-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
Ja zostaje na parę chwil by posprzątać co nieco. Trzeba będzie wszystko zrobić gdyż chce by moja restauracja dzisiaj była czysta. Ciekawe czy ktoś zostanie mi pomóc.
-
Prócz mnie i personelu. Ok... idę do gabinetu i załatwiam rachunkowe i papierkowe sprawy. Mam nadzieje, że nie będzie dużo do załatwienia. A kto lubi papierkową robotę?
-
- Oczywiście, że próbowali. Niestety, ona za każdym razem odmawiała. Śmierć Komandora, to dla niej coś okropnego, i w pełni ją rozumiem. Bidulka wreszcie się w kimś zakochała, a po roku, dwóch... umiera ratując galaktykę. Trochę duma, bo miało się herosa za miłość... trochę żal, bo umarł. Sam osobiście znałem Sheparda. Rządził kiedyś tym statkiem - powiedział opierając się o konsole.
-
Przygotuj portfel bo po drodze Fero, rozpieprzył parę straganów i wózek. W drodze widziałeś w oddali dziwny błysk, w którego stronę podążał Fero. Po parunastu minutach zatrzymał się spoglądając na Kuca ziemskiego lub pegaza, nie wiadomo, bo ma płaszcz. Miał torbę z którego było widać Kryształ Osobowości.
-
Więc daje Rarity spaghetti by im zaniosła a ja spoglądam na drugą specjalną parę. Nie ma co, ale za niedługo będzie trzeba zrobić tu kącik V.I.P. Heh... nie, lepiej nie. Niech szlachta i pospólstwo siedzi w tym samym pokoju.
-
- Czyli Szampan... za raz przyniesie go Kelnerka - powiedziałem i idę specjalnie dla nich zrobić to spagetti i daje go Rarity albo Cloudi by go zaniosły. Ciekawe czy będzie im smakować.
-
Uśmiecham się... Hy hy hy hy, ty diable, ty. - Oczywiście... Wegetariańskie, raz czy dwa razy? - spytałem się. No co? Trzeba się zapytać, mam nadzieje, że Candace i Shining bawią się dobrze.
-
Podchodzę do nich z uśmiechem. - Witajcie... czy, życzycie sobie coś specjalnego? - spytałem się. Dzisiaj ja ich obsłużę. W końcu Faruk to moja rodzina, więc jestem mu to winny.
-
Więc idę do kuchni wspomagać Visariego i Bolta... jeśli jest. Czekam uparcie do godziny kiedy przyjdzie Faruk i Lyra. Ciekawe co u nich.
-
Nie nadużywaj... Ooooooo... bo będzie źle. Patrzę się na nich z uśmiechem... ciekawe kto jest chrzestnym. Po zaprowadzeniu ich do stolika, siadam ich i wołam Cloudi, żeby ich obsłużyła.
-
Podchodzę do nich. - Witajcie, zaraz was zaprowadzę do waszego stolika - powiedziałem po czym dałem im drugi najlepszy stolik... gdyż pierwszy został zajęty Przez Faruka i Lyrę.
-
Podchodzę do niej - Dobra robota - powiedziałem z uśmiechem. Dzisiaj brat i Lyra przyjdą na ich "Randkę". Nie przestanę się cieszyć. Są podobni... oboje kiedyś mi coś podpieprzyli. Faruk karabin... a Lyra silnik do samochodu. NIE WYBACZĘ JEJ TEGO.
-
- Przyjdą za trzy godziny... no to do roboty ekipa - powiedziałem. Trzeba będzie przygotować dla nich owe miejsce. Przewracam tabliczkę na drugą stronę by było napisane "OTWARTE" i rozpoczyna się dzień pracy.
-
Nie mózgu... ale skąd... przecież zawsze się przebierają w szatni w restauracji. A tam, nie ważne. Jak już wszyscy zebrani, to otwieram restauracje i wpierw narada. Trzeba coś ogłosić. - Zanim wszyscy pójdziecie się prze... znaczy prawie wszyscy, bo Rarity już jest przebrana... to chciałbym wam przekazać, że dziś będzie... SPECJALNY gość. Mój Brat i jego wybranka.
-
- Nie... nie zrobiłem... i ciesz się, że ci nie odciąłem 5% wypłaty po tym co zaproponowałeś - powiedziałem. I sprawdzam czy jest już Rarity. Nie żebym się przejmował...
-
Więc staje i czekam aż się zbierze. Wciąż jakimś cudem mam w głowie scenę z Rarity... a jeszcze dziś przychodzi dostawa Cydru od AJ. No to kurwa będzie się działo.
-
Dziękuje mu, zjadam śniadanie w łóżku z żoną a potem szykuje się i idę do pracy... czyli Restauracji. Wciąż mam na komórce podgląd czy mam jakieś zadania dyplomatyczne czy inne ważne rządowe sprawy.
-
Tym razem już w domu. Przenoszę Twi i siebie do sypialni do łóżka, a rzeczy z randki do piwnicy. Następnie wtulony w Twi, zasypiam mając nadzieje, obudzić się do półgodziny.
-
- Ał... Ał... Ał... Nie da rady. No to super... - powiedziałem dysząc szybko - Mam pomysł - powiedziałem po czym skrzydłem zaczynam jeździć, w widocznych wejsciach do jej tunelu. Postaram się go rozszerzyć.
-
- Będzie trzeba... zejść... powoli i ostrożnie - powiedziałem po czym szykuje się do wyjęcia. Matko... będzie PARTY HARD! Znaczy... Tylko Hard. Więc jak się ustawi... to powoli wyciągam.
-
- Proszę... delikatnie - powiedziałem pokazując jej, że wciąż jestem w niej. Zaraz się zacznie... ostra jazda. Będzie ciężko... BĘDZIE CIĘŻKO?! BĘDZIE CHOLERNIE CIĘŻKO!
-
Całuje ją lekko - Dzień dobry, kochanie - powiedziałem i zoriętowałem się, że wciąż jest w nią włożony. Oł... będzie ostro. Dla mnie i Twilight.
-
Uśmiecham się, i czekam aż się obudzi. Cudowna noc... jak ja kurwa kocham nasze randki. A powtórka tego miejsca dokładnie za 100 lat. Już się nie mogę doczekać.
-
Uśmiecham się do Twilight. Platforma zniknie kiedy stąd pójdziemy więc... powoli w takiej pozycji w jakiej jesteśmy teraz, zasypiam. Zaspokoiłem Twi, a ona mnie...
-
Też cicho jęczę... teraz ja też ją łaskocze, ale za uszkiem. Mmmm... jak ja za tym tęskniłem. Nic nie przerwie nam tej chwili... NIC! NAWET CAPO!