-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
- Wiem... - powiedziałem... spuszczając głowę - przepraszam za to co przed chwilą powiedziałem. Jak już mówiłem, załamany jestem że jak coś pójdzie nie tak, to moja żona... pójdzie do odstrzału.
-
- Zanim odejdziesz... wybacz. Po prostu jestem zrozpaczony że moja żona będzie zamknięta w... tym - wskazałem na drzwi do jej... celi... bo tylko tak to mogę nazwać... do oczu znów nachodzą mi łzy...
-
- TO zobacz dlaczego - powiedziałem po czym pokazałem jej wspomnienia. Widoki spalonych ciał dzieci przez amerykanów... rozstrzelanie domniemanych powstańców w 1946... spalenie bez podstaw pięciu wiosek gwałcąc przy tym kobiety, i nawet małe dziewczynki zaczynając od siedmioletnich dziewczynek... zagazowanie rodziny która pomagała mojemu ludowi w 1980 roku...
-
- Chodzi o to, że kuce będą nie lubić Persji już za fakt że są tam ludzie, wiesz czemu... Znalazł by się taki który by spróbował się pozbyć tego państwa i jego popchnięcie sprowokowało atak na wasz kraj. Persowie już długo byli pomiatanymi, głównie przez amerykan a strukturą NIE RÓŻNICE SIĘ NIC. Macie taką samą kulturę w 89%, tym samym językiem władacie. W tej chwili już za same podobieństwa w tej dziedzinie do Ameryki macie z Persją ujemne stosunki. Musicie pokazać że nie jesteście tacy jak USA, inaczej wystarczyła by jedna mała prowokacja, JEDEN ZWIADOWCA, a Persja rzuciła by się na was...
-
- W mojej nacji jest coś takiego jak "Skala gotowości bojowej", to informacja jeśli by Persja i Equestria kiedyś by doprowadziły się nawzajem do wojny jakimś sposobem. Mamy Sześć tak zwanych "Defconów". Defcon 6 mówi że jest spokój i ten teges. Defcon 5 mówi o zagrożeniu ze strony przestępców, gangów i Rebeliantów. Defcon 4 mówi o wybuchu Rebelii, i ten podobnych. Defcon 3 mówi o zagrożeniu atakiem innej nacji na nasze ziemie, i zaczyna się masowa mobilizacja. Defcon 2 to wypowiedzenie wojny i zaatakowanie wroga. Lecz Defcon 1... to ostateczna droga do zwycięstwa. Zakłada zrzucenie bomb atomowych na sporą ilość strategicznych celów... w tym stolice. Persja jest nieoficjalnie najmocniejsza bo ma spory zapas broni atomowej i znając mojego brata, zaraz po skończeniu budowy państwa, rozpocznie testy na produkcje owej broni. SGB jest naszą zasadą przetrwania, i jeśli wybije Defcon 1, a Equestria będzie wrogiem...
-
- Lustro Weneckie? Niezły patent... Capo raz coś takiego podmienił w damskiej ubikacji i widział rzeczy na które nie powinien spoglądać... - wzdrygnąłem się na samą myśl.
- Dobrze... wezmę dzieciaki, i ruszę za niedługo informując Faruka że braciszek i jego słodkie "Niewinne" dzieciaki przyjeżdżają na parę dni... - jak mówię, tak wysyłam wiadomość...
- Poza tym jest coś co powinienem powiedzieć tobie i Celestii... na osobności...
-
- I list... Poza tym będę też musiał wyjechać w "rodzinne strony" by pomóc mojej rodzinie w paru sprawach... mam nadzieje że to nie problem...? - spytałem się księżniczi... powiedziałem tak, bo są tutaj strażnicy, i nie wiem czy wiedzą o istnieniu Państwa Ludzi tutaj...
-
- Dlatego... może lepiej bym... z nią się... nie widywał? - powiedziałem z trudem. Poważnie, to będzie dla mnie trudne. Zawsze codziennie ją widywałem, i teraz może być troszeczkę trudne... - Dla jej dobra...
-
- Czyli minimum ile to potrwa dni? - spytałem się? TO bardzo ważne, muszę wiedzieć ile dni spędzę bez żony, nie mogąc jej pocałować, przytulić, itd... sami chyba rozumiecie... czemu gadam do swojego mózgu w liczbie mnogiej?
-
Miałem... iść... a co tam, niech stracę...
- Może ci pomogę? - spytałem się Fluttershy oferując swoją pomoc. Nie umiem odejść kiedy klacz w potrzebie jest, nie da się tego ze mnie oduczyć...
"STELL: Potwierdzam..."
-
Przez minutę patrze się na drzwi. Nie mogę uwierzyć że to się dzieje... ale... jednak się dzieje. W końcu dotarło do mnie że Luna zadała mi pytanie... patrze na nią ze smutkiem.
- Wszystko...
-
Przez krótką chwilę też ją przytulam, z przyzwyczajenia, po czym wychodzę z jej objęć. Wycieram jej łzy z jej twarzy, dając jej szybkiego całusa na do wiedzenia.
- To minie szybko... obiecuje... Będę cię odwiedzać - powiedziałem z uśmiechem i cofając się od drzwi by mogły się zamknąć.
-
Więc niecierpliwie czekam aż wylądujemy w Canterlot a następnie czekam na to co nadejdzie. Nie mam ochoty widzieć Twilight i Capo wkładanych do grobu tylko dlatego że mieli zbyt mocną chcice...
-
- Będzie wszystko dobrze... daje ci moje słowo - powiedziałem uśmiechając się do niej. Ja w to wierze, ja w to kurwa wierze... nigdy jej nie opuszczę... nie zrobię tego.
-
- Mo... Może... a nie, już nie ważne - powiedziałem po czym spuszczam głowę... nie mam tyle odwagi. Na stówę dała by mi kosza... nawet pytać nie muszę - To, ja już nie będę ci... przeszkadzał... - powiedziałem, po czym się powoli cofam...
-
- A wyobraź sobie że tam miało powstać miasto wolne od hazardu - zaśmiał się Ron.
- Prawda. Kiedy zajmowaliśmy tamte tereny na ziemi, to mieszkało tam plemię. Początkowo lubili hazard, ale później się zrazili. Obiecali że na ich ziemiach nie powstanie coś podobnego... - powiedziała, ale Ron dokończył.
- Co można przyznać, nie za specjalnie się im udało...
-
- Preferował bym tą drugą opcję, jeśli można - powiedziałem tak by nie zwrócić uwagi na nas tego stwora. Wolę mieć pewność że będzie możliwość zabicia go, bo nie chce się przekonać że on nagle ma ciało z tytanu i kule g*wno mu robią, i tylko magia może go pokonać... wtedy to byśmy musieli go okrążyć... dość solidnie...
-
Patrze na to ze strachem... ja nie chce ich tracić. Mojego najlepszego przyjaciela i moją żonę. Nie zniósłbym tego i znając życie wprowadziło by to do życia wielkie zmiany...
-
Proszę wszystkich by ta podróż szybko się skończyła... nigdy bym nie zrobił czegoś takiego... nie odebrałbym życia mej żonie... poważnie, mówię całkowitą prawdę.
-
Przestań tak myśleć... na sto procent się uda... wiem to... nigdy nie ma sytuacji bez wyjścia, zawsze jest wyjście, tylko trzeba je znaleźć. Tak mój tata mawiał i ja w tą zasadę wierze... i będę wciąż wierzył...
-
- Lecimy do Canterlotu... musicie być... odizolowani... przykro mi, ale nie ma innego wyboru. Obiecuje ci że znajdę lekarstwo choć miałbym przekopać całą tą planetę... masz moje słowo - powiedziałem, odruchowo chcąc ją pogłaskać, lecz w ostatniej chwili cofnąłem kopyto, wiedząc co by się wtedy stało...
-
- Tak... za tobą... - powiedziałem dość lękliwym głosem. Tak, bałem się... bałem się tego że przymus zabicia jej spadnie na mnie... nie chce tego robić, więc nie przestanę aż nie znajdę lekarstwa... nawet spróbuje użyć elementów wraz z włócznią... wszystkiego spróbuje użyć...
-
Tyrpię Lunę wskazując na budzącą się teraz Twilight. Nie dał bym rady tego zrobić, nie mógłbym jej zabić... nie mógłbym. Ja ją kocham i obiecałem że będę ją bronić własnym ciałem, i nigdy nie złamię tej obietnicy... nie pozwolę żeby zginęła, a jeśli zginie, to udam się na wygnanie i będę żył samotnie... z dziećmi które będę musiał wychować...
-
Nie powstrzymuje płaczu... jestem załamany to nawet się można domyślić. Moja żona, i najlepszy przyjaciel mogą zostać odstrzeleni... to nie może być prawda, musi być jakiś sposób...
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
Westchnąłem...
- To ja już może pójdę zanim się bardziej rozbeczę - powiedziałem idąc przez korytarz... mam nadzieje że wszystko się skończy dobrze...