-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
Idę przed nią...
- Teraz jestem przed tobą i siadam właśnie - powiedziałem po czym tak robię... następnie wpatruje się w nią...
- Ewentualnie możemy spróbować we śnie, lecz nie wiem jakie jest ryzyko...
-
- Wada zaklęcia Włóczni Lucjana. Możemy się czuć bez konsekwencji, będziesz mnie też słyszeć, lecz wadą tego jest przenikanie przez wszystko. Moje ciało i śpiące dzieciaki są obecnie w Persji. Jak bym do Ponyville wrócił bez ciebie, zaczęły by się pytania, a tak to powiedzieli że wyjechaliśmy na wakacje...
-
- Kurwa nie chodziło mi o ciebie... ja przyjaciół nie tykam, tak samo jak kobiet. Więc odłóż spluwę i poszukajmy jakiegoś objazdu... spróbuj poza drogą. Idę się rozejrzeć i sprawdzić czy jest jakieś obejście... ale najpierw... - pokazywałem na pistolet... jak on tak się zachowuje to ja nie będę współpracował...
-
Patrze na to z bulem... podchodzę do niej i zaczynam ją "tulić". Ona to poczuje, lecz ja nie... musi być silna. Kiedy już ją przytulę, do uszka mówię...
- Może ciałem jestem gdzie indziej... ale duchem zawsze z tobą...
-
No to raz kozie śmierć... używam tego zaklęcia które znalazłem w badylu i jako niewidzialna i nie materialna powłoka przenoszę siebie zostawiając moje ciało w stanie spoczynku... nie będę jej czuł, ale ona mnie tak...
-
Westchnąłem. Ciężko jest zasnąć jak się nie ma do kogo przytulić... i z wiedzą że twoja żona jest zamknięta bo ma chorobę że nie kontroluje nad swoimi popędami Seksualnymi. Sprawdzam przez Badyl czy ona śpi...
-
Wydobrzejesz przyjacielu... wszystko będzie dobrze. Wracam do siebie, i po położeniu dzieciaków idę spać. Mam nadzieje że to zaklęcie które użyje, nie zjebie się w połowie. Nie mam ochoty być duchem przez resztę życia...
-
No to biegnę za nią z zamiarem pomocy w znalezieniu królika... może uda nam się go złapać bez żadnych niedociągnięć... znaczy chodzi o krzywdę... by sobie nie zrobił krzywdy... widzę że naprawdę jest do niego przywiązana, więc pomoc w złapaniu go, byłby na miejscu.
-
Sprawdzam co z nim, jeśli jest też sałatka to też jemu szykuje, jeśli nie to dorabiam... Zapomnienie o nim to był błąd, który muszę teraz naprawić... natychmiastowo...
-
Wystarczy mi to... ważne by ona czuła się bardziej konfortowo... by wiedziała że jestem przy niej duchem jak jej to obiecałem... poczekam aż się wybudzi... wtedy się do niej przeniosę tą metodą.
-
Ale może jest coś takiego... dla pewności poszukam w badylu takiego zaklęcia... i mam nadzieje że nie spierdoli to tak że zostanę w tym stanie do końca wszechświata.
-
No to wracam do swojego domu i sprawdzam czy jest jakiś sposób na kontakt z nią, cokolwiek czy jakokolwiek bym nie był zagrożony na zarażenie... muszę się z nią spotkać bo nie wytrzymam...
-
No to teleportuje się do Canterlotu i strażnika wręczam strażnikom podarunek dla Twilight... mam nadzieje że szybko się ta farsa skończy... nie mam ochoty patrzeć na to jak ona cierpi sama, w zamknięciu...
-
ach... wspomnienia. Mam nadzieje że wszystko będzie dobrze. Oddzielam porcję dla Twilight, i porządnie ją pakuje. Następnie idę zjeść swoją porcję i dam zmieloną sałatkę moim dzieciom.
-
Więc wpierw robię jedzenie dla mnie i dzieciaków... i dla Twi dla wynos... potem ustawiam źródło energii by zasilił sprzęty w budynku. Potem zjem raz z moimi dziećmi.
-
Boli mnie serce... kiedy to słyszę... aż też mi się chce płakać... no nic... przenoszę nasze rzeczy z drzewa do tego domku... a następnie idę znaleźć jakąś robotę... w domu... bo wiem że coś muszę zrobić.
-
- Jasne... jak znajdziesz to przeniosę parę rzeczy z domu... to też Lilly - powiedziałem z uśmiechem patrząc na nią... więc czekam cierpliwie aż dostanę domek letniskowy od Faruka i potem idę tam z rodzinką...
-
Sprawdzam o co jej chodzi... choć coś mi mówi że pożałuje teraz tego. Mam naprawdę złe przeczucia co do tego wszystkiego... moje dzieci w Persji... na stówę przy następnych odwiedzinach, Faruk da Defcon 3...
-
- To jest normalne zachowanie źrebaków... znaczy normalne zachowanie moich dzieci. Wiem że apetyt na wszystko, Bolt - wskazuje na niego - ma po mnie. Ale nie wiem czemu Lily - wskazuje na nią - lubi okładać bogu ducha winnych przechodniów.
-
Staram się jakoś go oderwać nie rozwalając koszuli na strzępy.
- Twilight ma Kwarantanne, i nie możemy się z nią widywać. A to że jej rodzice nie za bardzo mnie lubią, wręcz czyhają na me życie, zaczęli by coś podejrzewać. Przyjaciele powiedzą że wyjechaliśmy na krótkie wakacje...
-
A ja na to robie... Facehoof... staram się ograniczyć ten chaos i tak wiem że potem dostanę w ryj... HAHA pudło... nie od Lily, ale od Faruka z słowami, po co je tutaj przyprowadziłem.
-
Pomagam mu się wykrztusić i następnie mówię.
- Uroki włóczni Lucjana. Bracie... - powiedziałem już po tym jak się odksztusi... ciekawe jak zareaguje na moje dzieci... i jak Lily zareaguje na niego...
-
Prawda... nie ma jej, to nie oznacza że nie będzie z nami duchem... a my z nią. Rodzina potrafi się wspierać na odległość. Kocham swoją rodzinę, i zrobię dla niej wszystko... po chwili, gotowy do teleportowania. Więc przenoszę się z dzieciakami do Faruka...
-
Staram się pocieszyć maluchy... i informuje ich że jedziemy na parę dni do mojego brata, poznają swoją rodzinę bliżej i proszę by Lily szczególnie nie okładała tam nikogo... bardzo ją proszę.
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
- Nie płacz... jestem tutaj przy tobie... może nie ciałem, ale duchem tak... Podczas ślubu pamiętasz moją przysięgę? "Póki śmierć nas nie rozdzieli, póki nasza miłość będzie trwać, zawszę będę przy tobie, jak nie ciałem, to duszą" Większość ludzkich mężów zapomina swoje przysięgi po tygodniu od wyjścia za mąż... - podchodzę do niej i całuje ją...
- ... ja będę ją pamiętać zawszę...