-
Zawartość
1986 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Posealor zwany Pose
-
- Co? Och... Nie, nic... Po prostu... Umm... Mogłabym się przespacerować?
-
- W życiu nie widziałam słodszych źrebaczków... Podziwiałam je jeszcze przez chwilę, po czym z pewną niechęcią wycofałam się.
-
Wstałam i podeszłam bliżej, żeby lepiej przyjrzeć się maluchom, a mój uśmiech stał się jeszcze szerszy. - Jejku, jakie one śliczne...
-
Uśmiechnęłam się na widok zbliżającego się posiłku. Nagle uświadomiłam sobie, że przecież nie tak dawno zjadłam kilka jabłek, nie powinnam być aż tak głodna.
-
Czekałam wciąż rozglądając się po pokoju. Nie wiem, może to przez ten kolor, ale wydawał mi się większy, niż wyglądał z zewnątrz.
-
Podeszłam do puf i z uśmiechem usiadłam na jednej z nich. - No. W końcu jakieś normalne warunki. Jeśli mogę spytać... O której zwykle jadacie obiad?
-
Spojrzałam za siebie, po czym również weszłam do środka. Zaczęłam rozglądać się po wnętrzu.
-
- Wychodzimy i idziemy w stronę grobowca. Na miejscu zastanowimy się co dalej. Sev, idziesz przodem.
-
Nie musiałem zastanawiać się ani chwili. - Nie. Jeśli się poddadzą, to dotrzymamy słowa i oszczędzimy ich... Chyba, że będą strzelać. Ale jeśli nie wyjdą, to granaty pójdą w ruch.
-
Nie wiedziałam co na to powiedzieć, więc milczałam. To miejsce z każdą chwilą podobało mi się coraz mniej.
-
Naga Sadow... Czytałam o nim, ale w tej chwili nie potrafiłam sobie nic przypomnieć. - Dobrze. Wylądujmy tak blisko, jak się da.
-
Zastanowiłam się chwilę. - Hmm... Nie, zostań pilnować statku. Pójdziemy tylko Sev, mój padawan i ja. Sev, wiesz gdzie powinniśmy się udać?
-
- Rozumiem. Wyląduj gdziekolwiek, pójdziemy piechotą. Nie mamy czasu żeby przeczekać burzę.
-
- Ojej... Aż tak źle? Ja... Umm... Nie przywykłam do trudnych warunków...
-
- No dobrze... Tylko wypiję herbatę... Wzięłam szklankę i zaczęłam powoli pić małymi łyczkami.
-
- Przecież to absurd! Skąd im to przyszło do głowy?
-
Szczelniej otuliłam się kołdrą. - Umm... N-nic takiego... Tylko... Za długo siedziałam w wodzie...
-
Zatrzymałam się zaskoczona. - Zaraz... Co?! Nie, ja chcę tylko wrócić do domu!
-
Przerwałam medytację, wstałam i ruszyłam na mostek. Gdy tam dotarłam, wyjrzałam na zewnątrz. - Korriban... Pośpieszmy się, znajdźmy czego szukamy i zabierajmy się stąd.
-
- FOL? Co to jest? Czy to niebezpieczne?
-
- Dziękuję, Fluttershy... Wpatrywałam się w parującą herbatę, czekając aż wystygnie. Nie chciałam się poparzyć.
-
- Rozumiem... I siedzicie tutaj cały czas? Czym się tu zajmujecie?
-
- A czy... Są tu gdzieś jakieś kucyki poza naszą siódemką?
-
Po chwili ruszyłam za resztą. Podeszłam do idącego na końcu kucyka i zapytałam szeptem. - Co to za miejsce? Wygląda na opuszczone...
-
Wciąż siedziałam, nie ruszałam się. Po chwili powróciłam do medytacji.