zabrzmi z mojej strony... może byśmy go tak przygarnęli?
-
Leży... znaczy pewnie, że martwy. Przytulam go... i staram się mu uświadomić prawdę, tak by zrozumiał, i jednocześnie za głośno nie płakał... nie chce go okłamywać... co do matki to niech Lucy się upewni...
-
- Mały co tutaj robisz... nie widzisz, że dookoła jest strzelanina - przykucam przy nim, zaciekawiony co powie. Mam przypuszczenia czemu tu był.
-
Rozglądam się. Mam pomysł. Przenoszę go znów do siebie i teleportuje siebie i jego w bezpieczne miejsce. Następnie kładę go z powrotem na ziemię i patrzę na niego...
-
Więc ustawiam PDA by hełm wykrywał materiał organiczny i niszczę dziecio-bomby a normalne dzieciaki lewituje w bezpieczne miejsce. Nie pozwolę by znów jakiś dzieciak poległ.
-
Więc wybiegam szybko z choppera i ukrywam się za osłoną a następnie prowadzę ostrzał do wrogich jednostek. Staram się osłaniać członków swej drużyny i innych Żołnierzy Federacji. Po drugiej stronie miasta, atakować już powinny siły Equestrii.
-
Więc słucham odprawy Dusta. Mam nadzieje, że przeczytał już plan ataku. To obowiązek KAŻDEGO przywódcy. Więc czekam aż zacznie gadać i czekam aż wylądujemy.
-
Mózg... spierdalaj. Więc pakuje się do helikoptera i siadam koło Lucy. Skoro Vis i Cloudi uznali, że Dust jest lepszym kapitanem to niech tak będzie... przez całą obecność tutaj nie odezwali się do mnie słowem.
-
Więc siadam naprzeciwko Lucy i jem swoją porcję. Następnie idę na trening. Dust pewnie już wydobrzał... będzie krucho na treningu. Po treningu będzie przenoszenie.
-
- Ok... postaram się. Muszę kończyć, pozdrów tam rodzinkę ode mnie - powiedziałem. Następnie idę do stolika gdzie siedzi Lucy i patrzę co nam przyniosła.
-
- Jutro albo po jutro... nie wiem dokładnie. Jak tam w domu? Wszystko gra? - spytałem się. Spoglądam na Lucy, sprawdzając co nam wzięła. W sumie, to samo lubimy.
-
Uśmiecham się. - Jeszcze jedna akcja i przełożeni powinni mi dać wolne na maks dwa dni. Wtedy wrócę i spędzimy razem piękny dzień... obiecuje - powiedziałem z uśmiechem.
-
Bo Lily by nigdy nie zadzwoniła. Więc odbieram - Halo? - spytałem się kto dzwoni Deli, Twi albo Bolt, bo jak mówiłem, Lily nie zadzwoniłaby... za bardzo konsolą zajęta.
-
Więc wstaję. Tak by nie obudzić Lucy, która i tak za 10 min się obudzi. Wciąż jestem trochę smutny, dlatego, że nie zareagowali w ogóle na to, że zmiana poszła w kadrze oficerskiej... ale wygląda na to, że byłem złym dowódcą. Po tym jak Lucy wstanie, idę do stołówki. Dzisiaj wymarsz.
-
- Dobra... pośpieszmy się, bo będzie problem - powiedziałem i wraz z Lucy przyśpieszamy by można było zdążyć przed Godziną policyjną. Potem kładę się na pryczy robiąc miejsce lokatorce i zasypiam.
-
Spoglądnąłem na nią... - Jeśli to ci nie będzie przeszkadzać... to dobrze. W sumie, jak czytałem twoją instrukcji, to mówiono tam, że jak śpimy w odległości 10 m od siebie, to bardziej wypoczęci, silniejsi czy mądrzejsi... nie pamiętam dokładnie.
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
Więc je otwieram. I po chwili ją tulę. Następnie patrze jaka jest jej reakcja na młodego. Nie spodziewam się by skakała z radości. Tak jak reszta rodzinki.