-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
- TO nie zależy ode mnie... ja chce byś była wolna i została u kogo chcesz. Jak jesteś szczęśliwa z Galaxem... to z nim zostań - powiedziałem odwracając się od niej a następnie siadając na pryczy.
-
- A potem co? Znów mnie zostawisz? Gdybyś miała wybór, to byś tego nie zrobiła... - wciąż zły na nią jestem za to, że mnie zostawiła... wtedy kiedy jej najbardziej potrzebowałem.
-
Cofam się - Nie pierdol... raz mnie zostawiasz, a teraz chcesz TEGO? - spojrzałem na nią obrażony. NIE ZROBIĘ TEGO! Jestem Lojalny Twilight, i nie przełamię się do zrobienia tego.
-
- Jak ty wyglądasz - spojrzałem na nią z troską, lecz po chwili potrząsnąłem głową... już nie należy do mnie - Znaczy się, nie ważne. Jak możesz nas wyleczyć?
-
Odwracam się. Lucy - Nie wiem... może dlatego, że nie mam nastroju na rozmowę - powiedziałem starając się nie wyjść z siebie. Wciąż boli...
-
- Nie martw się skarbie. Ważne, że udało mi się odzyskać kontrole. Mam nadzieje, że nie było jakiś problemów. Ale patrzałem i prócz tępienia Rebeliantów, to robił całkiem dobre rządy. Celestia postanowiła niektóre zatrzymać.
-
- To przykre... wybacz że tak łatwo się dałem podejść Galaxowi. Sam mówił, że to był wasz błąd w wydostaniu mnie z amuletu. Nie mówię, że był... ale wiem, że to głównie Chrysalis nawaliła.
-
Po chwili wyszedł Mężczyzna i niebieska kobieta o mackowatych włosach. Spojrzeli na ciebie i kobieta powiedziała.
- To ty chciałaś się z nami widzieć? - spytała się. TO pewnie ta Liara, a ten mężczyzna to Kaidan Alenko. Podczas czekania pamiętasz, jak żołnierze mówili o nich że sami są w stanie pokonać spory oddział wroga.
-
- Nie wiem... co porabiałaś przed tym jak cię Galax złapał - powiedziałem siadając na ziemi. Dawno z nią nie rozmawiałem. Galax raczej jej unikał.
-
- Sprawdzałem jakie mam moce. Siła i szybkość... całkiem przydatne - powiedziałem z miną "Not Bad" - Jak się spało - powiedziałem podając jej kubek z krwią.
-
Nom, ale to bodajże jedyne co możemy spożywać. Wstaję i wypijam duszkiem ten kubek. Potem czekam aż Lily się obudzi. W między czasie staram się dowiedzieć jakie mam moce.
-
Też się kładę tak by było mi wygodnie... następnie staram się zasnąć. Ciekawe ile tutaj pobędziemy. Mam czas by porozmawiać z córką i dowiedzieć się czy ma jakiś znajomych czy cuś
-
- Spokojnie... nie zrobią krzywdy. One mają za zadanie pilnować robotników. Nie zrobią ci krzywdy póki nie rzucisz się na któregoś z roboli - powiedziałem i idę do Smitha by nas przepuścił w głąb krypty. Trzeba będzie pomyśleć co dalej...
-
Podaje jej jeden kubek i jeden biorę dla siebie. Podnoszę kubek w trakcie toastu, i mówię - By znaleziono lek na wampiryzm - i wypiłem krew. Jezu... mam nadzieje, że nie potrwa to długo.
-
- Spokojnie... - powiedziałem do stworzenia - ... nie skrzywdzą cię - dodałem po chwili i jak ruszy za mną to podchodzę do bramy wejściowej by porozmawiać ze Smithem. Upierdliwy Ghul, ale fajnie się z nim gada.
-
Uśmiecham się do niej... dzieciaki szybko dorastają. Mam nadzieje, że wciąż będzie moją małą córeczką. Już za kilka lat pewnie będzie chciała się wyprowadzić... a może znajdzie kogoś dla siebie... nie wiadomo.
-
Odwracam się do córki - Zostaliśmy sami, do czasu aż nie znajdą Lekarstwa... jeśli w ogóle istnieje - spojrzałem na nią przerażony. Nie chce być moją fobią do końca życia.
-
- Nie jestem zły... nie panuje nad swoim ciałem - podeszłem do niej blisko - Nigdy by nie skrzywdził Ciebie ani nikogo z naszej rodziny... zapamiętaj - powiedziałem i pocałowałem ją w czółko. Potem Twi w policzek.
-
Głaskam ją... - Spokojnie... nie potrwa to długo. Chyba już miałem wiele przypadków nie szczęścia... jeszcze tylko odmłodzenie zostało, ale los nie jest chyba aż tak okrutny - powiedziałem z uśmiechem
-
- Wychodząc, powiesz Lekarzowi by dawał nam torebki z krwi? Inaczej tutaj powariujemy z Lily - powiedziałem. Ciężko o to prosić... mam nadzieje, że wszystko będzie dobrze.
-
Dobra... nie polatam sobie przez jakiś czas. Odwdzięczam się tuleniem - Spokojnie kochanie... od tego się nie umiera - powiedziałem tuląc ją. Jak będę z dala od Światła słonecznego, i będę miał zapas krwii, to nie umrę.
-
- Wiem... i tu zrobiłem błąd. BTW, twoja krew bosko pachnie... eee, co ja powiedziałem? Nie ważne. Teraz ważne jest to, że muszę znaleźć lekarstwo. Ja i Lily zostaniemy tu... wampiry, moja największa fobia, I MUSIAŁEM SIĘ NIM STAĆ!
-
Spoglądam na nią przerażony. Informuje Delicate, że przyszła matka. Po chwili mówię do Twilight - Ja... chciałem dobrze... szukałem tego kto zrobił TO naszej córce.
-
Powoli ją obejmuje. W takiej pozycji czekam na Twilight, aż jej nie wyczuje. Jeśli to co mi opowiadał tata po wskrzeszeniu jest prawdą... krew Alicorna można łatwiej zlokalizować i rzekomo jest Boska w smaku... nie wiem, czemu to powiedziałem.
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
- Dobrze wiesz, że to nie możliwe. Dbałem o ciebie, dzięki czemu byłaś piękna i ci się to podobało. Potem mnie zostawiłaś, sam kiedy potrzebowałem wsparcia najmocniej jak tylko mogłem. Ja już cię nie potrzebuje - odwróciłem się od niej. Wciąż obrażony. - ... I musi być inny sposób.