-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
Miejmy to już za sobą. ZAPIERDOLE TEGO KTO WYMYŚLIŁ TEN SPOSÓB LECZENIA I ZARAŻANIA! Nie może być ugryzienie jak w filmie? Oczywiście nie... bo życie mnie nienawidzi. Rozszerzam jej nogi. - Mam nadzieje, że te dwa dni zabawy były dla ciebie owocne...
-
Wpuszczam do poczekalni macki by ją wciągły tam i obezwładniły. Potem wchodzę z uśmiechem. Widzę, że klacz jest opętana przez istoty nieczyste. PRZEZ SZATANA!... NIE! NIE WYPUSZCZAJ JEZUS MODE! Nie chce zmienić najbliższego zbiornika wody w wino... a nie, jednak bym chciał... ale później. Wchodzę do sali i patrzę się na nią z uśmiechem.
- Patrzcie kogo my tu mamy...
-
Wstaje i teleportuje się do Lost Hills. Następnie staje w Pokoju Kontrolnym i parzę na wybudzenie Tej Klaczy. Trzeba będzie znaleźć jej jakiś dom... jeśli ma więcej niż 100 lat
-
- No... zmykaj spać. Dobranoc Lucy - powiedziałem i idę do swojego pokoju by zasnąć wtulony w Twilight i po chwili także w Deli. Trzeba będzie jutro sprawdzić saldo z konta. moje 67.000 nagle mogą schudnąć.
-
- Dobrze. Nie ruszaj się - powiedziałem i zmieniam jej opatrunek by był w stanie utrzymać skrzydło w bezruchu. Trzeba będzie zadbać, bo na razie nie zapowiada się na polepszenie stanu skrzydła.
-
- Wybacz... chciałbym by był inny sposób - powiedziałem spuszczając głowę. Na pewno mi nie wybaczy... ja ją znam na 100% więc wiem lepiej. Heh... gdyby był inny sposób.
-
Więc podchodzę do Lily sprawdzając czy nie jest już wampirem. I co jej po wampirze pozostało. Muszę wiedzieć co moja córka zostawiła z tego krwiopijcy, prócz siły... to na bank zachowała.
-
... Zbaknrutujesz w godzinę - Ale nie przesadź, musi nam starczyć do końca miesiąca... kiedy podatki przypłyną. Kocham być szlachcicem - powiedziałem z bananem na ryju.
-
Strażnik spojrzał i kiwając głową wbił się w powietrze i ruszył w jemu znanym kierunku. Pozostało ci jedynie pójść do Kanclerza i twojego przyjaciela, i dowiedzenie się, o co chodzi, że cię wzywał.
-
Liara stanęła i spojrzała wkurzona na Kaidana - Zaczynacie się bawić tak jak quarianie kilka setek lat temu? - Powiedziała kładąc ręce na biodra.
- E... my ich nie stworzyliśmy. Nie eksperymentujemy z SI jak Lud Tali. My ich pierwszy raz widzimy - powiedział podnosząc ręce na wysokość głowy. Liara pokręciła głową.
- Coraz więcej macie przede mną sekretów, panie Drugie Ludzkie Widmo - warknęła
-
Podniósł pytająco brew - Przyszedłem przekazać, że Kanclerz Fancy Pants pana wzywał, ale skoro pan nalega na to... to proszę pokazać to zezwolenie - powiedział wyciągając kopyto.
-
Mogło zdawać się, że zarumieniła się właśnie. Widziałeś trzęsącą się jej dłoń po chwili podniosła palec by coś powiedzieć, ale po chwili potrząsła głową.
- Wybaczcie, ale muszę iść. Mam sporo pracy przed sobą - powiedziała, i zanim ktokolwiek powiedział coś, ona już weszła do swojego domku.
- Wow... pierwszy raz się tak zachowuje - Powiedziała Nat.
-
Ja biorę resztę dzieciaków i wracam do naszego domu. I jeśli czegoś nie posprzątali to zaczynam to sporzątać. Jak Lily wciąż śpi to kładę ją w jej pokoju. Potem razem z Lucy idziemy do Wolnego pokoju. - Jest twój. Udekoruj se go jak chcesz i wiesz co? - Pokazałem swoją kartę - Masz... skorzystaj z niej jutro i udekoruj sobie go - powiedziałem z uśmiechem.
-
- Myślę, że pora wracać do naszego domu, kochanie - powiedziałem. Canterlot przywodzi mi złe wspomnienia. Jak nie NMM to Nowy Porządek Galaxa. Zawsze jak tu jestem, to coś się spierdoli.
-
- No ja kurwa nie mogę - patrzałem na niego z niedowierzaniem i spojrzałem na Twilight pytająco - Nasze dzieciaki są nie możliwe - skomentowałem krótko.
-
- Nie Pie...szczaj, że jego cza Lawą karmić - spytałem się z niedowierzaniem. JAKIM CUDEM MAM ZAŁATWIAĆ MAŁEMU LAWĘ! NAJBLIŻSZY WULKAN JEST 100 KM OD... ale ja mam teleportacje, głupi ja.
-
- Nie chce jeść, co? - powiedziałem z kwaśną miną. Nie ciekawie. Naszemu małemu żywiołowi ognia nie smakuje owsianka co? Spróbuje mu zrobić coś co chętnie by zjadł.
-
To ja lecę sprawdzić jak sobie Twilight radzi. Podchodzę do niej ukradkiem od tyłu i ją obejmuje - Hey... - po czym pocałowałem ją czuło. Spoglądam na dzieciaki z uśmiechem
-
- Popilnuj domu - powiedziałem. Na wszelki wypadek, sprawdzam czy to co dostałem od Equestrii za uratowanie im tyłków wciąż jest całe. Szkoda by było gdyby leżało rozpieprzone.
-
NO KURWA WIESZ CO! Podchodzę do niego i go biorę na kopyta i zaczynam tulić. - Jak ja się za tobą stęskniłem, mój malutki słodziaku - powiedziałem tuląc go. Ciekawe czy Lucy go lubi.
-
No fakt. Trzeba pamiętać o ulu... LAMARR!! TEPAM SIĘ SZYBKO DO DOMU I SZUKAM BIEDAKA! Jak Galax mógł zapomnieć o moim słodziutkim, pulchniutkim Lamarrze.
-
Uśmiecham się. Dobrze wiedzieć, że dam tej klaczy normalne życie, na które zasługuje. Nastawiam sobie budzik na jutro, 30 minut przed zakończeniem wskrzeszenia, by zdążyć. Do tego czasu robię cokolwiek. Spędzam czas z Deli, może dojdzie do czegoś z Twi... nie wiem.
-
- Idziemy do Lost Hills - Powiedziałem i razem z zwłokami i Lucy Tepamy się do Bazy. Podchodzę do Naukowców - Możecie ją... "Połatać" - spytałem się. Mam nadzieje, że będzie to możliwe.
-
- Ulżyliśmy jej w cierpieniach... - powiedziałem chowając pistolety i macki. Biorę zwłoki na grzbiet i wychodzę na powierzchnie. Trzeba ją pochować... nawet jeśli zrobiła mi to co zrobiła. W drodzę... - Jak się ją wskrzesi... będzie dalej wampirem?
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
- Spokojnie... to nie potrwa długo - powiedziałem, po czym niech rozszerzą jej otwór tak bym mógł wejść. Potem wiadomo co robię. Wchodzę, ale za to, że mnie zgwałciła... Z IMPETEM!