-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
Prowadzę je do wagonu gdzie zostawiłem pozostałe sztuki karabinów. Musimy wygrać tą wojnę.
-
Ban bo używał scyzoryka
-
- Nie oto mi chodziło, ale dobra. Pójdziemy jeszcze do mojej mentorki, by dzieciaczki mogły powiedzieć jak się sprawowałem podczas jej nieobecności. To do niedzieli, AJ. Apple bloom, chodzcie - powiedziałem po czym przybrałem kierunek do domu mojej mentorki. Mam nadzieje że mój plan się uda, w pociągu dopracuje resztę planu, a z Trixie szczegóły. Już chyba nawet wiem jak ugotować dwie pieczenie na jednym ogniu. Jeśli Trixie się zgodzi to możemy upozorować moje porwanie, wtedy to powierniczki na pewno ruszą za mną z pomocą... muszę sobie sprawić jakieś przebranie które sprawi że będę nierozpoznawalny dla nich, i coś co pozwoli mi korzystać z magii, bo bez tego nie pokonam Twilight, a z Trixie mogę mieć lepsze szansę. Muszę jeszcze wybrać imię którym będę się posługiwał podczas Vendetty... Broken Hearth, może być.
-
Zabijałeś kultystów jeden za drugim. Nagle jeden zakradł się do Ekbiriusza od tyłu by odciąć mu głowę.
-
- Ta jest - powiedział po czym udaliście się powolnym krokiem do ładowni. Kiedy Sev otworzył drzwi, zobaczyliście... małą Gizke. - No to ładnie.
-
- Witaj w klubie. Mnie potępiano za bycie synem nekromanty, i za to że jestem jak to oni mówili... kujonem. Nie znali cię, a już zrobili z ciebie popychadło? Niezbyt to mądre. Kucyka poznaje się po czynach, a nie po rodzinie.
-
- Przykro mi to słyszeć. Mój tata odszedł tak normalnie trzy lata temu. Nawet nie powiedział czemu. Miałaś jakiś przyjaciół? Bo ja nie za specjalnie.
-
- Ty też jesteś sierotą? Moja mama zmarła cztery dni temu, zabiły ją podmieńce. W panice uciekłem do Ponyville, a sama podróż trwała aż trzy dni.
-
- Wczoraj w nocy pomyliłem ją z patykowilkiem, potem się zaprzyjaźniliśmy i jesteśmy przyjaciółmi. Jeśli można spytać, gdzie wcześniej mieszkałaś? Bo ja w Pear Ville.
-
- AJ-1 Hypnos przeszedł pozytywnie testy, celność ma dobrą a zasięg do około pół kilometra. Nieźle jak na chłopaka ze wsi.
-
< To nie skrzynia Gizek, tylko jedna gizka. Czyli nie będzie nagłej inwazji żabo podobnych stworzeń . Poza tym one są słodkie > Dźwięk dochodził z ładowni statku.
-
Nagle gdzieś usłyszałaś kumkanie. - Słyszycie to?
-
- Wsadzimy go do celi, i poczeka na wystawienie wyroku. A co do twojego chłopaka, to mam coś dla ciebie - powiedziała po czym wyciągnęła z grzywy zwój. - Musiałam go przemycić z biblioteki zamkowej by Luna się nie dowiedziała. To zaklęcie sprawi że Silver będzie spowrotem kucykiem.
-
- Musimy sprawdzić czy on rzeczywiście jest podmieńcem - powiedziała, a następnie podeszła do BlueSky'a. On zaczął się szamotać, ale widząc że to nie ma sensu przestał. Candace położyła jego róg na jego rogu, by po chwili Blue zmienił się w Podmieńca. - Strzał w dziesiątkę - powiedziała Candace.
-
Zrobił klasycznego focha - To mnie obraziło - powiedział po czym Psycho podszedł do niego i wpisał do komputera koordynaty układu. - Dobra. Układ znajduje się na nieznanych regionach, więc spodziewajcie się wszystkiego - powiedział, po czym uruchomił statek, i go oderwał do góry by wylecieć z planety. - Koordynaty sprawdzone. Wchodzimy w nadprzestrzeń za 3... 2... 1... - pociągnął za wajchę i statek wkroczył w nadprzestrzeń.
-
- Tu Faaster, jest zemną także Sam. Myśleliśmy że nie żyjesz szefie, czyli został jeszcze Sirrius do znalezienia. Wiadomo gdzie może być?
-
- Dobrze wiem jakie one są, poznałem ich charakter mieszkając tutaj. Ale postaram się by wróciły z trąbkami i nowiutkimi mazakami - powiedziałem żartobliwie szczerząc się. Mam prawo trochę pożartować, i dobrze to wiem. Ja już tym źrebaczkom załatwię niezapomnianą zabawę, hehe. Kupię im trąbi i flamastry i powiem żeby się pobawiły w obrębie farmy. Ciekawe jaka będzie reakcja Applejack na to wszystko?
-
Wchodzę do swojego śpiwora po środku. Klepie miejsce koło mnie by panterka mogła kołomnie zasnąć.
-
- Poradzimy sobie, Pinkie. Spokojna głowa, dobranoc - powiedziałem po czym wszedłem do namiotu.
-
- Zaprowadzę cię - powiedziałem, po czym wstałem i zaprowadziłem ją do mojego namiotu. - Mogę ci oddać mój śpiwór, jeśli chcesz.
-
Podchodzę do panterki i zaczynam ją głaskać. - Nie bój się malutki. Ona jest w porządku.
-
Rozglądam się by sprawdzić czy wszystko gra.
-
- Jeśli chcesz możesz u mnie w namiocie. Jeśli chcesz oczywiście.
-
Wbiegam do cukierni mówiąc. - Fluttershy! Lyra! Jest już czysto, wszyscy ładnie śpią. Prawie wszyscy.
-
- To co? Gotowe na naszą malutką wycieczkę? - spytałem się źrebaki. Te małe będą utrudnieniem jeśli chodzi o wykonanie planu, poza tym je cały czas cza pilnować. To uprzykrzy mi życie i plan. Przynajmniej AJ odpocznie od naszej małej ligi i w końcu poszuka sobie kogoś. Mam nadzieje że podróż obędzie się bez incydentów. Plan zemsty musi wypalić, on MUSI wypalić. Tartar mnie ulepszył, unowocześnił. Może w tamtejszej bibliotece znajdę coś o jakiś artefaktach, które mi pomogą. Będę musiał znaleść coś co pozwoli mi stanąć jak by co z Twilight do pojedynku. - To będzie nie zapomniany weekend. Pełen zabaw i innych tego typów spraw.